– Gedeon się nim zajął – rzekł Wysokogłosy i zachichotał nerwowo. – Gedeon mówił, że Velron bardzo się mu przyda. I chyba już się przydał. Teraz pewnie jego ścierwo leży pod Rozetą w pierścieniu śmieci. Niskogłosy zarechotał. Kilka osób mu zawtórowało. Kayla zatrzęsła się z wściekłości. Zrozumiała, że trafiła w ślepą uliczkę. Straciła bezcenny czas na namierzenie tej bandy przygłupów. Nic nie wiedzieli na temat porwania. Byli jedynie wykonawcami, gdyż za wszystkim stał Gedeon. Musiała go dorwać. Żywego. – Nie czaję jednego – powiedział nagle Wysokogłosy. – Panna Drax powinna być zainteresowana ucieczką, a nie Velronem i tymi innymi rzeczami, co nie, towarzysze? Po co ci to wiedzieć, moja droga? – Velron był moim nauczycielem – powiedziała. – To chyba oczywiste, że się nim interesuję, nie? – Bez znaczenia – stwierdził Niskogłosy. – To już nas nie obchodzi. Zaraz wyruszamy. Bo kryje was Scaevola, pomyślała z wściekłością Drax. Zanim bezpieka wpadnie na wasz trop, ukryjecie się na nizinach. Zabicie Sertora ujdzie wam płazem. Prędzej zdechnę, niż na to pozwolę! Zahaczyła wektory o drzwi wagonu. Szarpnęła. W chwili, gdy odturkotały w bok, wypaliła z gwoździarki. Niskogłosy nie zdążył zareagować. Cztery gwoździe wbiły mu się w mózg. Kayla nie czekała na kontratak. Wyskoczyła na peron. Obróciła się wokół własnej osi, w samą porę, by dostrzec dwóch mężczyzn. Pierwszy był tuż-tuż. Zdzieliła go łomem w łeb, pozbawiając przytomności, ale nie mogła powstrzymać drugiego napastnika. Zaszedł ją od tyłu i kopnął w nerkę. Tak potężnie, że aż skręciło ją z bólu. Upadła na kolana, upuściła broń. Kątem oka zdołała dostrzec kolejnego Ścieżkowca, biegnącego na pomoc kompanowi. Ułamek sekundy – chwyt potężnych dłoni unieruchomił jej ręce za plecami. Następny ułamek – i szarpnięcie za włosy odchyliło jej głowę do tyłu. Na gardle poczuła lodowatą klingę noża. – Dla kogo pracujesz? – szepnął jej do ucha Wysokogłosy. – Bezpieka? Gedeon? Kto zechciał nas zdjąć za pomocą takiej wywłoki? Ayl zaniosła się śmiechem. – Wywłoka, słyszałaś? – wykrzyknęła. – Daj mi kontrolę, wywłoko, albo będą z ciebie zwłoki! Jeszcze mogę się wybronić, pomyślała. Może mi coś powiedzą. Głośno zaś rzekła: – To… Gedeon. To on mi… Głos uwiązł jej w gardle, gdy Ścieżkowiec przeciągnął jej ostrzem po szyi. Cała pewność siebie prysła, zastąpiona przerażeniem. Tak wielkim, że nie mogła się ruszyć… oddychać… myśleć. A tym bardziej uwolnić Ayl. Mogła tylko klęczeć z odchyloną głową i czekać, aż wykrwawi się na śmierć. Nie zareagowała więc, gdy zza wagonu wychynął Scaevola. Ani wtedy, gdy wypalił z rewolweru. Wysokogłosym rzuciło w tył. Jego towarzysz zwolnił chwyt i zaczął uciekać. Kayla powoli podniosła dłoń do szyi. Rana była płytka, nie krwawiła zbyt mocno. Żyję, pomyślała ze zdumieniem. Nie umrę. Tylko co, do cholery, robi tu ten kretyn? Scaevola podał jej rewolwer. Ten sam, który nie tak dawno skonfiskował. – Wynośmy się stąd – rzucił. – Służba Bezpieczeństwa poradzi sobie z tymi skurwielami. To ją otrzeźwiło. Skinęła głową. Zerwała się na równe nogi i razem z bezpieczniakiem – Ścieżkowcem? Podwójnym agentem? – pobiegła w kierunku sortowni. Za nimi rozbrzmiewały krzyki i strzały. – Co to miało znaczyć? – zapytała w pewnej chwili. – Jak mnie pan znalazł? Przecież pan jest… Tatuaż… Urwała. Dostrzegła, że na jego dłoniach, teraz pozbawionych rękawiczek, nie ma absolutnie żadnych znaków. Miała nadzieję, że nie widać po niej, jak bardzo jest zdumiona. – Po prostu podjęliśmy twój trop i odszyfrowaliśmy wiadomość – wyjaśnił Scaevola. – I co teraz, aresztuje mnie pan? – Przesłuchanie to jeszcze nie aresztowanie. Na razie zostawmy ten temat. Mam do ciebie inną, dużo poważniejszą sprawę. Przystanęli przed windą towarową. Jej otwarta gardziel zapraszała do wejścia na pokład. Kayla zakręciła rewolwerem młynka i wsunęła go do kabury, nie zdjęła jednak dłoni z kolby. Zerknęła z ukosa na bezpieczniaka. Wciąż mu nie ufała, czy to z tatuażem, czy bez niego. Co on, do diabła, knuł? – Co to za sprawa? – zapytała. – Chodzi o twojego przyjaciela, Sertora Faustina. Był widziany po śmierci w trzech różnych miejscach. Winda jechała na poziom z UDM-em, a Kayla nie mogła ustać w miejscu. W przeciwieństwie do Scaevoli, chłodnego i opanowanego jak zawsze, nosiło ją na samą myśl o tym, czego się dowiedziała. – Upozorował własną śmierć?! – wykrzyknęła, gdy byli jeszcze u progu windy. – Po jaką cholerę? – Naturalnie żeby mieć większą swobodę w wykonywaniu swoich planów. Mieliśmy go pod obserwacją od dłuższego czasu. To, co teraz powiem, ma potwierdzenie w faktach. Sertor Faustin pracował dla tak zwanego Ruchu Utartej Ścieżki. Spojrzała na niego z zaskoczeniem. – Co to za fakty? Scaevola zaprosił ją do windy, po czym wybrał odpowiedni poziom. Ruszyli powoli do góry. – Na przykład to, że porwał Vincenta Velrona – rzekł. – Mamy go na taśmie. Jest to równie istotne jak to, czego dowiedziałaś się w wagonie. Musisz mi wszystko opowiedzieć. Tylko tak go powstrzymamy. Początkowo Drax chciała zaprotestować. Przecież to niemożliwe, żeby Sertor… Przecież to on był ofiarą, to jego szantażowali Ścieżkowcy… Potem jednak usłyszała głos Ayl: – Uspokój się. Przeanalizuj wszystko jeszcze raz. Więc przeanalizowała wszystko jeszcze raz. A potem stwierdziła, że oboje mają rację. Oczywiście hipoteza, że Gedeon zmusił Sertora do współpracy, wciąż była aktualna. Ale dużo bardziej prawdopodobna była teoria tłumacząca zachowanie wagoniarzy. Gedeon powierzył im opiekę nad Kaylą, gdyż bał się o nią. Tylko kiedy i od kogo Drax miała dostać informację o pociągu i ucieczce? Oczywiście od Sertora, na spotkaniu w Kryształowych Tarasach. Ponieważ to Sertor był Gedeonem. – Czego dowiedziałaś się w wagonie? – zapytał z naciskiem Scaevola. – Zaraz. Najpierw proszę mi powiedzieć, co konkretnie jest na tych taśmach. Scaevola westchnął ciężko. – Faustin przechwycił Velrona od mojego współpracownika, który miał tegoż Velrona odeskortować w bezpieczne miejsce. Wcześniej Faustin przedostał się na przeciwwagę, ustawił zapalniki czasowe bomb, załączył oświadczenie terrorystów i udał się na kładkę ewakuacyjną. To on odpowiada za zniszczenie Tarasów. Teraz Kayla nie miała już wątpliwości, że Sertor to Gedeon. Był przecież uzależniony od adrenaliny i ryzyka. Włamania do rozdzielni, zabawa w kotka i myszkę ze Służbą Bezpieczeństwa, sianie chaosu w Urland – to zdecydowanie był jego żywioł. – Nie do wiary – mruknęła, kręcąc głową. – Co z Velronem? Dokąd go zabrał? – Nie wiem. Tuż po przechwyceniu Faustin zniszczył kamerę. Ale najważniejsze jest co innego. Dosłownie kilka minut przed naszą akcją dostałem informację, że Velron zdołał mu uciec. W tej chwili zdaje raport przedstawicielce króla. Właśnie do niego jedziemy. Kayla odetchnęła z ulgą. Jej spokój trwał jednak tylko chwilę – fakt, że Velron był bezpieczny, nie zażegnywał zagrożenia. Dziewczyna nie ufała całej tej sytuacji, w którą się wpakowała, a jej niepewność potęgował znikający tatuaż Scaevoli. Wyglądało wszakże na to, że drań jednak należy do bezpieki i walczy z Ruchem. Opowiedziała mu więc o tym, jak wpadła na trop tajnego systemu komunikacji, jak trafiła do wagoniarzy i poznała ich plany. O teorii, że Sertor jest Gedeonem, nie wspomniała ani słowem. Nie chciała go pogrążać. Przynajmniej do czasu, aż nie zobaczy taśm. – W każdym razie to jeszcze nie koniec – ciągnęła. – Gedeon jedynie wykonywał rozkazy, jakie dostał przez komunikator. Całą sytuacją steruje jeszcze jeden Ścieżkowiec. To jego musimy złapać. W przeciwnym razie Rozeta upadnie. Scaevola przez całą opowieść bacznie przyglądał się dziewczynie. Teraz oparł się o ścianę, skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się kpiąco. – Jeszcze jeden Ścieżkowiec? – zapytał. – A niby kto? Papież? – W takim razie powiem ci jedno: Ruch Utartej Ścieżki nie ma z tym nic wspólnego! Prawdziwi Ścieżkowcy pracują jako nasi agenci wśród barbarzyńców. To, co się dzieje w Rozecie, to jakieś terrorystyczne zwyrodnienie. Tu na kilometr śmierdzi piratami. |