powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXXXI)
listopad 2013

London Film Festival 2013: Piękni i przeklęci
John Krokidas ‹Kill Your Darlings›
Fascynacja bitnikami nie słabnie. W ostatnich latach na ekrany kin trafiła adaptacja najsłynniejszej książki Jacka Kerouaca „W drodze”, koncentrujący się na procesie sądowym Allena Ginsberga „Skowyt” Roba Epsteina i Jeffreya Friedmana czy pokazywany na festiwalu w Sundance „Big Sur” Michaela Polish. Teraz z legendą Beat Generation próbuje zmierzyć się John Krokidas, który w swoim pełnometrażowym debiucie „Kill Your Darlings” ukazuje narodziny tego ruchu.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Wizje! omeny! halucynacje! cuda! ekstazy! spłynęły Amerykańską rzeką!”
„Skowyt”, Allen Ginsberg (tłum. autorki)
W 1943 roku wojna trwa w najlepsze, a młody Allen Ginsberg (Daniel Radcliffe) dostaje się na wymarzone studia na prestiżowym uniwersytecie Columbia. Uwalnia się od dusznej atmosfery domu rodzinnego, od ojca pisarza i chorej psychicznie matki, by niedługo potem poznać zbuntowanego Luciena Carra (Dane DeHaan) i nieodstępującego go na krok Davida Kammerera (Michael C. Hall). Gdy do grupy dołącza „prawdziwy pisarz” Jack Kerouac (Jack Huston) i William S. Burroughs (Ben Foster), ogłaszają rewolucję w literaturze, którą chrzczą mianem „Nowej Wizji”. Szybko okaże się jednak, że młodzieńcze ideały nie wytrzymają zderzenia z rzeczywistością i niespodziewaną tragedią.
Bitnicy mieli wielu przeciwników: „Żaden z tych ludzi nie ma nic ciekawego do powiedzenia i żaden z nich nie potrafi pisać. To nie pisanie. To stukanie w maszynę do pisania” – powiedział o nich kiedyś Truman Capote. Tym niemniej nie da się ukryć, że pisarze z tego kręgu zawsze wzbudzali ogromne emocje i wciąż otoczeni są kultem. Tym dziwniejsze wydaje się więc to, jak trudno jest polubić głównych bohaterów „Kill Your Darlings”.
Zamiast inspirować wzbudzają obojętność lub irytację. Ogłaszany wszem i wobec przewrót przypomina raczej popisy małych chłopców, jego szczytowy moment polega na włamaniu się do uniwersyteckiej biblioteki, aby do reprezentacyjnej gabloty włożyć książki erotyczne. Urocze? Być może, ale nie takie rzeczy robiło się w podstawówce.
„Kill Your Darlings”, jak zresztą cały ruch bitników, to zdecydowanie męska przygoda, kobiety ukazywane są tu mało pochlebnie i traktuje się je przedmiotowo. Między aktorami nie ma chemii, Krokidas każe nam wierzyć w ich magnetyczną charyzmę, ale na ekranie jej nie widać. Tylko niedoceniany Ben Foster wydaje bawić się rolą, jego Burroughs to zalękniony synek bogatego tatusia, którego dramat polega na tym, że chciałby być kryminalistą, ale pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Jednak to nie o jego kreacji będzie głośno w związku z filmem.
Wydaje się, że ostatnio co drugi gwiazdor filmowy tylko czeka na to, by zmierzyć się z tak zwaną „poważną” literaturą. Skutki są często opłakane: Johnny Depp połamał sobie zęby na „Dziennikach zakrapianych rumem”, a znęcający się nad widzami James Franco w tym samym roku zrealizował biografię Bukowskiego, film oparty na prozie Cormaca McCarthy oraz dwie (!) adaptacje Faulknera. Najwyraźniej teraz nadszedł czas na Daniela Radcliffe’a.
Aktor za wszelką cenę próbuje odciąć się od postaci z blizną w kształcie błyskawicy, która przyniosła mu światową sławę. Sześć lat temu szokował w sztuce „Equus” gdzie wystąpił nago, teraz, jako poeta Allen Ginsberg, ulega homoseksualnej fascynacji. Radcliffe radzi sobie w tej odważnej roli stosunkowo dobrze, nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że na „Kill Your Darlings” pójdą głównie powodowani niezdrową ciekawością fani Pottera.
Filmy opowiadające o miłości do literatury i potrzebie tworzenia często powielają te same schematy by ostatecznie okazać się po prostu kolejną wersją „Stowarzyszenia umarłych poetów”. „Kill Your Darlings” nie jest od tej reguły wyjątkiem.
Początkowo zamierzenie reżysera wydaje się ciekawe; klamrę filmu stanowi stosunkowo mało znany epizod w historii bitników, zabójstwo Davida Kammerera. Tym samym opowiada on nie tylko o narodzinach literackiego nurtu, ale też o rozgrywającej się niejako na drugim planie niszczącej obsesji. Niestety, Krokidas szybko powraca na znajomy teren.
Ukazany w „Kill Your Darlings” bunt manifestuje się cytowaniem kontrowersyjnych pisarzy, kłótnią z broniącym sztywnych reguł profesorem i, o zgrozo, stawaniem na biurku. Nie oszczędza się nam nawet kilkuminutowej sekwencji ukazującej pogrążonego w natchnieniu pisarza.
Pod koniec filmu Weira miało się ochotę zawołać „o kapitanie, mój kapitanie!”, w przypadku filmu Krokidasa spokojnie siedzimy i oglądamy sobie paznokcie. „Kill Your Darlings” to dobrze zrobiony film, ale zupełnie pozbawiony pasji. Powinien skowyczeć, a zaledwie chrząka.



Tytuł: Kill Your Darlings
Reżyseria: John Krokidas
Zdjęcia: Reed Morano
Muzyka: Nico Muhly
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 104 min
Gatunek: biograficzny, dramat, melodramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

9
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.