powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXXXI)
listopad 2013

Czytając Carrolla
Jonathan Carroll ‹Kąpiąc lwa›
Sześć lat minęło od premiery poprzedniej powieści Jonathana Carrolla. Zwykle pisze się w takich wypadkach „przez ten czas autor nie próżnował”. Jednak lektura „Kąpiąc lwa” udowadnia, że niestety – próżnował. A już na pewno nie zapracował na to, by najnowsze literackie dziecko dorównało jego największym osiągnięciom.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Licznych u nas fanów Carrolla warto od razu uspokoić – „Kąpiąc lwa” przynosi to, do czego czytelnicy tego pisarza zdążyli się już przyzwyczaić. Amerykanin przybił wszystkie swoje „stempelki”, mamy więc tu masę elementów magicznych czy pełniące istotną rolę zwierzęta, jednak przede wszystkim dostajemy efekt kolejnego podejścia autora „Krainy Chichów” do tematów ontologicznych – koncepcja mechaniki świata u tego pisarza to nie nowość, ale chyba po raz pierwszy została tak uproszczona.
Powieść sprawia wrażenie obranej do samej kości – zaczynamy wprawdzie od sceny małżeńskiej kłótni, ale z każdą kolejną stroną elementy obyczajowe stają się coraz mniej istotne, co do tej pory znamienne było dla tych mniej udanych powieści Carrolla, na przykład „Szklanej zupy”. Zresztą to właśnie do „Szklanej…” najnowsze dokonanie pisarza najbardziej pasuje i klimatem, i mniejszym zaangażowaniem czytelnika w szczątkowo tu zarysowane historie bohaterów. Ma to wprawdzie swoje uzasadnienie fabularne, z drugiej jednak strony siłą Carrolla jest właśnie umiejętność kreowania postaci z bagażem doświadczeń i emocji, tutaj tego zabrakło. W efekcie trudno przywiązać się do kogokolwiek z całkiem licznej gromadki osób przewijających się przez kolejne rozdziały – wraz z upływem czasu każdy z bohaterów niejako traci swoją podmiotowość i staje się raczej przedmiotem potrzebnym do pokazania autorskiej wizji Wszechświata (lub Boga, bo taką interpretację książka również dopuszcza).
Przy tych wszystkich niedogodnościach Carrollowi trudno odmówić sprawności – wszyscy zaznajomieni z jego twórczością zdążyli się już przyzwyczaić, że niezależnie od tego, jak infantylnie zapowiada się opowieść (tutaj wyjątkowo kiepsko brzmią polskie nazwy mechanizmów rządzących fizyką świata – „Przerzutka”, „Salto”), to pisarzowi i tak uda się poskładać wszystko w strawną formę. Tak dzieje się również w tym przypadku, a „strawna forma” w pewnym momencie oznacza nawet klimat bliski Dickowskiemu. Ciężko przy tym doszukać się luk w logice wykreowanego świata, bo konstrukty myślowe, jakimi posługuje się autor, nie opierają się na nauce. Dobrym podsumowaniem tej powieści (a tak naprawdę wszystkich dokonań Carrolla) może być jedno z umieszczonych w niej zdań: „Kraina snu jest jak plac zabaw, na którym zerwana z więzów rzeczywistości wyobraźnia wyżywa się na karuzelach, huśtawkach i zjeżdżalniach”.
I Carroll się wyżywa, ale po przeczytaniu „Kąpiąc lwa” nie można nie zadać sobie pytania, na ile ta powieść była w ogóle potrzebna. Przez swoją kameralność, przechodzącą niestety w sterylność, daje ona wrażenie raczej rozrośniętego opowiadania, pisarskiej wprawki do opowieści pełną gębą. Amerykanin sięgnął do ogranych już parokrotnie wątków i nie udało mu się wycisnąć z nich więcej niż dotychczas. Ani nawet tyle samo. Dlatego najnowsze osiągnięcie autora „Krainy Chichów”, mimo przebłysków formy, należy zaliczyć do tych mniej udanych, ale jednocześnie takich, w jakich wielbiciele jego talentu odnajdą się z łatwością. I trudno oprzeć się wrażeniu, że „Kąpiąc lwa” adresowana jest głównie, a może nawet wyłącznie do nich.



Tytuł: Kąpiąc lwa
Tytuł oryginalny: Bathing the Lion
Data wydania: IV kwartał 2013
Przekład: Jacek Wietecki
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-7818-408-9
Gatunek: fantastyka, obyczajowa
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.