„Senada”. dzieło bośniackiego reżysera, laureata Oscara za „Ziemię niczyją”, trafiła wczoraj na ekrany polskich kin. Film recenzowaliśmy przy okazji relacji z T-Mobile Nowe Horyzonty, dziś przypominamy tę recenzję.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Choć od wojny domowej w Bośni minęły już prawie dwie dekady, jej reminiscencje wciąż pojawiają się w bośniackim kinie. Krwawa wojna kojarzona do tej pory z bólem i cierpieniem, w najnowszym filmie Danisa Tanovica, wspominana jest jednakże z zaskakującym rozrzewnieniem. W surowym klimacie bośniackiej prowincji Nazif ledwo wiąże koniec z końcem. Z żoną Senadą i dwójka dzieci żyją z dnia na dzień. Dorywcza praca jako zbieracz złomu starcza na podstawowe potrzeby – prąd, trochę jedzenia i kielicha w knajpie. Całość ich dobytku zamyka się w niewykończonym domu i zdezelowanym oplu. Jedyne szczęścia to telewizja, i spodziewany trzeci już potomek. Nieciekawa rzeczywistość ma jednak jeszcze ulec pogorszeniu. Senada doznaje poronienia. Nie mając ubezpieczenia, razem z Nazifem otrzymują kolejny cios: albo zapłacą za operację albo Senada może nie przeżyć. Tanović w suchych kadrach kreuje sytuację bez wyjścia. Nazif zdaje sobie bowiem sprawę, że w żaden sposób nie będzie wstanie zebrać astronomicznej dla niego sumy 500 Euro. Nikt nie jest wstanie mu pomóc. Lekarze odmawiają darmowej opieki, fundacje i stowarzyszenia pomocy wydają się być bezradne. Kwintesencja beznadziejności w prozie życia mężczyzny zawiera się w scenie gdy samotnie stoi przed ogromną dziurą, do której mieszkańcy okolicznych wiosek wrzucają co popadnie: koło od roweru, poskręcaną siatkę, obrotowe krzesło. Niepotrzebne nikomu śmieci dla niego to sposób na przetrwanie. Raz za razem zsuwa się po skarpie, zbiera złom i mozolnie wdrapuje na szczyt urwiska. Paralelnie do wiedzionego życia sama krawędź wydaje się najwyższym szczytem jaki Nazif może kiedykolwiek osiągnąć, bez nadziei na zrobienie choćby jednego kroku dalej w bezpieczne miejsce. Dlatego nieustanne balansowanie na egzystencjalnej krawędzi popycha go do gorzkiej konstatacji, że podczas wojny było lepiej. Zasady żołnierskiej rzeczywistości – brutalnie jasne, brak jakichkolwiek oczekiwań co do życia – jak najbardziej uzasadnione. Tanovica tak silnie ujęła historia walki o dosłowne przetrwanie Nazifa i jego rodziny, że główne role powierzył im samym. Autentyczna do bólu kreacja zaprowadziła bezzębnego Bośniaka do aktorskiego Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. Co ciekawe, podobno Senada nie była do końca z owego faktu zadowolona, narzekając, że przez wyjazd męża do stolicy Niemiec nie ma kto zadbać o rodzinę, a nagroda nie zapełni brzuchów jej dzieci. Zwycięzcami „Senady” są jednak nie tylko Nazif i jego rodzina, której z pewnością będzie wieść się lepiej po premierze filmu. Prawdziwym skarbem dzieła Tanovica to zwykli ludzie. Skorzy do pomocy, bracia na dobre i złe czasy. To dzięki nim Bośnia podnosi się i otrząsa z powojennej traumy. Żyją z dala od wielkich spraw, na własnej skórze codziennie przekonując się o trudach życia.
Tytuł: Senada Tytuł oryginalny: Epizoda u zivotu beraca zeljeza Data premiery: 15 listopada 2013 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Bośnia i Hercegowina Czas trwania: 75 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |