„Historia krain i miejsc legendarnych” to kolejna antologia zredagowana przez Umberto Eco. Jest pięknie wydana, bogato ilustrowana i sprawia znakomite wrażenie, dopóki nie zacznie się jej czytać.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ludzie przez lata tworzyli legendarne krainy, które rozpalały wyobraźnie – Atlantydę, Lemurię, Kukanię, Eldorado i wiele innych. Fantazjowali też o miejscach, które istnieją naprawdę, ale z powodu niedostępności postrzegane były znacznie bajeczniej lub demoniczniej niż zapewne wyglądają w rzeczywistości (na przykład wnętrze Ziemi). Umberto Eco, po pięknie, brzydocie i katalogach, czwarty ze swych książkowych omnibusów poświecił właśnie krainom zrodzonym z fantazji. W tytule jego książki kluczowe jest jednak słowo „historia”. Traktuje ona bowiem nie o samych miejscach, lecz o namyśle nad nimi. Fantastyczne krainy poznamy jedynie z licznie umieszczonych w książce tekstów źródłowych i reprodukcji malarskich, ozdabiających każdą stronę. Natomiast główny wywód dotyczy historii ludzkiej myśli, która opisywała lub próbowała badać najsłynniejsze urojone rejony. Problem tkwi w tym, że historia ta pod piórem Eco często zamienia się w nużącą wyliczankę, co, kto i kiedy o czym myślał, z kim się zgadzał, z kim polemizował, kogo inspirował, gdzie umiejscawiał daną krainę na mapie, no i wreszcie czy sam Eco kiedykolwiek opublikował coś na ten temat, bo przecież bez tej niezbędnej informacji nie dalibyśmy rady się obejść. Wygląda to wszystko jak jeden wielki przypis bibliograficzny do właściwej treści, która gdzieś zaginęła. Wrażenie chaosu może pogłębiać fakt, że włoski erudyta do jednego wora wrzucił miejsca legendarne, literackie, baśniowe i rzeczywiste, niektóre dopisując nieco na siłę. Paradoksalnie stanowi to jednak zaletę. Dzięki temu przynajmniej tam, gdzie autor akurat miał na to ochotę, narracja wychodzi poza powyższe wyliczanie i oferuje bogatszą treść. Dzieje się tak zwłaszcza w rozdziałach, w których Eco może dać upust swoim zamiłowaniom demaskatorskim, wskazując błędy nazistów szukających pradawnych skarbów w dalekich górach, albo oszołomów, wierzących że egipskie piramidy są darem od pozaziemskiej cywilizacji. Podobnie wygląda to także w najbardziej osobliwym z całej książki fragmencie o Rennes-le-Chateau (który, choć sam w sobie jeden z ciekawszych, pasuje do pozostałych rozdziałów jak pięść do nosa). Mimo wszystko trudno powiedzieć, czy jest jakiś cel, dla którego warto sięgnąć po najnowsze dzieło szanownego profesora. A przynajmniej jeśli mówimy o tym wymiarze, na który składają się słowa. Książka jest zbyt niesprecyzowana i wyrywkowa, aby przedstawiać istotną wartość naukową. Nie nadaje się też na lekturę do poduszki, na pobudzenie wyobraźni – jest za mało klarowna i za bardzo przeładowana zbędnymi faktami. W tej sytuacji nie dziwi, że jej największą wartością wydają się idące tutaj w dziesiątki ilustracje, starannie dobrane, niewątpliwie zdobiące całość i mówiące nam o ludzkiej fantazji znacznie więcej, niż towarzyszący im tekst. „Historia…” jest więc książką bardziej do przeglądania niż do czytania. Niby nic w tym złego. Kiedyś do takiego właśnie sposobu lektury – skakania po kartkach i otwierania losowych stron – zachęcał Borges w swojej „Księdze istot zmyślonych”. Tyle, że u niego nie było żadnych obrazków.
Tytuł: Historia krain i miejsc legendarnych Tytuł oryginalny: Storia delle terre e dei luoghi leggendari Data wydania: 5 listopada 2013 ISBN: 978-83-7510-987-0 Format: 480s. 170×240mm; oprawa twarda, obwoluta Cena: 139,– Gatunek: non-fiction Ekstrakt: 60% |