Ta poetycka, pełna symboli i głębokich znaczeń proza zachwyca i fascynuje. Nie daje czytelnikowi odpocząć i od pierwszej do ostatniej strony ma nad nim władzę absolutną.  |  | ‹Prawdziwa historia oparta na kłamstwach›
|
Historię Leonory, młodej Meksykanki słyszeliśmy już tyle razy. Nie wiadomo, kim był jej ojciec. Matka oddała ją na wychowanie do sióstr, skąd trafiła jako służąca do bogatego domu rodziny O’Connorów, gdy miała kilkanaście lat. Czy trzeba pisać, co zdarzyło się dalej, gdy na horyzoncie pojawił się pan domu? Może tylko wystarczy nadmienić, że Leonora i tak miała szczęście, dużo szczęścia. Rzadko zdarza się proza tak niezwykłej urody, tak przepięknie napisana książka. Jennifer Clement prowadzi polifoniczną narrację bardzo konsekwentnie. To sprawia, że powieść, w gruncie rzeczy oszczędna w słowach, zadziwia swoją mocą kreowania wszechświatów, noszących w sobie sploty ludzkich losów, historii, snów, magii i przyrody. Język zadziwia swoją pojemnością. Podobnie jak w poezji, nawet pojedyncze słowo znaczy tutaj tak wiele, na co zwraca uwagę postać Josephy. Polskie tłumaczenie jest staranne i wysmakowane, ani na chwilę nie zatraca specyficznej poetyckiej (a nawet muzycznej) frazy. „Prawdziwa historia oparta na kłamstwach” przedstawia świat, w którym kobiety nie mają głosu i nie mają wpływu na swój los. To nie ma znaczenia, czy są bogate, czy biedne, zamężne czy same. I tak są skazane na bierność i posłuszeństwo: „nikogo nie rozgniewaj”, „bądź grzeczna”, „zamknij oczy i nie otwieraj ich, póki ci nie powiem”. Życie kobiet – tak, jak życie pani O’Connor – jest jednym wielkim kłamstwem, toczy się za fasadą mieszczańskiej obłudy. Pozory są zachowane, więc wszystko jest w porządku. Z czego składa się życie Leonory, nazywanej „miotłowym dzieckiem”, bo jej matka zajmowała się wyrobem mioteł? Z kamieni, popiołu jedzonego jak chleb i szeptu, bo krzyczeć o swoim losie nie wolno. Zresztą i tak nikt nie będzie słuchał. Nawet jeśli ktoś usłyszy, czy coś to zmieni? Siła wyrazu książki Jennifer Clement jest jednak tak wielka, że chcemy tej opowieści wysłuchać do końca. Proza nawiązuje do najlepszych tradycji latynoamerykańskiego realizmu magicznego. Jest w niej jedyny w swoim rodzaju klimat, który współtworzą odwołania do religii i ducha przyrody. Są też elementy tradycyjnej kultury prowincjonalnego Meksyku drugiej połowy dwudziestego wieku. To bodaj zaskakuje najbardziej, bo równie dobrze akcja tej powieści mogłaby się toczyć na przykład w wieku dziewiętnastym albo nawet w szesnastym. Niestety, także w dwudziestym pierwszym. Nie ma znaczenia, bo przecież wszystkie historie są do siebie podobne, a słowa nie zmieniają się od stuleci: „bądź posłuszna”. Zatem może jest tak, że kultura i ludzka mentalność zmieniają się najwolniej? Że kolejne pokolenia kobiet powielają ten sam dramatyczny los, i nic nie wskazuje na to, że coś miałoby się w ich przeznaczeniu zmienić? Co więcej, siła patriarchalnej tradycji od setek lat sankcjonuje status quo, nie pozwalając, by cokolwiek wymknęło się spod kontroli. Rozejrzyjmy się wokół, takich „miotłowych dzieci” jak Leonora jest na świecie nadal mnóstwo, wszędzie, w każdym kraju. Obarczane winą bez powodu, nie mogą same zdecydować jak przeżyć swoje życie. Nie słychać ich głosów i dopiero trzeba opowiedzieć zmyśloną historię, by wyszło na jaw, jak prawdziwe jest ich cierpienie. Prawdę o nich znajdziemy w tej opowieści, osnutej gdzieś na granicy nierzeczywistości i prawdy. Kryje się w niej wiele znaków. „Prawdziwa historia oparta na kłamstwach” porusza do głębi i długo pozostaje w pamięci. Także dlatego, że to książka jedyna w swoim rodzaju, niepodobna do innych i oryginalna w formie. Warto się przekonać, jaką siłę ma w sobie proza Jennifer Clement. To literatura piękna w całym tego słowa znaczeniu.
Tytuł: Prawdziwa historia oparta na kłamstwach Data wydania: 20 maja 2014 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 80% |