powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXLII)
grudzień 2014

Sputnik 2014: Metorolodzy na orbicie
Konrad Wągrowski
Paweł Kłuszancew ‹Droga ku gwiazdom›
Motywem przewodnim tegorocznego „Sputnika nad Polską” jest rosyjska i radziecka fantastyka. Kto więc będzie najważniejszym z przypominanych twórców? Andriej Tarkowski? Niekoniecznie, palmę pierwszeństwa należy przyznać raczej Pawłowi Kłuszancewowi. Na festiwalu zobaczymy nie tylko dwa z jego filmów, ale i dokument o nim samym.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Droga ku gwiazdom›
‹Droga ku gwiazdom›
Większości bardziej zagorzałych fanów fantastyki Paweł Kłuszancew może kojarzyć się z recenzowaną na naszych łamach przedwczoraj „Planetą burz” i rzeczywiście jest to bez wątpienia jego największe przedsięwzięcie filmowe. Czy najciekawsze? Niekoniecznie, bo Kłuszancew, będąc pasjonatem astronautyki, stworzył cały szereg filmów popularnonaukowych, omawiających perspektywy podboju kosmosu. W ramach „Sputnika nad Polską” możemy zobaczyć jeden z nich – urokliwą „Drogę do gwiazd” z 1958 roku.
Nakręcony tuż po locie pierwszego ziemskiego sztucznego satelity – Sputnika (1957) film jest czymś w rodzaju połączenia fabularyzowanego dokumentu i science fiction. Pierwsza część filmu to popularnonaukowa opowieść dla młodzieży o pracach Konstantego Ciołkowskiego. Pionier astronautyki grany jest przez aktora (), przechadza się po ładnych wiejskich okolicach, dyskutuje z otaczającymi go dzieciakami i tworzy prace teoretyczne o podstawach napędu rakietowego. Nieco infantylny ton jest rekompensowany przez całkiem ciekawą i trafną warstwę naukową. Kłuszancew przejrzyście tłumaczy czym jest pierwsza i druga prędkość kosmiczna (sam pamiętam nieco inne wyprowadzanie wzorów – w oparciu o równowagę siły ciążenia i odśrodkowej przy tej pierwszej i zasadę zachowania energii w locie z Ziemi w nieskończoność przy tej drugiej), pokazuje w animacjach zasady napędu rakietowego i możliwą konstrukcję pojazdu międzyplanetarnego. Narracja prowadzi nas od marzeń Ciołkowskiego (który może snuć teorie, ale nie ma możliwości realizowania ich w praktyce) poprzez pierwsze próby z małymi rakietami aż po zwieńczenie owych marzeń – w wersji socrealistycznej będzie nim oczywiście start pojazdu ze Sputnikiem na pokładzie.
Docieramy więc do czasów współczesnych twórcy. Czy to kończy film! Oczywiście nie, Kłuszancew snuje swą wizję dalej, pokazując dalsze perspektywy podboju kosmosu. Z dzisiejszej perspektywy możemy ocenić, na ile owe wizje były zgodnie z rzeczywistością. I trzeba przyznać, że twórcy całkiem nieźle się udaje przewidzieć przyszłość.
Kolejnym krokiem jest lot załogowy na orbitę (jak wiemy, w rzeczywistości miał on miejsce 3 lata później). W wersji Kłuszancewa w kosmos wyrusza załoga złożona z trzech kosmonautów. Na orbicie zachwycają się Ziemią, ale też jeden z nich dokonuje też pierwszego w historii spaceru kosmicznego (w rzeczywistości wykonał to Aleksiej Leonow w marcu 1965 roku). Następnie rakieta powraca na Ziemię, lądując na powierzchni dużego jeziora.
Elementy dla nas zabawne (ubiory kosmonautów, zadziwiająco dużo swobodnej przestrzeni wewnątrz rakiety) łączą się tu z całkiem trafnymi prognozami. Kosmonauci podczas startu leżą na specjalnych łóżkach, po wejściu na orbitę wchodzą w stan nieważkości, spacer kosmiczny pokazany jest całkiem wiarygodnie, a i lądowanie na wodzie jest przecież właściwe dla amerykańskich lotów kosmicznych. W ogóle cała ta prognoza w mniejszym stopniu wydaje się przewidywać programy Sojuz czy Wostok, a w większym… Apollo. Co w niczym nie odbiera jej trafności i ambicji.
Dla Kłuszancewa lot na orbitę to oczywiście tylko początek. W kolejnej fazie filmu oglądamy budowę stacji kosmicznej. Na orbicie składają ją ludzie, a nie automaty, co oczywiście znów może być dla zabawne, ale wykorzystanie jej do badań naukowych, z ekipami zmieniających się ekspertów od różnych zagadnień, znów całkiem trafnie przewiduje cel powstania International Space Station i zasady jej funkcjonowaniu. Szkoda tylko, że nie ma w kosmosie w rzeczywistości ekipy meteorologów, którzy przez lunety patrzą na chmury i na bieżąco ostrzegają Ziemię przed zagrożeniami – tak jak widzi przyszłość Kłuszancew…
Co następne? Księżyc! Start pierwszej wyprawy na naszego satelitę odbywa się już ze stacji kosmicznej, załoga jest radziecka, a Luna pokryta jest wysokimi, ostrymi górami, co sugeruje silną aktywność sejsmiczną na tym globie – ale reszta mniej więcej się zgadza. Lot na Księżyc staje się pięknym zwieńczeniem kosmicznego marzenia, ale Kłuszancew jest optymistą i liczy na podbój całego układu słonecznego. Uważa, że lot na Wenus nauczy nas czegoś na temat powstawania życia (w rzeczywistości na Wenus nie ma życia), lot na Marsa ukaże z kolei jak radzi sobie życie w warunkach ekstremalnych (w rzeczywistości na Marsie nie ma życia), loty do olbrzymów – Jowisza i Saturna – nauczą nas tego, jak formowały się planety.
Śmieję się tu i ówdzie z przewidywań Kłuszancewa, ale jest to śmiech z wyrazami szczerej sympatii – bo jednak „Droga ku gwiazdom”, nawet jeśli miejscami infantylny, nawet nie zawsze trafny, to nadal szczery wyraz miłości do kosmosu, ciekawy obraz popularnonaukowy i prognoza w wielu miejscach zadziwiająco trafna.
Film na festiwalu wyświetlany jest razem z dokumentem opowiadającym o życiu Pawła Kłuszancewa „Gwiezdny marzyciel”.



Tytuł: Droga ku gwiazdom
Tytuł oryginalny: Doroga k zvezdam
Reżyseria: Paweł Kłuszancew
Zdjęcia: Mikhail Galper
Rok produkcji: 1958
Kraj produkcji: ZSRR
Czas trwania: 48 min
Gatunek: dokument, SF
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

10
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.