powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CXXXIX)
październik 2014

Mgły Altus
Michelle Zink ‹Strażniczka Bramy›
„Strażniczka Bramy”, drugi tom trylogii Michelle Zink, to niezłe czytadło dla wielbicielek opowieści o młodych dziewczynach wkraczających do światów pełnych magii.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Strażniczka Bramy›
‹Strażniczka Bramy›
Lia Milthrope poznała większą część treści proroctwa, które od pokoleń wiąże losy jej rodziny. Wie już też, że jest jedyną osobą, która może doprowadzić je do końca – na zawsze zamykając bramę przed armiami Samaela bądź otwierając mu drogę do naszego świata. Poświęciła kilka miesięcy na szkolenie własnych umiejętności i przygotowywanie się do czekającego ją zadania. Teraz zaś wyrusza na tajemniczą wyspę Altus, by dowiedzieć się, gdzie ukryto dalszą część proroctwa.
Trudno powiedzieć, czy „Strażniczka Bramy” jest gorsza, czy lepsza od „Proroctwa sióstr”. Z jednej strony – dzieje się znacznie więcej. Pościgi, zdrady, wyczerpująca wędrówka, przybycie na wyspę skrytą pośród mgieł niczym mityczny Avalon. Z drugiej – paradoksalnie fabuła wydaje mi się prostsza i bardziej naiwna. Wszystko obraca się wokół jednej rzeczy: znalezienia strony, którą ktoś kiedyś wyrwał z książki. Męcząca podróż na Altus, kilka dni tam spędzonych, krótka wędrówka do katedry, koniec. Samo Altus wypada jakoś sztampowo, skradzione z legend, wepchnięte jakby na siłę, byleby dać Lii szansę na zostanie w przyszłości Kimś Bardzo Ważnym. W dodatku ciężko oprzeć się wrażeniu, że ten pomysł przyszedł autorce do głowy nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd. Czy w poprzednim tomie ciotka nie powiedziała Lii, że niejaka Abigail znikła? Teraz okazuje się, że włada wyspą i wszyscy o tym wiedzą. Czy matka nie napisała w pożegnalnym liście do córki, że nie zdradziła sekretu swojej rodziny mężowi? Ha, nie musiała, bo jako Obserwator powinien doskonale wiedzieć, poza tym skoro „uniknęli potępienia, bo opuścili wyspę”, musieli poznać się właśnie tam. Dlaczego Abigail po prostu nie powiedziała Lii, co skrywa ukryta strona, zamiast wysyłać ją w niebezpieczną podróż? (Nie, na pewno nie po to, by czegoś się nauczyła, dojrzała do własnej siły, czy podobne bzdety – i całe szczęście.) Tego typu drobnych nielogiczności jest więcej.
Pomimo tych mankamentów książkę czyta się dobrze – z tych samych powodów, z których moje zainteresowanie zdobyło sobie „Proroctwo sióstr”. Przede wszystkim styl. Sprawna, nasycona emocjami narracja (a tego często mi brakuje, gdy trafiam na narrację pierwszoosobową: bohaterka co najwyżej użala się nad sobą tudzież rozważa miłosne dramaty, natomiast tu naprawdę czuć emocje Lii), ładne opisy zarówno miejsc, jak i osób. Główna bohaterka wypada równie dobrze, jak w pierwszej części. Nie jest ani bezbronną sierotką, niezdolną do zrobienia czegokolwiek, póki ktoś nie osłoni jej własną piersią, ani przerysowaną heroiną, doskonale radzącą sobie z każdym zagrożeniem, nagle przebudzającą swe ogromne moce. Lia w dużej mierze polega wprawdzie na ochronie Obserwatora Dimitriego i starego służącego Edmunda, ale kiedy przychodzi co do czego, przynajmniej próbuje walczyć sama. Nie użala się też nad sobą specjalnie. Owszem, jest jej trudno, pojawia się pytanie „dlaczego ja”, miota się, niepewna co robić. Gdyby zresztą tak nie było, wypadłoby to nienaturalnie – niemniej takie rozważania nie występują w nadmiarze. Ciekawe pozostają także jej relacje z siostrą. Alice Milthrope w „Strażniczce Bramy” pojawiała się zaledwie epizodycznie (czego straszliwie żałowałam), mimo to dalej widać ich wzajemne uczucia: mieszanina miłości, nienawiści, podziwu i goryczy. Dalej lubię też Sonię i Luisę, których losy również zmieniło proroctwo. Urocza Sonia przyjęła na siebie część brzemienia przyjaciółki i teraz musi zmagać się z jego efektami, a Luisa jest jak wcześniej wesołą, odrobinę trzpiotowatą, lecz bardzo lojalną dziewczyną. Trochę natomiast żałowałam pojawiania się Dimitirego, nowego kandydata do serca Lii. W poprzednim tomie związana była z zupełnie zwykłym chłopakiem, pracującym w księgarni i uważałam to za zaletę (raczej rzadko Wybrane wiążą się z przeciętnymi ludźmi, motyw był ciekawy). Cóż, James był jednak zbyt „normalny”, Lia musiała więc zostać obdarowana przystojnym, tajemniczym, potężnym i do szaleństwa zakochanym w niej (od pierwszego wejrzenia) adoratorem.
Choć osobiście wolę „Proroctwo sióstr”, „Strażniczka Bramy” stanowi niezłą kontynuację. Osobom, u których uznanie znalazł tom pierwszy, powieść powinna się spodobać. Ci zaś, którzy „Proroctwem sióstr” się znudzili, raczej nie zmienią po drugiej części zdania o twórczości pani Zink – i mogą lekturę spokojnie sobie darować.



Tytuł: Strażniczka Bramy
Tytuł oryginalny: Guardian of the Gate
Data wydania: 20 października 2010
Przekład: Marta Kapera
Wydawca: TELBIT
ISBN: 978-83-62252-15-2
Format: 388s. 144×208mm
Cena: 39,90
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

77
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.