Czy wyobrażaliście sobie kiedyś, jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy superbohaterowie zamienili się w zombie? Ja też nie. Na szczęście zrobił to za nas specjalista od żywych trupów - Robert Kirkman, a efekt jego pomysłów możemy zobaczyć w 22. tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela.  |  | ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #22: Marvel Zombies›
|
Przyznaję, że jestem wielkim fanem Kirkmana, dzięki któremu klasyczne, snujące się powoli zombiaki wróciły do łask. Jego popisowa, ukazująca się również w naszym kraju seria „Żywe trupy” to najlepsze, co się w tym gatunku wydarzyło od czasów „Dnia żywych trupów” George’a Romero. Co prawda dalsze eksploatowanie pomysłu w postaci serialu (to może kontrowersyjne stwierdzenie, ale komiks mi się bardziej podoba) i książek nie robi już tak ogromnego wrażenia, ale to wciąż wysoki poziom. Cieszy mnie zatem, że podejście Kirkmana do postaci marvelowskiego świata nie odzwierciedla tego samego schematu. W końcu łatwo można było zrobić komiks o tym, że umarli wstają z grobów, a herosi muszą z nimi walczyć. Kirkman poszedł po całości, od nowa definiując świat, który zyskał sobie nawet nazwę – zombieversum. Oto bowiem choroba nieznanego pochodzenia opanowuje ziemię. Po kolei najbardziej znani superbohaterowie Marvela zaczynają na nią zapadać i zamieniają się w żądne ludzkiego mięsa zombie. Nie stają się przy tym tępymi monstrami, mruczącymi: „móżdżki”. Zachowują zarówno swoje moce, jak i intelekt, a także cechy charakteru. Otrzymujemy historię z ich punktu widzenia, w której nieprzemienieni schodzą na dalszy plan, a największym problemem staje się to, że na ziemi nie ma już nikogo normalnego, a naszych zombie dręczy niepohamowany głód. Wszystko to brzmi, co prawda, niczym czarna komedia, ale poza drobnymi humorystycznymi wstawkami całość podana jest jak najbardziej poważnie. I bardzo dobrze, ponieważ smakowitość historii zyskuje na pikanterii, a znawców tematu będą cieszyły kolejne krwawe rozwiązania, których normalnie byśmy nie uświadczyli. W końcu, w którym innym komiksie Spider-Man zjadłby Mary Jane i ciocię May, Ant-Man odgryzł głowę Wasp i przetrzymywał w tajemnicy Czarną Panterę, by konsumować go po kawałku. Tego typu perełek jest znacznie więcej i dziwnym sposobem dostarczają całą masę niesmacznej przyjemności. Ważnym elementem „Marvel zombies” jest również osoba grafika, Seana Phillipsa, którego kanciasta, pozornie niedbała kreska, kojarząca się z pracami Mike’a Mignoli („Hellboy”), nadaje całości specyficznej, mrocznej atmosfery. Dzięki niemu opowieść nabiera dodatkowo ponurego charakteru, a wyniszczony zgnilizną (dosłownie) świat staje się brzydki, irytujący, ale również fascynujący w swym turpistycznym stylu. Warto również zwrócić uwagę na prace autorstwa Arthura Suydama, który zabawił się konwencją i w niezwykle plastyczny sposób przedstawił ikoniczne okładki marvelowskich komiksów w konwencji zombie. Moją ulubioną jest ta z zeszytu opowiadającego o ślubie Spider-Mana, gdzie rozkładający się Peter Parker trzyma w rękach trupiobladą, mocno nadgryzioną Mary Jane. Miłym dodatkiem jest zamieszczona na końcu galeria, gdzie możemy podziwiać więcej tego typu reprodukcji. Nie wszystkim musi spodobać się przyjęta przez Kirkmana konwencja, ale nie można mu odmówić pomysłowości i fanowskiej miłości zarówno do komiksów, jak i tematów związanych z żywymi trupami. Stworzone przez niego uniwersum doczekało się licznych kontynuacji, za które początkowo on sam odpowiadał, by wreszcie przekazać pałeczkę innym. Nie wiem, czy dalsze fedrowanie koncepcji strupiałych superbohaterów jest równie wciągające, zwłaszcza kiedy odpada już pierwsze wrażenie złamania schematów, ale zaprezentowany w WKKM początek wgniata w ziemię swoją bezkompromisowością.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #22: Marvel Zombies Data wydania: wrzesień 2013 ISBN: 9788377397718 Gatunek: groza / horror, superhero Ekstrakt: 100% |