Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Amerykanie z formacji Euphoria.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trudno o tym zespole napisać cokolwiek niepodważalnego. Na dobrą sprawę nie można mieć nawet stuprocentowej pewności, kiedy ukazała się jego debiutancka płyta ani przez kogo została wydana. Niemożliwe? A jednak! Choć w większości katalogów znaleźć można informację, że album „Lost in Trance” pochodzi z 1973 roku, to jednak w książeczce dołączonej do jego wersji kompaktowej – dodajmy: nielegalnej – sprzed dziewięciu lat, znajduje się data publikacji oryginału: „1969”. Po brzmieniu nagrań i samej muzyce też trudno dociec, kiedy mogły powstać. Są fragmenty, po wysłuchaniu których nie sposób mieć wątpliwości, że zostały zarejestrowane pod koniec lat 60. ubiegłego wieku; inne z kolei sugerują, że mimo wszystko musiało to mieć miejsce kilka lat później. Jedno chyba tylko nie nastręcza kłopotów – stwierdzenie, że Euphoria wciąż jeszcze działa, będąc praktycznie rodzinnym interesem państwa Wallochów. Zespół powstał w Milwaukee w stanie Wisconsin z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Dennisa Wallocha. Jak można mniemać, muzyk ten zafascynowany był brytyjskim (pop-)rockiem psychodelicznym, a zwłaszcza założoną przez Roda Argenta i Colina Blunstone’a grupą The Zombies, choć prawdopodobnie nie stronił także od płyt duetu Paul Simon i Art Garfunkel. Do składu udało mu się skaptować jeszcze basistę Tima Kinseya, „stanowisko” bębniarza powierzył natomiast swemu bratu Mike’owi. Jako trio Euphoria nagrała materiał na pierwszy album. Kiedy? Już wiadomo, że… nie wiadomo. Czy publikację winylowego krążka sfinansowali sami muzycy? Mogło tak być. Z tego też powodu, gdy w połowie poprzedniej dekady materiał ten przypomniano na kompakcie, trzeba było to zrobić bez zgody właścicieli praw do nagrań. Niby to czyn naganny (by nie rzec, że niezgodny z prawem), ale – z drugiej strony – jeśli dzięki temu ocalono „Lost in Trance” od zapomnienia, to warto było.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Okładka wydania kompaktowego nie ma nic wspólnego z oryginalną, na której widnieją skłębione burzowe chmury na tle tęczy. Co ciekawe, ten sam projekt graficzny, choć oczywiście z innymi napisami, zdobi obwolutę wydanego czterdzieści lat temu przez wytwórnię Paw Records longplaya „Just Want to Make You Happy” innego amerykańskiego zespołu psychodelicznego Sky-Dog. Dlaczego tak się stało – pozostaje zagadką. Być może byłby ją w stanie wyjaśnić autor pomysłu Dennis Kitchen. Przejdźmy jednak do zawartości samej płyty, która – nawet jak na standardy z tamtego okresu – jest zaskakująco krótka, trwa bowiem niespełna trzydzieści pięć minut. Wypełnia ją sześć kompozycji. Czy to wszystkie, jakie trio wówczas nagrało? Pewnie tak. Bo skoro sami płacili za tłoczenie, nikt ich w niczym nie ograniczał. Chyba że – z uwagi na oszczędności – nie zdołali więcej kawałków zarejestrować w studiu. Stronę A winylu otwiera pięciominutowy numer zatytułowany „Brotherhood”. Hardrockowa gitara, którą słychać od pierwszych sekund, podszyta jest zarówno bluesem, jak i psychodelią. Wokal Dennisa brzmi lekko i melodyjnie, miejscami wręcz onirycznie i świetnie komponuje się z warstwą instrumentalną. Zaserwowana na koniec solówka udowadnia z kolei, że lider formacji świetnie odrobił też lekcję poświęconą muzyce amerykańskiej i takim kapelom, jak Love czy Blue Cheer. „Just for a Moment” zaczyna się balladowo; klimatyczny śpiew Wallocha za tło ma nostalgiczną partię gitary. Ten nieco senny nastrój zostaje jednak w połowie utworu przełamany mocnym hardrockowym uderzeniem, dzięki któremu mają wreszcie szanse wykazać się Tim i Mike. Choć by docenić ich wkład, trzeba się bardzo mocno wsłuchać – sekcja rytmiczna schowana jest bowiem na dalekim planie. Utwór tytułowy zaczyna się bardzo „kwasowo”. Gitara elektryczna jest bardzo „rozmyta”; podobnie zresztą potraktowano, dzięki nałożeniu na siebie kilku ścieżek, wokal. W dalszej części muzyka staje się już nieco bardziej przewidywalna, zyskuje za to na przestrzeni i rozmachu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po przełożeniu krążka na stronę B otrzymujemy na początek „Oriental News”. Tytuł zaś odpowiada zawartości muzycznej. Chociaż, gwoli ścisłości, dodać należy, że wschodni motyw grany przez Dennisa szybko ustępuje miejsca potężnie brzmiącemu basowi i rozpędzonej perkusji. Wokal wchodzi późno, ale i tak pełni tu rolę drugorzędną, ponieważ uwagę przykuwa przede wszystkim niesamowicie zagęszczona partia gitary na dalszym planie. „Enchanted” zaczyna się niemal jak „Star Spangled Banner”. Ale to jedyne podobieństwo do twórczości Jimiego Hendrixa. Później robi się bowiem zdecydowanie bardziej popowo i „kwasowo”, przy czym jest to psychodelia rodem z lat 60. XX wieku (po raz kolejny kłaniają się inspiracje The Zombies). Słychać je również w wieńczącym debiut Euphorii numerze „Middle Asian Lament”, w którym Walloch śpiewa w taki sposób, jakby chciał połączyć wpływy Paula Simona z Rodem Argentem. Inna sprawa, że da się tu wychwycić też, zwłaszcza w warstwie instrumentalnej, nawiązania do brytyjskiego duetu Tractor”. Z tą różnicą, że Amerykanów mimo wszystko nie ciągnęło w kierunku progresywnego folku. Po wydaniu „Lost in Trance” zespół kariery nie zrobił. Dennis Walloch wcale jednak nie zrezygnował z grania. Po latach pod nazwą Euphoria opublikował jeszcze – ponownie za własne pieniądze – dwie płyty. Na „Be With the One” towarzyszył mu brat Mike (na bębnach), żona Laurie (obsługująca instrumenty klawiszowe, okazjonalnie także grająca na basie i śpiewająca) oraz Cara Olsen (właściwa basistka zespołu). Z kolei na albumie „Open My Eyes”, oprócz Dennisa i Laurie, skład uzupełnił perkusista Matt Merz, którego zresztą niebawem zastąpił syn Wallochów, Bryan. Na koncertach natomiast sympatyczną, jak można wnioskować ze zdjęć, rodzinkę wspomaga wspomniana już wcześniej Olsen. Skład: Dennis Walloch – gitara elektryczna, śpiew Tim Kinsey – gitara basowa Mike Walloch – perkusja
Tytuł: Lost in Trance Data wydania: 1973 Nośnik: Winyl Czas trwania: 34:35 Gatunek: rock Utwory Winyl1 1) Brotherhood: 05:00 2) Just for a Moment: 06:35 3) Lost in Trance: 06:32 4) Oriental News: 05:15 5) Enchanted: 04:51 6) Middle Asian Lament: 06:09 Ekstrakt: 70% |