„Ocean na końcu drogi” Neila Gaimana to piękna, ale też smutna i mroczna współczesna baśń, w której i młodsi, i starsi czytelnicy mogą znaleźć coś dla siebie.  |  | ‹Ocean na końcu drogi›
|
Neil Gaiman to osoba, którą większość fanów fantastyki doskonale zna lub przynajmniej kojarzy. Zasłynął jako autor zbierających znakomite recenzje powieści dla dorosłych („Amerykańcy bogowie”, „Nigdziebądź”), serii komiksowych (choćby słynny „Sandman”) oraz utworów adresowanych zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników („Koralina”, „Księga cmentarna”, „Interświat”). Najnowszą książkę Gaimana, „Ocean na końcu drogi”, zaliczyłabym do tej trzeciej kategorii. Narratorem opowieści jest mężczyzna w średnim wieku, odwiedzający miejscowość, z której pochodzi. Powracają do niego wspomnienia z dzieciństwa, gdy lokator wynajmujący pokój od jego rodziny, popełnił samobójstwo. Ta śmierć przebudziła mroczne siły i w okolicy zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Zaradzić im mogą jedynie trzy niezwykłe kobiety: dziewczynka, jej matka i babka, zamieszkujące na farmie Hempstocków, znacznie starsze, niż mógłby wskazywać ich wygląd, i dysponujące niezwykłymi mocami. Bezimienny bohater trafia w sam środek potyczki pomiędzy małą Lettie Hempstock a pradawnym stworzeniem i ta przygoda okazuje się dla niego brzemienna w skutkach. Melancholia, tęsknota, groza, zacierające się granice rzeczywistości, mroczne istoty wdzierające się w uporządkowane życie bohatera, sąsiadki omawiające w kuchni przyczyny samobójstwa, których to przyczyn nie powinny znać, wydarzenia przypominające zwariowany, senny koszmar. „Ocean na końcu drogi”, podobnie jak wcześniej „Koralina”, łączy w sobie elementy baśni i grozy, magię z normalnością, zwykły, codzienny świat z nadnaturalnym. Jeśli chodzi o magię, niewiele tutaj jest powiedziane wprost – młody bohater przyjmuje wszystko takim, jakim jest, nie domagając się wyjaśnień, jak z pewnością zrobiliby to dorośli. Czytelnik może tylko domyślać się, kim są panny Hempstock, skąd przybyły, z czym walczą. Te niedomówienia nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, pomagają tworzyć atmosferę – a ta, jak zwykle bywa w utworach Gaimana, stanowi jeden z mocniejszych punktów powieści. Świat przedstawiany w powieści jest światem obserwowanym oczyma dziecka. Minęło trochę czasu, odkąd dzieckiem byłam, sądzę jednak, że Gaiman sprawnie pokazał specyfikę postrzegania wydarzeń i ludzi przez siedmiolatka. Dobrze przedstawiona została także psychika bohatera, jego uczucia, dziecięce strachy i pragnienia. Język jest stosunkowo prosty i zrozumiały, plastyczny, pobudzający wyobraźnię. Pomimo tego, że ani styl, ani fabuła nie są strasznie skomplikowane, a narrator opowiada o okresie, gdy był siedmioletnim chłopcem, „Ocean na końcu drogi” trudno nazwać powieścią dla dzieci. Na taką jest trochę zbyt mroczna, zbyt poważna, zbyt często poruszająca tematy, które dla równolatka głównego bohatera mogłyby być niezrozumiałe. Świetnie natomiast może nadawać się dla nastolatków i starszych czytelników. Szczególnie tych, którzy chcą powrócić wspomnieniami do czasów, w których wierzyli w baśnie i upewniali się, że pod łóżkiem nie zamieszkał potwór.
Tytuł: Ocean na końcu drogi Tytuł oryginalny: Ocean at the End of the Lane Data wydania: 9 października 2013 ISBN: 978-83-7480-386-1 Format: 216s. 125×195mm, oprawa twarda Cena: 35,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 80% |