Reżyser Joe Swanberg uwielbia piwo. Odkąd na urodziny otrzymał od żony sprzęt do samodzielnego wyrobu tego napoju warzy je w domu, a akcję swojego najnowszego filmu umieścił w jednym z browarów rzemieślniczych w Chicago. Mimo obsadzenia w głównych rolach znanych twarzy to właśnie piwo gra w „Drinking Buddies” pierwsze skrzypce.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kate (Olivia Wilde) i Luke (Jake Johnson) pracują razem w popularnym browarze. Są nierozłączni i wciąż ze sobą flirtują, ale pozostają w związkach z innymi osobami, producentem muzycznym Chrisem (Ron Livingston) i nauczycielką Jill (Anna Kendrick). Gdy Kate porzuca chłopak, łącząca ich relacja zaczyna się zmieniać. Czy pozostaną tylko kumplami od kufla czy może ich przyjaźń przerodzi się w coś więcej? Mumblecore przeżywa ostatnio renesans, żaden szanujący się festiwal filmowy nie obejdzie się bez co najmniej jednego przedstawiciela tego mało spektakularnego gatunku. Jeśli jednak „Computer Chess” Andrew Bujalskiego wydawał się powiewem świeżego powietrza, nowy film Joe Swanberga można by określić jako „mumblecore dla początkujących”. Ludzie lubiący taki rodzaj kina odrzucą go jako zbyt komercyjny, a dla zwykłego widza może okazać się po prostu zbyt nudny. Główni bohaterowie nie robią właściwie nic oprócz picia piwa. Piją w domu, w pracy, po pracy, podczas weekendowego wyjazdu i przeprowadzki. Film aż prosi się o wymyślenie nowej gry alkoholowej, ale gdybyśmy rzeczywiście pili za każdym razem, gdy na ekranie robią to bohaterowie po dwudziestu minutach leżelibyśmy już pod stołem. Filmy o niczym mogą poruszać, wystarczy wspomnieć „Bezdroża” Alexandra Payne’a. Tam bohaterowie woleli wprawdzie wino, lecz podstawowa różnica dzieląca oba filmy polega na czymś innym; Payne stworzył galerię postaci, którym chciało się w tym „nicnierobieniu” towarzyszyć, Swanbergowi się to nie udaje. Bohaterowie „Drinking Buddies” nie są specjalnie sympatyczni, nie przekonują też łączące ich więzi. Biorąc pod uwagę fakt, że aktorzy pili na planie prawdziwe piwo trudno oprzeć się wrażeniu, że są po prostu ciągle wstawieni i szczęśliwi, że dla odmiany mogą grać nieogoleni i bez makijażu. Wyjątek stanowi może tylko Olivia Wilde, która wyraźnie odpoczywa w roli niewymagającej od niej idealnego wyglądu. Jej bohaterka (mająca swój pierwowzór w pracującej w browarze przyjaciółce reżysera) na pierwszy rzut oka wydaje się wyluzowaną chłopczycą, ale w obecności partnera od razu sztywnieje. Choć nie dba przesadnie o wygląd dobrze wie, kiedy uwodzicielsko odgarnąć włosy i jakie komplementy prawić kolegom pomagającym w przeprowadzce. To jedyna wielowymiarowa postać w filmie, do końca nie wiadomo, czego tak naprawdę chce i czego szuka. Resztę bohaterów można opisać za pośrednictwem jednego zdania; znany z serialu „Jess i chłopaki” Jake Johnson po raz kolejny gra nieodpowiedzialnego mężczyznę-chłopca, Anna Kendrick – matkującą mu miłą dziewczynę noszącą w plecaku nawet deskę do serów, a Ron Livingston sztywnego pseudointelektualistę, który piwo każe stawiać na podstawce i nie lubi, gdy podjada mu się z talerza. Swanberg słynie z filmów kręconych szybko i tanio, w 2011 roku nakręcił ich aż…sześć. „Drinking Buddies” to dla niego pod wieloma względami wkroczenie na nowe terytorium, po raz pierwszy zdecydował się na pracę ze znanymi aktorami, poświęcił więcej czasu na preprodukcję i złagodził charakteryzujący zwykle jego filmy naturalizm. Nie oznacza to jednak, że zupełnie zmienił swój styl. W „Drinking Buddies” można zauważyć wiele ulubionych przez reżysera elementów; kamerę z „ręki”, naturalne oświetlenie i zwykłych ludzi prowadzących zwykłe życie. Improwizowane dialogi przypominają prowadzone codziennie rozmowy, są wiarygodne…i to wszystko, co można o nich powiedzieć. Nie pada tu tak naprawdę ani jedno zdanie godne zapamiętania. Widać, że Swanberg za wszelką cenę próbuje uniknąć powtarzania schematów znanych z komedii romantycznych, w „Drinking Buddies” nie ma więc dramatycznych wyznań i spektakularnego finału. Problem w tym, że nie oferuje widzom wiele w zamian. Oglądanie „Drinking Buddies” przypomina leniwy wieczór spędzony na kanapie z nieco znudzonymi przyjaciółmi. Bywają gorsze sposoby spędzania wolnego czasu, ale raczej nie będziemy go długo wspominać. To przeciętny film, o którym zapomni się od razu po wyjściu z kina. Chyba już lepiej iść na piwo.
Tytuł: Drinking Buddies Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 90 min Gatunek: dramat, komedia, melodramat Ekstrakt: 30% |