Jeśli ktoś jest synem Stephena Kinga i na dodatek zdecydował się na karierę pisarską – czyż może interesować go gatunek literacki inny niż pogranicze horroru i fantasy? Możliwość taka oczywiście istnieje, ale wydaje się mało prawdopodobna. Joe Hill postanowił więc pójść w śladami ojca i przede wszystkim nauczył się straszyć czytelników. Nie tylko w opowiadaniach i powieściach, ale również w komiksach. Czego najlepszym dowodem seria „Locke & Key”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Można chyba w podobnym przypadku mówić o – w pozytywnym znaczeniu tego określenia – „obciążeniu genetycznym”. Syn słynnego twórcy literackich horrorów zdecydował się eksplorować te same zakamarki ludzkiej duszy co ojciec. I chociaż do popularności rodziciela jest mu jeszcze bardzo daleko, wielce prawdopodobnym wydaje się fakt, że konsekwentnie idąc obraną drogą, w przyszłości uda mu się mu dorównać. Joe Hill urodził się w 1972 roku jako Joseph Hillstrom King. Gdy jednak zaczął karierę pisarską, aby nie wywoływać podejrzeń, że pragnie zyskać rozgłos jedynie dzięki nazwisku, przyjął pseudonim literacki pochodzący od swego drugiego imienia. W połowie poprzedniej dekady ukazała się jego pierwsza książka – zbiór opowiadań grozy „Upiory XX wieku” (2006); później pojawiły się powieści „Pudełko w kształcie serca” (2007), „Rogi” (2010) oraz „NOS42A” (2013). W tym czasie Hill spróbował swych sił również jako autor scenariuszy komiksowych. W 2008 roku, do spółki z rysownikiem Gabrielem Rodriguezem, rozpoczął tworzenie serii „Locke & Key”, która przed paroma miesiącami – po publikacji szóstego tomu zbiorczego – doczekała się zwieńczenia. Polscy czytelnicy mogą ją poznać dzięki edycji Taurusa. Album pierwszy, zatytułowany „Witamy w Lovecraft”, zbiera sześć premierowych zeszytów, które pierwotnie ukazywały się pomiędzy lutym a lipcem 2008 roku nakładem oficyny IDW Publishing. Komiks zaczyna się jak klasyczny thriller psychologiczny, którego autorstwa nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Dwóch młodocianych bandytów napada na wiejską posiadłość i brutalnie morduje jej właściciela, Rendella (Renny’ego) Locke’a. I chociaż reszta rodziny – żona ofiary, Nina, oraz ich dzieci, córka Kinsey i synowie Tyler i Bode – wychodzą z ataku cało, są złamani psychicznie. Trudno im się pogodzić z tym, co się stało; nie rozumieją, dlaczego ich mąż i ojciec musiał stracić życie – tym bardziej że znał napastników i nawet starał się im pomagać. Chcąc wrócić do równowagi psychicznej, rodzina opuszcza dotychczasowe miejsce zamieszkania i przenosi się na drugi koniec kraju – do rodzinnej posiadłości Locke’ów, Keyhouse w miejscowości Lovecraft w stanie Massachusetts. Kiedy kończą się wakacje, dzieci Niny zaczynają naukę w nowej szkole. Nie jest im łatwo dostosować się do nowych warunków, ale największą troskę wywołuje zachowanie najmłodszej z pociech, zaledwie kilkuletniego Bodego. Chłopiec twierdzi, że znalazł klucz do sekretnych drzwi, po przekroczeniu których człowiek zmienia się w ducha, staje się niewidzialny i gdy tylko o tym pomyśli, jest w stanie przechodzić przez ściany. Jakby tego było mało, przekonuje Kinsey i Tylera, że mieszkające w starej studni echo rozmawia z nim. Tyle że nikt z nich nie słyszy wydobywającego się z podziemi głosu. Tym samym nikt nie jest w stanie zareagować na zło, które dopiero się wydarzy. Dziwne zachowanie Bodego przypisane zaś zostaje przejściom ostatnich tygodni i próbom oswojenia się chłopca z koszmarem, który stał się udziałem całej rodziny. Kiedy Locke’om wydaje się, że już nic gorszego nie może ich spotkać – groza powraca. Z poprawczaka ucieka bowiem szesnastoletni Sam Lesser, zabójca Rendella. Policja przewiduje, mimo że wydaje się to śledczym mało prawdopodobne, że młodociany psychopata zechce odnaleźć pozostałych członków rodziny i dopełnić dzieła zniszczenia. To, przed czym Nina z dziećmi starali się schronić w najbezpieczniejszym, jak twierdził Locke senior, miejscu na świecie, dopada ich ponownie. Joe Hill zrezygnował z linearnej narracji. Fabuła jest poszatkowana; tragedię rodzinną oraz jej bezpośrednie przyczyny poznajemy dzięki retrospekcjom, które powracają przez kolejne rozdziały tomu pierwszego. Gdy jednak dotrzemy do końca, wszystko ułoży nam się w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy; należy tylko wykazać się cierpliwością. „Locke & Key” – tytuł to w zasadzie nieprzetłumaczalna gra słów, więc zapewne dlatego polski wydawca podjął decyzję o zachowaniu oryginalnej pisowni tytułu – jest bardzo udanym mariażem kilku gatunków literackich. Wspominaliśmy już o thrillerze (zabójstwo na otwarcie); z czasem wkraczamy też jednak w świat fantasy (vide duchy, tajemne klucze i przejścia do innych, jak można się domyślać, światów), który płynnie przepoczwarza się w horror (i z powrotem). Jak na syna Stephena Kinga przystało, Hill kładzie też duży nacisk na tło obyczajowe opowieści. Stąd rozwinięte wątki szkolne, dotyczące głównie Kinsey i Tylera, które zresztą i tak zostają przez autora wprzęgnięte w główny nurt historii, aby ją dopełnić i uwiarygodnić. Na okładce komiksu znajduje się adnotacja, że jest on przeznaczony dla osób powyżej osiemnastego roku życia. Warto potraktować ją poważnie i nie wciskać „Locke & Key” młodszemu rodzeństwu – oczywiście jeżeli zależy nam na tym, aby później nie budziło się ono w nocy zlane potem ze strachu. Joe Hill nie odkrywa w swym komiksowym dziele Ameryki; zgrabnie za to nawiązuje do tradycji amerykańskiej literatury i filmografii z pogranicza thrillera i horroru. Możemy tu więc dostrzec nawiązania do twórczości wspomnianego już Alfreda Hitchcocka i Davida Cronenberga, ale także Stephena Kinga (inaczej chyba być nie mogło), Neila Gaimana czy Briana Lumleya. Ta gra konwencjami i schematami jest tyleż świadoma, co konsekwentna i trafiona. Od strony graficznej natomiast mamy w „Locke & Key” do czynienia z bardzo realistyczną kreską, w typowo amerykańskim stylu; choć akurat postać echa ze studni przedstawiona jest raczej na modłę japońską – pociągła twarz, wielkie oczy i długie czarne włosy (czyżby jakieś reminiscencje po „Kręgu” Hideo Nakaty i innych azjatyckich „uduchowionych” filmach grozy?). I chociaż trudno oczekiwać od Gabriela Rodrigueza zapierających dech w piersiach malarskich kadrów, trzeba przyznać, że wywiązał się ze swoich obowiązków bez zarzutu. „Witamy w Lovecraft” ogląda się jak film. Bo też filmem ten komiks się stał. Przed trzema laty reżyser Mark Romanek zrealizował na podstawie dzieła Hilla i Rodrigueza pilot do serialu, który… na razie jeszcze nie powstał. Wytwórnia ostatecznie uznała, że jego produkcja była zbyt droga. Ale ponoć nie tak dawno ponownie rozbłysła iskierka nadziei…
Tytuł: Locke & Key #1: Witamy w Lovecraft Data wydania: sierpień 2014 ISBN: 978-83-64360-23-7 Cena: 67,00 Gatunek: groza / horror Ekstrakt: 70% |