Jeśli ma się za sobą wiele wieków małżeństwa i potencjalną wieczność przed sobą, to melancholia prezentowana przez Jarmuscha jest chyba jedynym możliwym stanem ducha. Jego wampiry znacząco odbiegają od dotychczasowych wzorców, ale sam obraz prezentowany w „Tylko kochankowie przeżyją” nie różni się zbytnio od tego, do czego mogliśmy się przez lata przyzwyczaić w filmach tego reżysera.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie jest zaskoczeniem, że cały film jest właściwie teatrem dwojga aktorów, wampirzego małżeństwa, które żyje na dwóch różnych kontynentach: on, romantyczny, ponury muzyk na przedmieściach Detroit, ona, bardziej otwarta i korzystająca ze swojego nie-życia wśród krętych uliczek marokańskiego Tangeru. On ubiera się ciągle na czarno i żyje przeszłością wśród nagromadzonych antycznych instrumentów i dawno przestarzałego sprzętu muzycznego. Ona ma jasne włosy, ubiera się w równie jasne kolory, ma swojego iPhone’a i stosy książek. Żeby jeszcze bardziej się dopełniali, same imiona mówią nam wszystko: on jest Adamem, a ona Ewą. I przez większą część filmu to właśnie ich i tylko ich widzimy na ekranie: rozmawiających, milczących, szepczących, leżących, pijących krew z kryształowych kieliszków, znów rozmawiających czy jeżdżących autem po zrujnowanym, opuszczonym Detroit. Wszystko to daje Jarmuschowi możliwość pokazania nam tego, co tak bardzo lubi: długich sekwencji, w których za oknem samochodu przewijają się industrialne przedmieścia Detroit czy równie długich, statycznych ujęć skupiających się na samych bohaterach. No bo jakby nie było to o bohaterów właśnie tutaj chodzi i o tę dziwną, wielowiekową relację między nimi, która pozwala Ewie rozpoznać depresyjne symptomy u męża i starać się im jakoś zapobiec. Ale na szczęście „Tylko kochankowie przeżyją” nie skręca wcale w kierunku „Wywiadu z wampirem” i cierpiętniczego podejścia do wampirzej klątwy. Nieśmiertelni krwiopijcy wyglądają bardziej na hedonistów, którzy są w stanie cieszyć się ze swojej długowieczności – a przynajmniej cieszyli się nią, bo najwyraźniej także wampiry miewają kryzysy w swoim nie-życiu. Teraz pozostało im tworzenie i zachwycanie się sztuką: Adam jest muzykiem, tajemniczym, niezależnym i nigdy nie występującym na żywo, załatwiającym wszystko przez swojego agenta – w tej roli wzbudzający sympatię Chekov… Pardon, Anton Yelchin. A że to właśnie wokół czarnowłosego wampira kręci się większa część historii, zainteresowań Ewy możemy się jedynie domyślać po jej bliskiej znajomości z Marlowe’em czy stosach książek wypełniających jej mieszkanie z Tangerze. Film pełen jest niewymuszonego, całkiem inteligentnego humoru – dokładnie tego rodzaju, jakiego można by oczekiwać po wielowiekowych wampirach mających za sobą doskonałą zabawę w średniowieczu. Marlowe żałujący, że nie poznał Adama przed napisaniem Hamleta i że ten stanowiłby o wiele lepszy wzór głównego bohatera tego dramatu czy Ewa ubolewająca, że spijanie krwi z ludzi to iście piętnastowieczny zwyczaj – takie drobiazgi nadają opowieści odpowiedniej dawki ironii i ratują ją przed zbędnym napuszeniem, o jakie w wampirzych historiach nietrudno. Podobał mi się też nonszalancki sposób wprowadzania w tę niby-mroczną rzeczywistość wątków, które nie są ani rozwijane, ani wyjaśniane: jak chociażby nagłe pojawienie się Avy, siostry Ewy (sama w sobie zbieżność imion jest dość komiczna), sposób pozyskiwania świeżej krwi przez Adama (Doktor Watson w wydaniu Jeffreya Wrighta – kolejna epizodyczna postać, ale po raz kolejny znakomicie odegrana) czy samo zakończenie (otwarte, ale skrywające w sobie sporo niedopowiedzeń). „Tylko kochankowie przeżyją” początkowo może wydawać się zdecydowanie zbyt przegadany. Nie ma w nim zaskakującej akcji i porywających, ludzkich/wampirzych dramatów, a pojawienie się jednego czy dwóch bohaterów w mikroświecie zdominowanym przez Adama i Ewę urasta do rangi niepokojącego wtargnięcia w ich prywatne sacrum. Jest to jednak jeden z tych filmów, którym iście teatralna stylistyka zupełnie nie przeszkadza, a klasyczne chwyty Jarmuscha pasują do niego jak ulał.
Tytuł: Tylko kochankowie przeżyją Tytuł oryginalny: Only Lovers Left Alive Data premiery: 7 marca 2014 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Cypr, Francja, Niemcy, USA, Wielka Brytania Czas trwania: 123 min Gatunek: dramat, groza / horror, melodramat Ekstrakt: 80% |