powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXXIX)
wrzesień 2013

Z krótką datą przydatności
Salman Rushdie ‹Ojczyzny wyobrażone›
Są książki, które się nie starzeją i warto je co pewien czas wznawiać. Są i takie, które swoją „przydatność do spożycia” tracą w kilka miesięcy po premierze. „Ojczyzny wyobrażone” Salmana Rushdiego, poprzez swój szeroki zakres tematyczny, należą do obu tych kategorii. Niestety.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zebrane w tomie eseje dobrze oddają pole zainteresowań pisarza. Sporo w nich o eklektyzmie kultury indyjskiej, o której wizerunek Rushdie walczy niezwykle zaciekle i ostro atakuje twórców kultury, którzy przedstawiają niewłaściwy jego zdaniem obraz Indii (dosłownie masakruje film „Gandhi” Richarda Attenborougha). Sporo o literaturze i jej założeniach – autor „Dzieci północy” polemizuje z poglądami Orwella, twierdząc, że domeną tejże literatury jest „głośne narzekanie na świat”, bowiem jeśli „pisarze pozostawią sporządzanie obrazu świata politykom, będzie to jedna z największych w dziejach abdykacji”.
Rushdie nie abdykuje. Ma świetnie sprecyzowane poglądy i – co jest ogromną zaletą tej książki – nie boi się ich wypowiadać, zawsze zajmując jednoznaczne stanowisko. Także wtedy, gdy recenzuje poczynania swoich kolegów po piórze. O powieści Eco potrafi napisać tak: „»Wahadło Foucaulta« to już nie studnia (bez dna), to samo dno”. Równie często chwali – „Jeden Kapuściński jest wart tysiąca podstarzałych żurnalofantastów”. W pewnym momencie pojawia się jednak spory kłopot z oceną ważności tego zbioru. Tak to jest, gdy do jednego worka wrzuca się z jednej strony teksty ważne i napisane z godną podziwu żarliwością, z drugiej zaś nawet nie eseje, ale eseiki, krótkie refleksje dotyczące powieści czy opowiadań. W dodatku spora ich część jest polskiemu czytelnikowi szerzej nieznana – no bo ilu mamy w Polsce kinomanów znających dobrze twórczość Satyajita Raya? Albo kto z czytelników słyszał o Mayi Angelou, której biografię pisarz omawia?
Dużym minusem jest też dystans czasowy, jaki dzieli nas od momentu pisania zebranych tekstów. Ćwierć wieku to bardzo dużo w literaturze, ale jeszcze więcej w polityce, o której Rushdie pisze może nawet z jeszcze większą namiętnością. Jego artykuły są, owszem, znakomitym suplementem do historii Indii, ale tej sprzed 20-30-40 lat. Nie da się więc ukryć, że również na tym polu adresatem rozważań autora jest grono wąskie, by nie powiedzieć: skrajnie wąskie.
„Ojczyzny wyobrażone” okażą się więc gratką dla dwóch typów czytelników. Pierwszego, zainteresowanego opiniami Rushdiego na temat wydanych w okolicach lat 80. książek (a jego oceny powieści Calvino czy Llosy z pewnością są interesujące) oraz drugiego, ciekawego poglądów autora wobec problematyki państw, narodów, związków polityki z religią. Zbiór wieńczy esej o batalii, jaką pisarz toczy z wszystkimi tymi, którzy opacznie postrzegają jego „Szatańskie wersety”, ciekawy również z tego powodu, że napisany na początku drogi, jaką Rushdie musiał przejść i którą opisał niedawno w „Josephie Antonie”, swojej autobiografii. I właśnie w tych nielicznych momentach tomu, gdy zmuszony przez wypaczone opinie krytyków swojej twórczości pisarz-emigrant rozprawia o równie fałszywym obrazie Orientu w oczach świata zachodniego, wówczas zbiór nabiera mocy. Wielka szkoda, że nie został do tej tematyki okrojony.



Tytuł: Ojczyzny wyobrażone
Tytuł oryginalny: Imaginary Homelands
Data wydania: 20 lutego 2013
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-7510-800-2
Format: 456s. 150×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena: 49,90
Gatunek: non-fiction
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

71
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.