Czegóż w tej książce nie ma! Przygoda, podróże, tajni agenci, światowe spiski, gadający pies i UFO… A jednak „Tajną misję Hipoteusza Grippy i gadatliwego psa Artakserksesa” czyta się miło nawet po upływie niemal trzydziestu lat.  | ‹Tajna misja Hipoteusza Grippy i gadatliwego psa Artakserksesa›
|
Prologi ta wydana przez Krajową Agencję Wydawniczą w 1986 roku powieść ma dwa, epilogi w tej samej liczbie, a „na przekór obu” po nich jeszcze jeden (piętnasty) rozdział. Akcja rozpoczyna się ówcześnie, w realiach późnego PRL-u, ale już w pierwszym rozdziale za sprawą snującego swą opowieść głównego bohatera, przenosimy się do 1965 roku – i tu pozostajemy aż do epilogu. Bohaterem tym jest niepozorny urzędnik bankowy, sumienny, pracowity, skromny, a przy tym majsterkowicz i wynalazca-amator, Hipoteusz Grippa (potomek spolszczonego węgierskiego arystokraty). Oraz jego gadający ludzkim głosem (świetnie władający wieloma językami, ale – naturalnie – nie przy ludziach) pies Artakserkses, otrzymany w prezencie od przyjaciela, biologa, jako dzieło jego naukowego życia. W upalne, leniwe, lipcowe popołudnie, pod bank zajeżdża limuzyna z chorągiewką Szwajcarii. Do urzędnika podchodzi ambasador tego kraju, przedstawiając nobliwego gościa… światowej sławy 39 letniego profesora matematyki z Genewy, Charlesa Dubois 1). Ten zachęca i prosi Hipoteusza o pomoc w rozwiązaniu kłopotu natury kryminalnej, przy której poległy służby specjalne całego świata. Dlaczego akurat jego, skromnego urzędnika? To sprawka rachunku prawdopodobieństwa oraz pewnej tajemniczej damy, podającej się za medium. Dość powiedzieć, że geniuszowi zła winien się przeciwstawić geniusz pozytywny, najlepiej taki, który sam o swoim geniuszu nie wie 2). Hipoteusz wzdraga się, wykręca, odmawia – ale zbieg okoliczności i akcja rozgrywająca się tegoż samego wieczora sprawiają, że ostatecznie daje się namówić na wzięcie udziału w poszukiwaniach zaginionego (prawdopodobnie porwanego) na Morzu Egejskim frachtowca, z ładownią pełną czegoś niezwykle cennego. W tym miejscu rozpoczyna się właściwa akcja, pełna przygód i humoru, z depczącymi po piętach szpiegami i przedziwnymi środkami lokomocji. Dość wspomnieć, że przez karty książki przewija się superagent James Tempel, czyli skrzyżowanie Jamesa Bonda z Simonem „Świętym” Templarem 3), a z biegiem fabuły czytelnik przekonuje się, że pierwiastek geniuszu rozkłada się na obydwu tytułowych bohaterów, a nawet z przewagą po stronie sympatycznego czworonoga. Powieść, czytana po latach, w innym ustroju społeczno-politycznym i realiach gospodarczo-technologicznych, niewiele traci na wartości. Duża w tym zasługa przeniesienia akcji w przeszłość, a więc czasy obce dzieciom i młodzieży zarówno w latach 80., jak i obecnie. Na szczęście obyło się bez wychwalania socjalizmu, a pochwała skromności i sumienności – cóż, cnoty te potrzebne są także dzisiaj. No i także dzisiaj można spotkać uprzykrzających życie sąsiadów płci obojga… Na okładce powieści widnieje dwóch autorów. Pierwszym był zmarły ćwierć wieku temu Władysław Orłowski, doktor nauk humanistycznych, pisarz, dramaturg i scenarzysta, którego twórczość dla młodszego czytelnika ograniczyła się bodaj do dwóch książek: niniejszej oraz „Niezwykłych przygód Józefiny” (1982). Drugim zaś Witold Maciej Orłowski, o którym wiadomo niewiele. Takie miano nosi wprawdzie urodzony w 1962 roku profesor nauk ekonomicznych (w czasie powstawania powieści miał dwadzieścia parę lat), lecz nic mi nie wiadomo na temat jego nienaukowych publikacji – ani pokrewieństwa między tymi osobami (choć Wikipedia podaje, że Witold Maciej urodził się tam, gdzie Władysław zmarł, czyli w Łodzi). 1) Młodszym czytelnikom Esensji naleźy się w tym miejscu małe wyjaśnienie: w tamtych czasach bank był jeden (Państwowa Kasa Oszczędności, czyli PKO), a ponieważ pracownicy głównie państwowych firm wypłaty odbierali w gotówce, w swych zakładach pracy, w bankach panował o wiele mniejszy ruch niż obecnie. Wizyta tak znaczących osób była więc CZYMŚ. 2) Przychodzi tu na myśl oczywiste skojarzenie z filmem „Niezniszczalny”, nakręconym jednak kilkanaście lat po wydaniu powieści. 3) Ciekawostką jest, że w ekranizacjach ich przygód, w obu rolach występował m.in. Roger Moore – w latach 60. grał „Świętego”, w latach 70. Bonda.
Tytuł: Tajna misja Hipoteusza Grippy i gadatliwego psa Artakserksesa Data wydania: 1986 ISBN: 83-03-01376-9 Format: 168s. 165×240mm Gatunek: dla dzieci i młodzieży, fantastyka, humor / satyra, przygodowa |