powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXXXVIII)
lipiec-sierpień 2014

Kanon ze smoczej jaskini: Śmiechu warte?
W siódmej części omówienia kanonu fantasy „Narzeczona księcia” Williama Goldmana, „Spellsinger” Alana Deana Fostera i „Głos dla księżniczki” Johna Morressy’ego czyli rzecz o tym, że humorystyczna fantastyka to wyzwanie dla pisarza.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Narzeczona księcia›
‹Narzeczona księcia›
Prawdziwa miłość, syrop na kaszel i niesprawiedliwość świata
Tym, co w „Narzeczonej księcia” zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan jest nietypowa forma. Już sam pełen tytuł wzbudza wątpliwości czytelnika: „Narzeczona księcia: klasyczna opowieść o prawdziwej miłości i wielkiej przygodzie pióra S. Morgensterna: najlepsze wyjątki w wyborze Williama Goldmana i przekł. [z ang.] Pauliny Braiter”. Z czyim utworem mamy zatem do czynienia? I kim u licha był Morgenstern? Książkę otwiera zakończony datą i miejscem powstania „komentarz odautorski”, gdzie William Goldman, wzięty scenarzysta filmowy, wspomina młode lata oraz kąśliwie komentuje swoje pożycie małżeńskie. Skupia się przede wszystkim na historii „Narzeczonej księcia”, jego ukochanej książki, którą w dzieciństwie czytał mu ojciec. Goldman przyznaje, że powieść ta odmieniła jego życie, to właśnie dzięki niej pokochał literaturę. Kiedy jednak sięgnął po „Narzeczoną…” po latach, okazało się, że słuchał tylko wybranych najciekawszych fragmentów, a książka w całości jest rozwlekła i nudna. Stąd pomysł, by – podobnie, jak to uczynił Goldman senior – „odchudzić” oryginalny tekst, wybierając najlepsze sceny i pomijając dłużyzny. Chwilami aż szkoda, że dzięki internetowi szybko można zweryfikować prawdomówność narratora. W ten sposób traci się zabawę w zgadywanie, gdzie zaczyna się fikcja.
Tak, jak zostało to zapowiedziane, „Narzeczona księcia” składa się z rozdziałów, zawierających kluczowe sceny. Historia pięknej (acz niekoniecznie bardzo inteligentnej) Jaskier jest przy tym często przerywana komentarzami „redaktora”. Goldman wyjaśnia w nich, które fragmenty zostały pominięte i dlaczego, streszcza pokrótce zdarzenia opisane w usuniętych częściach tekstu, wspomina swoje reakcje i przemyślenia z dzieciństwa, cytuje interpretacje literaturoznawców, tłumaczy manieryzmy Morgensterna, wplata anegdotki. To właśnie ta meta-warstwa nadaje „Narzeczonej księcia” wyjątkowy charakter.
Trzeba koniecznie zaznaczyć, że owe gry z czytelnikiem nie czynią tekstu ciężkostrawnym. Powieść Goldmana jest lekka, zabawna, a przy tym inteligentna. Humor bywa tutaj bardzo sarkastyczny („Życie to ciągłe cierpienie – odparła matka. – Ktokolwiek twierdzi inaczej, z pewnością coś sprzedaje”). Autorowi udała się rzecz trudna – utwór jest jednocześnie pastiszem literatury awanturniczej, jak i jej apoteozą. Skłania do refleksji nad percepcją literatury i budzi wspomnienia, bo chyba każdy zapalony czytelnik ma swoją własną ukochaną książkę dzieciństwa. Z drugiej strony, przynajmniej w moim przypadku, książka pobudzała intelekt, a nie emocje.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Spellsinger›
‹Spellsinger›
O jeden skręt za daleko
Najwyraźniej pisarze fantasy uważają historyków za szczególnie predestynowanych do międzyświatowych podróży – w starszym o nieco ponad dekadę „Smoku i jerzym” główny bohater był młodym doktorem, specjalistą od średniowiecza, podczas gdy protagoniście „Spellsingera” niewiele (albo i wiele, zważywszy na to, że praca magisterska Jonathana nosiła jakże frapujący tytuł „Manifestacje i początki demokratycznych rządów amerykańskich na przykładzie królewskiego systemu władzy Inków w latach 1248-1350”, ponadto na siedem tygodni przed terminem oddania składała się tylko z niego) brakowało do ukończenia studiów.
Pewnej nocy, po wielu godzinach zakuwania „Historii cesarzy rzymskich” chłopak postanowił umilić sobie czas zażywając środki odurzające. Pech (a może szczęście?), że na Ziemię zawitał mag z innego wymiaru, pragnący ściągnąć do swojego świata bohatera o otwartym umyśle. W ten oto sposób Jonathan trafił do krainy gadających zwierząt, której zagraża nacja morderczych przerośniętych owadów.
Tutaj pojawia się główny problem – fabuła jest do bólu sztampowa: jest stary mag, dostrzegający budzące się zło, zbiera się drużyna i wyrusza w podróż. Przy czym o ile wspominany przeze mnie „Smok i jerzy” (także będący pierwszym tomem cyklu) stanowił zamkniętą całość, w „Spellsingerze” wątki dopiero się zawiązują i tak naprawdę dzieje się niedużo. W przypadku powieści humorystycznej opieranie się na kliszach nie musi stanowić wady, o ile zgrane schematy będą stanowiły punkt wyjścia dla żartów. Niestety, „Spellsinger” jest za mało śmieszny. Owszem, przerośnięte futrzaki bywają zabawne, podobnie perypetie bohatera zmuszonego do zaadaptowania się do obcego mu środowiska. Na szczególną uwagę zasługuje smok, zagorzały marksista, uwielbiający filozoficzno-polityczne dysputy i łagodniejący, gdy zaśpiewać mu „Międzynarodówkę”. Wydaje mi się jednak, że z pomysłu autora dałoby się wykrzesać o wiele więcej – choćby scena, w której bohater odzyskuje przytomność w nowym świecie aż się prosi o opisanie jej z większym pazurem. Oto upalony marychą, rozrywkowy młodzian budzi się i pierwszym co widzi jest niemal półtorametrowa wydra w zielonym kapelusiku z piórkiem – czy to nie stwarza możliwości do zanurzenia wszystkiego w oparach smakowitego absurdu?
Podobnie wątek muzycznej magii zasługuje na lepsze rozwinięcie. Zbliżony motyw pojawił się w „Wojnie o dąb” Emmy Bull i tam czuło się, że muzyka jest pasją bohaterki. W „Spellsingerze” wzmianek na temat lubianych przez Jonathana utworów pojawia się zaledwie kilka, a opisy tego, jak chłopak gra, są pozbawione wyrazu.
Zarzut ostatni można odnieść do całości. Owszem, Foster pisze lekko, jednak po lekturze niewiele zostaje w pamięci.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Głos dla Księżniczki›
‹Głos dla Księżniczki›
Życie codzienne czarodzieja
„Głosowi dla Księżniczki” również brakuje charakteru. Morressy serwuje czytelnikowi historyjkę o czarodzieju, któremu znudziło się kawalerskie życie. Humor tu, owszem, jest, ale raczej stonowany. Można się od czasu do czasu uśmiechnąć, jednak szansa na niekontrolowany wybuch śmiechu jest raczej niewielka.
Trudno tutaj mówić o jednym, wyraźnym wątku – owszem najpierw przewija się kwestia zdobycia przez głównego bohatera żony, później zaś Kerdigern, bo tak ma na imię główny bohater, stara się odzyskać tytułowy głos Księżniczki (mag zdołał bowiem przywrócić zaklętej w żabę bohaterce ludzką postać, ale nie obyło się bez pewnych kłopotliwych komplikacji). Kolejne rozdziały stanowią jednak bardziej pretekst do przedstawienia wybranych scenek. Zasługują one na miano rodzajowych – Kerdigern uczestniczy w konferencji, jeździ realizować zlecenia, urządza dom, uczy się dogadywać z żoną. Niestety Moressy’emu daleko do ironii i celnych obserwacji Pratchetta, czy obfitującego w kwiecisto-sarkastyczne porównania stylu Holta.
Powieść czyta się nawet dość gładko. Ot, niezobowiązująca lektura na popołudnie, zapychacz czasu. Od książek, bądź co bądź zebranych w kanonie, oczekiwałabym znacznie więcej.



Tytuł: Narzeczona księcia
Tytuł oryginalny: The Princess Bride
Data wydania: 1995
Przekład: Paulina Braiter
ISBN: 83-85661-74-3
Format: 336s.
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%

Tytuł: Spellsinger
Tytuł oryginalny: Spellsinger
Data wydania: 1996
Wydawca: Rebis
ISBN: 83-7120-350-0
Format: 288s.
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%

Tytuł: Głos dla Księżniczki
Tytuł oryginalny: A Voice for Princess
Data wydania: 1996
Przekład: Danuta Górska
Cykl: Kedrigern
ISBN: 83-86868-50-3
Format: 260s.
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

92
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.