Choć jestem samotna – cóż by ze mną było, gdyby Opatrzność nie dała mi odwagi podjęcia zawodu, wytrwałości, by przez dwa długie, męczące lata upominać się u wydawców, aby mnie wreszcie przyjęli? Tymczasem Jane Eyre opowiada dalej: Przeszedłszy torfiastą łąkę natrafiłam na biały ślad drogi czy ścieżki; prowadziła prosto do światełka, które świeciło teraz spoza kępy drzew. (…) zza szyby bardzo małego, zakratowanego okienka nisko osadzonego nad ziemią (…) nachyliwszy się i odgarnąwszy gałązki pnączy mogłam dobrze zobaczyć całe wnętrze. (…) Przed kominem ujrzałam (…) dwie młode, pełne wdzięku kobiety, damy w każdym calu, jedna siedziała na niskim bujanym fotelu, druga niżej, na stołeczku; obie były w grubej żałobie, a czarny ten strój dziwnie podkreślał białość ich szyi i twarzy; stary wyżeł opierał potężną głowę na kolanach jednej z dziewcząt, druga piastowała czarnego kota. (…) Nigdzie nie widziałam takich twarzy, a jednak gdy im się przyglądałam, odnosiłam wrażenie, że w każdym rysie są mi znajome. My także je rozpoznajemy, a Jane dopowiada to, czego wiedzieć na pewno nie możemy, a co możemy sobie jedynie wyobrażać: Nie mogę ich nazwać ładnymi – były zbyt blade i poważne – a gdy się schylały nad książkami, miały wyraz tak zamyślony i skupiony, że nieledwie surowy. Rozpoznajemy ten dom, jego wieczorną atmosferę: Na stoliczku ustawionym pomiędzy nimi stała druga świeca i leżały dwa grube tomy, do których zaglądały raz po raz, widocznie porównując ich treść z mniejszymi książkami, które miały w ręku, jak ktoś, kto tłumacząc zagląda do słownika. Cisza tam panowała taka, jak gdyby wszystkie te postacie były cieniami, a izba oświetlona ogniem – malowanym obrazem. Jane Eyre znajduje tu czułą opiekę, zaprzyjaźnia się z Dianą, Mary i ich bratem, St. Johnem. Nie wie wówczas jeszcze, że jest z nimi spokrewniona. Nie wie, że ich życie nie jest bynajmniej tak bajkowe, jakim się zdaje na pierwszy rzut oka. Między nią a kuzynkami rodzi się serdeczna czułość, nieledwie miłość, odnajduje pośród nich siebie – taką, jaką pragnęłaby być. Inaczej z St. Johnem – jego osobowość okazuje się być równie silna jak jej własna, ktoś musi tu kogoś pokonać, pełna symbioza nie jest możliwa, to dwie natury, które muszą się z sobą ścierać. Symbolika jest czytelna. Bez groźby nadinterpretacji można uznać sielski pobyt Jane Eyre w Moor House, domku na pustkowiu, za wierny obraz relacji rodzeństwa Brontë na plebanii w Haworth. Szansę polepszenia niewesołego losu odnalezionej rodziny daje Jane szczęśliwy zbieg okoliczności: otrzymuje pokaźny spadek wynoszący dwadzieścia tysięcy funtów. Decyduje się na równe podzielenie swego majątku pomiędzy przyrodnie siostry i brata. Majątku, w którego posiadanie weszła, jak się okazuje, ich kosztem, gdyż żadne z nich nie posiadało dotąd niczego prócz dobrego serca. Szczególny jest także sposób przedstawienia Jane wobec jej przyrodniego rodzeństwa: w chwili, gdy wycieńczona i półprzytomna trafia pod ich drzwi, jest – dla siebie samej – kimś gorszym, godnym jedynie litości, dla nich zaś – tajemnicą. W następstwie zdarzeń ta nieciekawa, niewyróżniająca się dziewczyna okazuje się dla swych kuzynek szansą, która otwiera przed nimi świat. Nie skorzysta z tego zaproszenia jedynie St. John, obierając drogę misyjną, która musi zakończyć się śmiercią. Tak jest w powieści. W życiu Charlotte Brontë zdobyła zawód, kwalifikacje, lecz nie powiodło się z otwarciem własnej szkoły – pensji z internatem, którą ochrzciła Zakładem panien Brontë. Wydrukowała nawet prospekty, zaangażowała bliższych i dalszych znajomych, aby pomogli w zdobyciu uczennic – …zwróciłam się do wszystkich przyjaciół, do których mam jakiekolwiek prawa, i do kilku, do których nie mam żadnych praw. Wszystko na nic, nie zgłosiła się ani jedna uczennica. Branwell też już zawiódł, był to okres, gdy jego pijackie i narkomańskie ekscesy zaczęły przybierać bardzo ostrą formę. – „Była z całej czwórki najstarsza – pisze Anna Przedpełska-Trzeciakowska. – Miała wielkie, wpojone od dzieciństwa, poczucie odpowiedzialności. Wiedziała, że w każdej chwili może zabraknąć ojca, a wówczas pozbawieni zostaną dachu nad głową i tych stu osiemdziesięciu funtów, które są jedynym źródłem ich utrzymania. Co wtedy? – Emilia również dała dowód, że nie jest w stanie zdobyć zawodu. Cała odpowiedzialność spoczywała więc na niej, na Charlotcie. Im głębiej zapadała w nią ta świadomość, tym stawała się cięższa, niemal nie do zniesienia” . Pozostawała jeszcze jedna możliwość. (fragment Rozdziału VII książki „Charlotte Bronte i jej siostry śpiące” Eryka Ostrowskiego)
Tytuł: Charlotte Brontë i jej siostry śpiące Data wydania: 25 września 2013 ISBN: 978-83-7779-148-6 Format: 624s. oprawa twarda Cena: 49,90 Gatunek: non-fiction Wszystko, co wiemy o siostrach Brontë, pochodzi od niej. Ona prowadziła korespondencję i rozmowy z wydawcami. Rękopisy powieści Emily i Anne Brontë nie istnieją. Pierwszy wydawca, który jako jedyny je widział, twierdził, że pisane były jedną ręką. Miało to być pismo ukrywającej się pod męskim pseudonimem Charlotte. Ona z kolei robiła wszystko, aby myślano inaczej. Uwierzono jej. I tak już zostało.Czy Charlotte Brontë stworzyła legendę o trzech genialnych siostrach?Książka odsłania kulisy życia autorki Jane Eyre, które obfitowało w dramatyczne wydarzenia. Brontë zadbała, by wiele z nich nigdy nie dotarło do wiadomości publicznej. Autor ukazuje, w jaki sposób jej geniusz ukształtowały skomplikowane relacje z mężczyznami – najpierw z bratem, z którym w latach młodzieńczych dzieliła tożsamość literacką i sympatię do doktryny masońskiej, później z belgijskim nauczycielem, w którym była zakochana, wreszcie z jej wydawcą, którego miała nadzieję poślubić.…pozostaje ból tego ostatniego, wyproszonego pożegnania, to beznadziejne drżenie rąk – jeszcze to nie wywietrzało, jeszcze nie zostało zapomniane. Nie lubię tego.(z listu Charlotte Brontë do George’a Smitha, 22 września 1851, przeł. Angelika Witkowska)Książka zawiera nigdy nie tłumaczone na język polski listy Emily i Anne Brontë, wspomnienia Charlotte o siostrach i jej przedmowę do Wichrowych Wzgórz oraz wybór wierszy rodzeństwa Brontë w przekładach Krystyny Lenkowskiej, Ludmiły Marjańskiej i Anny Ostrowskiej-Paton. |