Mężczyźni od tysięcy lat próbują zdobyć sławę i posłuch wykazując się w boju. Takie zadanie czeka właśnie na śmiałków w grze „Wikingowie: Wojownicy Północy”. Tylko najdzielniejszy zasłuży na to, by przywdziać koronę władcy.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ta gra od początku wzbudziła w sieci emocjonalne dyskusje odnośnie do poruszanego tematu. I nie chodzi tu bynajmniej o wojenne potyczki, wszak produkcji takich powstaje na pęczki. Cały ambaras w tym, iż celem rozgrywki jest jak najszybsze uprowadzenie z okolicznych wiosek pięknych córek thanów. Jakkolwiek niepoprawne to politycznie, dodatkowy szum nie powinien smucić autorów. W końcu nie ważne co mówią, ważne by mówili. Plansza do gry przedstawia olbrzymi akwen, poprzedzielany gdzieniegdzie mniejszymi i większymi wyspami. Po nim to przemieszczać się będą podczas łupieżczych wypraw statki graczy. Każdy dowódca posiada swoją wioskę i znajdujący się nieopodal port macierzysty. Oprócz tego grający otrzymują planszetki z wizerunkiem pokładu ich drakkaru. Łodzie te mogą pomieścić maksymalnie trzech członków załogi. Na środkowym polu obszaru gry należy umieścić figurkę Bestii Morskiej, która będzie uprzykrzać życie dzielnym wikingom. Całości dopełnia masa kart, podzielonych na kilka typów. Córki thanów należy odłożyć z boku planszy. Będzie można je zdobyć najeżdżając wioski lub odbijając z przepływającego w pobliżu drakkaru nieprzyjaciela. Karty wiatru, wydarzeń i bohaterów tworzą razem talię akcji, z której dociągane jest na początku po sześć kartoników. Swoją turę zaczynamy od dobrania dwóch kart, po czym mamy prawo dołączyć do swojej załogi jednego bohatera, który będzie nas wspierać unikalnymi umiejętnościami. Zaokrętowanie sternika czy nawigatora pomoże w żegludze, z kolei walkiria i berserker przydadzą się podczas morskich potyczek. Następnie mamy prawo zagrać dowolną liczbę posiadanych kart wiatru (dzięki którym poruszamy naszą łodzią) i wydarzeń, oraz wykonać jedną z pięciu możliwych akcji standardowych. Należą do nich atak na bestię bądź innego gracza, plądrowanie wrogiej wsi, wyprawienie uczty lub złożenie ofiary. Co ciekawe na każde z naszych działań przeciwnicy mogą reagować, o ile posiadają potrzebne ku temu środki w postaci kart reakcji czy zdolności bohaterów. Raz po raz podczas rozgrywki wykorzystywana jest tradycyjna kostka, która pozwala rozstrzygnąć niektóre wydarzenia. Rundę zawsze kończy wiosłowanie, czyli przeniesienie własnego drakkaru o jedno pole w dowolnym kierunku. Odpowiednie manewrowanie łodzią to jeden z najważniejszych elementów rozgrywki. Wszystkie karty wiatru wskazują dwa z czterech kierunków, w których możemy się przemieścić. Szkoda, że nie zastosowano tradycyjnych oznaczeń z róży wiatrów, a zastąpiono je runopodobnymi symbolami. Czasami trudno się przez to zorientować, które szlaczki odpowiadają naszym wyborom. Atutem gry jest z pewnością różnorodność. Dostajemy do ręki całą paletę zagrań, od możliwości wzniecenia buntu i przekupstwa, po zesłanie choroby morskiej czy wprowadzenie statku przeciwników na mieliznę. Podczas partii obecna jest nieprzerwanie negatywna interakcja. Nie ma miejsca na kompromisy i trwałe układy. Jak to zwykle bywa w grach będących wyścigiem, zbyt duże prowadzenie na początku może się obrócić przeciwko nam. Czasem lepiej się przyczaić i zaatakować w najbardziej dogodnym momencie. Lubiącym przeliczać i mieć wszystko pod kontrolą „Wikingowie: Wojownicy Północy” nie przypadną raczej do gustu. Gra jest pełna nieprzewidzianych zwrotów akcji, jak przystało na pełnokrwistą pozycję przygodową. Dzięki nieskomplikowanym zasadom poradzą sobie spokojnie gracze niedzielni. Minimalny wiek uczestników na pudełku (14+) jest stanowczo zawyżony. Jest co prawda trochę czytania, ale mechanika jest bardzo przejrzysta. Przy pierwszej partii boleć może nieco brak kart pomocy, krótkie podsumowania możliwych do podjęcia akcji znajduje się jedynie na ostatniej stronie instrukcji. Gra działa na 3-4 osoby, przy mniejszym składzie rozstawienie startowe jest co prawda niesymetrycznie, ale szczerze mówiąc nie ma to zbytniego wpływu na przebieg rozgrywki. Na planszy jest na tyle ciasno, że prędzej czy później i tak dojdzie do potyczek. Wbrew pozorom zaletą gry jest mała liczba elementów. Pozwala to lepiej skupić się na poczynaniach swoich i oponentów. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o przepięknych grafikach, które cieszą oczy i pozwalają jeszcze lepiej wczuć się w odgrywaną rolę. Raz na jakiś czas raczej nie odmówię partyjki.
Tytuł: Wikingowie: Wojownicy Północy Data produkcji: 14 października 2013 EAN: 5901549927184 Ekstrakt: 70% |