powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXXIX)
wrzesień 2013

Wenecja 2013: Happy Ending
ciąg dalszy z poprzedniej strony
AR: Moje dokumenty zawsze charakteryzowało bardzo swobodne podejście. Skupiałem się na obserwacji, ostateczny kształt filmu wyłaniał się dopiero w montażu. Można by je zdefiniować jako dokumenty badawcze. Takie podejście chciałem zastosować także jeśli chodzi o „Piccola Patria”, miał wytrącać mnie z równowagi a nie dawać poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście prawdę jest, że fikcja rządzi się innymi prawami, pracuje przy niej więcej osób, są aktorzy, statyści, niekończące się pytania i problemy organizacyjne. Ale bardzo ważne było dla mnie to, że udało się przekonać producentów do mojego sposobu robienia kina. Sprawę dodatkowo ułatwiło to, że ekipa w dużej mierze składała się z osób, dla których taki dokumentalny rytm nie stanowił problemu. Zrobienie filmu fabularnego jest w gruncie rzeczy dużo łatwiejsze. Dokument jest bardziej bezwzględny formą, jeśli to, co udało ci się nakręcić nie jest wystarczająco dobre, ciężko jest taki materiał ocalić. Jeśli chodzi o fikcję, zawsze można coś pozmieniać, pewne elementy odrzucić, a inne poprawić, nagiąć sceny w inny kształt. Jeśli chodzi o dokumenty, przynamniej takie, jakie sam robiłem, jest to właściwie niemożliwe.
MB: Historia zawarta w filmie chodziła Ci po głowie przez wiele lat, zanim wreszcie przystąpiłeś do jej realizacji. Może być jeszcze za wcześnie na takie pytanie, ale czy masz już pomysły na kolejne projekty?
AR: Od dawna noszę się z pomysłem, aby nakręcić film wykorzystujący materiały, które nakręciłem w przeszłości. Są bardzo osobiste, ale nie dotyczą one mojego życia prywatnego.
MB: Wielka szkoda (śmiech).
AR: (śmiech) No, może trochę go dotyczą. Nakręciłem je podczas podróży lub równocześnie z jakimś projektem, chciałbym wybrać się na poszukiwania filmu, który może znajdować się w tych materiałach.
Nigdy jednak nie wiadomo, jak sprawy się potoczą. Jeśli chodzi o moje filmy, których nie zrobiłem w końcu aż tak wiele, sam pomysł nigdy nie pojawiał się w zwyczajny sposób. Nigdy nie byłem w stanie tego przewidzieć, następnym razem będzie pewnie tak samo. Biorąc pod uwagę przyjęcie „Piccola Patria” może będzie to kolejny film fabularny, ten sukces może nieść ze sobą więcej możliwości i wolności, także pod względem finansowym. To w końcu show business, gdy masz w CV film prezentowany na festiwalu w Wenecji dużo się zmienia. Jako reżyser robiłem też reklamy, więc niczego się nie boję, jedyna rzecz, która niespecjalnie mnie pociąga to perspektywa nakręcenia kreskówki.
Lubię podejmować ryzyko, eksperymentować. Właśnie to budzi moje zainteresowanie, muszę więc znaleźć projekt, który znowu zaprzątnie moją uwagę w podobnym stopniu.
„Piccola Patria” narodziła się kilka lat temu jako część ambitnego projektu, który ostatecznie nie doszedł do skutku. Zakładał on powstanie pięciu filmów, które byłyby zrealizowane przez dokumentalistów i bawiły się relacją pomiędzy rzeczywistością a fikcją. Później niestety nie udało się doprowadzić tego projektu do końca, ale dwa z nich trafiły na ekrany kin. Jednym z nich jest właśnie „Piccola Patria”, drugim – „L’intervallo” Leonardo di Costanzo, któremu udało się osiągnąć wielki sukces. Pozytywny odzew, z jakim spotkały się oba filmy, udowodnił, że pomysł na połączenie rzeczywistości i fikcji się sprawdził. W moim filmie widać to trochę wyraźniej, bo film Leonardo jest bardzo teatralny.
Kiedy stało się jasne, że projekt nie dojdzie do skutku odłożyłem ten pomysł na bok, potem chciałem go wyprodukować samodzielnie. Gdy udało nam się wreszcie zdobyć fundusze wszystko potoczyło się bardzo szybko, nakręciliśmy film bez typowego okresu preprodukcji, która zwykle trwa miesiącami. Casting, przygotowania, zdjęcia, szukanie lokacji – wiele z tych rzeczy trwało jeszcze po rozpoczęciu zdjęć. Było to męczące, ale odzwierciedlało naturę tego projektu. Może dzięki temu, że przy filmie pracowało wielu młodych ludzi, udało się stworzyć bardzo pozytywną atmosferę na planie. Często ma się nadzieję, że realizacja filmu okaże się przygodą, tak było właśnie w tym przypadku. W filmie chyba to widać.
MB: Historia realizacji Twojego filmu przypomina opowieść ze szczęśliwym zakończeniem.
AR: (śmiech) To prawda. Wprawdzie nie zrobiłem tylu filmów, ale zawsze miałem szczęście, właściwie wszystkie moje filmy były dość dobrze przyjmowane. Można więc powiedzieć, że od początku przewidywałem, że wszystko dobrze się skończy.
MB: Jesteś bardzo skromny (śmiech).
AR: (śmiech) Nigdy nie byłem skromny. Odkładając żarty na bok, podczas pracy nad filmem ze słynnym włoskim montażystą Jacopo Quadrim, który pracował między innymi z Bertoluccim i Apichatpongiem Weerasethakulem, wspólnie zrozumieliśmy, że w naszych znajduje się coś, co ma wielki potencjał. Oczywiście nigdy nic nie wiadomo, ale ostatecznie chyba rzeczywiście wszystko skończyło się dobrze.



Tytuł: Piccola Patria
Zdjęcia: Daniel Mazza
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Włochy
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

41
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.