powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXXXI)
listopad 2013

Wypełnić pustkę
The Flaming Lips ‹The Terror›
Gdyby paleta barw z obrazu „Krzyk” Edvarda Muncha potrafiła przemówić, z pewnością odezwałaby się dźwiękami „The Terror”.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wayne Coyne to obecnie jedna z najbardziej charyzmatycznych rockowych osobowości. Dość powiedzieć, że po znakomicie przyjętym „Embryonic” jego muzyczna ekspresja oraz bicie w niej wszelkich rekordów nie miały końca. Nagranie utworu sześciogodzinnego, dwudziestoczterogodzinnego, kolaboracja z artystami takimi jak Ke$ha, Nick Cave, Eryka Badu, wydanie własnej interpretacji „The Dark Side of the Moon” Pink Floyd, zagranie największej liczby koncertów jednego dnia – krótko mówiąc: płodna twórczość wokalisty i zespołu została wykorzystana do maksimum. Cały ten bagaż pokazuje jednak oblicze bardziej eksperymentalne i w jakiś sposób ugruntowuje pozycję The Flaming Lips jako grupy całkowicie oddanej pasji tworzenia, poszukującej coraz to nowych form wyrazu oraz unikającej jednoznacznej klasyfikacji w dziedzinie rocka.
Niech jednak porzucą wszelką nadzieję ci, którzy oczekują po „The Terror” dalszej eksploracji agresywnego stylu. Najnowsze dzieło to osobista, wręcz autobiograficzna relacja z choroby multiinstrumentalisty Stevena Drozda, jaką stało się uzależnienie od narkotyków. To również, jak sam Coyne wspomina, próba przełożenia obrazu „Krzyk” Edvarda Muncha na grunt muzyczny. To w końcu swoisty izolacjonizm, wyobcowanie i balansowanie na granicy życia i śmierci. Wypracowane na poprzednich wydawnictwach brzmienie nijak się ma do „The Terror”. Gitarowa ekspresja zastąpiona została pulsującymi ambientalnymi plamami, elektroniką, wszelkiego rodzaju blipami. Sam wokal natomiast, nieco schowany w tle, wydaje się kolejnym dźwiękiem, który staje się dopełnieniem wyraźnie przygnębiającej atmosfery krążka.
Otwierający płytę „Look… The Sun Is Rising” z drażniącą gitarą i ciętymi riffami wprowadza nas w świat zagubienia i zwątpienia, choć tytuł z pozoru sugeruje coś zupełnie innego. Kiedy już mamy nadzieję, że ów agresywny wątek rozciągnięty zostanie na cały album, pojawia się syntezatorowy „Be Free, A Way” o pościelowej wręcz konstrukcji. Minimalistyczna ballada „Try to Explain” to właściwie ambient w czystej postaci. Gdzieniegdzie pojawiają się jednostajne sygnały, zawieszone w jakiejś odległej przestrzeni, a nostalgiczny wokal Coyne’a bez zbędnych ozdobników potrafi idealnie zgrać się z jakże leniwie sączącymi się klawiszowymi motywami. Repetycja rządzi na „The Terror” na każdym kroku, tyle że zawsze podana jest odmiennej formie. Najdłuższy na płycie „You Lust” z jednej strony brzmi niczym pobudka z letargu, a z drugiej – niespokojny sen psychiatry. Hipnotyzujące bity perkusji w połączeniu z częstymi rezonansowymi sprzężeniami oraz euforycznymi pogłosami co rusz wypowiadającymi: „Lust to succeed” mogą kojarzyć się nawet z „Dark Side of the Moon” Pink Floyd. To powrót do tych właśnie rejonów, psychodelii najwyższej próby. Podobnie sprawa ma się z utworem tytułowym, gdzie całość zostaje wzbogacona jeszcze o kakofoniczne, przesterowane dźwięki.
The Flaming Lips drażni, prowokuje i trzyma słuchacza w ciągłej niepewności pomiędzy transową rytmiką, a rwanymi, przestrzennymi, nie do końca określonymi odgłosami. Jeśli pojawia się gitara, to tylko po to, aby z pozoru jeszcze bardziej zniechęcić do przesłuchania całości, jak ma to miejsce w „Butterfly, How Long It Takes to Die”, „Turning Violent” czy zamykającym płytę „Always There in Our Hearts”. Wraz z kolejnymi odsłuchami „The Terror” zaczyna nabierać odpowiedniej barwy, a w jego zrozumieniu z pewnością pomaga wokal Coyne’a, który jawi się tutaj jako spoiwo łączące niepasujące do siebie elementy układanki. Układanki wspomnijmy szczerej, prywatnej i w dużym stopniu intymnej, co tylko przemawia na korzyść wydawnictwa. Udowadnia bowiem, że oprócz wyścigów w poszerzaniu granic rockowego instrumentarium zespół potrafi oddać się również osobistej refleksji i przelać emocje towarzyszące grupie na łono muzyki. Wielki to album i nieszablonowy. Gdyby taki Gaspar Noé pokusił się o ponowne wybranie ścieżki dźwiękowej do swojego filmu „Wkraczając w pustkę”, „The Terror” okazałoby się idealnym soundtrackiem dla wędrówki duszy głównego bohatera.



Tytuł: The Terror
Wykonawca / Kompozytor: The Flaming Lips
Data wydania: 1 kwietnia 2013
Nośnik: CD
Czas trwania: 55:04
Gatunek: rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Look… The Sun Is Rising: 5:13
2) Be Free, a Way: 5:13
3) Try to Explain: 5:00
4) You Lust: 13:05
5) The Terror: 6:20
6) You Are Alone: 3:47
7) Butterfly, How Long It Takes to Die: 7:21
8) Turning Violent: 4:26
9) Always There, In Our Hearts: 4:41
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

147
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.