Co kryje Strefa 51, wiadomo. A ile tropów ze znanych nam filmów sf kryje „Rodzinka nie z tej ziemi”?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zacznę od zdementowania bałamutnego opisu dystrybutora. Gary Supernova nie jest „skromnym naukowcem” lecz kontrolerem misji kosmicznych, a jego brat Skurcz nie trafia do „galaktycznego poprawczaka” pełnego „wyrzutków”, lecz do słynnej Strefy 51: tajnej bazy wojskowej, gdzie przetrzymywani są przybysze z kosmosu (w filmie, oraz według nigdy oficjalnie nie zdementowanych plotek). Do tego żadna „rodzinna flotylla” nie rusza na ratunek – ale tego nie będę już szczegółowo wyjaśniać, aby nie psuć widzom zabawy. Wiele już było filmów o tatusiu-fajtłapie, który musi udowodnić swą wartość w oczach syna („Noc w muzeum”, żeby daleko nie szukać). Odświeżającą zmianą w „Rodzince” jest fakt, że tatuś (Gary) nie jest bynajmniej fajtłapą: to świetny w swojej dziedzinie fachowiec, tyle, że przyćmiony przez wyczyny brata. W naszym świecie także przecież to astronauta zgarnia laury, a nie ekipa naziemna. Mamy zatem zderzenie postawy wojownika i inteligenta – obie zostaną w filmie po równo docenione, pokazując, że sposób działania najlepiej dostosować do sytuacji: czasem potrzebny jest precyzyjnie obmyślany plan, a czasem szybkie przywalenie przeciwnikowi w zęby. Dowartościowane zostaną również cnoty rodzinne i nawet jeśli dzieje się to w sposób straszliwie dydaktyczny (głos zza kadru), to i tak zgrabniejszy niż w „Lego: przygoda”. Co ciekawe, bardzo zręcznie i dyskretnie zostało w fabułę wplecione ostrzeżenie przed ryzykiem, jakie niesie zawieranie bliskich znajomości przez internet. Dużym plusem filmu są sympatyczni, wyraziści bohaterowie; zarówno tytułowa rodzinka jak i postaci z drugiego planu: kosmiczni więźniowie ze Strefy 51 czy dwóch sprzedawców z Seven-Eleven. Nawiasem mówiąc, ci ostatni to jedyni przyjaźnie nastawieni Ziemianie, jakich na swej drodze spotykają Gary i spółka. Głównym antagonistą jest wredny dowódca bazy, zaś jego podwładni pozbawieni są wszelkich cech indywidualnych, jak szturmowcy w „Gwiezdnych wojnach”. Dla żartu dodano im imiona kojarzące się ze znanymi aktorami i reżyserami kina fantastycznego, jednak tworzą upiorny tłum bez twarzy, przez cały czas paradując w kombinezonach przeciwchemicznych. Fabuła jest niezwykle dynamiczna, akcja toczy się wielotorowo, przez co film może być trudny do zrozumienia dla bardzo małych dzieci. Dorosłych widzów natomiast zapewne uradują nawiązania do klasyki sf: mamy tu tak zwanych „szaraków”, wulkańskie pozdrowienie, jeden z więźniów Strefy przypomina gremlina, a w polskim dubbingu pojawia się idealnie dopasowany cytat z „Seksmisji”! Cudowne źródło energii może się kojarzyć ze „Star Trekiem”, a planetarne działo z Gwiazdą Śmierci. Jest też statek z kamuflażem optycznym i pewnie jeszcze cała masa nawiązań, których nie zauważyłam. Typowo amerykańskie natomiast są żarty z psychoterapii („Jestem terapeutą radiowym. To tak samo, jak psychoterapeuta, tylko bez wykształcenia, kompetencji i uprawnień”).
Tytuł: Rodzinka nie z tej ziemi Tytuł oryginalny: Escape from Planet Earth Data premiery: 21 lutego 2014 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Kanada, USA Czas trwania: 89 min Gatunek: animacja, komedia, przygodowy, SF Ekstrakt: 70% |