Peter Watts znany jest w Polsce przede wszystkim ze znakomicie przyjętego „Ślepowidzenia”, które było chyba najlepiej sprzedającą się pozycją z serii Uczta Wyobraźni. Czy zbiór opowiadań „Odtrutka na optymizm” ma szansę powtórzyć sukces najsłynniejszej książki kanadyjskiego pisarza? Nie wiem, ale fani jego twórczości powinni być zadowoleni.  |  | ‹Odtrutka na optymizm›
|
„Odtrutka na optymizm” zawiera szesnaście opowiadań z gatunku szeroko pojętego science fiction, jednak czytelnicy, którzy w szkole nie radzili sobie z przedmiotami ścisłymi, nie muszą się obawiać, bo tak naprawdę tylko „Wyspa” może humanistom sprawić niejaki problem. W pozostałych tekstach, choć warstwa „science” jest bardzo wyraźna, autor skupia się przede wszystkim na człowieku oraz kształtujących go uwarunkowaniach biologicznych i kulturowych. A wnioski, do których dochodzi, do optymistycznych nie należą – nieprzypadkowo przecież zbiór nosi taki, nie inny tytuł. Kanadyjski pisarz bezlitośnie rozprawia się z wiarą w Boga („Nowina dla pogan”), startrekową z ducha wizją Pierwszego Kontaktu („Ambasador”) czy wreszcie wolną wolą („Oczy Boga”). Bywa przy tym, że idzie pod prąd poprawności politycznej („Fraktale”); nie boi się zadawania trudnych pytań i stawiania prowokujących tez. Powraca, znana ze „Ślepowidzenia”, kwestia świadomości naszego gatunku, znajdzie się też coś dla miłośników Trylogii Ryfterów („W domu”). „Odtrutka…” to przede wszystkim koncepcje: odważne, efektowne i zawsze w mniejszym bądź większym stopniu podbudowane solidną dawką naukowości. Jak jedno z najlepszych moim zdaniem opowiadań: „Jętka jednodniówka”, o dziewczynie, która ma fizyczne ciało, ale jej mózg hodowany jest wirtualnie, albo jak w „Drugim przyjściu Jasmine Fitzgerald”, gdzie główna bohaterka znajduje sposób na to, by „przepisać” kod rzeczywistości tak, jak programista przepisuje komputerowy program. Co ciekawe, Watts nawet w nieco słabszych tekstach („Nimbus”) potrafi się wybronić, czy to plastycznością języka, czy też tym, że kładzie nacisk właśnie na „element ludzki” – tematem „Nimbusa” jest w gruncie rzeczy stopniowe oddalanie się ojca i córki, ponieważ dzieci, znające tylko świat inteligentnych i wrogich chmur, są już zupełnie inne, niezdolne do porozumienia się z pokoleniem pamiętającym odmienne realia. Bo „Odtrutka…” to nie tylko pomysły, ale też emocje. Watts z upodobaniem stawia swoich bohaterów w ekstremalnych sytuacjach, udowodniając, jak cienka jest w istocie warstwa nałożona na naszą psychikę przez kulturę, jak płytko pod powierzchnią tkwi „gadzi mózg” (czasem miałam wrażenie, że to ulubione określenie autora), składający się z najbardziej prymitywnych instynktów i odruchów. Pesymistyczna wymowa w połączeniu z faktem, że kanadyjski pisarz doskonale potrafi grać na uczuciach, sprawiają, że jest to lektura naprawdę przygnębiająca. W pozytywnym sensie, owszem, rzadko bowiem zdarzają się teksty tak inspirujące, ale jednak. I przyznaję, czytając „Odtrutkę…”, chwilami Wattsa nie lubiłam – za to, że mówi mi o rzeczach, o których wolałabym nie słyszeć, że sięga do miejsc, o których istnieniu lepiej nie wiedzieć. Na szczęście jednak – albo na nieszczęście, zależy, jak na to patrzeć – opowiadania Wattsa są w większości krótkie. Niektóre z nich bliższe są streszczenia („Hillcrest kontra Velikovsky. Siła wyższa?”), inne z kolei to fabularnie jedna-dwie sceny, obudowane przedstawieniem świata oraz problematyki („Oczy Boga”), a z wizjonerskiej, niesamowitej „Wyspy” wielu autorów potrafiłoby zrobić powieść. W przypadku kilku tekstów miałam wrażenie obcowania nie tyle z pełnoprawnymi dziełami, co z literackim koncentratem, swoistą „kostką rosołową”, z której po zalaniu wodą powstanie dopiero pożywny bulion. Jednak nawet w takiej formie Watts bije słabszych autorów na głowę, bo na kilku stronach potrafi zawrzeć to, co najważniejsze, czyli pomysł oraz emocje. Mimo więc pewnego niedosytu przyznaję, że „Odtrutką…” Watts potwierdza to, co właściwie wiedziałam już po „Ślepowidzeniu” – oto mamy nową gwiazdę na firmamencie SF, pisarza, którego każdy tekst to lektura obowiązkowa dla fanów gatunku.
Tytuł: Odtrutka na optymizm Data wydania: 3 lipca 2013 ISBN: 978-83-7480-364-9 Format: 360s. 135×202mm; oprawa twarda Cena: 35,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 80% |