W programie tegorocznego „Sputnika” nie brakuje filmów o dużym ciężarze gatunkowym, jak „Trudno być bogiem” Aleksieja Germana, „Próba” Aleksandra Kotta czy „Syn” Arsienija Gonczukowa. Na ich tle kolejne kinowe dzieło Wiery Storożewej wypada nadzwyczaj lekko i przyjemnie. Nie dajmy jednak zwieść się pozorom, „Dziewięć dni i jeden poranek” to także obraz bardzo smutny w wydźwięku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wiera Storożewa – urodzona w 1958 roku w prowincjonalnym Troicku w obwodzie czelabińskim – to jedna z tych reżyserek filmowych, która przez cały czas opowiada tę samą historię. Niekiedy zmienia miejsce i czas akcji, nadaje swoim bohaterom inne imiona i nazwiska, ale w rzeczywistości dopisuje jedynie kolejne rozdziały rozpoczętej przed wielu laty opowieści. I – żebyśmy dobrze się rozumieli – nic w tym złego! Dzięki takiemu podejściu Rosjanka ma od dawna wierne grono wielbicieli wśród widzów, jak i wśród zaprzyjaźnionych ze sobą aktorów, z których usług korzysta nad wyraz chętnie. Pojawiające się w kolejnych dziełach Storożewej te same twarze utwierdzają jedynie w przekonaniu, że autorce zależy na postrzeganiu jej twórczości jako zamkniętej całości. Kto miał okazję widzieć „ Podróż ze zwierzętami domowymi” (2007), „ Niedługo wiosna” (2009), „ Odszkodowanie” (2010) czy nawet komedioworomantycznego „ Mojego chłopaka – Anioła” (2011), nie powinien być zaskoczony ani formą, ani treścią „Dziewięciu dni i jednego poranka”, które mimo dramatycznej wymowy, cechują się również aluzyjną ironią i subtelnym humorem. Film, którego budżet wyniósł 1,3 miliona dolarów, w kinach rosyjskich po raz pierwszy zaprezentowany został na początku października tego roku (wydanie DVD trafi do sprzedaży 2 grudnia); w Polsce można go natomiast zobaczyć w ramach sekcji konkursowej tegorocznego „Sputnika”. Jeśli więc ktoś poczuje się mocno zdołowany i przygnębiony seansem „ Trudno być bogiem” Aleksieja Germana (starszego), „ Syna” Arsienija Gonczukowa, względnie „Próby” Aleksandra Kotta – może bez najmniejszych obaw wybrać się na dzieło Storożewej. Tu czeka go nie tylko odpowiednia doza wzruszeń, ale i odrobina uśmiechu. Główną bohaterką „Dziewięciu dni…” jest trzydziestotrzyletnia Anna Krugłowa, pochodząca z Rosji, choć mająca także obywatelstwo francuskie, paryska topmodelka, która po ponad dwudziestu latach odwiedza swoją ojczyznę. Ba! przyjeżdża nawet do rodzinnego miasteczka – prowincjonalnego, położonego dwieście kilometrów od Moskwy, Rostowa Wielkiego (Jarosławskiego). W tamtejszym sierocińcu spędziła większość niezbyt szczęśliwego dzieciństwa. Do czasu gdy w domu dziecka pojawiło się francuskie małżeństwo, które właśnie ją wybrało do adopcji.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wtedy dziesięcioletnia Anna była nikim, teraz jest gwiazdą; jej zdjęcia zdobią okładki pism branżowych na całym świecie. Swoją popularność Krugłowa wykorzystuje także, udzielając się jako ambasador dobrej woli w fundacji charytatywnej. Do Rostowa przybywa między innymi po to, aby dzieciom z sierocińca wręczyć prezenty. W tej wyprawie towarzyszy jej francuski fotograf – i zarazem od paru lat partner życiowy – Michel, którego zadaniem jest dokumentowanie sentymentalnej podróży słynnej modelki. Czytelnicy w Paryżu chętnie przecież przeczytają o tym, jak ckliwą i romantyczną osobą jest Anna. Pojawienie się celebrytki wywołuje w mieście spore zamieszanie. Podekscytowani są nie tylko pracownicy domu dziecka, ale także władze miasteczka; każdy chce na swój sposób wykorzystać wpływy Krugłowej w „wielkim świecie”. Dyrektorka sierocińca liczy na datek finansowy, który pozwoli jej wyremontować sanitariaty, a burmistrz – typowy aparatczyk nowych czasów – wręcz domaga się pomocy modelki w podpisaniu partnerstwa z jakimś niewielkim miasteczkiem francuskim. Annę, coraz bardziej zdezorientowaną i zagubioną, czeka jednak jeszcze jedna, niekoniecznie miła, niespodzianka – otóż dowiaduje się, że ma w Rostowie siostrę, pracującą w miejskiej łaźni, kulejącą na jedną nogę Lubę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Powrót do dawno zapomnianej krainy dzieciństwa nie przysparza Krugłowej – przynajmniej początkowo – radości. Nie potrafi ona odnaleźć się w obcym sobie świecie, z którego co prawda pochodzi, ale od dawna nie czuje z nim już żadnych więzi. Drażnią ją ludzie, którzy widzą w niej jedynie swoją szansę na wybicie się z otaczającej ich beznadziejności. Warta jest dla nich tyle, ile pieniądze, które – jak podejrzewają – ma. Prawda natomiast wygląda zupełnie inaczej. Jedyną osobą, która nic od Anny nie chce, jest Luba. Ba! dziewczyna, choć chroma i pulchna, wydaje się być zadowolona ze swego losu, cieszy się powodzeniem u mężczyzn, na życie patrzy z optymizmem. Zupełnie inaczej niż przybyła z Paryża gwiazda wybiegów, której życie to ciąg wyrzeczeń i nieustannego strachu o przyszłość. Właśnie to skontrastowanie postaci obu sióstr jest podstawowym źródłem humoru, choć co nieco autorka dorzuca jeszcze w tej materii, portretując burmistrza miasteczka, gotowego za wszelką cenę wepchnąć rodzonego syna do łóżka obcej kobiety, byle tylko odnieść korzyść, którą dałoby się przekuć w sukces propagandowy. „Dziewięć dni i jeden poranek” zdaje się być wariacją na temat „Wizyty starszej pani” (1956) Friedricha Dürrenmatta, pozbawioną wprawdzie dramatyzmu oryginału, ale na pewno dostarczającą materiału do głębszych przemyśleń.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Storożewa otoczyła się na planie filmowym aktorami i członkami ekipy, których dobrze już znała z poprzednich swoich produkcji. Topmodelkę Krugłową zagrała rzeczywista rosyjsko-francuska modelka, rodem z Jekaterynburga na Uralu, Anna Szczerbinina („ Odszkodowanie”, serial „Rozwód”); w jej siostrę Lubę wcieliła się Olga Popowa („ Podróż ze zwierzętami domowymi”, „ Niedługo wiosna”), a w dawną opiekunkę z domu dziecka, ciocię Lenę – Swietłana Toma („Tabor wędruje do nieba”, „ Zapis namiętności”). Burmistrz ma twarz Siergieja Puskiepalisa („ Jak spędziłem lato”, „ Metro”, „ Ósemka”), zaś syn włodarza, Pietia – syna Siergieja, Gleba Puskiepalisa („ Długie i szczęśliwe życie”). Z kolei Francuza Michela zagrał przybyły znad Sekwany Xavier Gallais, który w kinie francuskim nieco większe role zagrał w dramacie historycznym „1905” (2005) Henriego Helmana oraz kostiumowym melodramacie „Manon Lescaut” (2013) Gabriela Aghiona.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Scenariusz „Dziewięciu dni…” wyszedł spod ręki pisarki Anny Kozłowej, która na koncie ma między innymi skandalizujący serial „Krótki kurs szczęśliwego życia” (2011) autorstwa Walerii Gaj Germaniki i – lokującą się na drugim biegunie – telenowelę „Jaśmin” (2013). Autorem zdjęć, któremu przypadło w udziale pokazanie wspaniałych zabytków Rostowa Wielkiego (w tym średniowiecznego kremla), był Michaił Iskandarow, który do tej pory pracował głównie przy produkcjach telewizyjnych (Storożewą poznał na planie serialu obyczajowego „Rozwód”). Za ścieżkę dźwiękową odpowiadał natomiast amerykański producent muzyczny i kompozytor Gary Miller („ Mój chłopak – Anioł”), swego czasu współpracujący nawet z Michaelem Jacksonem i Kylie Minogue.
Tytuł: Dziewięć dni i jeden poranek Tytuł oryginalny: 9 дней и одно утро Obsada: Anna Szczerbinina, Olga Popowa, Xavier Gallais, Swietłana Toma, Siergiej Puskiepalis, Gleb Puskiepalis, Nika Anaskina, Siergiej Popow, Maksim Bitiukow, Łarisa Kriwcowa, Tatiana Miedwiediewa, Tatiana SiergiejenkoRok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 87 min Gatunek: dramat, psychologiczny Ekstrakt: 70% |