powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CXXVII)
czerwiec 2013

Intrygujące rozczarowanie
Flunk ‹Lost Causes›
Nowy album Flunk miał być odpowiedzią na proste pytanie: czy czteroosobowy skład radzi sobie z nieco wyczerpaną formułą własnej twórczości? Przystępne połączenie elektronicznych i gitarowych dźwięków, dopełnione eterycznym głosem Anji Vister, potrafiło urzekać choćby przy okazji premiery „Morning Star”, jednak dzisiaj wydaje się przynajmniej trochę przebrzmiałe. „Lost Causes” tylko chwilami przypomina starsze dokonania grupy, ale jednocześnie powodów do zachwytu daje zaledwie parę.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Lost Causes›
‹Lost Causes›
Ciekawe, że zespół, który kojarzony jest przede wszystkim ze spokojnymi i delikatnymi piosenkami, nie ma wcale skrajnie jednolitej dyskografii. Pierwszy długogrający krążek z 2002 roku, zatytułowany „For Sleepyheads Only”, jawi się jako dzieło stosunkowo zadziorne, elektroniczne i mroczne. Później nastąpiło stopniowe łagodzenie brzmień, również na rzecz większej melodyjności i zauważalnej różnorodności emocjonalnej, a niewątpliwy zwrot w stronę przystępniejszego popu zapewnił Norwegom przyrost liczby fanów i zaowocował licznymi trasami koncertowymi (Flunk cieszą się uznaniem m.in. w Azji). Początkową tezę potwierdza także ostatnie studyjne wydawnictwo, „This Is What You Get” (2009), które rozpoczyna się przestrzennym i rozmytym elektronicznym wstępem w postaci „Dying to See You”, by zaraz pobudzić żywszym tempem i chwytliwym basem w „Common Sense”, a dalej przejść do znakomitego „Cigarette Burns”, który najłatwiej opisać jako folkowo-elektroniczną, pogodną i całkiem żywą kołysankę z wiodącą gitarą i wysokim wokalem. To uzmysławia, że Flunk zawsze potrafili wiele, a na ich dotychczasowe nagrania składa się sporo rozmaitych pomysłów i rozwiązań. Niemniej do dzisiaj ich najbardziej rozpoznawalnymi i cenionymi kawałkami pozostają nastrojowo jednolite i łagodne „Blue Monday”, „Play”, „True Faith” albo „Morning Star”. A więc kompozycje z dwóch pierwszych płyt.
Zapowiedzią tegorocznego „Lost Causes” został utwór „Queen of the Underground” – tajemniczy, pulsujący i w końcówce skutecznie wzmocniony przez elektryczną gitarę. Propozycja bez dwóch zdań udana i zachęcająca do sięgnięcia po nadchodzące wydawnictwo. Pozwalająca wierzyć, że Flunk przygotują porcję eklektycznego grania z pogranicza leniwego downtempa, frapującego trip-hopu, zwiewnego folku czy nawet rocka. Kolejny na playliście „Sanctuary” to czytelny powrót do sprawdzonego klimatu z dawnych lat – z miarowym i spokojnym podkładem uzupełnionym o ujmujący (tutaj też rozwarstwiony) głos Vister. Po migotliwym, sennym a przy tym kojącym „Love and Halogen” następuje niestety już pewne zmęczenie. Złowieszczy i dość hałaśliwy „Awkward”, mimo że dodatkowo urozmaica album, po prostu nudzi, a wrażenie to potęguje numer tytułowy, w którym postawiono wyłącznie na wokal, gitarę i klawisze – na pewno brakuje w nim perkusji albo przynajmniej trochę wybijającego się beatu. Szkoda, że w tym momencie artyści nie zdecydowali się też na ponowne złamanie nastroju i powrót do melodyjności z otwarcia „Lost Causes”. Zamiast tego mamy brnięcie w oniryczny i nieco eksperymentalny, surowy świat, w którym jednak nie ma się ochoty za długo przebywać. Szybko przytłaczająca senność wywołuje zrozumiałą chęć przeskoku do początku krążka.
Oczywiście nie należy mówić w tym przypadku o numerach bezwzględnie niewartościowych. Choćby „Primer” ma w sobie mnóstwo niematerialnego czaru, a jednocześnie eksponuje ogromne walory głosowe Anji, ale w przekroju całego albumu nagromadzenie monotonnych i zlewających się pozycji jest zwyczajnie zbyt duże. Wracając od postawionego we wstępie pytania, trzeba stwierdzić, że w twórczości Flunk zaszła widoczna i na swój sposób intrygująca metamorfoza. Niestety, dostrzegalne zmiany pozostawiają sporo niedosytu, który w końcu sprowadza się nawet do spostrzeżenia, że mimo wszystko lepszym rozwiązaniem byłoby utrzymanie dawnego, często beztroskiego klimatu – nawet kosztem powtarzalności i przewidywalności kolejnej płyty. Mało tego, bardziej udaną próbą dywersyfikacji brzmienia pozostaje „This Is What You Get”, który raził brakiem spójności, ale mimo tego zachęcał do wracania do jedenastu ówczesnych numerów. Tym razem do sklepów trafił dowód na to, że Anja Øyen Vister, Jo Bakke, Ulf Nygaard oraz Erik Ruud nadal poszukują i mają ciągle wiele do powiedzenia, lecz przy tym nie tylko nie dostarczają odbiorcom tylu pozytywnych wrażeń, które już podświadomie zdają się powiązane z marką Flunk, ale chwilami męczą, co po prostu trudno wybaczyć.



Tytuł: Lost Causes
Wykonawca / Kompozytor: Flunk
Data wydania: 22 kwietnia 2013
Nośnik: CD
Gatunek: elektronika, folk, pop
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Queen Of The Underground: 5:28
2) Sanctuary: 3:54
3) Love And Halogen: 5:54
4) Awkward: 4:40
5) Lost Causes: 3:46
7) Primer: 4:19
8) Bummer: 4:29
9) Bus Ride: 5:04
10) As If You Didn’t Already Know: 4:53
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

132
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.