powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXXXVII)
czerwiec 2014

Co nam w kinie gra: Mandarynki
Zaza Urushadze ‹Mandarynki›
Wczoraj do naszych kin trafiły „Mandarynki” Zazy Urushadze. Przypominamy dziś recenzję filmu z Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Mandarynki›
‹Mandarynki›
Przed seansem reżyser zapowiedział, że to film o wojnie, ale wojny w nim nie zobaczymy. Faktycznie – wojna wisi nad bohaterami, krąży wokół nich, bardzo mocno wpływa na ich życie, ale bezpośrednich działań wojennych w nim właściwie nie zobaczymy. Ta pierwsza koprodukcja gruzińsko-estońska jest na festiwalu pokazywana w konkursie międzynarodowym i zdaje się, że ma szansę na nagrodę. W zasadzie bohaterów jest tu czterech: Ivo, stolarz, Margus, plantator mandarynek, Ahmed, czeczeński najemnik i Nika, gruziński żołnierz. Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy do warsztatu Iva zapuka dwóch abchaskich żołnierzy (czy raczej czeczeńskich najemników) prosząc o coś do jedzenia. Staruszek przerywa swoją mozolną pracę, zbijanie skrzynek na mandarynki, i prowadzi ich do domu. Jednego z dwóch w okolicy, w których wciąż ktoś mieszka. Cały pas wiosek stoi bowiem opuszczony, mieszkający tam od stulecia estońscy osadnicy w Gruzji wraz z wybuchem wojny abchaskiej wrócili do Estonii. Został tylko Ivo i Margus, któremu szkoda jest opuścić sad mandarynkowy, w którym owoce obrodziły w tym roku nadspodziewanie obficie. Wkrótce potem w potyczce pod domem Margusa Czeczeni ścierają się z Gruzinami. Przeżywają Ahmed i Nika, ocaleni przez Iva zaczynają dochodzić do siebie w jego domu.
Film skupia się przede wszystkim na wzajemnej relacji Ahmeda i Niki. Pod okiem Iva obaj żołnierze zaczynają wracać do zdrowia i w ciągu trwania filmu mamy okazję obserwować, jak pobyt pod jednym dachem z wrogiem, w nieustannym napięciu, wpływa na ich wyjściowe nastawienie. Leitmotivem filmu są jednak zbiory mandarynek, ostatnia rzecz, która trzyma Margusa w Gruzji. Bohaterowie zastanawiają się, czy ma to w ogóle sens, po co zbierać owoce, kiedy trwa wojna. W końcu mandarynki lądują nawet na stole, ale raczej jako ozdoba, niż jako obiekt konsumpcji. Spokojnym, starannie wykadrowanym obrazom towarzyszy tradycyjna gruzińska muzyka, podkreślająca smutek opuszczonych wsi, pogrążonych w jesiennej mgle.
Bardzo dobre kreacje aktorskie są siłą tego filmu. Dość łatwo było popaść w banał i tanie moralizatorstwo, ale obraz gruzińskiego reżysera unika tego niebezpieczeństwa nie tyle przez dobrze skonstruowany scenariusz (są w tym filmie pewne luki w fabule), ile właśnie przez odpowiednio dobranych aktorów, którzy z dość szkicowo zaprezentowanych bohaterów czynią postacie z krwi i kości. Lembit Ulfsak (kojarzony być może przez niektórych jako Andersen z „Akademii Pana Kleksa” z lat 80.) jako Ivo unika wkładania bohatera do szufladki pod nazwą „mądry staruszek”, równie nieprzeszarżowany jest Ahmed w wykonaniu gruzińskiego aktora Giorgiego Nakashidze. Dobrze, że reżyser, a zarazem scenarzysta Zaza Urushadze nie zdecydował się na łatwe rozwiązania i nawet to, co pozornie proste, jest tu o wiele bardziej skomplikowane niż na pierwszy rzut oka.



Tytuł: Mandarynki
Tytuł oryginalny: Mandariinid
Dystrybutor: Art House
Data premiery: 6 czerwca 2014
Reżyseria: Zaza Urushadze
Zdjęcia: Rein Kotov
Scenariusz: Zaza Urushadze
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Estonia, Gruzja
Czas trwania: 90 min
Gatunek: dramat, wojenny
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

90
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.