– Już widzisz? – pyta Jonasz, stojąc nad pacjentem. Zagląda w jego źrenice, świeci latareczką. Andrzej rozejrzał się zagubiony po pokoju, jakby oglądał go pierwszy raz. Potarł powieki. Widział ciągle wszystko jak za mgłą, a oczy bolały. – Co to było? – zapytał wystraszony. – Amazonki. Taki archetyp. Mocny. Weź antypsychotyk. Gejsza usiadł w fotelu. – Ale co one znaczą? Te amazonki? – A jak myślisz? – Kobiety mnie porwały, jestem dzieckiem. Matka mnie skrępowała, oślepiła. To przez nią niczego nie widzę? One… są silniejsze ode mnie? – Tak. Wygląda na to, że tak właśnie czujesz. Będziemy zatem musieli odebrać kobietom tę siłę. Bo to ty sam im ją dałeś. Jutro wrócimy do prawdziwej mamy. Biologiczna. Ledwo pamiętam jej wygląd. Chyba miała blond włosy. Długie. Kiedyś zapytałem ją, czy karmiła mnie piersią. Powiedziała, że chyba zwariowałem. Szkoda jej było biustu, bała się, że oklapnie, a nigdy nie należeliśmy do bogaczy, więc nie mogłaby sobie potem pozwolić na rekonstrukcję. Poczułem się kurewsko odrzucony. Jakbym nie był wart jej pieprzonych cyców. Czy też raczej teraz tak to widzę, wtedy czułem coś, czego nawet nie rozumiałem. Gniewałem się, ale szybko to w sobie stłamsiłem, a później miałem poczucie winy. A cycków wcale nie miała takich pięknych, jak się jej wydawało. (Pamiętasz?) Mam prawie trzynaście lat. Wchodzę do łazienki, nie wiedziałem, że matka jest w środku. Zaskoczona zasłania się przed własnym synem, czym nieświadomie stawia mnie w roli dorosłego, kogoś, przed kim można się wstydzić. Nie wiem, jak zareagować. Jej skóra lśni od wilgoci, a ja stoję jak wmurowany, krew uderza mi do głowy. I do fiuta, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Mieszanina uczuć, poczucie winy, podniecenie, strach, co za tygiel! Teraz zresztą też. O kurczę, stanął mi. To normalne, czy podkręciłeś sygnał? (Jedno i drugie. Matka w naturalny sposób staje się naszą pierwszą wewnętrzną kochanką. Jest dla nas wzorcem kobiecości, nic na to nie poradzimy. Wstyd jest normalną rzeczą, spychamy go głęboko w nieświadomość. Jeśli chcesz, możesz się dotykać. To pomoże uwolnić kolejne obrazy.) Cholera, jestem podjarany. Na własną matkę, kto by pomyślał. Głupio mi. Nie wiem, czy to prawdziwe wspomnienie. Możliwe, że to reakcja na rozmowę, którą słyszałem, będąc dzieciakiem. Matka zakłada czarne pończochy. Mówi do mnie. Chyba chce, żebym coś jej przyniósł… Ale jestem nakręcony. Jeśli nie chcesz, żebym wystrzelił, to lepiej mnie schłodź. (Spokojnie, widzę, wszystko pod kontrolą.) Zanoszę jej to, czego chce. Kończy się ubierać i wychodzi, a ja zaczynam grzebać w jej garderobie i się… To chore. (Nie krępuj się. W niejednej sytuacji cię widywałem.) I się brandzluję. Trafiam na stare karty pamięci. Odpalam na kompie, a tam ona i jakiś facet. Ojca nigdy nie znałem, może to nawet był on. Puściłem obraz na ścianę. Mieszanina emocji, jak poprzednio, ale doszedł kurewski gniew. Na niego, na nią, że pozwala to wszystko sobie robić. Aniele Stróżu, co on jej robił. Patrzę na to zszokowany i coraz bardziej podniecony. Przywiązał ją do łóżka, włożył do ust, aż się krztusiła, ale w jej oczach widziałem, że jest zadowolona. Lubieżnie brała go głębiej i głębiej… co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. I niewyobrażalnie podjarało. Cholera, nie mogę się nawet opanować. Nie chcę! No więc, jadę z tym koksem ostro. Nagle otwierają się drzwi. Zapomniała czegoś. Staje jak wmurowana. Patrzę na jej wstyd i nie mogę wytrzymać. Aaaaa! Teraz też, cholera… Wtedy również nie dałem rady. Domyślasz się pewnie, jaki bajzel miałem potem we łbie? Jonasz podał pacjentowi antypsychotyk i ręcznik. Andrzej, ciągle zawstydzony, wytarł się. Gdy induktor przestał działać, gejsza powiedział: – To wszystko na dzisiaj. Dobra robota. Znowu nawiązaliśmy kontakt z częścią twojej Animy. Makuch nadal siedział zawstydzony. – Co jest? – zapytał Jonasz. – Porąbany jestem, co nie? – Dlaczego niby? Aaa, że matka? Zapewniam cię, swoimi wspomnieniami i fantazjami niczym nie wybijasz się ponad tłum. Matka zawsze będzie dla faceta obiektem seksualnym, między innymi. Tak działa nasza psychika. Nic się nie martw, zintegrujesz to w sobie. Ja wracam do siebie, a ty się prześpij. Trafili na kolejne kobiece postacie: dawne dziewczyny, gwiazdy porno, postacie z gier, aktorki. Pojawiły się również matki z rodzin równoległych, ponieważ Andrzej przez krótki czas był jedynakiem, więc jako dziecko musiał pomieszkiwać w rodzinach innych jedynaków, aby uczyć się zasad współżycia z rówieśnikami i innymi dorosłymi. Były też surogatki, nianie, pielęgniarki w szkole czy przedszkolu. Doszli nawet do archetypowych kobiecych postaci, jak Izyda/Matka Boska, której wzorzec, pomimo praktycznego upadku chrześcijaństwa, ciągle mieszkał gdzieś głęboko w zbiorowej nieświadomości. Jednocześnie pojawiło się coś, czego Andrzej wcześniej nie widział. W rozmowach zauważył docinki ze strony Jonasza, który pozwalał sobie na coraz bardziej bezpośrednie zachowania. Pacjent kompletnie nie wiedział, jak reagować, więc zbywał wszystko milczeniem i starał się pracować dalej. „Czyżbym wcześniej tego nie zauważył, bo za bardzo byłem skoncentrowany na sobie?” – pytał w takich momentach, wierzył jednak w doświadczenie gejszy i starał się wykonywać zadania najlepiej, jak umiał. Monika była pierwszą, która połknęła. Miałem chyba szesnaście lat. Koleżanka ze szkoły, moja dziewczyna. (Bardzo dobrze, pójdźmy w tym kierunku.) Nawet z otwartymi oczami wyraźnie widzę jej twarz, smukłą postać, ale po zamknięciu powiek wszystko wraca, jakbym przeżywał to jeszcze raz, tu i teraz. Wysoka, odstające kolana. Uśmiecham się do wspomnień. Wstydziła się tych kolan, choć ja uważałem, że były słodziutkie. Tego dnia jej rodzice wyjechali. Zaprosiła mnie do domu, ależ byliśmy na siebie napaleni. Włożyła czarne szpilki i seksowną bieliznę. Teraz wiem, że to mało gustowne, ale wtedy, wychowani na pornosach, takie mieliśmy wyobrażenia. Ależ byłem podjarany. Zaprowadziła mnie do salonu, na ścianach leciały pornosy. Rozebrała mnie powoli, co jakiś czas, niby przez przypadek, ocierając się o mojego sterczącego kutasa. Pamiętam nawet zapach jej włosów, jakby teraz stała obok. Delikatna skóra, taka, jaką może mieć tylko nastolatka. Uklękła i ssała zapamiętale, jak na filmach, mlaskając przy tym głośno. Chciałem, żeby to trwało dłużej, żebyśmy się jeszcze pokochali, ale w głowie mi buzowało, a ciało trzęsło się z podniecenia. Ludzie na ścianach wokół nas seksili się zapamiętale w różnych konfiguracjach, jakbyśmy brali udział w jakimś pogańskim rytuale płodności. Patrzyła na mnie tymi brązowymi oczami, a ja widziałem w nich miłość. Nagle poczułem, że nie wytrzymam dłużej, napiąłem się ostatkami sił, coś tam mruknąłem, żeby uważała, ale ona nie przestała. Teraz też już ledwo nad sobą panuję. Niesamowity ten induktor, wszystko jak żywe, bardziej niż na filmie. Krzycząc i stękając, wystrzeliłem prosto w jej usta, aż zakręciło mi się w głowie. Przez chwilę myślałem, że upadnę. Monika połknęła bez wahania. Zdziwiło mnie to, ale również niesamowicie rozczuliło. (Dlaczego?) No… poczułem akceptację. Wiedziałem, że mnie kocha, że kocha moje ciało, że się nie brzydzi, tak jak… (Mów dalej.) Nieważne. (Jak co?) Po co ciśniesz na siłę?! (Tak jak co?) Wkurzasz mnie! (Tak jak co, do cholery?) Tak jak ja! Nigdy nie lubiłem swojego ciała, a ona pozwoliła mi zapomnieć o jego niedoskonałościach. Nie pochodziłem z bogatej rodziny, nie mogłem pozwolić sobie na operacje. Monika była naturalnie ładna, ale ja? Byle jaki koleś. Brzydkimi są tylko biedniejsi, jak ja, i dobrze o tym wiesz! (Dlaczego kłamiesz?) O co ci znowu chodzi? (Nigdy nie lubiłeś swojego ciała? To nieprawda. Jako dziecko musiałeś je lubić, szczególnie wtedy, gdy było źródłem radości. Dopiero potem nauczono cię wstydu, a za nim poszła niechęć, a może w końcu nienawiść. Kiedy?) |