powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CXL)
październik 2014

Chwała zwyciężonym
Paul McAuley ‹Ogrody Słońca›
W „Cichej wojnie” McAuleya nie było zbyt wielu nowatorskich rozwiązań, jednak „Ogrody słońca” oferują ich jeszcze mniej. Nie jest to jedyny mankament tej książki, która pozostawia po sobie wrażenie napisanej na siłę kontynuacji.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Cicha wojna dobiegła końca, Brazylia i jej sojusznicy na stałe osiedli wśród księżyców Jowisza i Saturna, wprowadzając tam swoje własne prawa i bezwzględnie wykorzystując doświadczenia i wiedzę Zewnętrznych. Garstka tych, którzy zdołali uciec, ruszyła w najdalsze rejony Układu Słonecznego, poszukując swojego miejsca w okolicach Urana, Neptuna i Plutona. Jednak, jak wszyscy powoli odkrywają, zwycięstwo militarne nie zawsze prowadzi do dobrobytu i nie rozwiązuje wszystkich problemów.
McAuley po raz kolejny zabiera nas na wycieczkę po Układzie Słonecznym: od Ziemi aż po najdalsze jego zakątki. Nie da się ukryć, że jego wizja wizyt na Plutonie czy w okolicach Urana i Neptuna jest niezwykle barwna. To jednak nie wystarcza, bo rozmaitość i odmienność miejsc nie jest w stanie przesłonić tego, że fabularnie mamy tu do czynienia ze zbiorem bardzo luźno powiązanych ze sobą wątków. Autor przyznaje, że książka (podobnie jak „Cicha wojna”) powstała na podstawie kilku jego wcześniejszych opowiadań. O ile jednak w tomie poprzednim ta fragmentaryczność nie była aż tak widoczna (głównie ze względu na dość konkretny zamysł fabularny i jego konsekwentną realizację), to w „Ogrodach słońca” podobnej idei zabrakło. Przez większość czasu nie mamy pojęcia, do czego to wszystko zmierza; oczywiście możemy się domyślać i im bliżej końca, tym bardziej wyraźne staje się przesłanie (cokolwiek toporne).
Mamy także możliwość obserwować, jak poznane w tomie poprzednim postacie reagują na wszystko to, na co pozornie nie mają najmniejszego wpływu. I jak stopniowo zaczynają coraz bardziej wierzyć, że nawet jednostki mogą zmienić bardzo wiele. Jest to szczególnie widoczne na przykładzie Macy, która, choć nigdy nie zdołała do końca oswoić się ze swoim przymusowym wygnaniem, metodami pracy i podejmowania decyzji przez Zewnętrznych, bardzo wyraźnie stanowi jedną z głównych postaci całego dramatu. Jej działania okazują się równie kluczowe co akcje podejmowane przez Sri czy Loca Ifrahima.
O wiele mniej miejsca poświęcono Sri, która za główny cel postawiła sobie dowiedzenie światu, że jest tak znakomitym czarodziejem genowym co słynna Avernus. Jej arogancję (porównywalną, jeśli nie większą od tej Loca) było widać już w „Cichej wojnie”, jednak po zakończeniu konfliktu pogoń Sri za kolejnymi ogrodami i próby rozszyfrowania niektórych tajemnic pozostawionych przez Avernus stały się jej prawdziwą obsesją. I tak właśnie się to prezentuje, kiedy w pewnym momencie po prostu znika ona z kart powieści, całkowicie pochłonięta przez jeden ze swoich tajemniczych projektów. To właśnie Sri stanowi połączenie wątków „Cichej wojny” i „Ogrodów słońca” z późniejszym „In The Mouth Of The Whale”, jednak odkrycie jej prawdziwych planów pod koniec tej książki stanowi jedno z niewielu zaskoczeń oferowanych przez McAuleya.
Na tle powyższych bohaterów, losy Dave’a oraz Clasha stanowią jedynie dopełnienie historii. Pozostają one istotne (szczególnie w przypadku działań podejmowanych przez tego ostatniego na Ziemi), ale, o czym pisałem już w recenzji „Cichej wojny”, emocjonalne problemy superżołnierza nie stanowią najlepszego sposobu na wciągającą historię.
„Ogrody słońca” starają się pokazać pewne prawdy historyczne związane z imperializmem, demokracją, wolnością i podobnymi kwestiami. Oczywiście główne przesłanie jest takie, że mimo militarnych sukcesów aliantów z Ziemi, kulturalne i społeczne wpływy Zewnętrznych są po prostu zbyt silne; co za tym idzie, nowy system władzy narzucony przez zwycięzców powoli się rozpadnie w wyniku nieustannych dążeń do wolności i demokracji. Gdyby jeszcze ujęte to zostało w jakąś ciekawszą formę, mógłbym to przełknąć. Ale w sytuacji, w której fabularnie obserwujemy kilka niezbyt spójnie ze sobą powiązanych wątków, a bohaterowie są jedynie wymówką dla przedstawienia historii świata i nietypowych krajobrazów, ciężko nie utyskiwać na dość toporne przesłanie książki.
Wreszcie mamy tu do czynienia z jeszcze jedną powtarzalnością: znaczenia tytułu bowiem nie dowiadujemy się aż do samego końca historii. I, w przeciwieństwie do „Cichej wojny”, nie mamy absolutnie żadnych przesłanek dotyczących tego, czym owe ogrody miałyby być. Zaś ich rola w powieści… No cóż, z pewnością nie uzasadnia ich miejsca na okładce.



Tytuł: Ogrody Słońca
Tytuł oryginalny: Gardens of the Sun
Data wydania: 18 lipca 2014
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-438-7
Format: 480s.
Cena: 39,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

42
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.