Siedemnasty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, pomimo postaci Spider-Mana na okładce, jest tak naprawdę opowieścią o Nicku Furym, człowieku, który wie wszystko o wszystkich i pilnuje, by szarzy obywatele Stanów Zjednoczonych nie zaprzątali sobie głowy grożącymi im co chwila niebezpieczeństwami. A że czasem musi ubrudzić sobie (i nie tylko) ręce, to trudno. Tak jak ma to miejsce w „Tajnej wojnie”.  |  | ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #17: Tajna Wojna›
|
Mimo obiecująco zapowiadającego się scenariusza, ten tom WKKM uważam za stracony z dwóch powodów. Po pierwsze, „Tajną wojnę” całkiem niedawno wydała Mucha Comics, a zatem otrzymaliśmy kolejny odgrzewany kotlet, a po drugie, wbrew pozorom, nie jest to pozycja specjalnie wybitna. Ale po kolei. Siłą napędową fabuły jest wspomniany Nick Fury, który kompletuje mocną grupę superbohaterów, by następnie dokonać dywersyjnego ataku na terenie rządzonej przed Doctora Dooma Latverii. Akcja ma być szybka i ściśle tajna, ponieważ Prezydent i S.H.I.E.L.D. nie wyrazili zgody na tę misję. Do tego ma ona drugie dno, stojące często w opozycji do światopoglądu wyznawanego przez bohaterów. Aby wszystko dodatkowo zagmatwać, Fury miesza im w głowach tak, że zapominają, co tak naprawdę stało się w siedzibie Dooma. Problemy zaczynają się jednak po roku, kiedy ich czyny spotykają się ze zdecydowanym odwetem. Co tu dużo mówić, fani wszelkiej maści crossoverów będą „Tajną wojną” zachwyceni, ponieważ scenarzysta Brian Bendis zaserwował prawdziwą mieszankę wybuchową. Mało tego, że w skład ekipy Fury′ego wchodzą Spider-Man, Kapitan Ameryka, Wolverine, Daredevil, Luke Cage i Czarna Wdowa, to jeszcze w tle przewijają się Iron Man, Fantastyczna Czwórka i X-Men. Silną reprezentację ma również druga strona barykady, że wymienię tylko takie sławy jak Hobgoblin, Scorpion, Shocker czy Lady Octopus. Istny zawrót głowy. Niestety w tym całym zamieszaniu, wśród epickich batalii i obrzucania się wzajemnie oskarżeniami, ginie strona emocjonalna konfliktu. Choć przez pierwsze dwa rozdziały, kiedy utrzymana jest tajemnica, udaje się zachować duszną atmosferę niepewności, to kiedy przechodzimy do rękoczynów, robi się z tego typowe mordobicie, które niewiele wnosi do fabuły, natomiast natłok postaci i wątków nie pozwalają dokładniej się na nich skupić. Swoją cegiełkę do braku czytelności całej historii dorzuca rysownik Gabriele Dell′Otto. Choć prezentuje on ciekawy, dynamiczny styl, to jednak przez swoją mięsistość i naszpikowanie kadrów szczegółami w scenach zbiorowych stają się one bardzo mało czytelne, przez co całość czyta się dość ciężko. Podobno inspiracją do takiej formuły kadrowania był film „Helikopter w ogniu”. Być może jest to prawda, ponieważ tak jak tam, kiedy amerykańscy żołnierze biegają pośród świstających kul, trudno się zorientować, kto jest kim, i należy komiks obejrzeć przynajmniej dwa razy, by wyłapać wszystkie szczegóły. Jednak tym, co w przypadku „Tajnej wojny” najbardziej przykuwa uwagę, jest sprytne odzwierciedlenie ówczesnej polityki USA w sprawach międzynarodowych (przypomnijmy, że oryginał ukazał się w latach 2004-2005, a więc za czasów George′a W. Busha). Podrzędni superzłoczyńcy wspierani są finansowo przez obce mocarstwo i wysyłani na teren USA w celach terrorystycznych, niczym bojownicy Al-Kaidy, natomiast Fury realizuje plan Busha, preferując zdecydowane, acz kontrowersyjne działania, mające zastraszyć potencjalnych wrogów kraju. Powyższa interpretacja sprawia, że „Tajnej wojny” nie można całkiem spisać na straty. Niemniej na pewno ten sam efekt można było uzyskać przy pomocy mniej chaotycznego scenariusza, w którym postawiono by większy nacisk na sprawę finansowania przez takie państwa jak Latveria uzbrojenia superłotrów czy radykalną politykę USA niż na zwykłe naparzanie z postaciami, które migają tylko w kilku kadrach.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #17: Tajna Wojna Data wydania: lipiec 2013 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |