powrót; do indeksunastwpna strona

nr 09 (CXXXI)
listopad 2013

London Film Festival 2013: Nerd Alert
Andrew Bujalski ‹Computer Chess›
11 maja 1997 roku światem szachowym wstrząsnęło bezprecedensowe wydarzenie; arcymistrz Garri Kasparow przegrał partię z wyprodukowanym przez IBM komputerem „Deep Blue”. W „Computer Chess” Andrew Bujalski cofa się do czasów poprzedzających ten historyczny moment, kiedy popularna była kostka Rubika, muzyka syntezatorowa i kiedy wierzono jeszcze, że człowiek zawsze zwycięży z technologią.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Co roku na weekendowy turniej szachowy zjeżdżają się gracze z całych Stanów Zjednoczonych. W rozgrywkach zamiast szachistów (oraz traktowanej jak ciekawostka przyrodnicza szachistki) biorą udział stworzone przez nich skomplikowane oprogramowania, wyłoniony ostatniego dnia „zwycięzca” będzie mógł rozegrać partię z mistrzem Patem Hendersonem (Gerald Peary). Mimo starań organizatorów szybko zaczynają się problemy; w hotelu brakuje pokoi, uczestnikom przeszkadza odbywająca się jednocześnie terapia par polegająca na wspólnym ugniataniu bochenków chleba i do tego wszystko wskazuje na to, że jeden z programów próbuje popełnić samobójstwo.
Andrew Bujalski bywa nazywany „ojcem chrzestnym mumblecore”, gatunku filmowego charakteryzującego się między innymi daleko posuniętym naturalizmem, niskim budżetem i obsadzaniem w rolach amatorów. W napisach końcowych „Computer Chess” dziękuje on wprawdzie Markowi Duplassowi i Richardowi Linklaterowi, ale jego najnowsze dzieło nie należy do typowych amerykańskich filmów niezależnych pokazywanych od lat na festiwalu w Sundance. Widzów spodziewających się kolejnej „Małej Miss” czeka spora niespodzianka.
Bujalski stylizuje „Computer Chess” na amatorski dokument z lat 80-tych. Oprócz charakterystycznych dla tamtego okresu anachronicznych rzutników, komputerów przenoszonych za pomocą wózków i wszechobecnych wąsów bawi też jego strona wizualna.
Fikcyjny dokumentalista dopiero uczy się obsługi kamery, widać jak próbuje ustawić ostrość i nieudolnie kadruje ujęcia – bohaterów co chwilę przysłania palec lub ramię jakiegoś przechodnia. Czasem zupełnie się zapomina, zamiast skupić się na interesującej scenie zaczyna nagle dłubać w kamerze lub zagapiony spogląda w niebo, aż na ziemie sprowadza go ostre: „przestań filmować słońce, zniszczysz taśmę!” Operator Matthias Grunsky z lubością popełnia błędy właściwe debiutantom; filmuje rozchwianą kamerą z „ręki”, cięcia montażowe są niechlujne, ziarniste zdjęcia mogą wręcz spowodować zeza.
W rolach głównych reżyser obsadził między innymi montażystę, ogrodnika i … krytyka filmowego. Dzięki temu rzeczywiście mamy wrażenie, że oglądamy prawdziwe, choć delikatnie mówiąc nieco ekscentryczne postaci. Z włosami obciętymi „na garnek” i ogromnymi okularami wszyscy przypominają młodego Stevena Spielberga.
Turniej ukazany w „Computer Chess” to szachowe Comic-Con. Niekończące się monologi popisujących się przed sobą nawzajem nerdów stanowią najmocniejszą stronę filmu: „Szachy są biało-czarne. Szachy to nie wojna. Mój wujek mawiał, że wojna to śmierć, a piekło to ból. Szachy to zwycięstwo” – mówi jeden z uczestników po wypaleniu zbyt dużej dawki marihuany. Prawie wszyscy bardziej skupiają się na własnych wypowiedziach niż na tym, co ma do powiedzenia druga osoba, mimo to Bujalski ciepło traktuje swoich bohaterów: „Łatwo (i, przyznaję się bez bicia, przyjemnie) jest wyśmiewać się z wielkich komputerów o rozmiarach igloo sprzed ponad trzydziestu lat. Dzisiejsze iPhony przetwarzają więcej danych niż potężny PDP-11, którego bohaterzy filmu z trudem przesuwają na drugą stronę pokoju. Poza tym, w XXI wieku mnóstwo programistów komputerowych ma świetne fryzury, regularnie chodzi na siłownię i jeździ fajnymi samochodami. Ale nerdy z dawnych lat, a już na pewno ci stojący za postępem w sztucznej inteligencji, to zupełnie inna rasa. Uważam tych wczesnych programistów za wiernych swojej misji mnichów, pochłoniętych nią w takim stopniu, że reszta świata musiała im się wydawać zaledwie odwracającym uwagę hałasem.”
Zamknięci w tanim hotelu, zupełnie odizolowani od rzeczywistości gracze tworzą własny światek, natomiast fabuła zbacza na surrealistyczne tory. Trudno jest wybrać ulubioną scenę, ale jedno jest pewne – drugiego takiego filmu w tym roku nie zobaczymy. Z pokoi wysypują się koty, tajemnicza prostytutka nieporuszenie stoi w tej samej pozycji, Pentagon zaczyna interesować się zbuntowanym komputerem, a Micheal Papageorge (przezabawny Myles Paige) przemierza nocą puste korytarze bezskutecznie szukając noclegu. Zanim szachowy turniej dobiegnie końca „Computer Chess” niejednym nas zaskoczy.



Tytuł: Computer Chess
Reżyseria: Andrew Bujalski
Scenariusz: Andrew Bujalski
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 92 min
Gatunek: komedia
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.