powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXXIX)
wrzesień 2013

Wenecja 2013: Przypadkowy bohater
Andrzej Wajda ‹Wałęsa. Człowiek z nadziei›
Andrzej Wajda przyjechał do Wenecji, aby odebrać nagrodę Persol za całokształt twórczości oraz zaprezentować najnowsze, długo oczekiwane dzieło „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Pokazywany poza konkursem film stanowi zamknięcie trylogii zainicjowanej „Człowiekiem z marmuru” i „Człowiekiem z żelaza”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Solidarność to jedność
Jeśli nie przekroczysz linii zrozum
Że solidarność jest wieczna
Aby zwalczać komunizm na naszej ziemi
Naszym prawem jest silny związek
I walka o to, aby być wolnym
Joe Hill, tak jak Lech Wałęsa był odrzucany
Bo walczył o prawa dla mnie i dla Ciebie”.
„A Song for Lech Wałęsa. Solidarity is Forever”, Paul Henry Dallaire (tłum. autorki)
Słyszana podczas napisów końcowych piosenka Paula Henry’ego Dallaire, którą napisał na cześć Wałęsy, nie jest może zbyt ambitna, ale jej przesłanie jest dla każdego zrozumiałe. To samo można powiedzieć o filmie Andrzeja Wajdy.
Wiele osób obawiało się tego dzieła; pisano o problemach ze scenariuszem Janusza Głowackiego, przedłużających się zdjęciach, aferze Amber Gold, która była jednym z głównych sponsorów projektu. Niesłusznie. „Wałęsa. Człowiek z nadziei” to po prostu dobrze zrobiony film biograficzny. Nie jest zły, ale nie jest też wyjątkowy.
Akcja filmu obejmuje dwie dekady: zaczyna się w 1970 roku, kończy w 1989. W międzyczasie możemy zobaczyć strajk solidarnościowy, Okrągły Stół, przyznanie Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Gdzieś na marginesie tych słynnych wydarzeń reżyser pokazuje szare życie codzienne, puste sklepy, w których „nie ma nawet igieł”, smutne kobiety o brwiach skubanych na kijankę lub na zdziwioną, mężczyzn pracujących w nieludzkich często warunkach.
Wajda łączy nakręcone przez siebie sceny z materiałem archiwalnym i kronikami, bohaterowi są w nie często wkomponowani cyfrowo. Na konferencji prasowej stwierdził, że „Wałęsa…” stanowił dla niego duże wyzwanie: „Ten film powstawał w trakcie realizacji i nabierał takiego kształtu, chociaż było dokładnie postanowione od samego początku, gdzie się zaczyna a gdzie kończy, dlaczego robimy ten film, co chcemy w nim pokazać. Można to było jednak pokazać na różne sposoby, i za pomocą filmu dokumentalnego, i za pomocą aktorów, dialogów wykreowanych przez Janusza Głowackiego i tego, co Lech Wałęsa mówił własnymi słowami. Wybór, który przede mną stał był najtrudniejszy z dotychczasowych”.
Film otwiera wywiad, który przeprowadziła z Wałęsą słynna włoska dziennikarka Oriana Fallaci (Maria Rosario Omaggio). To dobra scena, ukazująca starcie dwóch bardzo różnych, ale równie silnych osobowości. „Miałem do czynienia, to znaczy Lech Wałęsa, moja postać, miał do czynienia z inteligentną dziennikarką, która nie zadaje pytań, jakie zadają dziennikarze tabloidów i prasy popularnej tylko drąży temat, mocno i uporczywie. Musiałem więc znaleźć sposób, jak sądzę Lech Wałęsa też, żeby już od razu, na początku rozmowy, ustawić ją we właściwych proporcjach. Potrzeba tu było odwagi, determinacji, myślę też, że w paru momentach zdecydowania” – powiedział dziennikarzom odtwórca głównej roli Robert Więckiewcz.
Początkowo wywiad miał być tylko jednym z epizodów, ale ostatecznie postanowiono go rozbudować, stanowi ramę fabularną filmu. Jak zauważył przebywający w Wenecji Janusz Głowacki, „myśląc o Lechu Wałęsie, trzeba pamiętać, że to jest bardzo prosty człowiek. W jakiś sposób genialny, który w ciągu trzech dni z prostego robotnika stał się największą gwiazdą, jak mówiła Orana Fallaci – primadonną. Ten ich pojedynek pisało się jak sztukę teatralną”.
W rozmowie z dziennikarzami Andrzej Wajda chwalił Roberta Więckiewicza: „Ta rola wymagała doświadczenia aktorskiego, chęci zaangażowania się w oddanie tego człowieka, i akceptacje dla postaci, którą się gra. Na szczęście spotkałem artystę, który czekał na tę właśnie rolę”.
W ujęciu aktora Wałęsa zaczął działać, „bo przecież ktoś musiał”. To postać charyzmatyczna i niejednoznaczna, zna swoje braki, ale się ich nie wstydzi. Przed wyjściem na strajk naprawi koło w dziecięcym wózku i na wypadek, gdyby nie udało mu się już wrócić, zostawi na stole obrączkę i zegarek. To jego film, udaje mu się nawet odtworzyć charakterystyczny sposób mówienia Wałęsy. Szkoda, że nikt z reszty obsady nawet nie stara mu się dorównać – zamiast stworzyć wyraziste kreacje, aktorzy wydają się wciąż pamiętać o tym, że portretują Ważne Osoby podczas Ważnych Wydarzeń.
Początkowo Andrzej Wajda chciał nakręcić film z perspektywy Danuty Wałęsy, wiele mówiło się też o zmianach, jakie zdecydowano się wnieść w tę postać po sukcesie jej autobiograficznej książki, która trafiła do księgarni na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć. Grająca tą postać Agnieszka Grochowska przyznała, że książka stanowiła jej główne źródło inspiracji, jednak w filmie Wajdy Danuta znika, nie wykracza poza dobrze znaną z filmów postać żony, która w obliczu nieobecności męża stara się ocalić rodzinę przed rozpadem.
Jeżeli dodatkowe sceny z udziałem Agnieszki Grochowskiej rzeczywiście dokręcono później, aż strach pomyśleć, ile czasu ekranowego miała mieć wcześniej jej bohaterka.
Widać, że Wajda lubi swojego bohatera: „Przyjechałem do stoczni w pierwszych dniach strajku i myślę, że jako pierwszy zadałem mu pytanie: Lechu, a co będzie, jeśli radzieckie czołgi ruszą w stronę Warszawy? A on bez chwili namysłu odpowiedział: Nie, czołgi radzieckie – nie! (…) Mój największy podziw wzbudziło to, że jak żaden inny polityk Lech Wałęsa z taką pewnością wykluczył tą ewentualność. Tak jak artyści mają nagle natchnienie i tworzą coś, czego przedtem nie było, tak samo Wałęsa powiedział: czołgi radzieckie – nie. Trzeba geniuszu politycznego, żeby mieć taką pewność siebie nie mając żadnych informacji”.
Swoim filmem nie stara się głębiej zbadać fenomenu Wałęsy, nie wspomina o kontrowersjach, które w ostatnich latach narosły wokół postaci byłego przewodniczącego Solidarności. Nawet gdy podpisuje on jakieś podejrzane papiery, robi to bez czytania, śpiesząc do nowo narodzonego dziecka. „W moim głębokim przekonaniu Lech Wałęsa jest bohaterem swojego czasu. Przystąpiliśmy do tego filmu, bo cenimy to, co on zrobił. Nikt inny nie mógł tego zrobić, władze komunistyczne nie mogły rozmawiać z profesorem Geremkiem, który wykładał na Sorbonie, ani z żadnym innym intelektualistą czy filmowcem. (…) Tylko robotnik stanowił zagrożenie dla władzy ludowej”.
Film zamyka ujęcie przedstawiające samego Wałęsę podczas entuzjastycznie przyjętego przemówienia w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Szkoda, że Wajda nie próbuje wyjść poza takie momenty chwały. W końcu jak zauważa w filmie sam bohater: „Ci, którzy teraz stawiają mi ołtarze, dadzą mi kopa”.



Tytuł: Wałęsa. Człowiek z nadziei
Dystrybutor: ITI Cinema
Data premiery: 4 października 2013
Reżyseria: Andrzej Wajda
Zdjęcia: Paweł Edelman
Scenariusz: Janusz Głowacki
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Polska
Gatunek: biograficzny, dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

33
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.