powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

Kadr, który…: Wyglądając oczami
Załączony kadr odpowiada na nurtujące pytanie: jak wyglądają paladyni. Oczywiście, że wyglądają oczami!
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na obrazek umieszczony obok trafiłem przypadkiem za pośrednictwem bloga, którego autor rozpamiętuje komiksy swej młodości. Dziwaczna kompozycja kadru nie dawała mi spokoju i w końcu postanowiłem się z nim rozprawić. Pochodzi on z serii komiksowej „Forgotten Realms”, wydawanej w USA w latach 1989-1991. Jej akcja toczy się w tytułowych Zapomnianych Krainach – sztandarowym świecie Dungeons & Dragons, matce wszystkich gier RPG. By jeszcze bardziej uściślić – przedstawiona scena pochodzi z czwartego zeszytu serii, wieńczącego historię zatytułowaną „The Hand of Vaprak”. Grafika jest dziełem Ragsa Moralesa, obecnie znanego rysownika ilustrującego komiksy o superbohaterach; autor scenariusza to Jeff Grubb, jeden z twórców systemu Dungeons & Dragons.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, to je rozproszę: tak, na załączonym obrazku punkt widzenia czytelnika jest usadowiony w okolicach mózgu jednego z głównych bohaterów, paladyna imieniem Priam Agrivar (złośliwi erpegowcy proszeni są o powstrzymanie się od komentarzy na temat pustki w ich czaszkach). Priam odzyskuje przytomność po przegranej walce i widzi pochylonych nad nim z troską towarzyszy. Jak przystało na obsadę komiksu, którego fabuła naśladuje sesję RPG, jest to zróżnicowana grupa. Idąc zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, mamy: golema Mindera (ta różowa postać w tle), wojowniczkę Alias, złodzieja-halflinga Foxilona Cardlucka oraz jaszczura zwanego Dragonbait. Wraz z innymi, niepokazanymi tutaj bohaterami, starają się położyć kres niebezpieczeństwu ze strony magicznego złego artefaktu – tytułowej Ręki Vapraka – który wyrwał się na wolność.
Obrazek (i cała seria komiksowa zresztą) ma klasyczny, „oldschoolowy” wygląd. Została narysowana bez pomocy nowomodnych komputerów i wydrukowana w ograniczonej palecie barw, sprawiającej, że kolory rzeczy i bohaterów były z konieczności nadzwyczaj nienaturalne. Czy komuś w tym momencie nie zakręciła się nostalgiczna łza w oku na wspomnienie „G.I. Joe”, „Spidermana”, „X-Menów” i całej reszty tych jaskrawych zeszytów TM-Semic z łatwo schodzącym, kropkowanym drukiem, które pojawiły się u nas na początku lat 90?
Kompozycji kadru nie można nic zarzucić: umieszczeni w małym kręgu światła i koloru bohaterowie otoczeni są przez czernie i szarości zajmujące większą część strony. Tworzy to wrażenie, jakbyśmy zadzierali głowę i spoglądali na nich z głębi studni. Razem z pechowym Priamem wspinamy się z trudem z mrocznej nieświadomości ku przytomności. Dodam jeszcze, że strona z tym obrazkiem była umieszczona prawie na początku nowego zeszytu, tak więc gdy zniecierpliwiony czekaniem na kolejną część czytelnik otwierał zeszyt, wyglądał na świat „Forgotten Realms” z wnętrza czaszki paladyna. Oczywiście tę analogię można posunąć jeszcze dalej: oto widz usadowiony w miejscu, gdzie powinien być mózg Priama, zajmuje miejsce jego świadomości i bierze udział w wariacji na temat narracji pierwszoosobowej.
powrót; do indeksunastwpna strona

201
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.