powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXXXI)
listopad 2013

Odkryć piękno natury
Daphne Sheldrick ‹Afrykańska Love Story›
Książka przepełniona jest miłością: do rodziny, kraju urodzenia, a przede wszystkim – do kenijskiej natury. Daphne Sheldrick, zasłużona działaczka na rzecz praw zwierząt, zawarła tu doświadczenie całego swojego życia.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Autorka należy do pokolenia orędowników praw zwierząt, a jej działania przyczyniły się do zachowania natury w jej obecnym kształcie i zaprzestania niszczących ingerencji ze strony człowieka. W latach 50 i 60. ubiegłego wieku nie było to jeszcze takie oczywiste. Kłusownictwo i okrucieństwo wobec natury osiągało niewyobrażalne rozmiary. Wtedy jeszcze człowiek był bardzo butny, przeświadczony o tym, że zasoby natury są niewyczerpane i trzeba ją sobie podporządkować. Daphne należy do prekursorów zmiany podejścia do przyrody i budzenia szeroko pojętej ekologicznej świadomości, która dzisiaj, po ponad pół wieku, wydaje się już czymś niemal oczywistym.
Autorka urodziła się w Kenii, w rodzinie brytyjskich osadników. Dorastała w otoczeniu bogatej afrykańskiej fauny i flory, a zwierzęta od zawsze były jej towarzyszami zabaw. Zamiast studiów – wybrała małżeństwo i wspólną pracę z mężem Billem, który otrzymał pracę przy powoływaniu do życia pierwszego w Kenii parku narodowego w Tsavo na południu kraju. Jej pierwsze małżeństwo trwało stosunkowo krótko, bo Daphne po przyjaznym rozstaniu z Billem wyszła za mąż za jego przełożonego, Davida. Wspólnie poświęcili się bez reszty w walce o zachowanie bogactwa kenijskiej natury.
Daphne „matkowała” osieroconym antylopom, nosorożcom, a przede wszystkim słoniom, których zagłada w tamtych czasach osiągała przerażające rozmiary. W 1972 roku populację słoni szacowano na około pół miliona sztuk, a w 1973 roku jej liczebność spadła do trzystu tysięcy. Zabijano te zwierzęta dla kości słoniowej i bezsensownych naukowych eksperymentów. Słonie zajmują we wspomnieniach autorki szczególnie wiele miejsca. Nie brak tu przepełnionych emocjami opisów polowań myśliwych i kłusowników oraz chwytających za serce scen śmierci słoni. Daphne Sheldrick wiele razy zaobserwowała, że tak jak ludzie płaczą one za swoimi zmarłymi bliskimi – okazują też wiele uczuć i zdradzają wysoką inteligencję, komunikując się z ludźmi. Radość z ocalenia jednego maleństwa przeplata się u Daphne ze smutkiem, gdy nie udaje się uratować innego. Jednak ani na chwilę nie miała ona wątpliwości, że nie można się w takich chwilach poddawać.
Książka pozwala nam poznać bogactwo afrykańskiej przyrody, o której autorka potrafi pisać równie barwnie i zajmująco jak o swoim pełnym wydarzeń życiu: rozterkach towarzyszących jej rozwodowi czy dumy i radości z urodzenia dwóch córek. Rośliny, kwiaty, a przede wszystkim zwierzęta są tak samo ważnymi bohaterami autobiografii jak otaczający autorkę ludzie. Znajdziemy wiele interesujących informacji o zwierzętach, o których pisze się stosunkowo rzadko, np. o cywetach czy guźcach. Opisany z rozmachem i miłością egzotyczny kenijski krajobraz z całym dobrodziejstwem swojej fauny i flory nieodparcie przywodzi na myśl „Pożegnanie z Afryką”. Przypadek sprawił, że świat Daphne Sheldrick rzeczywiście splótł się w pewien symboliczny sposób ze światem Karen Blixen, o czym przeczytamy w książce.
Nie brakuje też w „Afrykańskiej love story” odniesień do sytuacji politycznej, zmieniającej się w Kenii na przestrzeni XX wieku szczególnie dynamicznie. Charakter brytyjskiego osadnictwa z konieczności musiał ulec zmianie, najpierw za sprawą II wojny światowej, później z racji rodzących się dążeń narodowościowych Kenijczyków i dekolonizacji. Relacja Daphne Sheldrick jest unikalna, bo ukazuje sytuację „od wewnątrz”, z punktu widzenia osoby urodzonej w Kenii, ale jednocześnie także z pozycji osoby obcej, białej Brytyjki, której obecność w pewnym momencie kenijskiej historii była w jej kraju urodzenia niepożądana.
Autorka dzieli się także z czytelnikami swoją życiową filozofią. Nie brakowało w jej biografii trudnych chwil, szczególnie gdy w wieku 43 lat została wdową po nagłej śmierci ukochanego męża Davida. Wspólnie wyznawali życiową zasadę: „odwróć kartę i zacznij wszystko od nowa”. Pokonując trudności, Daphne założyła fundację imienia swojego męża i – wraz z córką – do dzisiaj kontynuuje działania na rzecz ochrony kenijskich zwierząt. „Afrykańska love story” rozwija naszą wrażliwość, ucząc nas szanować, kochać i rozumieć zwierzęta. Wiele lat spędzonych w ich bliskości pozwoliło Daphne Sheldrick zdobyć unikalną wiedzę na temat ich zachowań, o czym pisze z pasją i dużą dozą empatii. Autorka wiele pisze także o sile i mądrości czerpanej z natury. Pozwala nam odkryć jej piękno oraz to, że ludzie są z przyrodą związani dużo bardziej, niż na ogół sądzą. Jeśli będą traktować ją z miłością – zostanie odwzajemniona.



Tytuł: Afrykańska Love Story
Tytuł oryginalny: Love, Life, and Elephants: An African Love Story
Data wydania: 2013
Przekład: Dorota Kozińska
Wydawca: W.A.B.
Format: oprawa twarda, obwoluta
Cena: 49,90
Gatunek: biograficzna / wspomnienia, non-fiction
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.