Branża hotelowa może niedługo doświadczyć prawdziwego oblężenia. Wszystko za sprawą Lisy Langseth, która w swoim najnowszym filmie „Hotel” prezentuje nietypową metodę leczenia depresji. Zanim jednak rzucimy się do rezerwacji noclegów, warto najpierw udać się do kina i sprawdzić jej skuteczność.  |  | ‹Hotel›
|
O tym, że reklama jest dźwignią handlu, wie chyba każdy, jednak specjaliści od filmowego marketingu zdają się zapominać czasem, że nie oznacza to wcale, iż jest w stanie unieść każdą treść. „Oto naprawdę zwariowany komediodramat klimatem nawiązujący do słynnego filmu Sophii Coppoli Między słowami” – chwali się polski dystrybutor „Hotelu”. Szwedzkiemu filmowi daleko jednak do bycia zwariowanym, a gatunkowe wyróżniki dramatu na tyle przesłoniły w nim cechy komediowe, że te drugie wydają się ledwie zauważalne. Zbyt wiele też pada tu słów, by dało się jeszcze umieścić cokolwiek pomiędzy nimi. Marketingowe zabiegi dystrybutora są jednak w przypadku „Hotelu” tyleż chybione, co niepotrzebne, film bowiem broni się sam – może nie jako arcydzieło kina artystycznego, ale jako ciepła opowieść, której proste skądinąd przesłanie opiera się na przekonaniu, że złe emocje należy w sobie przepracować. Erika (Alicia Vikander) wiedzie idealne życie. Ma satysfakcjonującą pracę, kochającego partnera i umówiony z lekarzem termin cesarskiego cięcia. Dziecko jednak przychodzi na świat zbyt wcześnie, z poważnym uszkodzeniem mózgu. Podpięte do aparatury medycznej, zamknięte za szklaną szybą inkubatora, młodej matce wydaje się kimś zupełnie obcym. Z objawami pogłębiającej się depresji Erika trafia na terapię grupową, na której połączeni budującą nienawiścią do rzeczywistości pacjenci postanawiają pobawić się przez chwilę w bycie kimś innym. Przenosząc się każdego dnia do kolejnych pokoi hotelowych, snują między sobą opowieści o życiu, którego nie wiodą i ludziach, którymi nie są. Oglądając „Hotel” nie sposób oprzeć się wrażeniu, że film tego rodzaju nie miałby szansy powstać w Polsce, przynajmniej jeszcze przez najbliższych kilka lat. Pomimo chwalebnej inicjatywy grupy matek-blogerek, które ostrze swych piór poświęciły na zdzieranie lukru, którym oblepione jest pojęcie macierzyństwa, takie tematy jak depresja poporodowa wciąż pozostają tabu. Jak się wydaje, jedyne, na co mogą sobie pozwolić wymęczone porodem kobiety, to delikatny baby blues, zbywany przez otoczenie protekcjonalnym komentarzem „hormony!”. Bohaterka, która odmawia wizyt u swego chorego dziecka i zaraz po porodzie znika na kilka dni z grupą nowo poznanych (i nieco socjopatycznych) znajomych, mogłaby co najwyżej odegrać główną rolę w pełnym patosu rodzinnym dramacie, nie pozostawiającym widzowi wątpliwości co do moralnych ocen, które powinien wystawić takiej wyrodnej protagonistce. Langseth tymczasem stara się nie oceniać. Patrzy na swoich wyżymanych przez los bohaterów z czułością i zrozumieniem, pozostawiając im przestrzeń na błędy i możliwość ich naprawienia. Wrażliwość autorki nie sprowadza się jednak do pobłażliwego poklepywania po plecach swoich neurotycznych bohaterów, ale ujawnia również w przenikliwej obserwacji mechanizmów, które ich do tego stanu doprowadziły. W doskonałej scenie porodu, który dla bohaterki okazał się momentem granicznym, rozdygotana kamera, przeskakująca nerwowo z pokazywanej w dużym zbliżeniu twarzy Eriki na biegające wokół niej zaniepokojone położne, potęguje wrażenie chaosu, kontrastującego ze spokojem i równowagą wcześniejszych scen. Następujące po tym zaciemnienie oznacza jednocześnie koniec tego etapu w życiu Eriki, w którym to ona miała nad nim kontrolę. Opowieść szwedzkiej reżyserki jest swoistą baśnią, w której to, co w człowieku dobre triumfuje ostatecznie nad wadami i niedostatkami wpisanymi w ludzką kondycję. Dlatego nie dziwi wcale naiwne nieco zakończenie, które do gorzkawej historii dodaje nieco cukru. Film Langseth ma bowiem przede wszystkim krzepić, a co krzepi najlepiej, o tym wie przecież każde dziecko.
Tytuł: Hotel Tytuł oryginalny: Hotell Data premiery: 29 sierpnia 2014 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Dania, Szwecja Czas trwania: 97 min Gatunek: dramat, komedia Ekstrakt: 70% |