Jaka jest najlepsza recepta na udaną kontynuację przebojowej komedii? Zdaniem reżyserów Christophera Millera i Phila Lorda nie wystarczy jeszcze raz opowiedzieć te same żarty, zmieniając tylko dekoracje. Najlepszy dowcip „22 Jump Street” polega na tym, że kpi się tu z samej konwencji sequela.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pozornie wszystko wygląda tak, jak w „21 Jump Street”. Schmidt i Jenko, policjanci ze specjalnej antynarkotykowej jednostki, działając „pod przykrywką”, mają odnaleźć dilerów i dostawców nowego, popularnego wśród młodzieży specyfiku – tym razem udawać muszą nie licealistów, ale studentów college’u. I tak jak w pierwszym filmie, w czasie śledztwa przyjaźń bohaterów zostanie wystawiona na próbę: Jenko (Channing Tatum) błyskawicznie znajdzie wspólny język z grupą sportowców i więcej czasu zacznie spędzać na siłowni niż w towarzystwie partnera; tymczasem Schmidt (Jonah Hill) zbliży się do młodzieży o bardziej artystycznych zainteresowaniach, a przy okazji zadurzy się w ślicznej studentce historii sztuki (Amber Stevens). Już krótki zarys fabuły pokazuje, że Lord i Miller nie zamierzają rewolucjonizować wcześniej wypracowanej formuły. Co więcej, tak ostentacyjnie serwują sceny będące niemal kalkami pomysłów z pierwszego filmu (nieudane aresztowanie, Jezus – tym razem wietnamski, narkotyczny odjazd), że trudno nie zapytać, czy ktoś tu przypadkiem nie zamierza wyprowadzić nas w pole. Tym bardziej, że film od początku wydaje się być dziwnie samoświadomy: w dialogach wprost padają teksty o większym budżecie przeznaczonym na działania policjantów, albo o tym, że za drugim razem nigdy nie udaje się tak dobrze, jak za pierwszym. Na szczęście, ta ostatnia uwaga nie dotyczy „22 Jump Street” – nie dość, że w błyskotliwości na poziomie meta może równać się z serią „Krzyk”, to jeszcze pozostaje znakomitą komedią akcji, pełną fabularnych niespodzianek i szalonych gagów. W porównaniu do pierwszej części, nieco mniej ciekawie wypadają obserwacje obyczajowe: o ile obraz licealnej rzeczywistości w „21 Jump Street” miał w sobie coś świeżego (kto jeszcze kilka lat temu mógłby pomyśleć, że ekologia będzie domeną „popularnych” dzieciaków, a przystojni buntownicy traktowani będą jak frajerzy?), o tyle kampusowy światek w sequelu odmalowany jest dość stereotypowo: pokręceni wykładowcy, bractwa studenckie z odzierającymi z godności ceremoniami inicjacyjnymi, biblioteki świecące pustkami – widzieliśmy to wszystko w paru innych filmach (co nie znaczy, że wciąż nie jest zabawne). Sercem filmu jest jednak relacja Jenko i Schmidta, a ta zostaje satysfakcjonująco pogłębiona. Kumpelska chemia między odtwórcami głównych ról tylko uwiarygadnia napięcia, jakie pojawiają się między ich bohaterami, dowodząc tym samym, że prawdziwa przyjaźń daleka bywa od doskonałej harmonii – i że to właśnie wzajemne tarcia prowadzić mogą do przezwyciężania słabości. Kontrasty między fizycznością i stylem bycia bohaterów są pożywką dla komedii gagów, ale film prawdziwie ujmuje scenami o subtelniejszym charakterze (choć wciąż utrzymanymi na krawędzi zgrywy), jak choćby wtedy, gdy Hill i Tatum odgrywają scenę z homarami z „Annie Hall” Woody’ego Allena. „22 Jump Street” to również świetnie napisane postacie drugiego planu. Mnie najbardziej cieszy większa rola kapitana Dicksona (Ice Cube), jeszcze bardziej wkurzonego niż w pierwszej części – i to nie bez powodu. Choć wśród aktorów pojawiają się znane nazwiska (m. in. Peter Stormare), prawdziwą złodziejką scen okazuje się Jillian Bell w roli studentki Mercedes – jej gra tak nieodparcie kojarzy się z Leną Dunham (a raczej z jakąś jej psychopatyczną wersją), że zastanawiam się, czy nie było zamierzeniem twórców zakpić tu też trochę z serialu „Dziewczyny”. Komedia Lorda i Millera spodoba się przede wszystkim tym, którzy polubili pierwszą część – to ten sam rodzaj humoru, czasem na granicy dobrego smaku; ta sama konwencja buddy movie. I równie dobry film, inteligentnie przekuwający na zalety trudności, na jakie zwykle napotykają kontynuacje kinowych przebojów. W „21 Jump Street” z 2012 roku jeszcze mrugano okiem do tych, którzy pamiętali serialowy pierwowzór z młodym Johnnym Deppem. Teraz nie ma takiej potrzeby – potencjał nowej „Jump Street” zdaje się niewyczerpalny (i na ten temat znajdzie się kapitalny żart!), a w takiej formie całej ekipy przeprowadzka pod numer 23 wydaje się tyleż nieunikniona, co pożądana.
Tytuł: 22 Jump Street Data premiery: 13 czerwca 2014 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, komedia Ekstrakt: 80% |