powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXXXIV)
marzec 2014

Koniec z lekka magiczny
Anna Kańtoch ‹Przedksiężycowi. Tom III›
Po namnożeniu licznych zagadek i wątków zwykle przychodzi pora na ich rozwiązanie i wyjawienie czytelnikowi prawdy. Nawet jeśli konkretnych odpowiedzi w ostatnim tomie „Przedksiężycowych” nie znajdziemy, okazuje się on jednak przemyślanym zakończeniem całego cyklu. Czy potrafi zmienić postrzeganie poprzednich części? Co do tego nie mam pewności.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zbliża się tajemnicze Przebudzenie, które ma wyzwolić mieszkańców Lunapolis od strachu przed kolejnymi Skokami. Wśród żywych pozostaną tylko ci, których upodobali sobie Przedksiężycowi, podczas gdy pozostali zostaną zapomnieni i odrzuceni. W tym klimacie możemy obserwować dalsze zmagania grupy spiskowców pod wodzą Kairy i Finnena, nieco chaotyczne działania podejmowane przez przybyłego z gwiazd Daniela i pilnującego go Niraja, a także o wiele bardziej konkretne, nieustające dochodzenie Tellis i Mahameniego.
Jednak zbliżanie się wielkiego finału i rozwiązania zagadek związanych z Przedksiężycowymi, choć nadaje tempa całej fabule i zmusza bohaterów do podejmowania bardziej zdecydowanych, akcji, wcale nie wciąga bardziej niż części poprzednie. Krótkie, często urywane rozdziały mogłyby sprawiać wrażenie przyspieszających rozwój wydarzeń, gdybyśmy oczywiście z podobną konstrukcją nie mieli do czynienia od tomu pierwszego. Jednocześnie w kilku miejscach pojawia się dość irytujące zawieszanie akcji: bohaterowie odkrywają jakąś tajemnicę, ale czytelnik musi poczekać na nią jeszcze kilka rozdziałów, bo fabuła przenosi nas nagle w inny zakątek Lunapolis. A same tajemnice, choć powiązane z Przebudzeniem, okazują się w kilku przypadkach zupełnie drugorzędną sprawą.
Nie można powiedzieć, by relacje między bohaterami nabrały jakiejś dodatkowej głębi, a ich charaktery stały się bardziej wyraziste. Jedyną postacią, którą można uznać za postać z krwi i kości jest zagubiony w nieswojej rzeczywistości Daniel. Jego współpraca z Issą, wędrówki po mieście w towarzystwie Niraja oraz działania mające na celu powrót do domu wydają się (na tle akcji pozostałych bohaterów) najbardziej sensowne. Być może taki właśnie był zamiar autorki, widać bowiem dzięki temu kontrast pomiędzy osobą z zewnątrz a zwyczajnymi mieszkańcami Lunapolis.
Samo miasto już w tomie drugim zatraciło swoją indywidualność, staczając się, w efekcie kolejnych Skoków, w coraz bardziej zaniedbane miejsce, istny cień swojej dawnej świetności. Podobnie jego własna przeszłość, zwiedzana głównie przez Tellis, która nie wywołuje już takiego wrażenia jak wcześniej. To samo można powiedzieć o samej fabule i bohaterach, czyta się bowiem trzeci tom „Przedksiężycowych” trochę na siłę, czekając na jakiś finałowy twist, coś, co mile zaskoczy.
Na szczęście jest tych zaskakujących elementów kilka. Wychodzą wreszcie na jaw plany Issy, podobnie jak jego przeszłość. Tellis i Mahameni łączą poszczególne elementy układanki, by dowiedzieć się czegoś nowego na temat Kairy. Dochodzi też do długo oczekiwanego Przebudzenia i choć nigdzie bezpośrednio nie pojawiają się sami Przedksiężycowi, można snuć domysły na temat ich prawdziwej tożsamości i celów. Sam finał bowiem w ciekawy sposób łączy motywy sf (podobne do tych z pierwszego tomu i pojawienia się na orbicie okrętu z Danielem i jego towarzyszami) z magią samego Lunapolis. Zostawia też szerokie pole do interpretacji tego, czym faktycznie było owo Przebudzenie. Ciekawe jest to, że ów nagły dysonans i przeniknięcie się niezrozumiałych dla ludzi pokroju Daniela mechanizmów miasta z bardziej nam bliskimi elementami sf, nie zgrzyta; można wręcz powiedzieć, że całkiem pasuje do na poły onirycznego klimatu przedstawionej rzeczywistości.
Rzecz dziwna – kiedy na karty „Przedksiężycowych” wkraczają owe wątki sf, zupełnie mimochodem wzbudzają one o wiele większe zainteresowanie niż losy znanych nam dotychczas bohaterów. Nie jestem pewien, na ile jest to zmierzony efekt. Choć Kańtoch nie kreśli jakichś szczególnie skomplikowanych portretów postaci spoza Lunapolis, to jednak wydają się oni o wiele bliżsi od cokolwiek sztucznych i płaskich mieszkańców miasta. Po cichu, zmęczony bezbarwnością lunapolitan, kibicowałem właśnie przybyszom z gwiazd, licząc na to, że zabiorą w końcu marudzącego Daniela i odlecą w siną dal kosmosu.
Jak tom trzeci wpływa na odbiór poprzednich części cyklu? Właściwie to nijak, bo mimo odkrycia niektórych kart i wyjaśnienia niektórych tajemnic dotychczasowe wydarzenia nie nabierają nowych znaczeń, a przynajmniej nie na tyle, by zachęcić do spojrzenia wstecz w poszukiwaniu znaków następujących przemian. Oczywiście jest też kwestia uniwersalnych pytań stawianych przez książkę, zagubienia poszczególnych bohaterów, ich nieskoordynowanych działań, poszukiwania siebie itd., ale… W sytuacji, w której powieść sama w sobie nie potrafi zaciekawić, na podobne rzeczy zwraca się o wiele mniejsza uwagę i w moim odczuciu cały symbolizm trzech części „Przedksiężycowych” zaciera się w konfrontacji czytelnika z bohaterami i światem.



Tytuł: Przedksiężycowi. Tom III
Data wydania: 6 grudnia 2013
Wydawca: Powergraph
Seria: SF+
ISBN: 978-83-64384-01-1
Format: 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 42,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

51
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.