Stroimy miny od najmłodszych lat – marszczymy brwi, ściągamy usta, wystawiamy język. Nie wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że dla kilkulatka powtórzenie prostego z pozoru grymasu, może być nie lada wyzwaniem. Pomocą dla nauki mimiki może być opracowany przez logopedów „Grimassimix”.  | Dziękujemy wydawnictwu Piatnik za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. |  |
 |  | ‹Grimassimix›
|
Gra mieści się w dość dużym, bardzo kolorowym pudełku z rysunkiem dzieci i klauna na okładce. Czterolatkom (a gra jest właśnie dla dzieci od lat 4) bardzo się wygląd opakowania podoba i niecierpliwie zaglądają co takiego mieści się w środku. A tam mamy karty oraz tekturowe kartoniki z rysunkami dzieci strojących różne miny, planszę stylizowaną na dom z oknami, które służą jako miejsce na karty, kolorowe drewniane pionki i lusterko – wszystko to, oprócz ostatniej pozycji, ładne graficznie i dobre jakościowo. Lusterko, które ma służyć pomocą w trenowaniu min, jest wprawdzie nietłukące, ale również słabo wykonane, przez co mało przydatne – zupełnie nowy egzemplarz ma mnóstwo rys i słabo prezentuje odbicie. Na czym polega sama rozgrywka? Wybieramy losowo 15 kartoników z minami i kładziemy je na oknach na planszy. Następnie kompletujemy 15 kart z takimi samymi minami, jakie widnieją na kartonikach. Każdy z graczy dostaje pionek we własnym kolorze. Pierwsze z dzieci losuje kartę z miną do zaprezentowania, ćwiczy ją w tajemnicy przed lusterkiem, a następnie pokazuje pozostałym. Następnie reszta graczy obstawia, stawiając swój pionek na odpowiednim kartoniku, co właśnie zobaczyli. Ten, kto prawidłowo odgadnie, zabiera kartonik. Wygrywa to z dzieci, które jako pierwsze zbierze ich pięć. Dla czterolatków gra według zasad okazała się na początku zbyt trudna, pewne miny, na przykład zrolowanie języka w trąbkę, były dla nich nie do wykonania. Postanowiliśmy zmodyfikować zasady w celu wciągnięcia dzieci w zabawę. Zaczęliśmy od tego, że to dorośli pokazywali miny, a dzieci miały je odszukiwać na kartonikach. Taki wariant też nie był zbyt prosty, bo wiele min było do siebie podobnych, ale radości było naprawdę dużo. Po takim wprowadzeniu dzieci same zaczęły prezentować wybrane grymasy, przy czym zaczęły od tych najłatwiejszych, jak uśmiech czy ułożenie ust w literę „o”. To też się bardzo dobrze sprawdziło, najbardziej cieszyło to, że widać było postępy. Pewne miny były chętniej pokazywane niż inne, a były i takie, których dzieci w ogóle robić nie chciały (chociaż bez wyraźnego powodu, po prostu im się nie podobały). Trzeba przyznać, że gra nadal cieszy się powodzeniem, ale ciągle króluje luźne podejście do zasad. Jednak przecież o zabawę i ćwiczenie mięśni twarzy nam chodzi, a nie o ścisłe trzymanie się instrukcji.  | Fot. Agata Hanak
|
Jeśli już o instrukcji mowa, to trzeba zaznaczyć, że pod opisem zasad, znajduje się informacja, że „Grimassimix” można wykorzystywać do ćwiczeń logopedycznych i moim zdaniem w tej roli sprawdza się on najlepiej. Produkt wydaje się być skierowany głównie do przedszkolaków. Widać, że mają one dużo autentycznej radości z zabawy, zwłaszcza gdy do gry dołączają dorośli. Dla starszych dzieci, lepiej panujących nad mimiką twarzy, tytuł ten może być zbyt prosty, co grozi szybkim jego wylądowaniem na półce. Polecam też tę grę rodzicom, którzy mają dzieci z zaburzeniami mowy, na pewno w przyjemny sposób pomoże ona w ćwiczeniach.
Tytuł: Grimassimix Data produkcji: 2009 EAN: 9001890783043 Ekstrakt: 70% |