powrót; do indeksunastwpna strona

nr 04 (CXXVI)
maj 2013

Nie tacy gorsi
Strachy Na Lachy ‹¡To!›
Po wydaniu poprzedniej płyty Strachów Na Lachy Grabaż zapowiadał, że kończy z muzykowaniem. Wygląda jednak na to, że nagrywanie „Dodekafonii” było dla niego pewnego rodzaju katharsis i należy traktować krążek „!TO!” jako początek nowego rozdziału w jego karierze. O wiele bardziej radosny.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Recenzując „!TO!”, nie sposób nie odnieść się do przeszłości Strachów. Przede wszystkim dlatego, że ich poprzedni album jest być może najlepszym (tu waham się między debiutem) w ich karierze, a na pewno najpoważniejszym. Trudno było z marszu nagrać coś jeszcze lepszego, dlatego panowie podjęli – chyba słuszną – decyzję, by wrócić do lżejszych klimatów. Głównie muzycznie, a to za sprawą kilku szybszych, jednoznacznie gitarowych kawałków. Także Grabaż odpuścił trochę w tekstach. I tu mam problem.
„Dodekafonia” z początku odpychała swoją duszną atmosferą, która bardziej pasowała do Pidżamy Porno niż do folkowo-imprezowego formatu Strachów Na Lachy. Jednak po pierwszym szoku płyta coraz bardziej wciągała, a gorzkie rozliczenie z Polską i otaczającą nas rzeczywistością jest jedną z najważniejszych artystycznych wypowiedzi ostatnich lat.
Po czymś takim chciałoby się więcej i powrót do znanych, lżejszych utworów ponownie budzi konsternację. Znów trzeba się przyzwyczajać, osłuchiwać i weryfikować oczekiwania z efektem końcowym. Jednak, kiedy się już to zrobi, okaże się, że „!TO!” jest bardzo przyjemną, choć nie wybitną, płytą, którą spokojnie można postawić obok krążka „Piła tango”.
Pod względem muzycznym nie jest co prawda tak barwnie jak na dwóch pierwszych albumach Strachów, ale nie brakuje firmowej dla tego zespołu mieszanki stylów. Mamy więc delikatny posmak reggae’owy w „Mokotowie”, żwawy folk w „Sympatycznym atramencie”, elektroniczny beat w „Za stary na Courtney Love”, radosny britpop pod postacią „Żeby z tobą być” i ostrzejsze, gitarowe granie pod Pidżamę w środkowej części płyty.
Podobnie teksty Grabaża lawirują po tematach bardziej i mniej poważnych. Pomiędzy opowieściami o wałęsających się kotach, imprezowym stylu życia, wyznaniami miłosnymi możemy znaleźć rozliczenia pokoleniowe („Gorsi”), opis esencji polskości („Bloody Poland”) czy smutną kontestację na temat narkotyków („Dreadlock Queen”). Każdy zatem ma szansę znaleźć coś dla siebie, zarówno ci, którzy załapali się na Strachy przy okazji popularności singla „Dzień dobry – kocham cię”, jak i tęskniący za Pidżamą.
W najbardziej nośnym kawałku w zestawie, „I can’t get no gratisfaction”, w którym wokalista wciela się w internetowego trolla, z lubością obrzucającego błotem, kogo popadnie, w pewnym momencie dostaje się też liderowi Strachów – ten okazuje się matołem, który się skończył. Otóż, proszę państwa, chcę wszem i wobec ogłosić, że informacje o końcu Grabaża są jak najbardziej przesadzone, a „!TO!” jest tego żywym dowodem.



Tytuł: ¡To!
Wykonawca / Kompozytor: Strachy Na Lachy
Data wydania: 9 lutego 2013
Nośnik: CD
Gatunek: rock
EAN: 5900000000404
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Mokotów
2) Sympatyczny atrament
3) Bankrut… bankrutowi
4) Gorsi
5) I can’t get no gratisfaction
6) Bloody Poland
7) Jaka piękna katastrofa
8) Za stary na Courtney Love
9) Dreadlock Queen
10) Żeby z tobą być [Guzik_Owcy]
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.