powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXLII)
grudzień 2014

O potworach i ludziach
Andriej Zwiagincew ‹Lewiatan›
Nagrodzony za scenariusz na festiwalu w Cannes „Lewiatan” Andrieja Zwiagincewa to jedna z najważniejszych premier tej jesieni: to bezkompromisowa krytyka Putinowskiej Rosji i najlepszy film reżysera od czasu „Powrotu”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Lewiatan›
‹Lewiatan›
Po fenomenalnym debiucie okrzyknięto Zwiagincewa następcą Andrieja Tarkowskiego, wskazując na łączące obu twórców podobieństwa poetyckiego stylu obrazowania, paraboliczny charakter fabuł i „metafizyczną” (mniejsza z tym, co ten termin oznacza) tematykę. W przeciwieństwie do autora „Zwierciadła”, który przez radzieckie władze był na zmianę hołubiony i wyklinany, Zwiagincew pierwszymi filmami nie dostarczał powodów do politycznych kontrowersji. Jednak już w „Elenie” jego kino „zeszło na ziemię” i przyjrzało się nie tylko duszy, ale i rosyjskiej współczesności, punktując klasowe różnice i parweniuszostwo. „Lewiatan” idzie o krok dalej – choć w głośnej scenie pijackiego strzelania do portretów partyjnych dygnitarzy brakuje wizerunku obecnego prezydenta („za bliska perspektywa historyczna”), w optyce Zwiagincewa to Władimir Putin jest patronem rosyjskiej korupcji i bezprawia. Nie uszło to uwadze władz w Moskwie: wymieniany w gronie faworytów do przyszłorocznego Oscara dla filmu nieanglojęzycznego „Lewiatan” w Rosji do dziś nie ma nawet wyznaczonej daty premiery.
Bohaterem filmu jest Kola (Aleksiej Sierebriakow), mechanik z miasteczka położonego nad Morzem Barentsa, w którym mieszka wraz z drugą żoną Lilą (Jelena Liadowa) oraz dorastającym synem z pierwszego małżeństwa. Na należącą od pokoleń do jego rodziny ziemię chrapkę ma mer miasteczka (Roman Madjanow) – typ bezwzględnego mafiosa, w tłustej łapie trzymającego wszystkie sznurki. Przed lokalnym sądem Kolę wspiera przyjaciel z wojska, wzięty moskiewski adwokat Dmitrij (Władmir Wdowiczenkow). Gdy sprawa wydaje się beznadziejna, prawnik wyciąga na stół teczkę z kompromitującymi mera materiałami, czym tylko rozjusza polityka przerażonego perspektywą utraty władzy w zbliżających się wyborach. Zawiązanie akcji następuje u Zwiagincewa według wzorców thrillera, ale dopatrzeć się można w „Lewiatanie” również elementów przypowieści, satyry, czarnej komedii i rodzinnego dramatu.
Spór o ziemię jest katalizatorem kryzysu w małżeństwie Koli. Nastoletni syn Roma nie potrafi zaakceptować macochy; ta z kolei – wciąż młoda i atrakcyjna – nie odnajduje się na głębokiej prowincji, ze starszym mężem i pracą w fabryce przetworów rybnych. W jej wątku chyba najciekawiej reżyser pokazuje rozdarcie „rosyjskiej duszy”: kobietę z jednej strony pociąga przebojowość Dmitrija, człowieka światowego, nowoczesnego; z drugiej nie potrafi zaakceptować jego konsekwentnego materializmu, każącego mu odpowiadać na pytania o Boga: „Jestem prawnikiem, wierzę tylko w fakty”. Lila wygląda tęsknie w stronę wzburzonego morza, jakby wypatrując w falach tytułowego lewiatana, który – choć w tradycji biblijnej niekiedy utożsamiany bywa z Szatanem – świadczy o istnieniu nadnaturalnego, wyższego porządku nadającego sens ziemskiemu cierpieniu. Zwiagincew nie ma jednak złudzeń – w jego „Lewiatanie” z metafizyki pozostały już tylko szczątki: olbrzymi szkielet wyrzucony na plażę i pozostałości starej cerkwi, w której miejscowa młodzież pije piwo.
Duchowej pociechy nie potrafi przynieść bohaterom kościół prawosławny, który woli ogrzewać się w ciepełku władzy i bogactwa. Mer-kryminalista podczas suto zastawionego śniadania na tle „Ostatniej wieczerzy” nie usłyszy z ust duchownego krytyki, ale zapewnienie „wszelka władza pochodzi od Boga”. Maluczcy z kolei są w „Lewiatanie” albo potępiani z ołtarza za podnoszenie ręki na krzyż i Rosję (nie trudno dostrzec tu aluzję do procesu Pussy Riot), albo karmieni biblijną poezją, która w uszach tracącego rodzinę i dom Koli – współczesnego Hioba – brzmi niezrozumiale i nieludzko. Łatwo zrozumieć, dlaczego u Zwiagincewa to nie Bóg, ale tania wódka służy uśmierzaniu bólu i rozpaczy.
Tytuł filmu odsyła jednak nie tylko do Biblii, ale również do Thomasa Hobbesa, który w traktacie „Lewiatan” twierdził, że silna władza chroni obywateli przed chaosem i „wojną wszystkich ze wszystkimi”. Państwo, które w teorii siedemnastowiecznego filozofa powinno zapobiegać zapędom tyrana, w „Lewiatanie” jest aparatem wspierającym samowolę. Od chodzących na pasku mera milicji, prokuratury i sądu, bohaterowie Zwiagincewa odbijają się jak od ściany, nie otrzymując ani należnej im pomocy, ani zrozumienia (najlepiej widać to we wstrząsającej scenie, gdy sędzia jednym tchem odczytuje wyrok wieloletniego więzienia). Polityka w „Lewiatanie” przypomina mafijny układ, któremu błogosławi zarówno Cerkiew, jak i Władimir Putin, czujnie spoglądający z portretu zawieszonego w gabinecie mera.
Jeden z bohaterów mówi o Moskwie, że to wielkie miasto, ale ciasne – zdanie to jak ulał pasuje do całej Rosji: Zwiagincew chętnie filmuje w szerokich planach, pozwalając nasycić się widokiem bezkresnej przestrzeni i pięknem przyrody. Horyzont bohaterów zostaje jednak brutalnie zawężony, gdy tylko przekraczają progi urzędu miasta czy posterunku milicji, które nawet w panoramicznym formacie kadru okazują się duszne i nieprzyjazne. „Lewiatan” pozbawiony jest nadziei i pociechy, a jego skrajny pesymizm podkreślają jeszcze mroczne zdjęcia Michaiła Kriczmana. Posępna wizja reżysera budowana jest z godną podziwu konsekwencją, jednak nie uznałbym filmu za arcydzieło – im bliżej końca, tym „Lewiatan” staje się bardziej dosadny i niepotrzebnie mnoży sceny podkreślające to, czego i tak się domyślamy (najgorzej wypada to w chwili, gdy rozwiązana zostaje zagadka zniknięcia jednej z postaci, a sprawca, chyba specjalnie dla widza, mówi „lepiej ze mną nie zadzierać”). Nie wiem też, czy trzeba było muzyki aż z opery Philipa Glassa, żeby udobitnić wagę i podniosły ton całości. Łopatologią (i to dosłownie!) trąci również puenta – choć ci, którzy pamiętają, co z domem głównego bohatera dzieje się w „Ofiarowaniu” Tarkowskiego, mogą docenić jej polemiczny wymiar.
„Lewiatana” nie sposób zredukować do roli pamfletu na złych rosyjskich polityków. Kumoterstwo, korupcja, religia legitymizująca despotyczne rządy – to przecież bolączki dużo bardziej uniwersalne. Film Zwiagincewa jest przede wszystkim przypowieścią o cierpieniu i bezradności jednostki w zmaganiach z przestępczym systemem: okrutną, wstrząsającą ogromem krzywdy i pesymizmem – a jednocześnie artystycznie dojrzałą i nierzadko zapierającą dech.



Tytuł: Lewiatan
Tytuł oryginalny: Левиафан [Leviafan]
Dystrybutor: Against Gravity
Data premiery: 21 listopada 2014
Reżyseria: Andriej Zwiagincew
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 140 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

80
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.