powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXXXVIII)
lipiec-sierpień 2014

Magia odchodzi
Terry Pratchett ‹Para w ruch›
Para buch, koła w ruch, a z książki uleciał duch. Najnowsze dzieło Terry’ego Pratchetta rozczarowuje pod wszystkimi względami.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Mam wrażenie, że w „trylogii Moista” każdy kolejny tom jest słabszy. O ile w „Piekle pocztowym” czuło się jeszcze specyficzny klimat Dysku, to „Światowi finansjery” brakowało tej brawury i pomysłowości. Trzeci tom pierwotnie miał dotyczyć zbierania podatków w Ankh-Morpork (planowany tytuł brzmiał „Raising Taxes”), więc może i dobrze, że autor zmienił zamiar, bo ryzykowałby zanudzenie czytelników na śmierć.
Pratchett konsekwentnie unowocześnia swoje uniwersum: Ankh-Morpork z typowego średniowieczno-renesansowego miasta fantasy stało się XIX-wieczną metropolią wzorowaną na Londynie; z telegrafem, równouprawnieniem, pokazami mody i krzyżówkami w gazecie codziennej. W tej sytuacji wprowadzenie go w wiek pary jest posunięciem nie budzącym zdziwienia. Zarzutem ze strony czytelników może być natomiast nierealne tempo i łatwość, z jaką się to odbywa. Zresztą problemy w tej powieści mają ogólną tendencję do rozwiązywania się niemal jeszcze zanim na dobre zaistnieją.
Autor stara się budować napięcie związane z krasnoludzkimi atakami terrorystycznymi, jednak jakoś trudno się tym przejąć. Znacznie więcej dramatyzmu miały knowania gragów w „Łups!”, tutaj ich spiski i zamachy wydają się wtórne (choć przecież wiemy, że to po prostu wciąż ta sama historia). Owszem, książki z cyklu dyskowego należą do tego rodzaju, gdzie czytelnik wie, że wszystko mniej więcej dobrze się skończy, jednak w poprzednich często pozostawał niepokój, czy aby zakończenia wszyscy dożyją. W „Parze w ruch” nie ma nawet i tego. Powieści dobrze zrobiłby jakiś jeden, wyraźnie zdefiniowany czarny charakter (jak Reacher Gilt w „Piekle pocztowym”). Za to Pratchett bardziej „udrapieżnił” Vetinariego, być może zmobilizowany narzekaniem fanów, że tyran stał się zbyt pluszowy, a w końcu jest to bezlitosny polityk, w dodatku wychowany na zabójcę.
W porównaniu z poprzednimi tomami bardzo nudny stał się też język powieści: dialogi są banalne, brak uroczych bonmotów w rodzaju „Zawsze pamiętaj, że tłum, który oklaskuje twoją koronację, jest tym samym tłumem, który będzie oklaskiwał twoją egzekucję” („Piekło pocztowe”). Blade próby humoru to markiz Aix en Pains (co Anglikom zapewne skojarzy się z „pain in ass”) oraz picie entente cordiale (kolejna gra słów nieczytelna dla Polaków – cordial to po angielsku nalewka, a o Entente Cordiale uczyliśmy się na historii, ale nie wszyscy muszą to pamiętać). Ciekawym pomysłem jest maszyna, która poniekąd staje się osobą, jednak ten potencjał nie został nijak wykorzystany.
„Para w ruch” będzie niezrozumiała dla czytelników nie znających poprzednich tomów trylogii Moista. Fani Pratchetta i tak ją przeczytają, ale zapewne z żalem za minionymi czasami.



Tytuł: Para w ruch
Tytuł oryginalny: Raising Steam
Data wydania: 15 maja 2014
Przekład: Piotr W. Cholewa
ISBN: 978-83-7839-751-9
Format: 336s. 142×202mm
Cena: 32,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

57
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.