Na zakończenie naszej relacji z tegorocznego 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego rzut oka na izraelską „Młodość” i chilijską „Kryształową wróżkę”. Dziękujemy i zapraszamy za rok!  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Młodość (Youth, reż. Tom Shoval) Przyznam, że się pogubiłem. I z opisu, i generalnie z fabuły wynika, iż „Młodość” opowiada o powziętym z desperacji, a zrodzonym z fascynacji hollywoodzkim kinem planie porwania dość przypadkowo wybranej dziewczyny – w nadziei, że jej ojciec będzie na tyle bogaty, by zapłacić okup za uwolnienie swojej pociechy. Dzięki tym pieniądzom porywacze – dwójka bardzo zżytych ze sobą braci – będzie mogła spłacić długi, w które popadli ich rodzice. I rzeczywiście, dziewczyna zostaje porwana, dość sprytnie przewieziona zwykłym autobusem komunikacji miejskiej i umieszczona w nieużywanym na co dzień schronie, mieszczącym się w piwnicy bloku, w którym mieszkają bohaterowie. I tu zaczynają się schody. Jakie – nie będę pisał, by nie psuć zabawy. Zwłaszcza że film jest zrobiony porządnie i z jajem, dzięki czemu formalnie rzecz biorąc trudno się na nim nudzić. Przynajmniej od chwili porwania. Sęk w tym, że mniej więcej na kwadrans przed końcem seansu ów „główny wątek” nagle… zostaje zamknięty. Zostawiony w szczerym polu widz zaczyna się zastanawiać, co przeoczył. Gdzie zbłądził. Jakim sposobem poświęcił tyle uwagi czemuś, co najwyraźniej wcale nie miało być kluczowym motywem całej historii. Zaczyna w popłochu szukać faktycznego głównego wątku, ten jednak… po prostu nie istnieje. Naturalnie zdaję sobie sprawę, o co z grubsza chodziło twórcy. Że chciał pokazać, do czego można się posunąć próbując ratować rodzinne szczęście, jak również że nic w życiu nie jest takie proste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Tyle że do tej pory nie mogę zrozumieć, jak można było tak po partacku potraktować jądro pomysłu, wokół którego opleciona została cała fabularna siatka? Jak można było tak bezsensownie urwać narrację i rozmyć znaczenie czegoś, czemu się poświęciło ponad godzinę ekranowego czasu? W efekcie film zostawia po sobie wrażenie rozmemłanej, chaotycznie skonstruowanej historyjki, której twórcom ewidentnie odmówiła współpracy wyobraźnia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kryształowa wróżka (Crystal Fairy, reż. Sebastian Silva) Absolutnie niezobowiązująca, bardzo odświeżająca historyjka bez konkretnego ciężaru gatunkowego, wprowadzająca widza w przyjemny trans i przynosząca pogodę ducha. A przecież fabuła jest więcej, niż skromniutka. Ot, wkurzający obcesowością i momentami zwyczajnym chamstwem chłopak z USA (Michael Cera) jedzie z trzema kumplami i poznaną na imprezie dziewczyną, traktowaną przez niego jak piąte koło u wozu, na chilijskie wybrzeże, by tam zdobyć kawałek kaktusa zwanego San Pedro, zrobić z niego wywar i wprowadzić się w narkotyczny trans, bowiem kaktus ten zawiera sporą dawkę meskaliny. I tak naprawdę o nic więcej tu nie chodzi. Ot, Amerykanin z uporem godnym lepszej sprawy dzielnie wyczerpuje punkt po punkcie słownikową definicję bycia dupkiem, czym zresztą niemożebnie wkurza widza, dziewczyna dzielnie udowadnia, że zasługuje na miano hipiski (klasycznie owłosiona, nie wstydzi się chodzić nago wśród obcych sobie ludzi, propaguje zdrowy tryb życia tak w kwestii ciała, jak i ducha, i chce, żeby ją nazywano mianem Crystal Fairy), zaś trzech kumpli zachowuje się po prostu jak trochę starsza młodzież na wypadzie za miasto. Od czasu do czasu ekipa ze sobą rozmawia, pije piwo czy wałęsa się po okolicy. A jednak mimo tej błahości film jakoś zachodzi za skórę, wprowadza w zadumę, jakby odkrywając minuta po minucie kolejne warstwy osobowości bohaterów. Kolejne aspekty ich podejścia do życia i do bliźnich, zmieniające się pod wpływem widocznych na ekranie zdarzeń. Sam finał zaś pokazuje, jak przypadkowe zbliżenie się do innych, dotąd obcych osób, wspólne doświadczenie jakiegoś przeżycia, może być zbawienne dla psychiki i potrafi wypuścić z najskrytszych zakamarków duszy tłamszone tam latami lęki i urazy, zatruwające goryczą życie i wpuszczające kroplę jadu w każdą chwilę radości. Jest to jednak tylko uboczny wątek "Kryształowej wróżki", bo jej podstawą jest zwyczajna zabawa, po prostu kumpelska wycieczka w nieznane i na poziomie cielesnym, i na tym duchowym.
Tytuł: Młodość Tytuł oryginalny: Youth Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Francja, Izrael, Niemcy Czas trwania: 107 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 40%
Tytuł: Kryształowa wróżka Tytuł oryginalny: Crystal Fairy Data premiery: Rok produkcji: 2013 Czas trwania: 98 min Gatunek: komedia, przygodowy Ekstrakt: 60% |