powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

Brawa dla Daltonów
René Goscinny, Morris ‹Lucky Luke #4: Rywale z Painful Gulch, Góry Czarne, Daltonowie i zamieć›
Nigdy nie ukrywałem, że serię o Lucky Luke’u darzę dużą sympatią, uważając jednocześnie, że jest ona mocno niedoceniana w naszym kraju. Jedyny element, za którym w cyklu Goscinny’ego i Morrisa nie przepadam, to Daltonowie. A tutaj niespodzianka.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W porównaniu z „Asteriksem”, serię o „biednym, samotnym kowboju” odbieram jako dużo bardziej zróżnicowaną. Tam ciągle Rzymianie i Rzymianie (z małymi przerwami na Normanów), tutaj ciągle coś innego: dyliżans, telegraf, kolej żelazna, szyby naftowe, desperados, Meksykanie, Indianie, kawaleria, rewolwerowcy itp., itd. Na tym tle jedynie opowieści z Daltonami jawią się jako schematyczne, sztampowe, wręcz nudne. W większości przypadków Averell, Joe, Jack, William uciekają z więzienia, Lucky Luke rusza w pogoń, a w tle plącze się irytujący (także dla czytelnika) pies Bzik. Tym razem jest nieco inaczej. Co prawda, początek jest standardowy (więzienie, Daltonowie, ucieczka), ale później przychodzi chwila zaskoczenia. Najwięksi przestępcy Dzikiego Zachodu postanawiają uciec – ni mniej, ni więcej – do Kanady. Ponoć Amerykanie mówią, że „kurica nie ptica, Kanada nie zagranica”, ale małe różnice powodują, że robi się ciekawie. Głównie za sprawą śnieżnych zamieci oraz słynnej Królewskiej Policji Konnej. Właśnie przedstawiciel tej ostatniej, niejaki kapral Pendergast, staje się głównym bohaterem całej historii. W kraju, w którym wszyscy obywatele charakteryzują się dużym szacunkiem dla stróżów prawa, pojawienie się Daltonów wprowadza wiele zamieszania. Kapral Pendergast wydaje się mocno zaskoczony sytuacją, gdy nowo przybyli nie stosują się do ustnych poleceń. Co więcej, podejmują dyskusję z użyciem coltów. Na szczęście, do krainy pachnącej żywicą przybywa niezastąpiony Lucky Luke.
„Daltonowie i zamieć” zamyka najnowszy album z przygodami Lucky Luke’a. Otwiera go również nieco niestandardowa historia „Rywale z Painful Gulch”. Tytułowi rywale to dwie irlandzkie rodziny, skłócone między sobą niczym Pawlaki i Kargule. Luke musi wejść na szczyt swoich umiejętności interpersonalnych, aby rozwiązać konflikt. Całości dopełnia standardowa (wbrew temu, co napisałem we wstępie), jak na przygody Lucky Luke’a, opowieść „Góry Czarne”. W Waszyngtonie organizowana jest naukowa wyprawa w rejon rzeczonych gór, a jej celem jest określenie, czy jest to rejon możliwy do skolonizowania. Tutaj robi się trochę sztampowo. Luke po raz kolejny pełni rolę eskorty i przewodnika, a źli ludzie starają się mu w tym przeszkodzić. Ale nawet ta nieco sztampowa opowieść trzyma poziom spod znaku Goscinny’ego, a lektura całości jest bardzo przyjemnym doświadczeniem dla miłośników dobrego komiksowego humoru.



Tytuł: Rywale z Painful Gulch, Góry Czarne, Daltonowie i zamieć
Scenariusz: René Goscinny
Data wydania: wrzesień 2012
Rysunki: Morris
Wydawca: Egmont
ISBN: 978-83-237-4788-8
Gatunek: humor
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

195
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.