Weź psychopatę, który uwodzi młodych gejów, a potem ich morduje. Dodaj czarnoskórego policjanta z wydziału zabójstw, jego żonę, małego synka i szwagierkę, którą nęka szantażysta. Zalej wybielaczem i wymieszaj drucianą szczotką, a uzyskasz „Przybysza” Hilary Norman.  |  | ‹Przybysz›
|
Nie miałam wcześniej okazji zetknąć się z twórczością Hilary Norman, brytyjskiej autorki thrillerów i kryminałów tłumaczonych na kilkanaście języków. Jej trzecia powieść o czarnoskórym detektywie z Miami imieniem Sam Becket wpadła mi w ręce zupełnym przypadkiem, a ponieważ bardzo lubię kryminały o seryjnych mordercach – zaryzykowałam lekturę. Czy było warto? Akcja „Przybysza” rozpoczyna się od tego, że policja znajduje dryfującą łódkę, a na niej – zwłoki mężczyzny. Ciało jest zmasakrowane i oblane chemikaliami, które utrudniają identyfikację ofiary. Do sprawy przydzieleni zostają detektywi Becket i Martinez. Becket rychło dowiaduje się, że bezdomna staruszka Mildred widziała kogoś, kto mógł być sprawcą morderstwa – tajemniczego mężczyznę w srebrnym stroju, ze srebrną twarzą i włosami. Równolegle toczy się drugi wątek powieści – do domu Becketa przyjeżdża w odwiedziny jego szwagierka Claudia. Ma kłopoty, ale z początku nie chce wyznać, jakie. W końcu wyjawia, że miała romans, a teraz pojawił się ktoś, kto szantażuje ją zdjęciami zrobionymi z ukrycia. W porównaniu z książkami Patricii Cornwell czy Minette Walters „Przybysz” reprezentuje poziom ledwo poprawny. To banalne, przewidywalne czytadło, oparte na kliszach. Seryjny morderca maltretowany przez matkę, twardy glina będący jednocześnie troskliwym tatą, przy czym obowiązkowo – jak to w amerykańskich filmach – jego rodzina musi się znaleźć w niebezpieczeństwie w związku z prowadzonym aktualnie śledztwem… Pojawia się sporo postaci przedstawionych pobieżnie, tak że w pewnym momencie imiona mogą zacząć się mylić. Na domiar złego autorka nie zawsze informuje, którzy z bohaterów są biali, a którzy są Afroamerykanami (być może zakładając, że dla czytelnika, który zna poprzednie części, ta wiedza jest oczywista – dla mnie nie była), a jest to informacja istotna dla fabuły. Akcja w paru kluczowych momentach opiera się na zbiegach okoliczności, zaś główny twist jest bardzo mocno naciągany. Mam też wrażenie, że zalanie ran wybielaczem spowoduje bardziej dramatyczne skutki od opisanych w tekście. Jedyne pozytywne wspomnienia, jakie zachowałam po lekturze tej powieści, to ładny opis opustoszałej plaży o brzasku oraz sympatyczna postać Mildred, bezdomnej starszej pani, z którą Becket zaprzyjaźnia się w toku śledztwa. Być może dwie poprzednie książki o Samuelu Beckecie są lepsze, ale po lekturze „Przybysza” nie mam szczególnej ochoty tego sprawdzać.
Tytuł: Przybysz Tytuł oryginalny: Shimmer Data wydania: 19 października 2010 ISBN: 978-83-7648-485-3 Format: 232s. 125×195mm Cena: 29,90 Gatunek: kryminał / sensacja Ekstrakt: 30% |