powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CXXIII)
styczeń-luty 2013

Po amerykańsku, po męsku
The White Buffalo ‹Once Upon a Time in the West›
Prosty i szczery. To chyba pierwsze z określeń, które przychodzą do głowy podczas słuchania „Once Upon A Time In The West”. Coś jest na rzeczy, gdyż twórczość The White Buffalo potrafi z łatwością zjednywać sobie słuchaczy – głównie przy pomocy nieskomplikowanego, w jakiś sposób pierwotnego country wymieszanego z bluesem i zakurzonym rockiem.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pierwszy kontakt z długogrającym krążkiem Jake’a Smitha może być jednak nieco mylący. Inicjujący całość utwór („Ballad Of A Deadman”) przypomina choćby granie ze wspólnego repertuaru Lipnickiej i Portera. Skupiony na gitarze i melancholijnej narracji, prowadzony silnym i interesującym głosem, nie jest na playliście osamotniony, lecz patrzenie wyłącznie przez jego pryzmat na opisywany krążek byłoby na pewno nietrafione. Potwierdza to już kolejny „How The West Was Won” – żywy, zabawny, westernowy. Co ważne, to też chyba jedyny tak przerysowany kawałek, nie zmienia to jednak faktu, że potrafi porządnie wciągnąć. Dalej klimat Dzikiego Zachodu pozostaje obecny, ale na szczęście jest umiejętnie dozowany, dzięki czemu nie ma się go dosyć już po kilku piosenkach.
„And it’ll be one lone night / Should I keep drinking ‘til the morning light? / Should I settle down just to get my head right? / Or should I driver…” – to tylko wycinek z przyjemnego „One Lone Night”, który znakomicie oddaje nastrój wielu z utworów The White Buffalo. To w dużej mierze klasyczne śpiewanie, często przy butelce mętnego alkoholu, o wędrówkach, małych miasteczkach, walce, broni i bohaterskich poczynaniach, nieprzespanych nocach oraz przede wszystkim o uczuciach. Prezentowane w bezpośredni, nieprzekombinowany sposób, a do tego przez wokalistę dalekiego od wiodących obecnie w radiowych notowaniach gwiazdorów. Zarówno pod względem wizerunku, jak i wokalnych umiejętności. Pomimo tego, że spora część z 13 kompozycji wydaje się wykonana jedynie przy użyciu akustycznej gitary, The White Buffalo wcale nie stanowi solowego projektu. Urodzonemu w Oregonie i wychowanemu w Południowej Kalifornii artyście towarzyszą perkusista Matt Lynott oraz basista Tommy Andrews. Także dzięki nim brzmienie albumu potrafi nabrać rozmachu, jak w klimatycznym „BB Guns And Dirtbikes”, albo większej przestrzeni (m.in. w przejmującym „Wish It Was True”). Z drugiej strony wielką moc i urok posiada również „Sleepy Little Town” – jedynie z wybijanym rytmem i pojedynczymi dźwiękami gitary, przez co na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi miękki, niski głos Jake’a. Trzeba przyznać, że ciche mruczenie, jak i śpiewanie pełną piersią opanował co najmniej solidnie – tego przyjaznego brodacza po prostu chce się słuchać.
Nie da się tutaj uniknąć porównań do wielkich muzycznych opowiadaczy – choćby Dylana, Waitsa czy Cohena. Osobnego podkreślenia wymaga natomiast autentyczna świeżość tej starej (jak bezprawny amerykański świat) muzyki. Muzyki różnorodnej – potrafiącej zaskakiwać, na przemian ożywiać albo miło kołysać – a do tego dającej prostą satysfakcję wynikającą z obcowania z klasycznym gitarowym graniem, które nadal okazuje się wielce atrakcyjne.



Tytuł: Once Upon a Time in the West
Wykonawca / Kompozytor: The White Buffalo
Data wydania: 28 lutego 2012
Nośnik: CD
Gatunek: blues, folk, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Ballad Of A Deadman
2) How The West Was Won
3) The Pilot
4) One Lone Night
5) Sleepy Little Town
6) BB Guns And Dirtbikes
7) The Bowery
8) Wish It Was True
9) Hold The Line
10) Good Ol’ Day To Die
11) Stunt Driver
12) The Witch
13) I Am The Light
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

225
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.