Każdy dyktator potrzebuje rewolucjonistów, choćby dlatego, żeby mieć pretekst do dalszego uciskania ludu. Co jednak począć, gdy spiskowcy przestają podkładać bomby i planować przewroty, a zamiast tego zaczynają wychwalać tyrana pod niebiosa?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Albert Cossery, choć żył niemal sto lat, a literaturą fascynował się od młodości, pozostawił po sobie zaledwie osiem książek. Przestanie to dziwić, jeśli spojrzymy na filozofię, którą wyznawał ten bliski przyjaciel Sartre’a i Camusa. Lenistwo jest niezbędne dla refleksji , twierdził Cossery. Prawdziwe bogactwo to żyć bez pracy. Piszę po to, żeby ktoś, kto mnie przeczyta, nie poszedł nazajutrz do roboty. W takim duchu utrzymana jest też atmosfera „Szyderstwa i przemocy”, osadzonego w bliżej niezidentyfikowanym arabskim mieście lat 60., rządzonym przez surowego wojskowego gubernatora. Ale utwór jest radosny i pełen żartów, a na jego kartach skuteczniejsze od śmiertelnie poważnych obrońców ludu okazują się niebieskie ptaki, dla których opór jest sposobem na wesołe spędzenie czasu i zabicie nudy. Na czele osobliwego spisku staje Heykal, trzydziestoletni dandys, który nigdy w życiu nie pracował, zachowujący się niczym wielkopański książę i wprawiający rozmówców w zdumienie swoimi wykwintnymi manierami. Choć z biedy ciągle chodzi w tym samym garniturze, jego charyzma wystarcza do skupienia grupki zwolenników o zbliżonych poglądach. Interesuje ich nie walka o wolność, ale możliwość zakpienia z najpotężniejszego człowieka w mieście. Efektem jest błazenada, w której z komiczną przesadą przedstawiają nieudolnego gubernatora jako wielkiego przywódcę, przy okazji konfudując jego pochlebców, służby porządkowe i prawdziwych rewolucjonistów. Krótka, niespełna dwustustronicowa powieść Cossery’ego to właściwie wykład poglądów pisarza na społeczeństwo i jednostki, które nie chcą lub nie mogą podążać razem z tłumem utartymi szlakami. Cossery twierdzi: nie należy walczyć wprost z tym, z czym się nie zgadzamy – obojętnie, czy to przemoc, czy tylko prostactwo – bo wyrażany dosłownie opór paradoksalnie daje temu sens dalszego istnienia. Dlatego Heykal i jego kompani niczego nie traktują serio, chodzą własnymi ścieżkami i mają w głębokiej pogardzie normy, które wyznaje reszta społeczeństwa. Pisząc o tym ostatnim autor wymiennie używa słów „hołota”, „pospólstwo”, „nędznicy” i tym podobne. Świat jest źle urządzony, pełen złych i głupich ludzi, ale niewiele można na tym poradzić. Pozostaje być sobą i nie traktować go zbyt poważnie – to jedyny sposób, aby nie dać się wciągnąć w jego szaleństwo. Choć nie poznajemy treści bałwochwalczych plakatów, które bohaterowie rozwieszają na murach, lekkość stylu Cossery’ego każe brać za pewnik, że musiała być ona iście szydercza. Połączenie minimalizmu i wyrazistości cechuje cały utwór – wystarczy tu krótki dialog, żeby mieć całościowe spojrzenie na charakter danej postaci, albo jedna scena, aby uchwycić manifestację bezsensu danego wycinka rzeczywistości (jak kolejka u balwierza, gdzie Karim, jeden ze spiskowców, musi ustąpić miejsca przyprowadzonemu przez poganiacza jucznemu osłowi – bo zwierzakowi spieszy się do pracy, a konstruujący latawce Karim może wykonywać swój fach o dowolnej porze). Mimo to, zwłaszcza pod koniec, aż zbyt wyraźnie widać, że sama historia jest tutaj czysto pretekstowa. Pamiętajmy więc, ze sięgając po nią, tak naprawdę sięgamy po świetnie napisany, lekko beletryzowany podręcznik tumiwisizmu.
Tytuł: Szyderstwo i przemoc Tytuł oryginalny: La violence et la dérision Data wydania: 6 marca 2013 ISBN: 978-83-7747-801-1 Format: 184s. 135×205mm; oprawa twarda, obwoluta Cena: 34,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 80% |