powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CXXV)
kwiecień 2013

Autor
Tu miejsce na labirynt…: Start do lotu
State Urge ‹White Rock Experience›
Biorąc pod uwagę liczbę ukazujących się w ostatnich miesiącach płyt polskich kapel progresywnych, można by odnieść wrażenie, że muzyka ta przeżywa nad Wisłą prawdziwy renesans. Czy tak jest w rzeczywistości, okaże się pewnie dopiero za dwie, trzy dekady, gdy zyskamy dystans niezbędny do wyciągnięcia dalej idących wniosków. Ciekawe, czy ktoś będzie wtedy jeszcze pamiętał o „White Rock Experience” – debiutanckim albumie trójmiejskiego State Urge?
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹White Rock Experience›
‹White Rock Experience›
Liczba polskich kapel grających rocka progresywnego systematycznie rośnie z roku na rok, niestety jakość nagrywanych przez nich płyt najczęściej daleka jest od zadowalającej. Mało który z debiutujących zespołów ma tyle pomysłów na swoją twórczość, by starczyło ich do zagospodarowania „pełnometrażowego” albumu. Powstają więc nierzadko płyty irytująco wtórne, niewolniczo naśladujące zachodnie gwiazdy neo-proga. Album gdyńskiej kapeli State Urge też nie jest wolny od przytoczonych powyżej przypadłości, choć nie brakuje na nim również momentów ciekawszych, chwytających za serce, pobudzających wyobraźnię. Jest ich akurat tyle, że uzbierałoby się na przyzwoity minialbum. „White Rock Experience” to trzecie, a drugie oficjalne – po płytce demo „Underground Heart” (2011) oraz EP-ce „What Comes Next?” (2012) – wydawnictwo grupy. Na tej ostatniej znalazły się trzy kawałki („Time Rush”, „Illusion” i „All I Need”), które w tych samych wersjach trafiły także na debiutancki longplay i są na nim zdecydowanie najmocniejszymi fragmentami. Gdyby tylko pozostałe numery (a jest ich jeszcze pięć), nagrane w listopadzie ubiegłego roku w należącym do Ryszarda Kramarskiego (klawiszowca Millenium) krakowskim studiu Lynx Music, trzymały ich poziom…
Na krążku usłyszeć możemy czterech muzyków: wokalistę i gitarzystę Marcina Cieślika, basistę Krystiana Papiernika, klawiszowca Michała Tarkowskiego oraz perkusistę Marcina Bocheńskiego; gościnnie w „Time Rush” pojawia się jeszcze Adam Kaufhold, który odpowiada za chórki. Otwierający album utwór „Third Wave of Decadence” to w zasadzie instrumentalne intro. Długie, bo trwające grubo ponad pięć minut; gdyby tak skrócić je o połowę (tym bardziej że przez pierwszych 120 sekund nie dzieje się nic interesującego) efekt byłby znacznie lepszy. „Preface” pochodzi z najwcześniejszego okresu istnienia State Urge i to słychać wyraźnie – muzykom brakuje jeszcze pewności siebie, co powoduje, że kompozycja sprawia wrażenie dość topornej i niedopracowanej, choć przed zupełną katastrofą ratuje ją partia organów Hammonda. Znacznie ciekawiej dzieje się w „Time Rush”, gdzie zespół wreszcie rozpościera skrzydła; to jeszcze, co prawda, lot dość niepewny – bywa, że wokalista popada w turbulencje – ale przynajmniej po szczęśliwym dotarciu do finiszu można podsumować, że widoki były piękne. Niestety, następujący po nim „Long for You” przekreśla wszystko – nie dość, że muzykom kompletnie zabrakło pomysłu na tę banalną akustyczną balladę, to na dodatek na koniec „zarżnięto” numer paskudną partią syntezatorów.
Po wizycie w piekle w następnym numerze State Urge zabierają słuchaczy prosto do… nieba. „Illusion” to opus magnum albumu, zachwycający przede wszystkim dzięki smakowitej solówce Cieślika, zdradzającej miłość gitarzysty z Trójmiasta i do Steve’a Hacketta, i do Andy’ego Latimera, i Steve’a Howe’a. Gdyby cały krążek trzymał podobny poziom, mógłby powalczyć nawet o miano płyty roku. Ale nic z tego, następujące po „Illusion” utwory „Tumbling Down” i „Seven Gaze” to klasyczne wypełniacze, wata muzyczna, która pozwala dopełnić czas trwania płyty do wymaganych co najmniej 40 minut; na żadne szczególne wrażenia artystyczne nie ma jednak w ich przypadku co liczyć (choć ten drugi dałoby się pewnie jeszcze przy odrobinie dobrej woli odratować). Na finał zaserwowano „All I Need” – ostatni fragment żywcem wzięty z EP-ki „What Comes Next?”. I nie ma co ukrywać, że był to dobry pomysł. Najdłuższa, obok „Illusion”, kompozycja na płycie broni się przede wszystkim umiejętnie wplecionymi zapożyczeniami z prog-metalu (z okolic nieśmiertelnego Dream Theater) oraz smakowitymi dźwiękami Hammondów w tle (mogłoby ich zresztą być znacznie więcej!). A tak na marginesie: ciekawe, czy sposób śpiewania, a zwłaszcza frazowania Cieślika jest przypadkowym czy też w pełni świadomym nawiązaniem do Marka Grechuty i jego legendarnych „Dni, których nie znamy”?… Debiut State Urge to płyta dowodząca, że mamy do czynienia z zespołem, który wciąż jeszcze usilnie poszukuje własnej drogi. Czy ją znajdzie, okaże się za rok, może dwa, gdy „White Rock Experience” doczeka się następcy. Oby godniejszego od siebie.
Skład:
  • Marcin Cieślik – śpiew, gitara
  • Krystian Papiernik – gitara basowa
  • Michał Tarkowski – instrumenty klawiszowe (fortepian, syntezatory, organy Hammonda)
  • Marcin Bocheński – perkusja, chórki (5)
Gościnnie:
  • Adam Kaufhold – chórki (3)



Tytuł: White Rock Experience
Wykonawca / Kompozytor: State Urge
Data wydania: 18 marca 2013
Nośnik: CD
Czas trwania: 48:32
Gatunek: rock
EAN: 5908259313740
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Third Wave of Decadence: 5:29
2) Preface: 4:01
3) Time Rush: 6:20
4) Long for You: 4:59
5) Illusion: 8:00
6) Tumbling Down: 5:50
7) Seven Gaze: 5:46
8) All I Need: 8:07
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

158
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.