„Sentry Knight” i nieco starszy (nie tylko graficznie, ale też pod względem jakości rozgrywki) „Siege Knight” to kolejne wariacje na temat tower defence. Hordy wrogów, pułapki, czary i temu podobne, czyli nieskomplikowana rozrywka na zimne weekendy.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przyznaję, że mający już trochę czasu „Siege Knight” nie przekonał mnie do siebie: rozgrywka toczyła się wolno, inwestowanie w kolejne ulepszenia było nie najlepiej rozwiązane, a zdobywane pieniądze na kolejne pułapki i przeszkody nie dawało zbyt wiele pola do popisu. Najwięcej wysiłku trzeba było wkładać w trzymanie wciśniętego lewego klawisza myszki i zalewanie nadciągających fal wrogów potokiem strzał, ognistych kul czy innych pocisków. Co innego „Sentry Knight”, gdzie poprawiono nie tylko grafikę, ale i cały koncept obrony wieży. Tym razem zamiast pułapek i przeszkód mamy do dyspozycji czary: od zwykłych kul ognia, przez przyzywanie gargulców, aż po ognisty sztorm i zamieć śnieżną. Cel jest taki sam: nie pozwolić potworom zbliżyć się do naszej wieży. O wiele lepiej sprawdza się mechanizm zdobywania kolejnych poziomów (dostajemy za nie punkty do wydania na drzewku czarów i zdolności, które następnie możemy wykorzystać na polu bitwy) oraz zdobywanie pieniędzy za pokonanych wrogów (pozwalają one ulepszać siłę naszej twierdzy lub obrażenia zadawane przez wypuszczane przez naszego rycerza strzały – łuk wciąż stanowi tu podstawową broń).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dzięki kilku ulepszeniom grywalnosć „Sentry Knight” znacząco wzrosła, choć nie uczyniło to z gry wielkiego hitu, od którego trudno się oderwać. Nadal jest to dość prosta onlajnówka, gdzie na dobrą sprawę zwycięstwo to nie tyle kwestia zdolności, co poświęcenia odpowiedniej ilości czasu.
Tytuł: Sentry Knight |