„Tristana” obok „Viridiany” i „Mrocznego przedmiotu pożądania” podejmuje wyjątkowo interesujący Buñuela i popularny na gruncie hiszpańskiej literatury temat starca zakochanego w młodej dziewczynie. Zakochanego – czy też próbującego niecnie posiąść, jak ów wspomniany przedmiot pożądania, który koniec końców okazuje się tyleż niewinny, co zdradliwy.  |  | ‹Tristana›
|
Choć uhonorowana Złotą Palmą w Cannes „Viridiana” pozwoliła przypomnieć się Buñuelowi szerokiej publiczności i wyjść z niejakiego artystycznego marazmu, to sprowadziła też nań nie lada kłopoty. Premierze „Viridiany” w ojczystym kraju reżysera towarzyszyła aura wielkiego skandalu, przekładająca się na trudności w realizacji kolejnych obrazów. I tak, hiszpańskiemu mistrzowi kina przyszło pokazać widzom „Tristanę” dopiero w roku 1970 – w sześć lat po tym, jak narodził się pierwszy zamysł filmu. W „Tristanie” rzecz dzieje się w Toledo, w aurze typowo hiszpańskiej, na przełomie lat 20 i 30 XX wieku. Młodziutka, osierocona Tristana (Catherine Deneuve) dostaje się pod opiekuńcze skrzydła swojego wuja, Don Lope (Fernando Rey). Szybko jednak okazuje się, że uczucie patrona nie ma li tylko ojcowskiego charakteru. Tristana z mieszaniną uczuć litości i obrzydzenia oddaje się wujowi i zostaje jego kochanką. Pozornie przez niego hołubiona, w rzeczywistości zaś więziona stopniowo odchodzi od zmysłów, dręczona przez makabryczne koszmary. Spotkanie z Horacio – artystą, uosabiającym wszystko to, czego don Lope brakuje, a więc młodość, witalność i wrażliwość, zaowocuje rozerwaniem prętów złotej klatki. Tristana ucieka z Horacio do Madrytu. Szybko jednak wraca, dręczona postępującym nowotworem i na powrót znajduje się w domu don Lope. Wydawać by się mogło, że to chwila, z którą potrzebująca opieki dziewczyna już na zawsze znajdzie się w pajęczej sieci, utkanej przez pożądliwego staruszka. I w tym miejscu Buñuel zaskakuje, bowiem nieoczekiwanie w filmie pojawia się dramat starości i nieuniknionego niedołężnienia, a role pomiędzy oprawcą i ofiarą ulegają odwróceniu. Wcześniejsza ironia i ostra satyra na mentalność perwersyjnego staruszka ulegają znacznemu stonowaniu. Don Lope, jeszcze niedawno burżuazyjny próżniak, tyran, niepoprawny hipokryta, tępiciel kleru, wszelkiego rodzaju „dewocji” i instytucji małżeństwa, teraz – mąż Tristany, bez mrugnięcia okiem przyjmuje jej polecenia, a wieczory umila sobie grą w karty prowadząc długie rozmowy nie z kim innym, a księżmi właśnie. Ona, choć okaleczona przez chorobę, teraz dopiero zaczyna żyć, w pełni świadoma własnego erotyzmu oraz dominacji, jaką sprawuje nad don Lope. Długo tłumione uczucia wstrętu i upokorzenia znajdą swoją ekspresję w finale, gdzie jednym, bardzo wymownym gestem ostatecznie uwolni się od swojego dawnego ciemiężyciela, brutalnie wykorzystując przy tym jego słabość. Siła napędowa „Tristany” tkwi w parze głównych bohaterów i w znakomitych kreacjach aktorskich Catherine Deneuve i Fernando Reya. Z damą francuskiego kina Buñuel pracował wcześniej na planie „Piękności dnia”, gdzie owa wcieliła się w postać Severine. Severine i Tristana – to dwie zupełnie różne kreacje, udowadniające tak kunszt aktorski Catherine Deneuve jak i kierującego nią reżysera. Tam, jawiła się jako przekładany z miejsca na miejsce przedmiot, woskowa lalka – bo do uprzedmiotowienia dążyła, kierowana swoimi erotycznymi fantazjami. Tutaj, takiemu uprzedmiotowieniu się wymyka, w każdym jej spojrzeniu i w każdym geście widać wewnętrzny sprzeciw, który narasta i koniec końców musi przybrać gwałtowny wymiar. Fernando Rey występuje za to w roli, którą wielu widzów dobrze zna – z „Viridiany”, czy z filmów późniejszych, takich jak „Dyskretny urok burżuazji” i „Mroczny przedmiot pożądania”. I chociaż nie ma w tym żadnego zaskoczenia, to ta postać chutliwego staruszka, skupiającego w sobie wszystkie znienawidzone przez Buñuela wytwory burżuazyjnej mentalności, nie może znudzić.
Tytuł: Tristana Rok produkcji: 1970 Kraj produkcji: Francja, Hiszpania, Włochy Czas projekcji: 95 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 90% |