Nawet pojedynczą Ziemię trudno utrzymać w porządku – bez przerwy kataklizmy, wojny i inne problemy. Co więc począć z ogromnym łańcuchem Ziem, liczącym miliony światów?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Miliony kopii naszej Ziemi istniały sobie w spokoju, porośnięte dziewiczą przyrodą i nie nękane przez człowieka, aż do odkrycia profesora Willisa Linsaya. Po wielu latach badań profesor wynalazł ustrojstwo, które pozwala w mgnieniu oka podróżować między Ziemiami. Niedługo potem Linsay zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach, ale plany urządzenia dostały się do sieci, dzięki czemu kroker (w oryginale stepper) trafił do powszechnego użytku. Ludzkość, świadoma ogromnych bogactw naturalnych, jakie czekają w bliźniaczych światach, masowo rzuciła się do kolonizacji. Mało kto zastanowił się przy tym, jaką wartość będzie miało na przykład złoto, gdy każdy zacznie sprowadzać je kilogramami. Tak, w ogólnym zarysie, prezentuje się historia uniwersum wykreowanego przez Pratchetta i Baxtera. Pomysł nie jest nowy – Pratchett jeszcze w latach 80. napisał dwa krótkie opowiadania o światach równoległych i rozpoczął pracę nad dłuższą formą. Ostatecznie, po sukcesie pierwszych powieści ze Świata Dysku, postanowił skupić się na nim, a projekt „Długiej Ziemi” odłożył głęboko do szuflady. Teraz, po latach, porzucona idea doczekała się swojej chwili, a sir Terry’ego wiedzą i piórem wsparł Stephen Baxter, brytyjski matematyk i pisarz science-fiction. Fabuła „Długiej Ziemi” koncentruje się wokół podróży statku powietrznego „Mark Twain”, wysłanego w równoległe światy przez instytut badawczy transEarth. Celem podróży, przynajmniej formalnie, jest zbadanie odległych Ziem, do których nie docierają zwyczajni koloniści. Załoga liczy dwie osoby. Pierwsza to Joshua Valente, międzyświatowy globtroter, posiadający zdolność „naturalnego przekraczania” – przemieszczania się między Ziemiami bez użycia krokera. Druga to Lobsang, obdarzony własną osobowością program komputerowy, przedstawiający się jako reinkarnacja duszy tybetańskiego mechanika samochodowego. Lobsang kieruje wszystkimi mechanizmami statku, posiada też kilka robotów-awatarów, w które wciela się w zależności od potrzeb. Pod jego dowództwem ekspedycja przemierza liczne Ziemie, dokonując nowych odkryć. Utwór zdecydowanie bardziej traktuje o samym uniwersum, niż opowiada konkretną historię. Relacja z podróży Joshuy i Lobsanga często przeplata się z rozdziałami opisującymi poczynania kolonistów oraz bardziej lub mniej żartobliwe zmiany, do jakich wskutek międzyświatowej migracji dochodzi na podstawowej Ziemi. Nasi dwaj podróżnicy nie miewają wielu przygód. Większość ich wędrówki poświęcona jest obserwacjom, których dokonują na kolejnych Ziemiach – dostrzeżonym elementom ekosystemu, nowym gatunkom zwierząt i humanoidów, a także próbom wyjaśnienia samego fenomenu istnienia wielu światów i przemieszczania między nimi. Treść nie rości pretensji do miana fantastyki naukowej – narracja prześlizguje się po poszczególnych tematach, niewiele z nich przybliżając szczegółowo, czym trochę rozczarowuje. „Długa Ziemia” to jednak pierwsza część planowanej dylogii. Poszczególne koncepcje być może zostaną rozwinięte w kontynuacji. Niewyjaśnioną kwestią pozostaje, czy powieść dokończyli we współpracy obaj autorzy, czy może zrobił to według otrzymanych wskazówek sam Baxter, a Pratchett tylko naniósł na gotowca pewne poprawki. W każdym razie utwór jest nierówny. Część mocno przypomina styl Pratchetta, zwłaszcza jeśli chodzi o poczucie humoru i pomysły. W warstwie koncepcji uwagę zwraca postać Lobsanga, a także statek powietrzny „Mark Twain”, pełen urządzeń kontrolowanych przez inteligentny program, z racji tybetańskiego pochodzenia dowódcy spełniający też założenia filozofii wschodu – pokład wyposażony jest na przykład w mechanicznego kota, przechowującego złapane myszy, aby po wylądowaniu wypuścić je na wolność. Są też jednak w utworze obszerne fragmenty, po których wyraźnie widać, że zostały stworzone przez mniej zdolnego pisarza – dowcip osiąga wtedy niższe loty, brakuje pomysłów, a akcja toczy się bez polotu. Ich obecność niekorzystnie rzutuje na całość. Napisana na zasadzie literackiej franczyzy „Długa Ziemia” nie jest czołowym dziełem w dorobku sir Terry’ego, ale zawiera pewien potencjał. W drugiej części poprosimy o nieco więcej szczegółów kreacji świata, mocniejszy nacisk na historię i dużo Pratchettowego humoru, a będzie dobrze. A gdyby jeszcze wymienić Baxtera na Stephensona lub Simmonsa…
Tytuł: Długa Ziemia Tytuł oryginalny: Long Earth Data wydania: 10 stycznia 2013 ISBN: 978-83-7839-409-9 Format: 368s. 142×202mm Cena: 32,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 60% |