Recenzując ostatnie powieści Marcina Wolskiego wciąż piszę, że reprezentują one coraz niższy poziom. „Prezydent von Dyzma” wyjątkiem niestety nie jest – to być może najgorsza powieść autora „Agenta Dołu”.  |  | ‹Prezydent von Dyzma›
|
Nie, nie będę po raz kolejny pisał, że Marcin Wolski produkuje powieści z szybkością karabinu maszynowego, co musi się odbijać na ich poziomie. Nie będę pisał, że słabej jakości wstawki erotyczne irytują. Nie będę pisał, ze podobnie jest z wrzutkami ideologicznymi (Smoleńsk i te sprawy). Napiszę natomiast coś innego – problemem Marcina Wolskiego, którego rozrywkowe opowieści z lat 70. i 80. sprawiły mi przecież niegdyś dużo czytelniczej frajdy jest nadmiar pomysłów i –może nie brak umiejętności – ale jakieś lenistwo w ich sensownym rozwijaniu. Może wynika to z powieściowej nadprodukcji, może z narzucanych sobie terminów, ale wszystkie ostatnie powieści Wolskiego mają to samo schorzenie – przy całkiem obiecującej koncepcji wyjściowej, brak pomysłu na jego domknięcie. Nie inaczej jest z „Prezydentem von Dyzmą”. Idea, by napisać swego rodzaju kontynuację „Kariery Nikodema Dyzmy”, przenosząc bohaterów książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza w czasy II wojny światowej, nie jest zła. Można ją poprowadzić w bardzo różnych kierunkach, sam Dyzma jest przecież postacią stwarzającą ogromne możliwości, a zderzenie przedwojennej satyry z realiami wojennymi mogłoby być ciekawą mieszanką. Wolski wymyśla, że Dyzma mógłby być polskim Quislingiem i... na tom niestety wszystko, co dobre w jego książce się kończy. Samo rozwinięcie tego konceptu nie broni się już bowiem zupełnie. Otóż Hitler w 1945 roku (!) wpada na pomysł, że obsadzenie „silnego człowieka” na stanowisku prezydenta podporządkowanej Rzeszy Polsce (w tym celu należy go odnaleźć, sprowadzić do Berlina i przekonać do tego zadania), ma to być moment zwrotny w wojnie. W jaki sposób na kilka miesięcy przed końcem wojny przejście Polaków na stronę Niemców mogłoby cokolwiek zmienić – tego autor już nie wyjaśnia.Po co w ogóle Polacy mieliby zmieniać front, gdy losy konfliktu były już oczywiste – to też pozostaje tajemnicą pisarza. A nawet jeśli – dlaczego akurat miałby ich zachęcić do tego zapomniany polityk? Wygląda na to, że jakakolwiek logika nie jest Wolskiemu do niczego potrzebna. Chodzi tylko o to, by trzy grupy szpiegów miały rozjechać się po całym świecie i szukać Dyzmy, co da autorowi asumpt do opisania sensacyjno-przygodowej fabuły. Gdybyż tylko ta fabuła reprezentowała choćby przyzwoity rozrywkowy poziom... Niestety, jest źle, Wolski robi właściwie podstawowe błędy. Po pierwsze – nie ma jednego bohatera wiodącego, cały szereg protagonistów musi dzielić między siebie stronice niespecjalnie opasłej książki. Po drugie – wśród bohaterów nie ma ani jednego, który wzbudzałby jakąkolwiek sympatię czytelnika. Po trzecie – sama ta sensacyjna fabułą robiona jest jakoś bez serca (no, może poza dosyć jeszcze przyzwoitą finałową kulminacją), bez zaangażowania, bez fajerwerków. A także bez pomysłu na dobre zakończenie. Cała zresztą powieść wygląda na pisaną na kolanie. Słabe dialogi (najczęściej jednozdaniowe wypowiedzi bohaterów, bez zróżnicowania językowego), nieciekawe postaci, prymitywne wykorzystywanie bohaterów z powieści Dołęgi-Mostowicza i postaci historycznych. Nie do końca jasna jest konwencja. Z jednej strony jawnie pastiszowa - Stalin, Hitler i ich poplecznicy zachowują się jak bohaterowie kabaretowi, świat zaludniają postacie o kojarzących się nazwiskach – Hans Kross, Hermann Brenner, Max Sterlitz, James Blond, Janek Kłos, Franek Dolas (choć niekoniecznie w rolach, w jakich znamy ich z popkultury). W samym Dyzmie też niewiele z oryginalnego Dyzmy. Z drugiej strony wstawia Wolski sceny dramatyczne, myśli mające mieć znamiona głębszej refleksji, czy nawet jakieś dwa od czapy wstawione nawiązania do Smoleńska. Wszystko to tworzy dziwaczny i niestrawny miszmasz . Po lekturze „Prezydenta von Dyzmy” aż mam ochotę sięgnąć po dawne dzieła Marcina Wolskiego, te, które wciąż wspominam z ogromną sympatią. Czy wówczas byłem mniej krytyczny, czy też jednak literacki regres autora jest faktem?
Tytuł: Prezydent von Dyzma Data wydania: 20 maja 2013 ISBN: 978-83-7785-220-0 Format: 352s. 145×205mm Ekstrakt: 30% |