powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CXXV)
kwiecień 2013

Wszystkie opowieści życia ostatniego króla Polski
Wit Szostak ‹Fuga›
W ostatniej części trylogii krakowskiej Bartłomiej Chochoł konfrontuje się ze wspomnieniami. Jak pogodzić kilka wykluczających się faktów, sprzecznych reminiscencji? Przeszłość rozbita jest w drobne kawałki, z których bohater próbuje sklecić prawdę o sobie.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Czarne mleko świtania pijemy…” – tak rozpoczynał kolejne strofy w wierszu „Fuga śmierci” Paul Celan. Stanisław Barańczak pisał zaś w utworze „Kontrapunkt”: „nie on słucha, ale muzyka użycza / mu słuchu, czasu, cierpienia, wszystkiego, co przewidziała”. I choć zacytowane liryki traktują o dwóch różnych sprawach, istnieje łączące je spoiwo. Jest nim siłowanie się z materią języka i sprawdzanie granic słowa – Celan i Barańczak próbowali zaadaptować kontrapunkt na gruncie literatury, czyli dokonać rzeczy fizycznie niemożliwej (potrafimy słyszeć kilka dźwięków naraz, ale czytanie naraz dwóch zdań jest już niewykonalne). Barańczak maluje słowem scenkę rodzajową, w której w tym samym czasie dzieje się jednocześnie kilka rzeczy. Niemieckojęzyczny poeta z kolei posługuje się repetycjami i zdaje się, że podobną drogą podążył Wit Szostak w swojej powieści.
Kolejne podrozdziały „Fugi” rozpoczynają się bowiem od powtarzanych maniakalnie fraz – „Jestem ostatnim królem Polski”, „Pożegnałem żonę”, „Wypełniłem ten dom wspomnieniami”, etc. Bartłomiej Chochoł, wróciwszy do kamienicy dziadków, staje wobec problemu opowieści o sobie samym. Każdy napotkany w mieszkaniu przedmiot wywołuje skojarzenie. Skojarzenia powracają, rozrastają się w ciągi, które raz prowadzą do konkretnej konkluzji, a raz urywają się, zawieszają, giną pośród tysiąca innych reminiscencji. Wspomnienia – mimo usilnych prób porządkowania i szeregowania – ewokują chaos, przez który nie sposób przedrzeć się do prawdy o własnej przeszłości.
Albo taka prawda nie istnieje. Wspomnienia to tylko pewna forma opowieści, narracji o sobie samym. Gdy niezachwiany dotychczas szkielet wartości okazuje się domem budowanym na piasku, gdy upadają i umierają kolejne autorytety, wtedy trzeba poszukać i znaleźć odpowiedzi na to, co dotychczas zagadywało się frazesami, a co prędzej czy później objawia się w całej okazałości, odarte z tabu, bezpośrednio, jak cios w twarz – zdrada, niespełnienie, śmierć. Z rozbitego w pył szklanego klosza nie da się poskładać nowego schronu. Pozostają tylko słowa: zbierane i powtarzane nie stanowią żadnej ochrony, ale są namiastką nieśmiertelności, mimo iż – paradoksalnie – uczestniczą w rejestrowaniu własnego odchodzenia.
Powracająca wciąż fraza – „nazywam się Bartłomiej Chochoł” – nie stanowi mocnej tezy ugruntowującej tożsamość. To raczej pytanie, wobec którego staje bohater, gdy czuje, że imię i nazwisko nie odsyłają już do konkretnej osoby, ale wydają się być pozbawione znaczenia, wydrążone jak halloweenowa dynia. Wydają się takie, ale chyba nie są. Cechuje je raczej przeładowanie. Przeładowanie historiami i opowieściami, które – obojętnie, czy zdarzyły się naprawdę, czy pozostają fikcją – lgną do Bartłomieja Chochoła, albo więcej: są Bartłomiejem Chochołem.
Jeśli wrócić do związków z poezją, łatwo zauważyć podobieństwo między powieściową poetyką Szostaka, a melodią wierszy niedawnego laureata Nike – Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. „Istotą poezji jest nie tyle zasadność / co bezzasadność napomknień i powtórzeń” – pisał „Dyciu” w tomie „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach”. Tam gdzie jednak powtórzenia są dla poety próbą zakorzenienia w słowie, dla bohaterów powieści Szostaka stanowią próbę zakorzenienia w konkretnym miejscu, wśród rozpoznawalnych i namacalnych przedmiotów. Przenoszenie do kamienicy całego świata i zamykanie go w czterech ścianach, patrzenie jak najpierw kwitnie i wzrasta, by ostatecznie umrzeć; nawiązanie dialogu z materią mieszkania – to wszystko próba zrozumienia siebie, a także bliskich, którzy tę materię kształtują.
Słowo „fuga” pochodzi z języka łacińskiego i oznacza „ucieczkę”. I Szostak tą ucieczką przybliża sprawy w życiu najważniejsze, przybliża sprawnie, polszczyzną soczystą, mięsistą, może trochę staromodną, ale nie archaiczną. Domknięcie trylogii krakowskiej godne pozostałych dwóch części.



Tytuł: Fuga
Data wydania: 5 listopada 2012
Ilustracje: Maciej Sieńczyk
ISBN: 978-83-89603-70-8
Format: 232s. 145×205mm
Cena: 30,–
Gatunek: fantastyka, obyczajowa
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

54
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.