powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

W Geisterwelcie wilki łypią inaczej
Jarosław Marek Rymkiewicz ‹Głowa owinięta koszulą›
„Głowę owiniętą koszulą”, kolejną książkę Rymkiewicza o Mickiewiczu, należy według jej autora uznać za „objaśnienie-rozjaśnienie” i „uzupełnienie” książek poprzednich. Najpewniej mniej ważna od „Żmutu” czy „Baketu”, wspaniale radzi sobie jednak bez ich wsparcia. Daje też właśnie taką ucztę, jakiej wypada oczekiwać po Rymkiewiczowskich esejach – jeśli tylko wziąć pod uwagę, że częściej pojawia się tu na stole polska literatura niż zwłoki Polaków.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To piąta część cyklu „Jak bajeczne żurawie”, tym razem złożona z właściwie niezależnych tekstów, powstałych na przestrzeni lat. Niektóre z jedenastu prób dotyczą życia Mickiewicza, inne jego twórczości, w jeszcze innych wieszcz pojawia się tylko przygodnie. Jedna opowiada nawet o Słowackim, ale niewykluczone, że pisać o Słowackim, nie pisząc zarazem o Mickiewiczu, po prostu niepodobna. Przecież nie bez powodu Litwin wspomniany został już w pierwszym akapicie książki „Juliusz Słowacki pyta o godzinę”. W tutejszym szkicu, zatytułowanym „Testament Słowackiego”, również jest kluczową postacią, bo Słowackiego – choć tylko w przenośni – „morduje”.
W pozostałych esejach albo sam jest mordowany – tyle że całkiem dosłownie, przez jedną z trzynastu osób, które 26 listopada 1855 roku miały do tego okazję – albo podróżuje na Krym bądź traci przytomność po wielogodzinnym pisaniu. Wszystko to robi (dzieje się z nim) w szczegółowo przedstawionych okolicznościach – w różnych prawdopodobnych ich biegach. Rymkiewicz, oparłszy się na dziesiątkach źródeł i wnikliwej analizie, potrafi długimi stronami rozpatrywać możliwości: liczbę okien w jednym z mieszkań Mickiewicza, to, przez ile miesięcy i z kim tam mieszkał oraz gdzie właściwie mieszkanie mogło się znajdować. Tego rodzaju wątpliwości często nie mają szansy na wyjaśnienie, choćby dlatego, że świadkowie, jak Antoni Edward Odyniec, są nieraz osobnikami mało wiarygodnymi. Ale Rymkiewicza to nie zraża, zwłaszcza że nie brak mu spekulatywnego zacięcia. A w swoich wyobrażeniach lubi się nad bohaterami pastwić, tym mocniej, że przy pomocy zadziornej, charakterystycznej polszczyzny – wtedy na przykład, gdy najsławniejszy polski poeta, bez majtek, „już nie” ma potrzeby, by pójść do wychodka. Tu jednak sedno, że poniewierając wzięte na warsztat postacie, Rymkiewicz pozostaje zarazem ich uniżonym miłośnikiem.
Podobnie dociekliwe są rozważania o dziełach Mickiewicza. Którędy i czy w ogóle płynie tytułowy strumyk z ballady „Tukaj”? Jak wyglądał, gdy Litwin przechadzał się obok – o ile się przechadzał – i skąd wziął swoją nazwę? Jaki świerzop miał Mickiewicz na myśli i po co w „Panu Tadeuszu” ogórki? Czy Hrabia nosił kolczyk albo kolczyki? W VIII księdze poematu wilcze oczy świecą z miejsca, w którym – jak szeroko uzasadnia Rymkiewicz – nie mają prawa znaleźć się o tej porze roku. Dlaczego więc wieszcz o nich napisał?
Postronny, który autora nie zna, mógłby tu podejrzewać, że biorąc pod mikroskop drobne kawałeczki Mickiewiczowskiej spuścizny, Rymkiewicz pozbawia ją – jak to krytycy literaccy – tego co najważniejsze. Jest jednak zgoła inaczej. Zadziwiające bowiem, że książka skrupulatnie opisująca namacalną rzeczywistość opowiada tak naprawdę o Geisterwelcie. To ostatnie słowo, czyli świat ducha, pojawia się w „Głowie owiniętej koszulą” jedynie epizodycznie, lecz trudno mi odbierać Rymkiewiczowskie eseje, nie mając go wciąż w pamięci. Pisarz zarzuca siebie i czytelników pytaniami: niekiedy o wczesne, choć niekoniecznie przedwczesne, śmierci romantyków, innym razem o owe wilcze oczy; wreszcie zaś powiada: tu zadowalającej odpowiedzi nie ma, co nie znaczy, że nie ma jej wcale. Ona tkwi w sferze duchowej. To jest bardzo poważna sfera i najpewniej nie wypada udawać się tam po wsparcie, póki wszystkie doczesne tropy nie zostaną dokładnie zbadane. A gdy te znikają, zaczyna się tajemnica.
Mickiewicz był wyjątkowy – zdaje się twierdzić pisarz z Milanówka – bo miał z Geisterweltem, a więc i tajemnicami, jakieś szczególne konszachty. Stąd sam mógł nie rozumieć, dlaczego napisał tak, a nie inaczej, lecz to nie znaczy, że cokolwiek pojawiło się w „Panu Tadeuszu” lub „Dziadach” przypadkiem. Powody takich zaistnień, nieznane Litwinowi, muszą pozostać obce również czytelnikom: autor „Głowy owiniętej koszulą” nie wyjaśnia niewiadomych, tylko oddaje im należną cześć. Wskazuje, że są. Nie wolno udawać, że ich nie ma; trzeba odważyć się ich dotknąć, ale też odważyć się ich bać. W epoce odzierania z tajemnic, gdy – z reguły – tolerowane bywają wyłącznie tajemnice na niby, taki lęk jest kłopotliwy, grozi śmiesznością. Ale bez niego tracimy coś ważnego – i o tym przypomina Jarosław Marek Rymkiewicz przy okazji snucia swoich opowieści.
„W Warszawie działy się różne straszne rzeczy, nie dlatego, że wieszano, ale dlatego, że działo się to, co dzieje się zawsze”, można przeczytać w „Wieszaniu”. Nowa książka Rymkiewicza zatrzymuje przy sobie nie dlatego, że dotyczy polskiego wieszcza, ale ponieważ dotyczy tego, czego książki Rymkiewicza dotyczą z reguły. Tajemnic Geisterweltu. I może trochę kotów – a „koty to są specjaliści od tłuczenia lamp alabastrowych” – tych jednak zaledwie przez chwilę oraz całkiem na marginesie.



Tytuł: Głowa owinięta koszulą
Data wydania: 17 października 2012
Wydawca: Sic!
ISBN: 978-83-61967-30-9
Format: 300s. 135×205mm
Cena: 49,90
Gatunek: non-fiction
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

55
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.