powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXXXV)
kwiecień 2014

Zdychanie na śniegu
Yves Swolfs ‹Durango #1: Psy zdychają zimą›
Udane są ostatnie miesiące dla polskich wielbicieli klasyki komiksowej sprzed – w przybliżeniu – trzech dekad. Po publikacji przez Wydawnictwo Komiksowe pierwszych tomów „Wież Bois-Maury” Hermanna Huppena znalazła się oficyna, która zdecydowała się wydać oficjalnie nad Wisłą inną legendarną serię zapoczątkowaną w latach 80. ubiegłego wieku – western „Durango” autorstwa belgijskiego scenarzysty i rysownika Yves’a Swolfsa.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Urodzony w Brukseli Yves Swolfs zbliża się wielkimi krokami do sześćdziesiątki. Jak na artystę komiksowego, to wiek, w którym zdecydowanie należy mieć już ustabilizowaną pozycję na rynku i przynajmniej kilka sztandarowych serii na koncie. Belg nie może narzekać na brak ani jednego, ani drugiego. Wielką sławę zapewnił mu właśnie westernowy serial „Durango”, który tworzy nieprzerwanie od trzydziestu trzech lat; dotychczas – do 2012 roku – ukazało się szesnaście tomów cyklu, spośród których za trzynaście w całości odpowiada Swolfs (w pracy nad trzema kolejnymi wspomagał go już francuski rysownik Thierry Girod). Co ciekawe, nie była to wcale pierwsza – i, jak pokazał czas, także nie ostatnia – „wycieczka” autora na Dziki Zachód. Rok przed „Durango”, zapewne jako formę wprawki, opublikował on w trzecim tomie magazynu dla dorosłych „Sexstar” jednoczęściową opowieść „Viol à Grey Rock”; natomiast w 1999 roku rozpoczął tworzenie serii „Black Hills 1890” (jak się jednak wydaje, po czterech albumach projekt został zarzucony).
Polscy wielbiciele komiksu znają Swolfsa przede wszystkim z trzech serii (w tym dwóch definitywnie już zakończonych): wampirycznego horroru „Książę nocy” (sześć tomów, 1994-2001), fantastycznonaukowego „Vlada” (siedem albumów, 2000-2006) oraz wciąż tworzonej – publikowanej w antologii „Fantasy Komiks” – „Legendy” (sześć części, 2003-2012). Ale i to jeszcze nie wszystkie dzieła, dzięki którym Belg zdobył rozgłos na Zachodzie. Do tych wyda(wa)nych nad Wisłą dorzucić należy jeszcze przynajmniej dwa cykle: sensacyjną trylogię „James Healer” (2002-2004) oraz – rozgrywającą się w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, tyleż historyczną co przygodową, awanturniczą opowieść spod znaku płaszcza i szpady – „Dampierre” (dziesięć tomów, 1988-2002). Nie ma jednak wątpliwości, że wielka kariera brukselczyka zaczęła się właśnie od „Durango” i fakt, że przez ponad trzydzieści lat od debiutu tego cyklu pomijały go kolejne polskie wydawnictwa, należałoby uznać za trudne do zrozumienia nieporozumienie. Ale w końcu jest i cieszy oczy!
Akcja tomu otwierającego serię „Durango”, „Psy zdychają zimą”, rozgrywa się zimą 1896 roku. Zaśnieżone połacie Wyoming przemierza tajemniczy jeździec. Gdy trafia na grupę rewolwerowców próbujących dokonać samosądu na farmerze, ratuje nieznanego sobie mężczyznę i jego żonę, zabijając napastników, po czym odjeżdża nie tyle w siną, co w białą dal. Z pobliskiego lasku przygląda się temu widowisku grupa uzbrojonych jeźdźców, a ich przywódca zdaje się być bardzo zadowolony z rozwoju sytuacji. Tymczasem „jeździec znikąd” zmierza do miasteczka White Valley, dokąd listownie wezwał go brat, hodowca bydła, Harry Lang. Z zacytowanych fragmentów listu dowiadujemy się znacznie więcej – Durango (tak brzmi imię nieznajomego) jest płatnym zabójcą, który dawno już zerwał kontakty z rodziną, poproszony zaś został o pomoc przez brata tylko dlatego, że ten uznał, iż „czasami trzeba wypalić ogień ogniem”. Krótko mówiąc: Aby pozbyć się jednych zawodowych morderców terroryzujących miasteczko, potrzebny jest inny rewolwerowiec.
Najważniejszym człowiekiem w White Valley jest senator Howlett. Polityk, który – jak to niezwykle często bywa – gębę ma pełną frazesów. Nie myśli jednak wcale o ułatwianiu życia mieszkańcom okolicy, wręcz przeciwnie – robi wszystko, aby trzymać ich twardą ręką, zapewniając sobie jak największe zyski. Pod but wziął burmistrza i jego stronników, pozbył się szeryfa, a okolicznych hodowców, zagrażających mu w interesach, co rusz oskarża o kradzieże koni i bydła, co następnie pozwala mu brać „sprawiedliwość” w swoje ręce i wieszać ich. Na usługach ma, jak się wydaje, oddaną mu bez reszty bandę złoczyńców, wśród których jak najczarniejszy diament lśni niejaki Angus Reno – łotr nad łotry, dla którego nie ma żadnych świętości. Dla niego zabić człowieka (nawet kobietę czy dziecko) to tyle, co splunąć. Oczywiste jest więc, że prędzej czy później na drodze Reno musi stanąć Durango, bo przecież dwóch tak sobie podobnych, choć jednocześnie całkiem innych ludzi matka Ziemia nosić nie może.
Fabularnie „Psy zdychają zimą” niczym szczególnym nie zaskakują; podobny schemat opowieści pojawiał się wcześniej już wielokrotnie w niezliczonych westernach, zwłaszcza tych produkowanych w Europie. Yves Swolfs nigdy bowiem nie ukrywał, że gdy tworzył „Durango”, za inspirację służyły mu przede wszystkim spaghetti westerny. Tytułowy bohater ma wiele wspólnego tyleż z granym przez Francuza Jean-Louis Trintignanta rewolwerowcem o imieniu Silence (z filmu Sergia Corbucciego „Człowiek zwany Ciszą”), co z mającym twarz Włocha Franca Nero Django, jak i Człowiekiem bez Imienia, patrzącym na widzów oczyma Clinta Eastwooda. Żaden z nich, choć walczy z bezprawiem, nie jest bez skazy; to, co uświęca całą czwórkę (i wielu innych), to bogini Zemsta, w imię której zaprowadzają ład i porządek. Graficznie „Psy…” są przykładem klasycznego frankofońskiego realizmu, wyrosłego z dokonań Jeana Girauda (vide seria „Blueberry”), Hermanna Huppena („Comanche”), Laurence’a Harlé („Jonathan Cartland”) czy Claude’a de Ribaupierre’a alias Deriba („Buddy Longway”). Dbałość o oddanie realiów epoki, kreacja postaci, kolorystyka albumu – wszystko to jest na najwyższym poziomie. Widać niezwykle pewną rękę rysownika, który doskonale radzi sobie zarówno z plenerami, jak i z odwzorowaniem wnętrz. A tak na marginesie: Przyjrzyjcie się zbliżeniom twarzy Angusa Reno na stronach czterdziestej czwartej i czterdziestej piątej. Kto – Waszym zdaniem – posłużył Swolfsowi za model?



Tytuł: Durango #1: Psy zdychają zimą
Scenariusz: Yves Swolfs
Data wydania: 25 lutego 2014
Rysunki: Yves Swolfs
Wydawca: Elemental
ISBN: 9788393884506
Cena: 38,00
Gatunek: western
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.