powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CXXVII)
czerwiec 2013

Superbohaterskie odrodzenie
Shane Black ‹Iron Man 3›
Playboy, geniusz, miliarder i filantrop – jak sam o sobie mówi – powrócił na ekran w trzeciej odsłonie swoich jednoosobowych przygód, a w czwartym komiksowym filmie, jeśli wziąć pod uwagę marvelowskiego cross-overa „Avengers”. A jeśli Iron Man powraca, to tylko w wielkim stylu.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W 2008 roku, gdy wielkie ekranowe podboje mieli już za sobą Spider-man i konkurencyjny, bo pochodzący z DC Comics, Batman, Marvel poszedł za ciosem popularności komiksowych bohaterów i zrealizował pierwszy film o Tonym Starku, bogatym producencie broni, który spędza czas na szpanowaniu w luksusowych lokalach i podrywaniu modelek. Stark zmienia jednak podejście do życia, gdy zostaje porwany przez terrorystów chcących wykorzystać jego broń do przeprowadzania kolejnych ataków. Aby wyrwać się z niewoli Stark konstruuje prymitywną zbroję mającą ochronić go przed ostrzałem. Po wydostaniu się na wolność rozwija projekt i ulepsza go, wszystko w celu użycia nowych pomysłów inżynierskich do walki ze złem ucieleśnianym przez terrorystów i ekstremistów. Zarzuca działalność w obszarze produkcji broni na rzecz nowych technologii i staje się Iron Manem, superbohaterem z charakterem, wielkim ego i dużym poczuciem humoru.
Film zrealizowany przez Jona Favreau stanowił przykład znakomitej rozrywki przyprawionej szczyptą ambicji stworzenia ciekawego filmowego bohatera, ze świetnym aktorstwem i w granicach zdrowego rozsądku. Produkcja stała się hitem i okazją do wielkiego powrotu dla Roberta Downeya Jr. Doszło do nakręcenia kontynuacji, która była jednak dużo bardziej stylistycznie rozbuchana i chaotyczna niż pierwowzór, jak i stworzenia „Avengers”, w którym Stark spotkał się z innymi herosami z kart komiksów, równie jak on wyjątkowymi i psychicznie chwiejnymi. Jak przystało na rozrośnięte ego bohatera, Stark znów musiał być w czymś pierwszy. „Iron Man 3” jest bowiem pierwszym filmem drugiej fazy komiksowych blockbusterów Marvela, to znaczy z epoki po „Avengers”. Nowe czasy wymagają zmian, stąd na krześle reżysera Jona Favreau zastąpił Shane Black, znany przede wszystkim jako scenarzysta hitów akcji, takich jak „Zabójcza broń” i „Ostatni skaut”.
Zmiany wyszły „IM3” na dobre. Nowy reżyser wprowadził porządek do bałaganu, jaki zapanował w sequelu, ale nie zrezygnował z humoru, który jest na takim poziomie, jakiego można się spodziewać po autorze dialogów między Martinem Riggsem a Rogerem Murtaugh. Black powrócił również do rozterek moralno-psychologicznych bohatera, znanych z pierwszej części, a potraktowanych trochę po macoszemu, jakkolwiek obecnych, w „Iron Man 2”. Zaprosił także na plan genialne czarne charaktery, to znaczy Guya Pierce’a i Bena Kingsleya, zrównoważył akcję i sceny dialogowe, poszerzył rolę Pepper Potts. Trzeba by być ślepym fanem Jona Favreau, który zresztą nadal pojawia się w filmie w epizodzie ochroniarza Happy’ego, a także zajął się rolą producenta, żeby nie docenić starań nowego reżysera.
W „IM3” wracamy na chwilę do wydarzeń sprzed wielkiej przemiany Tony’ego, do czasów, gdy Iron Man był szpanerem i kobieciarzem, którego nic nigdy nie obchodziło. To wówczas popełnił błąd mający konsekwencję w dniu dzisiejszym. A obecnie Tony ma sporo kłopotów: po wydarzeniach z „Avengers” cierpi na ataki paniki, dlatego nie może spać i zajmuje się tylko ulepszaniem swojej zbroi, przez co cierpi jego związek z Pepper Potts. Co więcej, wokół ich wspólnej firmy zaczyna kręcić się niejaki Aldrich Killian, niezależny producent technologii z instytutu AIM, a krajem wstrząsają zamachy organizowane przez terrorystę-szaleńca, Mandaryna. Chociaż punkt wyjścia wygląda niewesoło, to „Iron Man 3” nie jest mroczną wersją losów Tony’ego Starka, jak mogły to sugerować zwiastuny. Black rozwija wszystkie wątki w taki sposób, aby niebezpieczeństwa spuentować żartem lub widowiskową sceną akcji, jednocześnie nie szarżując, tylko szukając równowagi między dowcipem charakterystycznym dla Starka a elementami nieco poważniejszymi.
Pod względem wizualnym na ekranie dzieje się dużo, ale brakuje zaskoczeń. Wrażenie robi scena, w której Iron Man wyłapuje w powietrzu ludzi spadających z samolotu. To właśnie wtedy naprawdę widać potencjał technologii 3D, która sprawdza się jeszcze w scenie finałowej, kiedy liczne zbroje Starka dołączają do bohaterów, aby pokonać zastępy wrogów. Poza tymi dwoma sekwencjami dominują sceny skromniejsze, mniejszego kalibru. Tony Stark przez trzy czwarte seansu obywa się bez swojego żelastwa, dzięki czemu jego przygody nabierają rumieńców i nie wpadają w tory rutyny. Choćby dla tego, aby zobaczyć, jak genialny inżynier poradzi sobie w tych niebezpiecznych czasach bez zbroi Iron Mana, warto nową odsłonę serii obejrzeć.
Skoro więc „Iron Man 3” ma tyle zalet, to czy należy mu się korona dla najlepszego filmu cyklu? Jednak nie. Głównym problemem trzeciego filmu jest bowiem fakt, że jest…trzeci. I chociaż wszystkie elementy układają się w ładnie zazębiające się puzzle, to całość ma posmak pewnej kalkulacji. Brak świeżości to jednak raczej wynik regularnej eksploatacji bohatera, aniżeli brak kreatywności ze strony twórców filmu. A z pewnością dobrej zabawy w kinie nie zabraknie.



Tytuł: Iron Man 3
Dystrybutor: Disney
Data premiery: 9 maja 2013
Reżyseria: Shane Black
Zdjęcia: John Toll
Muzyka: Brian Tyler
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: USA
Gatunek: akcja, przygodowy, SF
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

67
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.