 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
The Noah (1975, reż. Daniel Bourla) Na jakiejś zagubionej na Pacyfiku wyspie, pełnej wraków wojskowych pojazdów oraz śladów działalności chińskiej armii, siedzi samotny amerykański żołnierz. W oczekiwaniu na nadejście zabójczej chmury radioaktywnego pyłu, która powoli zasnuwa cały wyniszczony atomową wojną glob, powolutku zaczyna fiksować, najpierw wymyślając sobie Piętaszka, z którym mógłby dyskutować, potem wymyślając Piętaszkowi towarzyszkę niedoli, w końcu zaś odtwarzając sobie w wyobraźni cały wielki, gwarny świat. Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że ten mocno przygnębiający, fatalistyczny w wymowie film, jest praktycznie nieznany. Mimo że powstał w 1968 roku, dopiero w 1975 wszedł do nadzwyczaj ograniczonej dystrybucji kinowej (JEDNO, i to NOCNE kino w Nowym Jorku!), w telewizji zagościł RAZ, i to w roku 1997, zaś zaszczytu wypuszczenia na DVD (bo na VHS nigdy nie trafił) dostąpił po prawie czterdziestu latach od powstania – w roku 2006. Unikalny obraz, potrafiący dać ostrego kopa antynuklearnym przesłaniem, w którym nikt nie głaszcze widza po głowie i nie mówi „jakoś to będzie, ktoś przecież przetrwa”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Inoplanetyanka (1984, reż. Jakow Segel) Prześliczna, bardzo delikatna i mocno sentymentalna historia o kreślarzu, wynalazcy maszynki zmieniającej złe fluidy w tęczę, który zakochuje się z wzajemnością w O, kobiecie z planety leżącej o 113 lat świetlnych od Ziemi. Kobiecie, która miała za zadanie ściągać do ojczyzny swoich niepokornych współplemieńców, którzy wbrew wyraźnym rozkazom zakochiwali się w Ziemianach i zakładali z nimi rodziny, odmawiając powrotu do domu. Kobiecie, która sama uległa urokowi Ziemianina i zaczęła rozumieć, czemu i inni nie chcą wracać. To chyba jeden z najpiękniejszych romansów w kostiumie SF i jednocześnie jeden z najsympatyczniejszych filmów fantastycznych nakręconych w Związku Radzieckim, zawdzięczający wiele swojego uroku spokojnej, wyważonej grze aktorskiej Liliany Aljosznikowej, osoby niezwykle czarującej i zarazem dystyngowanej. Szkoda, że film jest praktycznie w ogóle nieznany tak u nas, jak i w sumie na Zachodzie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Threads (1984, reż. Mick Jackson) Brytyjski niby-dokument BBC o przededniu wojny atomowej, przebiegu konfliktu oraz konsekwencjach ataku jądrowego. Inteligentnie zrealizowana przeplatanka migawek z codziennego życia z prasowymi informacjami, potem zaś z sekwencjami ataku i wizualizacjami pogarszających się warunków egzystencji tych, którzy szczęśliwie przeżyli falę uderzeniową, ale zostali narażeni na promieniowanie. Film nie stroni od brutalnych scen, wliczając w to popuszczających ze strachu czy żywcem płonących ludzi, proponuje też niesłychanie realistyczną charakteryzację. To chyba najmocniejszy z tego typu obrazów, praktycznie nie pokazywany nigdzie właśnie ze względu na makabryczne ujęcia i ogólnie wstrząsającą wymowę. Tym mocniej szokujący, że został opowiedziany w konwencji suchego, beznamiętnego paradokumentu, koncentrującego się raczej na technicznych i biologicznych aspektach zagadnienia, niż na psychice dotkniętych tragedią osób.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
The Quiet Earth (1985, reż. Geoff Murphy) Kolejny doskonały katastroficzny, tym razem nowozelandzki film o tym, jak w wyniku jakiegoś międzynarodowego eksperymentu w jednej chwili zniknęli z Ziemi wszyscy ludzie. Zostali tylko ci, którzy w krytycznym momencie byli w trakcie umierania, czyli pacjenci szpitali, ofiary wypadków drogowych czy samotnie żyjący emeryci. Kilka z tych umierających osób jednak jakimś cudem przeżyło. Jedną z nich jest bohater opowieści, przez kolejne tygodnie snujący się po opustoszałych miasteczkach i zabijający nudę robieniem rzeczy, na które dotąd nie miał czasu, ochoty albo które po prostu były dla niego z różnych przyczyn nieosiągalne. Uczy się więc jeździć lokomotywą, kierować spychaczem, zagłębia się w różnoraką literaturę techniczną i poznaje do głębi działania różnych gadżetów. Równocześnie jednak narasta w nim jakieś wewnętrzne załamanie, wynikające z coraz wyraźniejszego uświadamiania sobie, że dawny świat nigdy już nie wróci. „The Quiet Earth” jest filmem mądrze rozpisanym i posiadającym wiarygodną psychologię postaci, co nie jest znowuż aż tak częstym zjawiskiem w kinie SF, a w dodatku ma fascynująco niejednoznaczną końcówkę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Miasto żab (Hell Comes to Frogtown, 1988, reż. Donald G. Jackson, R.J. Kizer) Przeurocza, jawnie niskobudżetowa durnotka osadzona w czasach po III wojnie światowej, opowiadająca o muskularnym gwałcicielu, który dostaje szansę uniknięcia stryczka, jeśli tylko pomoże uwolnić z Frogtown, miasta żaboludzi, grupę pojmanych w trakcie podróży do komuny kobiecej płodnych dziewcząt. Które – notabene – bohater jest potem zobligowany zapłodnić. Do chętnej współpracy mają skłonić naszego herosa pancerne gacie z wmontowaną bombą, lokalizatorem i elektrowstrząsami, a także towarzystwo dzierżącej pilota do owych gaci żeńskiej odmiany Rambo (świetna Sandahl Bergman). Wóz pancerny, którym bohater rusza na wyprawę, jest różowy, ratowane kobiety są aż do przesady bezradne, żaboludzie wyczyniają różne cudactwa, a do tego dochodzą zaskakująco porządne efekty specjalne oraz nucony cudownym, żeńskim chórkiem „When Johnny Comes Marching Home”. Pyszna zabawa, choć pewnie nie dla każdego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
The Lost Skeleton of Cadavra (2001, reż. Larry Blamire) Nakręcony za psie pieniądze, obowiązkowo czarno-biały pastisz kina SF lat 50-tych i 60-tych, będący prawdziwym hołdem złożonym kinu tandetnych inwazji i drewnianych dialogów. Czegóż tu nie ma! Są meteoryty z obcymi w środku, jest mordercze monstrum, jest rzadki pierwiastek – zwany atmosphereum – niezbędny do prowadzenia badań, jest transmutatron pozwalający zmieniać obcym wygląd, jest w końcu gadający tytułowy szkielet, posiadający różne nadprzyrodzone moce. Zabawa jest tutaj po prostu przednia, bowiem liczba nagromadzonych wątków, rekwizytów i zachowań charakterystycznych dla dawnego kina SF jest po prostu imponująca. Jeśli dodać do tego adekwatnie obciachowe efekty specjalne, umiejętnie stylizowaną grę aktorską, dialogi rodem z zamierzchłej epoki i sporą dawkę jak najbardziej zamierzonego humoru, jeszcze mocniej podkreślającego zabawę z konwencją i unaoczniającego błyskotliwą konstrukcję scenariusza, uzyskujemy obraz inteligentnie skrojonego kina, które będzie prawdziwą ucztą dla każdego prawdziwego fana SF, nie stroniącego od obciachowych filmów sprzed półwiecza.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Eden Log (2007, reż. Franck Vestiel) To bardzo nietypowy, francuski, nakręcony w przygaszonej, zimnej kolorystyce film o tym, jak to przebudzony na najniższym poziomie czegoś zwanego Eden Log, pozbawiony pamięci mężczyzna stara się zrozumieć, gdzie się znajduje. Dzięki takiemu zabiegowi widz może razem z bohaterem odkrywać zagadkowe dla niego tajniki systemu, który z założenia miał służyć do przyjmowania imigrantów, pragnących dostać się do położonego na szczycie labiryntu korytarzy miasta. Coś jednak poszło nie tak – korytarze są wyludnione, ciemne, gdzieniegdzie pełne trupów bądź zmutowanych stworów. Odpowiedź kryje się na samej górze. „Eden Log” nie jest jednak historyjką łatwą w odbiorze. Podczas jego oglądania trzeba bardzo uważać, bo fabuła została skrojona z ogromnym pietyzmem, ale jednocześnie i nieco nadmierną troską o jak najdłuższe utrzymanie w tajemnicy clou całej intrygi. W efekcie informacje umożliwiające ułożenie w miarę kompletnej układanki zostają podane widzowi dosłownie w ostatnich kilkunastu minutach. Jednak obraz, jaki się wówczas wyłania z całości, potrafi zmrozić krew w żyłach, kreując świat bezlitosny i zdehumanizowany, będący paralelą losu dzisiejszych emigrantów, garnących się tłumnie do bogatych krajów – głównie USA i zachodniej części Unii Europejskiej. Żeby jednak docenić walory tej produkcji, trzeba cierpliwie przegryźć się przez pierwszą godzinę seansu, kiedy to żadne ze zdarzeń zdaje się nie mieć sensu, zaś osobliwa scenografia i niespieszne tempo akcji nie nastrajają optymistycznie, stanowiąc zapewne barierę nie do przeskoczenia dla mniej wyrozumiałego widza, spragnionego hektolitrów krwi i rozłupywanych tuzinami kosmicznych statków, a nie jakiejś tam intelektualnej łamigłówki…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Alien Trespass (2009, reż. R. W. Goodwin) Prawdziwa perełka, pokrewna tematycznie opisanemu wyżej „The Lost Skeleton of Cadavra”, ale zrealizowana w kolorze i posiadająca zauważalny budżet. Na Ziemi – naturalnie w USA – ląduje swoim latającym talerzem obcy, mając nadzieję naprawić uszkodzenie mechanizmów. Nim jednak się za to weźmie, musi złapać zbiegłego ze statku Ghotę – stwora, który pasjami odsysa ludzi ze wszystkiego prócz wody (po delikwencie zostaje brudna kałuża). Szeregi policji się przerzedzają, mieszkańców ubywa, zaś kelnerka z przydrożnego baru wikła się w romans z obcym, który czasowo zajął ciało lokalnego astronoma. Jest tutaj mnóstwo odniesień do klasyki, wliczając w to obszerne sekwencje niemal żywcem przeniesione z „Bloba”, jest cała fura humoru – zarówno tego czarnego, jak i lżejszego, bardziej przyziemnego, ale przede wszystkim jest wystrzałowa realizacja techniczna. Aktorzy zostali dobrani po prostu doskonale i ich wygląd (fryzury, ubrania), jak i zachowanie (mimika, gestykulacja) aż do przesady odwzorowują typowego Amerykanina lat 50-tych. Do tego dochodzi perfekcyjna scenografia (sprzęty, samochody), wspaniale gumowe potwory i soczysta, kiczowata kolorystyka obrazu. Film jest po prostu przesłodki, choć – jako że dotyczy kina SF lat 50-tych i 60-tych – zachwyci nim się głównie ten, kto miał większą styczność z klasyką kiczu i tandety. Ale wówczas zabawa jest gwarantowana.
Tytuł: Космический рейс Rok produkcji: 1936 Kraj produkcji: ZSRR Czas trwania: 70 min Gatunek: SF
Tytuł: Гибель сенсации Rok produkcji: 1935 Kraj produkcji: ZSRR Czas trwania: 85 min Gatunek: fantasy, SF
Tytuł: The 27th Day Rok produkcji: 1957 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 75 min Gatunek: SF
Tytuł: Diabelski wynalazek Tytuł oryginalny: Vynález zkázy Rok produkcji: 1958 Czas trwania: 83 min Gatunek: fantasy, przygodowy, SF
Tytuł: Statek potworów Tytuł oryginalny: La nave de los monstruos Rok produkcji: 1960 Kraj produkcji: Meksyk Czas trwania: 81 min Gatunek: groza / horror, komedia, SF
Tytuł: Koniec sierpnia w hotelu Ozon Tytuł oryginalny: Konec srpna v Hotelu Ozon Rok produkcji: 1967 Czas trwania: 77 min Gatunek: dramat, SF
Tytuł: Projekt Forbina Tytuł oryginalny: Colossus: The Forbin Project Rok produkcji: 1970 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 100 min Gatunek: SF, thriller
Tytuł: Niemy wyścig Tytuł oryginalny: Silent Running Rok produkcji: 1972 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 89 min Gatunek: dramat, SF
Tytuł: The Noah Data premiery: 1975 Rok produkcji: 1975 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 107 min Gatunek: dramat, fantasy, SF
Tytuł: Inoplanetyanka Rok produkcji: 1984 Kraj produkcji: ZSRR Czas trwania: 84 min Gatunek: komedia, SF
Tytuł: Threads Kraj produkcji: Australia, USA, Wielka Brytania Czas trwania: 112 min Gatunek: dramat, SF, wojenny
Tytuł: The Quiet Earth Rok produkcji: 1985 Kraj produkcji: Nowa Zelandia Czas trwania: 91 min Gatunek: dramat, kryminał, SF
Tytuł: Miasto żab Tytuł oryginalny: Hell Comes to Frogtown Rok produkcji: 1988 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 86 min Gatunek: akcja, komedia, SF
Tytuł: The Lost Skeleton of Cadavra Rok produkcji: 2001 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 90 min Gatunek: groza / horror, komedia, SF
Tytuł: Eden Log Rok produkcji: 2007 Kraj produkcji: Francja Czas trwania: 98 min Gatunek: groza / horror, kryminał, SF
Tytuł: Alien Trespass Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Kanada, USA Czas trwania: 90 min Gatunek: groza / horror, komedia, SF |