Na wstępie należy podkreślić jedną rzecz: „Flashman” wcale nie jest oryginalną, dziewiętnastowieczną autobiografią czy też wspomnieniami tytułowego bohatera. Mając to na względzie, nasze podejście do powieści Frasera powinno przypominać bardziej to, jakim darzymy powieści przygodowe niż to, z jakim podchodzimy do oryginalnych zapisków postaci historycznych.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jestem po części w stanie zrozumieć zachwyt Martina nad książką Frasera – jest to bowiem powieść napisana z prawdziwą swadą, talentem i polotem. Jednak fakt, że rozumiem jej dobre strony nie oznacza, że uznaję „Flashmana” za książkę wyjątkową. Mam ku temu kilka powodów. Bohaterem (i jednocześnie narratorem) uczynił Fraser tytułowego Flashmana, postać, której nie sposób zaliczyć do gatunku tych pozytywnych. Wyrzucony ze szkoły za pijaństwo dostaje się on do wojska (oczywiście poprzez modne wówczas wykupywanie stopni oficerskich) i z wojskiem właśnie wyrusza do kolonii: najpierw do Indii, a później do Afganistanu. Jest przy tym (co sam przyznaje przy wielu okazjach) całkowitym tchórzem, który przy okazji pojedynku o kobietę musi uciekać się do nieczystych zagrywek, by wygrać (z jego tchórzostwem zresztą mamy do czynienia prawie na każdym kroku, czego efektem jest m.in. małżeństwo z córką bogatego młynarza). Narrator nie ukrywa przed nami innych cech swojego charakteru, wśród których mamy chociażby ciągłą pogoń za kobietami (które Flashman zwykle sprowadza do iście przedmiotowej roli, nazywając jedną ze swoich kochanek „dobrze wypasioną młodą cipeczką”) i nieustannie dręczącą go chuć. Oczywiście żadna z tych przywar nie przeszkadza bohaterowi w znakomitym radzeniu sobie w życiu i wychodzeniu cało z najgorszych opresji. Można nawet uznać, że jego tchórzostwo równie dobrze przysparza mu kłopotów, co go z nich wyciąga. W porównaniu do wielu innych bohaterskich, napuszonych, pełnych heroizmu postaci drugoplanowych (którzy bardzo szybko umierają w konfrontacji z bezlitosnym światem), Flashman stanowi antytezę wiktoriańskiego ideału żołnierza. Na dodatek rozwój wypadków sprawia, że mimo wszystkich swoich przywar okazuje się on prawdziwym bohaterem (a przynajmniej za takiego jest uznawany). Nie chodzi o to, że nie doceniam imaginacji Frasera, który postanowił po swojemu rozprawić się z mitami wiktoriańskiej Anglii i brytyjskiego kolonializmu. Jego opisy życia w Indiach i wyprawy do Afganistanu należą do przedstawionych całkiem realistycznie, nawet jeśli wszystko obserwujemy oczami głównego bohatera, którego hipokryzja potrafi działać na nerwy. Oczywiście nie brak we „Flashmanie” naprawdę cennych spostrzeżeń, czasami dość gorzkich w swojej wymowie, jednak wszystko tonie w przegadanej narracji Flashmana-samochwały, jego utyskiwań na brak kobiety czy biadolenia nad swoim losem.
Tytuł: Flashman Tytuł oryginalny: Flashman Data wydania: 27 stycznia 2014 ISBN: 978-83-7785-174-6 Format: 435s. 140×205mm Cena: 32,90 Gatunek: przygodowa Ekstrakt: 50% |