powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

Robinson transoceaniczny
Ang Lee ‹Życie Pi 3D›
Czy „Życie Pi” to film przygodowy, moralitet filozoficzny czy jedno i drugie? A może żadne? Jak odbiera film Anga Lee osoba nie znająca pierwowzoru książkowego?
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Idąc na film nie wiedziałam o nim właściwie nic poza „chłopiec i tygrys w łodzi ratunkowej”. Po wyjściu z kina wiem właściwie tyle samo. Czy obejrzałam opowieść przygodową dla młodzieży („Życie” dozwolone jest od lat 10), czy może rozprawkę filozoficzną, której głębia mi umyka?
Akcja zaczyna się niespiesznie. Oglądamy dzieciństwo głównego bohatera, jego problemy z dziwacznym imieniem (francuskie „Piscine” brzmi podobnie do angielskiego „Pissing”) oraz poszukiwania religijne, na skutek których wyznaje on równocześnie hinduizm, chrześcijaństwo i islam. Następnie przeskakujemy do czasów, kiedy jest nastolatkiem: narzeka na poczucie pustki i nudny program szkolny, po raz pierwszy się zakochuje. Wszystko to jednak zrelacjonowane jest dość skrótowo. Potem nadchodzi feralna podróż morska i Pi Patel ląduje w szalupie z kilkoma zwierzakami, z których szybko zostaje tylko jeden.
Obserwujemy zmagania chłopaka z morzem, samotnością i dzikim zwierzęciem, które do końca pozostaje dzikie – można próbować dzielić z nim terytorium, ale nie można go oswoić. Nie dostajemy zatem słodkiej historyjki o nawiązywaniu przyjaźni międzygatunkowej. Więź bohatera z tygrysem jest zdecydowanie jednostronna: Pi przemawia do niego, a nawet ratuje przed utonięciem, jednak błędem byłoby oczekiwać, że wielki kocur pod mu w potrzebie pomocną łapę – choćby tylko metaforycznie.
Wielką zasługą reżysera, montażysty i aktora jest sprawienie, że dość w sumie statyczna akcja nie nuży, a sceny w rodzaju pozyskiwania słodkiej wody ze skraplacza przykuwają uwagę. Niewątpliwie duży w tym udział ma wizualna uroda wielu kadrów (choć złośliwie można powiedzieć, że wszystkie je widać w zwiastunie). Wieloryb wyskakujący z fosforyzujących głębin czy szalupa znieruchomiała na gładkiej jak lustro tafli oceanu to widoki, które na pewno długo pozostaną mi w pamięci. Twórcy efektów specjalnych zasłużyli na Oscara jak mało kto: wszystkie sceny wyglądają stuprocentowo realistycznie (oczywiście jeśli pominąć zamierzony w niektórych momentach oniryzm): w czasie sztormu miałam wrażenie, że woda zaraz mnie zaleje, zaś zwierzęta były dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Filmowa narracja zamknięta jest klamrą kompozycyjną: dorosły, dzieciaty Pi opowiada swoją historię pisarzowi poszukującemu tematu. Co ciekawe, pod koniec padają słowa, które wywracają wszystko do góry nogami – a widzowi każą gorączkowo zastanawiać się, jaką głęboką symbolikę przeoczył i co właściwie oznacza ostatnia scena, w której pojawia się tygrys. Na szczęście bohaterowie podpowiadają nam: sami decydujemy, w co chcemy wierzyć.



Tytuł: Życie Pi 3D
Tytuł oryginalny: Life of Pi
Dystrybutor: Imperial CinePix
Data premiery: 11 stycznia 2013
Reżyseria: Ang Lee
Scenariusz: David Magee
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: USA
Gatunek: animacja, dramat, przygodowy
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

129
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.