Choć replika we Wrocławiu to zaledwie namiastka interesującego i bogatego w azjatyckie produkcje Festiwalu Pięciu Smaków w Warszawie (4-11.XI), to trzeba przyznać, że selekcjonerzy dobrze przemyśleli skróconą wersję programu, fundując więcej niż tytułowych pięć smaków. Przez kolejnych siedem dni przedstawimy Wam najświeższe kino z m.in. Chin, Tajlandii, Korei Płd. czy Tajwanu. Jedna doba, jeden film, niekoniecznie jedna recenzja. Zapraszamy!  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gdy siódmy w dorobku reżysera Prasanna Vithanage film „Z tobą, bez ciebie” doczekał się swojej europejskiej premiery na Festiwalu Filmowym w Londynie, bilety na wszystkie trzy seansy, rozeszły się w mgnieniu oka. W Polsce artysta ten, pochodzący z jakże orientalnej kinematograficznie Sri-Lanki, jest praktycznie nieznany, podczas gdy w swym rodzimym kraju i Azji, jest docenianym twórcą socjologicznych dramatów. Inspiracją do jego najnowszego dokonania stało się opowiadanie Fiodora Dostojewskiego pt. „Łagodna”, które Prasanna Vithanage ubrał we własne doświadczenia, zabarwił odcieniami Sri Lanki, nadal pobrzmiewającej echami 26-letniej wojny domowej. Wojny, której kres położono dopiero w połowie 2009 roku, a która rozgrywała się między Tamilami a Syngalezami. Ale Vithanage nie skupia się bezpośrednio na tym konflikcie – nie obrazuje jego okrucieństw, nie nurza widza we krwi ofiar, choć bratobójcza walka pochłonęła ich ponad sto tysięcy. „Z tobą, bez ciebie” w subtelny, niemal poetycki sposób pokazuje reperkusje wojny poprzez pryzmat dwójki ludzi, którzy wstępując w związek małżeński odkrywają powoli, jak bezkresna przepaść dzieli ich osoby i światy. On to dojrzały mężczyzna, właściciel lombardu o mocno materialnej i bezkompromisowej postawie. Ona to śliczna, nieśmiała Tamilka, której przyszło oddać w zastaw część swojego życia i wspomnień. On już dawno zdusił w sobie jakąkolwiek emocjonalność, ona, mimo dramatycznej przeszłości, nadal snuje wielkie marzenia. On spędza dnie spoglądając na świat przez żelazne kraty okienka w lombardzie lub tracąc życie na bezmyślne gapienie się w szklany ekran, ona chłonie widok przyrody i delektuje się wszystkim, co nowego prezentuje jej los. Ich ślub, pozbawiony choćby pozorów miłości, to dopiero początek drogi do odkrycia tego, że mimo szczerych chęci, związek Tamilki i Syngaleza, stojących po dwóch barykadach historii, nie ma szans na szczęśliwy finał. Klimat „Z tobą, bez ciebie” doskonale wpisuje się w – z jednej strony – soczyste i intensywne krajobrazy naturalne Sri Lanki, tak niespotykane i niecodzienne, z drugiej – zasmuca odcieniami ubóstwa, brudu i powojennej melancholii. Twórca filmu postanowił sprzedać widzom całą prawdę o swoim rodzimym kraju, jego pięknie i utrapieniach; prawdę przedstawioną również – tak jak i bohaterowie filmu – za pomocą kontrastów. „Z tobą, bez ciebie” nie jest jednak finezyjnym, kunsztownym obrazem, to raczej nieśpieszna, stonowana, etniczna metafora, stanowiąca zarówno lekcję historii pewnego egzotycznego kraju, jak i krótki acz uniwersalny wykład o miłości. Obawiam się jednak, że mimo całej swej urody i mądrości, film ten nie zapadnie w pamięć na długo. Jak to zazwyczaj z lekcjami bywa.
Tytuł: Z tobą, bez ciebie Tytuł oryginalny: Oba Nathuwa Oba Ekka Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Sri Lanka Czas trwania: 90 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |