 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W niedzielę chciałam posłuchać o fałszerzach sztuki, ale ta prelekcja została odwołana, więc poszłam na spotkanie z analizatorkami (między innymi z Niezatapialnej Armady Kolonasa Waazona), na którym już byłam bodajże na Polconie, ale przynajmniej wiedziałam, że będzie zabawnie. Analizy marnych tekstów mają być ostrzeżeniem dla potencjalnych autorek. Dziewczyny pytano m.in. o genezę i znaczenie słowa „kwikogenny” oraz o najcudaczniejsze pomysły z analizowanych opek. Prym wiedzie scena, gdzie bohater zamierza zabić śpiących wrogów w ten sposób, że nad każdym z nich zawiesza na sznurku miecz, a potem strzela z łuku w te sznurki. W jakimś tekście bohaterka wspinała się na mur po bluszczu, trzymając pochodnię w zębach, a gdy dotarła na szczyt, wypluła ją i wyrzuciła. Mocnym akcentem był także bohater serialu „Supernatural” pod postacią wibratora, który pod wpływem siły prawdziwej miłości zmienia się w człowieka… w trakcie użytkowania. Ewa Białołęcka zeznała, że widziała rysunek, na którym był inspektor Lestrade jako syrenka w ciąży.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Panelistki opowiadały o wysiłkach włożonych w research, kiedy zdarza im się analizować teksty osadzone w konkretnej epoce historycznej lub odnoszące się do medycyny, kryminalistyki i tak dalej. Ewa wspominała różne kwiatki trafiające się w redagowanych przez nią książkach, na przyklad miecz z grotem albo żaluzje palisadowe. Prelekcja o product placement w literaturze. Dziewczyna fajnie mówiła, bardzo żywo, ale w sumie oczywistości, np. że jak autorowi się nie płaci, to nie jest to product placement. „Lalka” Prusa szła w odcinkach w gazecie i pojawiały się w akcji sklepy, które w tej gazecie miały wykupione reklamy. Przeniosłam się na prelekcję o podróżach Marco Polo, która była ciekawa, dobrze prowadzona i ilustrowana fajnymi slajdami: największe wrażenie zrobił na mnie gigantyczny okręt chiński zestawiony z malutkim stateczkiem Kolumba. Prelekcja o alchemii też była dobrze przygotowana, prowadzący przedstawiał historię kolejnych wynalazków, takich jak kwas siarkowy, fosfor itp., oraz sylwetki znanych al- i chemików.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na koniec wysłuchałam prelekcji o Sherlocku Holmesie – pierwszym utworze literackim mającym udowodniony fandom. Prelegentka przepraszała, bo na skutek choroby koleżanki nie miała połowy materiału. Analizowała głównie podobieństwa między opowiadaniami Doyle’a i serialem BBC, którego odcinek chciała pokazać na koniec, jednak ja musiałam już opuścić konwent. Ostatnim pyrkonowym widokiem był dla mnie Gandalf Szary stojący w kolejce po pierogi, kiedy z przyjaciółmi jadłam obiad przed podróżą. Trudno mi ten konwent jednoznacznie podsumować, bo był zarazem udany i nieudany. Wysłuchałam paru interesujących punktów programu, ale też na wiele z nich się nie dostałam, zaś tłumy przewalające się po korytarzach sprawiały, że przypadkowe spotkanie kogoś znajomego (co jest dla mnie jednym z uroków konwentów) graniczyło z cudem. Co będzie za rok? Znów dwukrotne zwiększenie liczby gości? Będę się musiała dobrze zastanowić, czy jest sens jechać.  | Z kapowniczka Achiki Michał Sołtysiak: Rodrygo ma dwie córki, które się naczytały różnych mrocznych żywotów świętych, a szczególnie im się spodobała święta Hanna z Montany. Michał Sołtysiak: Dostał rolę drugoplanową w hagiografii Ottona i stąd wiemy, że był na Pomorzu taki książę, co atakującym zbójcom wyrywał szczęki. Krzysztof Piskorski: Pistolety miały małą moc obalającą, więc tu mamy trójlufowy rewolwer, który wypalał równocześnie ze wszystkich trzech luf. Ktoś: Moc obalająca strzelającego też musiała być niezła. Krzysztof (pokazuje pierwsze pancerniki z okresu wojny secesyjnej): Unia uważała, że najlepszym kształtem dla okrętu będzie kształt pływającej stodoły. Krzysztof: Zrobiłem sobie kolczugę, poddałem się w 2/3 i mam bardzo piękny kolczy top. Panel o magii w fantasy. Foka: Ja przepraszam, że jest tylu panelistów, ale dałam swój wymarzony skład i wszyscy się zgodzili, czego się nie spodziewałam. Ewa: A mieliśmy jakiś wybór? Foka: Ja kiedyś próbowałam Candymana wywołać. Ewa: Może miałaś złe lustro. Foka: To było bardzo dobre lustro – ja w nim byłam! Ewa: Wywołałaś samą siebie. Krzysztof: Bohater spotyka teleporter, autor sprawdza wszystkie najnowsze teorie fizyczne, szuka jakiegoś haka, po trzech dniach się poddaje i bohater leci samolotem. Legion próbuje coś powiedzieć, ale strasznie się plącze. Jeremiasz: Udzielenie jakiejkolwiek odpowiedzi byłoby łatwiejsze, gdybyś zakończył pytanie. Krzysztof: Najlepszą rzeczą, jaką ja w fantasy widziałem, było wbijanie leżącemu na ziemi mężczyźnie miecza dwuręcznego w pierś aż po jelec. Analizatorka podsumowuje opowiadanie: Ten go ugryzł, a tamten dziabnął rogiem, teraz są jednorożcowilkołakiem i sieją terror w lesie, powiewając tęczą i swoją miłością. |  |
Cykl: Pyrkon Miejsce: Poznań Od: 22 marca 2013 Do: 24 marca 2013 |