Graficznie prosty, ale całkiem grywalny RTS jakim jest „Obliterate Everything 2” wymusza na nas o wiele więcej zręczności i klikania niż strategicznego myślenia. Wielbiciele „Starcrafta” powinni czuć się tu jak w domu.  | ‹Obliterate Everything 2›
|
Zaczynamy z bazą zawieszoną gdzieś w przestrzeni kosmicznej oraz stopniowo rosnącymi zasobami energii. Przy pomocy kilku podstawowych struktur będziemy musieli nie tylko przygotować się na zbliżające się naloty wroga, ale też wyprodukować wystarczająco dużo okrętów kosmicznych, by zmieść bazę przeciwnika z powierzchni kosmosu. Na początek dostajemy kilka podstawowych działek do obrony, dwa generatory i jeden typ doku produkującego statki. Każde zwycięstwo wzbogaca nasz arsenał o jeden dodatkowy budynek. Przy tym sami możemy decydować, jakie ulepszenia zdobywamy – pozwala nam na to niewielka mapa kosmosu z odpowiednimi rozgałęzieniami. Zadbano o to, by (przynajmniej teoretycznie) poszczególne misje się od siebie różniły. Mamy typowe rozgrywki wszyscy na wszystkich, pojedynki mano-a-mano czy zwykłą obronę przed nacierającymi hordami wrogów. Niekiedy pojawia się urozmaicenie w postaci zwiększonego przyrostu energii, który pozwala nam na szybszą rozbudowę. Innym razem, budując bazę w pasie asteroidów, możemy (o ile dorobiliśmy się odpowiednich statków) podejmować się wydobywania z nich zasobów. W gruncie rzeczy jednak większość misji wygląda tak samo: umocnić się, wybudować pierwsze doki, zwiększyć przyrost energii, pilnować, żeby nikt nie zniszczył naszej bazy i budować, budować, budować.  | |
Między misjami możemy też inwestować zarobione „kredyty” w takie czy inne ulepszenia zwiększające siłę statków, wytrzymałość struktur czy odporność na niektóre ataki. To jednak drobiazg, który nie zmienia faktu, że po kilku rozegranych misjach, niezależnie od rosnącego poziomu trudności, „Obliterate Everything 2” staje się dość monotonne.
Tytuł: Obliterate Everything 2 |