„Mroczna Phoenix”, czy jak się przyzwyczailiśmy – „The Dark Phoenix Saga”, to prawdopodobnie najlepszy komiks opowiadający o losach drużyny X-Men. Nie mogło go więc zabraknąć na łamach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Co tu dużo pisać, opowieść o niewesołych losach Mrocznej Phoenix to dziś klasyka, czego dowodem jest wykorzystanie jej wątku w kinowej adaptacji przygód X-Men. Na pewno dużym sentymentem darzą ją też polscy fani mutantów, ponieważ to właśnie od tej historii publikację ich przygód zaczął śp. TM-Semic (a było to w 1992 roku). Co najważniejsze, historia ta nic się nie zestarzała i wciąż robi ogromne wrażenie (przypomnijmy, że w Stanach ukazała się w 1979 roku). Scenarzysta Chris Claremont poza epickim rozmachem postawił również na emocje. Pomimo dynamicznej akcji, której głównymi bohaterami są Jean Grey i Cyclops, swoje pięć minut ma każdy z członków drużyny X-Men. Było to o tyle łatwe, że tamto wcielenie mutantów należało do jednego z najciekawszych i najbarwniejszych. Jeśli dziś ktoś mówi o X-Menach, ma przed oczami właśnie Wolverina w żółtym stroju, majestatyczną Storm, kudłatego Beasta, potężnego Colossusa i dziwacznego Nightcrawlera. Dzięki rozbudowanym relacjom między nimi, a także burzliwemu związkowi Jean Grey i Cyclopsa, opowieści o nich stawały się samograjami. Claremont poszedł jednak dalej i zaserwował czytelnikom prawdziwą burzę, każąc Jean Grey, skądinąd bardzo popularnej postaci, przemienić się w bezwzględną Mroczną Phoenix, niszczycielkę światów. Chyba nie ma nikogo, kto nie kibicowałby X-Menom, którzy w nierównej walce staną w obronie swej koleżanki. Nawet jeśli ma się świadomość, że nie kontroluje ona swych mocy, które w każdej chwili mogą się uwolnić, doprowadzając do kolejnych kosmicznych katastrof. Niewiele w historii Marvela jest równie dramatycznych pojedynków. Nie należy również zapominać o rewelacyjnych rysunkach Johna Byrne′a, który w niezwykle przejrzysty sposób przedstawił kosmiczną skalę wydarzeń. Najważniejsze jest jednak to, że choć w tle wciąż coś wybucha, a krajobraz zmienia się jak w kalejdoskopie, artysta sprawia, że zawsze najważniejsi są bohaterowie wydarzeń i to na nich skupiona jest cała uwaga. Niestety nie wszyscy następcy Byrne′a potrafili osiągnąć ten efekt. Zwłaszcza gdy mutanci zaczęli się mnożyć niczym króliki. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy całą „Mroczną Phoenix” otrzymujemy w jednym tomie, a nie jak dawniej w zeszytach, które ukazywały się, o ile mnie pamięć nie myli, co dwa miesiące, denerwować mogą ciągłe retrospekcje dotyczące zdarzeń poprzedzających i przedstawienia głównych postaci, ale to tylko szczegół, który nie umniejsza genialności tej opowieści. Swoją drogą, dziwne są losy mutantów, że wspomnę recenzowany wcześniej komiks „X-Men: Obdarowani”, w którym w skład drużyny wchodzą Kitty Pryde (poznajemy ją tu jako trzynastolatkę) i White Queen, która jest współodpowiedzialna za nieświadomie uwolnienie mocy Mrocznej Phoenix. Co tu dużo mówić, szósty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela to kolejna pozycja „musiszmieć”, jaką zaprezentowało nam wydawnictwo Hachette.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #6: X-Men - Mroczna Phoenix Data wydania: luty 2013 ISBN: 9788377392003 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 100% |