Dwie kartki papieru w kratkę, dwa ołówki i druga chętna do gry osoba. Tyle tylko potrzeba, by grać w okręty. Ale ponieważ na sprzedaży dwóch kartek i ołówków kiepsko się zarabia, Simba Toys oferuje „Grę w okręty” w postaci plastikowej walizki. Jednej.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po rozłożeniu walizki w miejscu łączenia otwierają się zatrzaski, w które wsadzamy usztywniającą całość konstrukcję – pionową ściankę. Pełni ona także kilka innych ról. Po pierwsze, jest to zasłonka, za którą przeciwnik rozkłada swoje okręty. Po drugie, jest to tarcza radaru, w którą będziemy wpinać nasze strzały. Wpinać – bo do dyspozycji mamy zestaw plastikowych pinezek: czerwonych na trafienia, białych na „pudła”. Białych jest oczywiście o wiele więcej, jednak nie na tyle, by oznaczać zarówno własne strzały, jak i te skierowane w naszą stronę. Przykre. Jak wspomniałem, plansza, na której będziemy poszukiwać okrętów przeciwnika, jest umieszczona na pionowej przegródce. Oznacza to, że pinezki, które wpinamy przecież prostopadle, muszą się jej dobrze trzymać. Faktycznie, większość wsuwa się bez zarzutu. W niektórych przypadkach trzeba było nawet przytrzymać pozostałymi palcami krawędź przegródki, by zwiększyć siłę nacisku. W innych – niestety pinezki są luźne (mimo wypróbowania kilku sztuk, co oznacza, że otworek jest zbyt duży) i przy byle poruszeniu rozłożonej walizki gotowe są spaść. Dodajmy do tego wspomniany brak pinezek na oznaczanie strzałów we własną stronę (odnotowywanych tym razem przez przeciwnika) i w efekcie tracimy pewność kilku strzałów. Przykre. Pinezki są małe, lekko stożkowate. Czasami – przy próbie wpięcia w planszę – wyślizgują się z palców. Gdy już dobrze „leżą” w dziurce planszy, trudno je z kolei wyjąć. Na zakończenie gry można co prawda wyłuskać z przegródki samą „szachownicę” i wycisnąć pinezki od tyłu, ale to nie pomoże w sytuacji konieczności poprawy jednego strzału. Przykre. Nie zastanawiałem się nad tym, ale jakoś zawsze mi się wydawało, że strzelają do siebie okręty. Tymczasem ową pionową przegrodę zdobią naklejki przedstawiające kokpit samolotu… Na jasnoszary plastik naklejono czarne i ciemne obrazki, a na to wszystko nałożono (na zatrzask) przezroczyste „szachownice” z dziurkami na strzały. W efekcie liczb i liter po bokach – zapewne w wyniku kwestii patentowych plansza ma nietypowe wymiary 11 na 11 – praktycznie nie widać. Przykre. Trzeba jednak wspomnieć także o plusach. Praktycznym pomysłem jest opakowanie w formie walizki, choć złożona tak gra zajmuje ledwo połowę kartonowego pudełka. Aby pinezki się nie rozsypywały przy składaniu i rozkładaniu, są chowane do przegródek (z segregacją kolorów) i przykrywane ciasnym wieczkiem. Pozytywem jest też sztywność rozłożonej konstrukcji, zapewniona przez odpowiednie umocowanie pionowej przegrody. I na tym niestety plusy się kończą, bo mimo wszystko dwie osobne walizki byłyby wygodniejszym rozwiązaniem, umożliwiającym rozgrywkę nie tylko przy stole.
Tytuł: Gra w okręty Data produkcji: I półrocze 2014 EAN: 4006592603359 Info: 2 osoby, od 5 lat Ekstrakt: 40% |