powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXXXVIII)
lipiec-sierpień 2014

Pocałunek prawdziwej miłości
Robert Stromberg ‹Czarownica›
Dawno, dawno temu była sobie bajka o Śpiącej Królewnie. Potem przyszedł Disney i zrobił na jej podstawie kreskówkę. A teraz przyszli źli ludzie i na bazie pięknej bajki nakręcili dwuznaczny moralnie film, promujący okultyzm i starający się nastawić widza pozytywnie do rogatej demonicy z bluźnierczo pierzastymi skrzydłami. W dodatku tę rolę powierzono aktorce o anielskim imieniu, co stanowi jawną prowokację oraz obrazę dla co najmniej trzech religii.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Żartowałam. Film jest świetny – oczywiście w kategoriach baśni. Kto wybrałby się na „Czarownicę” sądząc, że zobaczy mroczne fantasy lekko tylko inspirowane motywami z animacji Disneya (a ze zwiastuna można wyciągnąć taki wniosek), ten dozna zawodu. To nadal jest baśń, z całą umownością, jasno zdefiniowanymi postaciami i deus-ex-machinowatymi rozwiązaniami.
Cały show kradnie Angelina Jolie, która chyba urodziła się, by zagrać Maleficent (w polskiej wersji językowej jest to Angelina w roli Diaboliny – Lec by tego nie wymyślił…). Zresztą trzeba powiedzieć, że jej postać jest najlepiej skonstruowana w całym filmie, inne zostały potraktowane raczej per nogam. Interesujący mógłby być Stefan, wpędzony w matnię przez własną ambicję, jednak poza sceną, w której usiłuje – ale nie jest w stanie – dokonać mordu, Sharlto Copley nie ma właściwie nic do zagrania. Na postać Aurory (Śpiącej Królewny) scenarzysta miał zupełnie fatalny patent: kazał jej się nieustannie uśmiechać i zachwycać wszystkim dookoła; wprawdzie jest to skutkiem darów, jakie otrzymała od chrzestnych wróżek, ale na ekranie sprawia wrażenie, jakby dziewczyna nie była do końca normalna.
Zupełnie nie wykorzystany jest Diaval (kruk często przemieniany w człowieka, nieodłączny towarzysz Maleficent): ma potencjał na sympatycznego łotrzyka sypiącego dowcipnymi komentarzami, tymczasem mimo upływu lat wciąż zachowuje się jak przestraszony stażysta u boku wymagającej szefowej. Natomiast bardzo dobrze wypadły chrzestne wróżki: nieco roztrzepane i mimo dorosłej aparycji momentami bardzo dziecinne, z ciągnięciem się za włosy włącznie, co pasuje do baśniowych stworzeń, które nigdy tak naprawdę nie muszą dorosnąć. Wróżki są też głównym źródłem humoru: kiedy usiłują nakarmić niemowlaka pęczkiem marchewki, upiec tort, albo padają ofiarą złośliwostek Maleficent, takich jak na przykład oberwanie chmury… we wnętrzu chatki.
Akcja jest nieskomplikowana i stopniowo coraz bardziej przewidywalna, jednak należycie trzyma w napięciu, no a poza tym mamy przecież do czynienia z baśnią, a nie z thrillerem szpiegowskim. Należy pochwalić twórców za pomysł, że zdejmujący klątwę pocałunek nie jest wynikiem nastoletniego zauroczenia (ach, ta cudna scena, kiedy Aurora i Filip po raz pierwszy wpadają na siebie w lesie, tak stuprocentowo cielęcych spojrzeń nie widziałam od lat), lecz czymś innym, głębszym i znacznie lepiej uzasadnionym fabularnie. Natomiast irytować może baśniowość działająca na zasadzie deus ex machina, na przykład kiedy Aurorę jakaś tajemna, szepcząca moc ciągnie w podziemia, gdzie znajdują się resztki zniszczonych kołowrotków – jeden kołowrotek magicznie się odtwarza, dziewczyna podchodzi i najzupełniej celowo nadziewa się palcem na ostry czubek wrzeciona. Bloger z Pochodnych Kofeiny skomentował, że królewna wyglądała jak Frodo wabiony przez Pierścień (to nie był komplement…) i jestem skłonna się zgodzić.
Od strony wizualnej film zachwyca, szczególnie kraina czarów, z przedziwnymi istotami ludzko-owadzimi i ptasio-rybimi, majestatycznymi drzewostworami, świetlistymi elfikami oraz obłędnymi formacjami górskimi i lotem między nimi. Maleficent jako kilkunastolatka jest urocza: słodka i zarazem nieco niepokojąca, z tymi wielkimi rogami oraz szponem na czubku każdego skrzydła. Co prawda dziwnym się wydaje, że ktoś miłej dziewczynce nadał tak złowrogie imię, no ale chodziło przecież o zachowanie spójności z wersją animowaną.
„Czarownica” to melancholijno-zabawny film dla całej rodziny – choć dorośli powinni pamiętać, że oglądają bajkę i nie zastanawiać się zbytnio, z czego żyły chrzestne wróżki wychowujące Aurorę w głębi lasu albo jaki wpływ powinna mieć taka izolacja na jej psychikę.



Tytuł: Czarownica
Tytuł oryginalny: Maleficent
Dystrybutor: Disney
Data premiery: 30 maja 2014
Reżyseria: Robert Stromberg
Zdjęcia: Dean Semler
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 135 min
Gatunek: akcja, dramat, przygodowy
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

101
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.