W ubiegłym roku scena minimal techno przyniosła nam jedną z najciekawszych płyt w postaci „Immunity” Jona Hopkinsa. Najwyraźniej sporo nieodkrytych obszarów zostało jeszcze do wypełnienia dźwiękami na tym polu, skoro Kangding Ray także postanowił dodać swoje trzy grosze za sprawą „Solens Arc”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ograniczenie gatunku tylko do Hopkinsa byłoby sporym uproszczeniem – pojawiło się ostatnio więcej ciekawostek, by wspomnieć chociażby The Field, Prurient czy Andy’ego Stotta. Sam „Solens Arc” od początku charakteryzuje się podobną glitchową ornamentyką jak poprzednie trzy albumy Francuza. I podobnie jak jego poprzednie krążki, niemiecka wytwórnia Raster-Noton także ten przyjęła pod swoje strzechy. Należy tutaj nadmienić, że na pewno nie przypadkiem zainteresowała się tym projektem, specjalizuje się bowiem w szeroko rozumianej elektronice, począwszy od glitchowych, nacechowanych futurystyczną wizją kompozycji pokroju Alva Noto, poprzez ambientowe pasaże Williama Basińskiego, kończąc na samplowanych, rytmicznych dźwiękach w postaci Kangding Ray właśnie. Ukrywający się pod tym pseudonimem David Letellier wypracował sobie już własny specyficzny styl. Mimo że zaczynał jako gitarzysta i perkusista, to jego ciągoty w kierunku elektroniki zaowocowały nieszablonowym podejściem do pulsujących, transowych bitów. Jeśli „OR” można było uznać za próbę przełamania powtarzalnego rytmu dużą dozą eksperymentu za pomocą wtrącanych blipów czy syntezatorowych sprzężeń, o tyle na nowym albumie panują już minimalistyczna prostota i harmonia. Poza krótszymi akcentami w postaci „The River”, „Apogee” i „Crystal” całość została opisana w notce prasowej jako: „kamień rzucony w przestrzeń tylko po to, aby obserwować później jego lot”. Przełożenie tego abstrakcyjnego cytatu na muzykę zdaje się nie mieć za bardzo sensu. Warto jednak ową trajektorię i fizykę lotu utożsamić z chłodnymi dźwiękami „Solens Arc”. Wtedy szumy towarzyszące przenikaniu się obiektu z powietrzem nabierają już odpowiedniego wyrazu i wcale nie są tak odległe od świata, jaki prezentuje na swoim krążku Kangding Ray. „Transitional Ballistics” jest tego dobrym przykładem – tu drum’n’bass co chwilę tłumi szepty i szmery dobiegające gdzieś z oddali, a dodatkowego smaczku nadają spadające krople odbijane od nieokreślonej powierzchni. Z kolei „L’envol” przywodzi na myśl ambientowe ekspresje Williama Basińskiego, tylko z delikatnie wplecionym syntetycznym bitem. Letellier dba o spójność albumu, nie nawarstwia niepotrzebnie motywów, co mogło niektórym nie przypaść do gustu na „OR”. Trzyma się znanej zasady: „mniej znaczy więcej”. Choć krążek zachwyca bogactwem pojedynczych sampli, są one użyte z właściwymi dla siebie proporcjami i nie powodują uczucia muzycznej dezinformacji. Z pozoru wyobcowane mikrodźwięki zaczynają się przenikać oraz doskonale zazębiać. Pojawiające się gdzieniegdzie zapętlone melodie gitary, perkusji czy kontrabasu pozwalają odrobinę ocieplić odhumanizowany charakter albumu. Dzięki tej prostocie „Solens Arc” hipnotyzuje i odnajduje się w stylistyce, która z powodzeniem powinna na stałe zadomowić się na parkietach wielu klubów z muzyką elektroniczną („Amber Decay”), a także służyć jako soundtrack do podróży kosmicznych („History of Obscurity”). Szkoda jednak, że David Letellier nie miał ochoty rozwinąć pomysłów zapoczątkowanych jeszcze na "Automne Fold”, który to album mógł jawić się jako punkt wyjścia dla przyszłych dokonań trip-hopowej formacji Massive Attack. Miejmy jednak nadzieję, że ogromny potencjał autora nie zaginął i sam muzyk jeszcze kiedyś powróci do przeszłości. Tymczasem nową płytą pokazuje, jak za pomocą małej ilości dźwięków ożywić wyobraźnię słuchacza i wprowadzić sporo świeżego powietrza do tanecznej muzyki.
Tytuł: Solens Arc Data wydania: 24 lutego 2014 Nośnik: CD Gatunek: elektronika Utwory CD1 1) Serendipity 2) The River 3) Evento 4) The River [Reprise] 5) Blank Empire 6) L´envol 7) Amber Decay 8) Apogee 9) History of Obscurity 10) Crystal 11) Transitional Ballistics 12) Son Ekstrakt: 80% |