Ilu Anglików potrzeba do nagrania przez kultową formację albumu, który wzbudzi tyle entuzjazmu, ile niechęci? Trzech, pod warunkiem, że nazywają się Fletcher, Gahan oraz Gore. Przywołanie tych nazwisk oznacza, że Depeche Mode powrócili z 13. studyjnym krążkiem, zatytułowanym „Delta Machine”.  |  | ‹Delta Machine›
|
Dave Gahan, frontman legendarnego zespołu, wysoką formę potwierdził na zeszłorocznej płycie, nagranej z duetem Soulsavers. Na „The Light the Dead See” Rich Machin i Ian Glover zapewnili wokaliście pełną swobodę w układaniu tekstów oraz ich zaśpiewaniu. Jednak w ramach Depeche Mode wszystko odbywa się trochę inaczej – tutaj główny ciężar komponowania spoczywa na Martinie Gorze, wspomaganym przez Gahana. Wszystkie dawne problemy wydają się rozwiązane, a sami członkowie grupy opowiadali w wywiadach o znakomitej, twórczej atmosferze panującej w studiu. Warunki ku temu, aby wydawnictwo „Delta Machine” stało się kolejnym wielkim osiągnięciem w ich karierze, były więc doskonałe. Depeche Mode mieli połączyć na nim te wszystkie cechy, które stanowiły o sukcesie albumów „Violator” oraz „Songs of Faith and Devotion”. Co wyszło z tych deklaracji? Płyta, na której bardzo dobre piosenki przeplatane są średnimi i zapominanymi zaraz po usłyszeniu. Tytuł najnowszego dzieła stanowi jednocześnie wskazówkę co do jego zawartości: zespół chciał mianowicie dać wyraz swojej fascynacji bluesem Delty. Jest to oczywiście specyficzne rozumienie tego gatunku – syntezatorowe i synthpopowe, jednak wg Gore’a jego duch był obecny w ich twórczości już wcześniej – właśnie na tych albumach, które cieszą się największym uznaniem zarówno wśród krytyków, jak i fanów. „Delta Machine” otwiera „Welcome to My World”, jeden z lepszych utworów na płycie. Rozpoczyna się jednostajnym beatem, otaczanym stopniowo innymi dźwiękami. Do czasu refrenu jego atmosfera staje się bardzo melodyjna i wręcz podniosła. Na pochwałę zasługuje wybrany na pierwszy singiel, oniryczny „Heaven”, który jednak szybko spotkał się z zarzutem zanudzania słuchaczy. Syntezator wygrywa wysoką melodię przerywaną chwytliwym refrenem w napisanym przez duet Dave Gahan/Kurt Uenala „Broken”, zakończonym partią gitary. Za sprawą tego ostatniego instrumentu „Slow” jest utrzymany w wyraźnie bluesowym klimacie. „Soft Touch/Raw Nerve” przynosi z kolei rytm wibrujący, „Soothe My Soul” zaś – niemal dyskotekowy. Od strony wokalnej Martin Gore zaprezentował się w „The Child Inside”, minimalistycznie zagranym na gitarze basowej z dialogiem klawiszy. Ponownie bluesowe, choć jednostajne tło oraz łączące i rozdzielające się wielogłosy to mocna strona „Goodbye”, który z racji tekstu zapewne odegra swoją rolę, zamykając koncerty grupy. „Delta Machine” ma więc parę ciekawych elementów i charakterystycznych melodii, które zapadają w pamięć. To jednak zdecydowanie za mało, żeby aspirować do grona kultowych albumów. Ten brzmi miejscami wręcz monotonnie, może więc przemknąć niezauważenie, odtwarzany gdzieś w tle codziennych obowiązków. Uwagę słuchacza przykuwają na nim dopiero momenty głośne (takie jak w „Secret to the End” lub na zakończenie „Goodbye”) czy nagła zmiana melodyki z hałaśliwej na stonowaną, jak we wspomnianym „The Child Inside”. Choć Depeche Mode nie osiągnęli oczekiwanej formy, to „Delta Machine” stanowi mimo wszystko krok w dobrym kierunku: nie jest to album przełomowy, ale nie ma się też czego wstydzić. Najwierniejsi słuchacze powinni być ukontentowani, a malkontenci ponarzekają i już do niego nie wrócą. Dla tych jednak, którzy po raz pierwszy zawitają do ich świata, płyta ta może być wielkim odkryciem i początkiem pięknej przygody.
Tytuł: Delta Machine Data wydania: 26 marca 2013 Nośnik: CD Gatunek: elektronika, rock EAN: 887654606228 Utwory CD1 1) Welcome to My World: 4:56 2) Angel: 3:57 3) Heaven: 4:03 4) Secret to the End: 5:12 5) My Little Universe: 4:24 6) Slow: 3:45 7) Broken: 3:58 8) The Child Inside: 4:16 9) Soft Touch/Raw Nerve: 3:26 10) Should Be Higher: 5:04 11) Alone: 4:29 12) Soothe My Soul: 5:22 13) Goodbye: 5:03 Ekstrakt: 70% |