 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gambit, czyli jak ograć króla Agnieszka Szady [60%] Nieco farsowa komedia według scenariusza braci Coen o próbie sprzedaży fałszywego obrazu Moneta. W rolach głównych same gwiazdy (Colin Firth, Cameron Diaz, Alan Rickman), ale jakby nie do końca wykorzystane: w jednych scenach wydają się z lekka przeszarżowane, w innych – nieprzekonujące. Wydaje mi się, że z pomysłu zderzenia teksańskiej kowbojki z londyńskimi wyższymi sferami można by wycisnąć odrobinę więcej humoru. Jeżeli ktoś lubi sceny w rodzaju „uciekam po gzymsie drugiego piętra hotelu, ale ojej, spodnie sfrunęły mi na ziemię!” albo „zupełnie niewinna konwersacja sprawia na przypadkowych słuchaczach wrażenie chwalenia się seksualnymi podbojami”, to może się na filmie dobrze bawić. Po warunkiem, wszelakoż, że nie zajmuje się historią sztuki – bowiem pokazane w „Gambicie” metody ustalania autentyczności dzieła są, oględnie mówiąc, nieautentyczne. Natomiast końcowy zwrot akcji jest bardzo smaczną wisienką na torcie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nędznicy – Les Miserables Piotr Dobry [60%] Nowym „Nędznikom” co prawda daleko do nędzy, ale jeszcze dalej do odtrąbianej wszem i wobec wielkości; Hooper ma szczęście do aktorów (świetne kreacje Jackmana i Hathaway), ale ciężką rękę do całej reszty: reżyseruje ciągiem niekończących się zbliżeń, inscenizuje tak, że szkoda gadać – wokół przepyszne scenografie i kostiumy z tzw. epoki, a twórca „King′s Speech” każe aktorowi w jednej scenie zawodzić rzewnie na tle ściany drewnianej, zaś w następnej posuwa się w swej inwencji tak dalece, że stawia ścianę murowaną. Bardzo duży rozczar, tym większy, że pierwowzór literacki stawiam w top3 powieści wszech czasów, a musicale wielbię jak mało kto w tym smutnym kraju.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pokusa Konrad Wągrowski [40%] Są takie filmy, w których na pierwszy rzut oka widać literacki rodowód – i „Pokusa” jest tu doskonałym przykładem. To nie jest komplement – to zarzut. Filmy, w których od razu widać, że są oparte na książce, to filmy, w których ewidentnie czegoś brakuje, co zostało ukazane na kartkach, ale twórcy nie mieli talentu by przenieść na taśmę filmową. Może to być charakterystyka postaci (tu: powierzchowna), ich motywacje (tu: potraktowane po macoszemu), uzasadnienia podejmowanych decyzji. Wszystko to doskonale widać w „Paperboy”. Ciekawostką jest z pewnością czworo aktorów głównej obsady, którzy próbują grać przeciwko swojemu dotychczasowemu emploi. Nicole Kidman pokazuje podstarzałą seksbombę, McConaughey pokazuje, że jest w stanie zagrać role wykraczające poza pokazywanie gołej klaty, John Cusack nie jest miłym facetem z sąsiedztwa, a Zac Efron próbuje pokazać, że może być kimś więcej niż ładnym chłopcem. I w zasadzie to się udaje, ale fabularnie pozostaje niedosyt.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zabić, jak to łatwo powiedzieć Konrad Wągrowski [60%] Tytuł z pewnością wejdzie do annałów idiotycznych tłumaczeń (cytując jakże trafne stwierdzenie Piotra Czerkawskiego: „Tytuł, jak to łatwo spie…lić”), ale warto chwilę poświęcić na film Andrew Dominika – mamy tu do czynienia z dość solidnym neo noir z lekkim przymrużeniem oka i pomysłowym odniesieniem (na wielu poziomach) gangsterskiej fabuły do współczesnego kryzysu gospodarczego. Dobry jest (jak zwykle ostatnio) Brad Pitt, dobry Richard Jenkins, ale prawdziwą perełką jest kapitalny epizod Jamesa Gandolfiniego. Czemu więc tylko 60%? Bo jednak, przy całym swym zimnym wystudiowaniu, film dość łatwo wchodzi i równie łatwo ucieka z pamięci. Jakub Gałka [40%] Ciężko mi podzielić zachwyty Konrada nad Gandolfinim (po prostu jest znów Tonym Soprano), zresztą i Pitt nie pokazuje tu nic specjalnego. Jedynie Jenkins wybija się z obsady, ale bardziej na zasadzie kontrastu jego postaci z otoczeniem. Ale to i tak nie wystarczy, żeby ten dziwaczny społeczno-ekonomiczno-polityczny komentarz ubrany w szaty kryminały mógł się podobać, nie mówiąc o pozostaniu na dłużej w pamięci. Kilka udanych żartów to zbyt mało by zamaskować wylewającą się z ekranu nudę spowodowaną tym, że reżyser zamiast popychać akcję do przodu egzaltuje się nic nie znaczącymi dialogami i przesadzonymi eksperymentami z kamerą i sposobem kręcenia. Dominik to nie Tarantino.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
7 psychopatów Konrad Wągrowski [70%] Przyznam, że z dwóch dotychczasowych filmów Martina McDonagha „In Bruges” (w Polsce znane pod dosłownie i wiernie przetłumaczonym tytułem „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj) podobało mi się bardziej – przy postmodernistycznej zabawie i doskonałych pomysłach była tam jeszcze całkiem spójna fabuła. W „7 psychopatach” dostajemy już głównie postmodernistyczną zabawę i garść naprawdę dobrych pomysłów, fabułą oparta na pomyśle porwania pieska psychopatycznego gangstera jest już raczej śladowa. Ale te pomysły – palce lizać! Opowieść o kwakrze, historia życia dwojga psychopatycznych mścicieli, „coming-out” siódmego psychopaty, wymiatająca wizja finałowej strzelaniny – to wszystko wciąż i wciąż pozostawia widza w niemym osłupieniu. A poza tym bardzo dobry Sam Rockwell a nieoceniony Christopher Walken gra tu postać o jakże intrygująco brzmiącym nazwisku Hans Kieślowski. Krótko mówiąc – frajda dla kinomanów, którzy potrafią wybaczyć filmowi, że się kinem bawi, a nie opowiada historię.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Atlas Chmur Anna Kańtoch [80%] To jeden z tych filmów, które lubi się „pomimo” a nie „z powodu”. No więc owszem łopatologiczne wykładanie niezbyt oryginalnego przesłania i „amerykańska” banalność niektórych scen mogą zirytować, ale i tak mi się podobało – bo piękne zdjęcia, bo świetny montaż (połączenie wszystkich tych historii to majstersztyk), a przede wszystkim dlatego, że każdy z sześciu wątków potrafi wywołać emocje: rozbawić, wzruszyć, zaciekawić. Książka była lepsza (nie będzie żartu o kozie), ale film też daje radę. Alicja Kuciel [80%] Nie czytałam wcześniej „Atlasu Chmur”, ale ponieważ znałam i „Widmopis” i „sen_numer_9” to miałam pewne wyobrażenie na temat filmu. Do końca nie wiedziałam, czy najpierw przeczytać książkę, a potem na film, czy na odwrót, ale koniec końców, po obejrzeniu trailera, uznałam, że najpierw książka, potem film. Ciekawa byłam swoich wrażeń, zaraz bezpośrednio po lekturze i przyznaję, że było to ciekawe doświadczenie. Na pewno zaskoczył mnie sposób, w jaki reżyserzy zrealizowali te w sumie cztery historie z książki, zaskoczył i bardzo mi się spodobał. Obsadzenie w różnych rolach tych samych kilku aktorów jest kolejnym rewelacyjnym pomysłem (np. Hugh Weaving jako pani Sykes albo Old Georgie, wszystkie wcielenia Hugh Granta, albo Tom Hanks jako stary leprechaun, przepraszam Henry Goose). Film jest widowiskowy, świetnie zmontowany, niezwykle malowniczy i pomimo tego, że od mniej więcej jednej czwartej filmu powtarzałam co raz częściej, że to wszystko nie jest tak jak być powinno (w sensie całokształtu poszczególnych historii), to cieszę się, że go obejrzałam. Owszem, bardzo uprościli i spłycili wszystko, jednoczeście nie do końca ułatwiając ogarnięcie co, jak i dlaczego, ale zrobili coś, czego podobno się nie da.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Anna Karenina Beatrycze Nowicka [70%] Film świetny pod względem formy, kolejny dowód na to, że współczesne kino komercyjne szuka nowych rozwiązań. Pomysł z wzięciem fabuły w teatralny nawias zasługuje na uznanie ze względu na odwagę i próbę przedstawienia wielokrotnie ekranizowanej klasyki we własny sposób. Stwarza też wiele możliwości, które Wright wykorzystuje – teatralna scena „rozwija się w rzeczywistość”, która z powrotem przenika w teatr – np. kurtyna się odsłania i bohater wychodzi na ośnieżone pole, pałacowe komnaty zamieniają się w scenę i na odwrót, postaci pojawiają się, znikają, nieruchomieją, czy przebierają na oczach widza. Obserwowanie tego, zwłaszcza na dużym ekranie, nie nudzi ani przez chwilę (chociaż wychodząc z kina usłyszałam, jak ktoś mówił, że pierwsze dwadzieścia minut zajęło mu przyzwyczajenie do tej konwencji). Wszystko jednak ma swoją cenę a tą jest ewidentny przerost formy nad treścią i osłabienie wymowy emocjonalnej. Jeśli na każdym kroku świadomie podkreślana jest sztuczność, można to interpretować jako opowieść o ludziach zagubionych w swoich rolach, od czasu do czasu też podejście „symboliczne” pozwala na zwiększenie siły wyrazu (np. scena w operze, gdzie nagle spojrzenia wszystkich i światło reflektora kierują się ku głównej bohaterce), jednak trudno tak naprawdę przejąć się losami postaci. Bywają wyjątki – np. Jude Law w roli zdradzanego męża w niektórych scenach bywa przejmujący. Jeśli już przy aktorach jesteśmy – Keira Knightley, wbrew moim początkowym obawom, stworzyła postać inną od bohaterki „Księżnej”. Początkowo najwięcej obiekcji wywoływał we mnie Aaron Taylor-Johnson jako Wroński – trudno mi było uwierzyć, że w kimś takim można by się szaleńczo zakochać. Niemniej, jest to postać bardzo spójnie nakreślona, właściwie dzieciak jeszcze, który najpierw dał się porwać a potem okazało się, że cała sytuacja go przerasta. Całość jest zdecydowanie warta obejrzenia.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Looper Anna Kańtoch [60%] Całkiem solidny, wciągający film SF, który może się podobać, jeśli ktoś nie ma przesadnych wymagań co do „naukowości”. Ja nie miałam, bawiłam się więc podczas oglądania dobrze – choć ze wszystkich zalet „Loopera” i tak najbardziej w pamięć zapada niesamowicie creepy kilkulatek. Aż ciarki przechodzą na jego widok. Miłosz Cybowski [40%] Trudno zrozumieć silenie się „Loopera”, na stawianie moralnych i poważniejszych pytania w sytuacji, w której scenariusz obfituje w tak wiele niedociągnięć. O wiele lepiej wyszłoby filmowi załatanie tych wszystkich dziur logicznych niż silenie się na pokazanie czegoś więcej niż jedynie dobrego filmu akcji. Bo prawda jest taka, że tak długo, jak ta produkcja trzyma się zwyczajnych chwytów kina sensacyjnego, wszystko jest w porządku. Jednak pojawienie się Joe’go na farmie, kłopoty rodzinne i niewyżyta kobieta starannie dorżnęły szanse na interesująca intrygę. Owszem, może było to pomyślane jako sposób na pogłębienie charakterów głównych postaci, ale albo aktorzy, albo scenariusz po prostu nie wypaliły. Wydaje się, że fabuła filmu nie dorosła do pomysłu podróży w czasie i tego, co w takich sytuacjach jest istotne (jakie znaczenie ma przeszłość teraźniejszości, skoro to co najważniejsze wydarzyło się w przyszłości?), zaś sama idea, zamiast stanowić solidną i logiczną podstawę dla całego filmu, jest jedynie zrealizowanym bez konsekwencji dodatkiem.
Tytuł: Hobbit: Niezwykła podróż Tytuł oryginalny: The Hobbit: An Unexpected Journey Data premiery: 28 grudnia 2012 Obsada: Martin Freeman, Ian McKellen, Hugo Weaving, Graham McTavish, William Kircher, James Nesbitt, Stephen Hunter, Stephen Fry, Adam Turner, Peter Hambleton, Ian Holm, Cate Blanchett, Orlando Bloom, Elijah Wood, Richard Armitage, Christopher Lee, Andy Serkis, Saoirse RonanRok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: fantasy
Tytuł: Django Tytuł oryginalny: Django Unchained Data premiery: 18 stycznia 2013 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: dramat, western
Tytuł: Lincoln Data premiery: 1 lutego 2013 Rok produkcji: 2012 Gatunek: biograficzny, dramat, historyczny
Tytuł: Gambit, czyli jak ograć króla Tytuł oryginalny: Gambit Data premiery: 26 grudnia 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: komedia, kryminał
Tytuł: Les Misérables: Nędznicy Tytuł oryginalny: Les Misérables Data premiery: 25 stycznia 2013 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Wielka Brytania Gatunek: dramat, musical
Tytuł: Pokusa Tytuł oryginalny: The Paperboy Data premiery: 4 stycznia 2013 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: thriller
Tytuł: Zabić, jak to łatwo powiedzieć Tytuł oryginalny: Killing Them Softly Data premiery: 7 grudnia 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: kryminał, thriller
Tytuł: 7 psychopatów Tytuł oryginalny: Seven Psychopaths Data premiery: 30 listopada 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: komedia, kryminał
Tytuł: Atlas chmur Tytuł oryginalny: Cloud Atlas Data premiery: 23 listopada 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Niemcy, USA Czas projekcji: 164 min Gatunek: dramat, SF
Tytuł: Anna Karenina Data premiery: 23 listopada 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Francja, Wielka Brytania Czas projekcji: 130 min Gatunek: dramat
Tytuł: Looper – pętla czasu Tytuł oryginalny: Looper Data premiery: 2 listopada 2012 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, SF |