Rytmiczne zwieńczenie, kojące ukoronowanie – te słowa zdają się świetnie opisywać ostatni krążek wrocławskiego Mikromusic, podsumowujący niewątpliwie pewien etap twórczości zespołu. „Piękny koniec”, poza tym że rzeczywiście piękny, a jednocześnie nieco odmienny od poprzednich wydawnictw, zwiastuje też ożywczy początek i większe zmiany. Jakie? O tym przekonamy się pewnie niebawem, teraz wciąż jest czas na delektowanie się czwartym studyjnym albumem grupy.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Formacja, za której artystycznymi sukcesami stoją przede wszystkim Natalia Grosiak oraz Dawid Korbaczyński, działa na naszym rynku już przeszło dziesięć lat. Jednak dopiero w tym roku nagrała płytę dla dużej wytwórni (EMI), co gwarantuje dotarcie do znacznie szerszego grona odbiorców. Paradoksalnie dotychczas to właśnie swoista niszowość brzmień – mimo że nigdy niebędąca nadrzędnym celem, co podkreślał zresztą wielokrotnie Dawid – stanowiła ich znaczący atut. To prowadzi do ważniejszego pytania: czy ten krok nie pociągnie za sobą dalej idących ustępstw ze strony Mikromusic? Dogłębne poznanie „Pięknego końca” rozwiewa podobne wątpliwości i każe ufać zmysłom utalentowanych, a dzisiaj już także mocno doświadczonych muzyków. Co wcale nie oznacza, że ponownie mamy do czynienia z tymi samymi – sennymi, jazzowymi i wielowarstwowymi – nagraniami. W ubiegłym roku słuchacze poznali premierowy utwór – „Zostań tak”. Singiel z wiodącą i miarową perkusją, wybijającą się gitarą i prostym, powtarzalnym tekstem przyjemnie rozgrzewał w zimowe wieczory. Dopiero następna piosenka, zaskakująco przebojowa i żywa, zelektryzowała melomanów. „Takiego chłopaka” – nieskomplikowana a zarazem przewrotna wyliczanka wad potencjalnego partnera szybko zyskała miano przeboju, a Mikromusic ujawniło zdecydowanie bardziej melodyjne oblicze. Co ciekawe, ta ostatnia (na pewno podśpiewywana nie tylko przez kobiety) kompozycja nie oddaje tego, z czego skonstruowany jest opisywany tutaj „Piękny koniec”. O ile piosenkowość kolejnych numerów bywa podobna, o tyle ich nastrój, energia i tematyka nie prezentują się już tak jednoznacznie i wyłącznie kolorowo. W całości dominuje delikatne kołysanie, zauważalne są zwłaszcza gitara i perkusja, które uzupełnione są przez smyczki, nostalgiczne klawisze bądź ujmującą trąbkę. Melancholijny pozostaje również (często przeszywający) wokal, który na dodatek eksponuje niekoniecznie przyjemne i nieraz metaforyczne treści. Choćby echa nieobojętności na los zwierząt, nieco naturalistycznych i dwuznacznych obrazów czy właśnie nawiązania do różnie rozumianego „końca” wypełniają tę warstwę krążka. Co ciekawe, w paru przypadkach mamy do czynienia z tekstami Natalii, które przygotowywane były z myślą o solowych nagraniach, ale zostały udanie wkomponowane w repertuar zespołu. Z ogólnej perspektywy „Piękny koniec” wydaje się więc kolejnym sennym i nieco smutnym albumem, ale na szczęście jego spójność nie oznacza schematyczności i monotonii. Chwytliwość sporej części utworów to zasługa zwłaszcza perkusji, lecz są także chwile z mocniejszą, nawet rockową gitarą („Sopot”), łagodną elektroniką („Pod włos”) czy wreszcie pojedyncze partie z intrygującymi trąbką lub fortepianem. Osobnym, ale oczywiście idealnie współgrającym z warstwą muzyczną, elementem układanki jest śpiew Natalii Grosiak. Nie mylą się ci, którzy wymieniają ją w pierwszym rzędzie z najlepszymi rodzimymi wokalistkami, a forma zaprezentowana na „Pięknym końcu” potwierdza też, że świeżo upieczona mama ciągle się rozwija – poza odpowiednim i świadomym operowaniem charakterystycznym głosem coraz lepiej wychodzi jej oddawanie rozmaitych emocji. Perfekcja w tym przypadku jest naprawdę blisko. „Piękny koniec” zasługiwałby na zakup nawet ze względu na kilka wyjątkowych kawałków. „Takiego chłopaka”, „Pod włos”, „Śmierć pięknych saren” czy „Sopot” to pozycje niespecjalnie skomplikowane, lecz warte wielokrotnego studiowania i delektowania się ich każdym detalem. Z drugiej strony znajdą się słuchacze, którzy w największym stopniu dadzą się oczarować delikatności „Halo” albo „Adama”, a to prowadzi do banalnego wniosku. Nowa płyta Mikromusic, pomimo większej przystępności i melodyjności, ma do zaoferowania bardzo wiele – jest w stanie zaspokoić oczekiwania chyba każdego odbiorcy. A że przy tym prezentuje się jako spójny i w każdym calu wartościowy, absolutnie dopracowany twór, to po prostu nie można jej nie docenić.
Tytuł: Piękny koniec Data wydania: 26 lutego 2013 Nośnik: CD Gatunek: elektronika EAN: 5099991283528 Utwory CD1 1) Za Mało 2) Jestem Super 3) Biedronki W Słoikach 4) Sopot 5) Śmierć Pięknych Saren 6) Pożar 7) Takiego Chłopaka 8) Pod Włos 9) Zostań Tak 10) Halo 11) Adam Ekstrakt: 90% |