powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXLIII)
styczeń-luty 2015

O Ziemiomorzu raz jeszcze: „Najdalszy brzeg”, czyli wyprawa na kraniec świata
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
AH: Dla mnie ciekawe jest to, że rozpad porządku świata, ta lawina złowrogich zmian, którą wywołał Cob, manifestuje się w różny sposób w różnych miejscach. Czarodzieje zapominają magii, ludzie tracą serce do swojego rzemiosła i poczucie sensu życia, plenią się uzależnienia, przemoc, wybuchają zbrojne konflikty… Potem trafiamy do ludu żyjącego na tratwach i przez chwilę wydaje się, że to plemię pozostaje poza zasięgiem wszelkiego zła, jakie występuje w szerokim świecie. Aż do nocy Długiego Tańca, gdy okazuje się, że ich śpiewacy nagle zapomnieli wszystkich pieśni. Bardzo mi się podoba moment, kiedy Arren jakby przełamuje urok ciążący na wszystkich, śpiewając pieśń o stworzeniu Ea. Słowa „tylko w ciemności światło, tylko w umieraniu życie” są odpowiedzią na strach i brak nadziei.
BN: Ja z kolei pamiętam wizytę u kobiety, która zapomniała swoje imię. No i wspominanych wcześniej narkomanów. Ale skoro już wspomniałaś o młodym księciu, który przecież jest – obok Geda i na pewno bardziej niż Cob – głównym bohaterem powieści: wątek relacji pomiędzy chłopcem i Krogulcem, choć istotny, nie wydaje mi się w pełni satysfakcjonujący. Mam wrażenie, że ów związek mentora i ucznia nie wyróżnia się jakoś specjalnie na tle innych. Chłopak podziwia arcymaga, ale też od czasu do czasu się buntuje. Ged wygłasza złote myśli tudzież ratuje Arrena, gdy ten, nie usłuchawszy jego ostrzeżeń, pakuje się w kłopoty. Na koniec stają się sobie bardzo bliscy i kiedy to Krogulec potrzebuje pomocy, młodzieniec mu jej udziela, wynosząc go na rękach z powrotem do świata żywych. Tym razem to książę dojrzewa i uczy się odpowiedzialności, natomiast Ged, reprezentant starszego pokolenia ostatecznie usuwa się w cień.
AH: Na mnie duże wrażenie zrobił epizod, gdy Ged, Arren i szalony farbiarz Sopli znajdują się razem na łodzi, na środku otwartego oceanu, a szaleństwo Sopliego zaczyna się udzielać Arrenowi. Książę, który dotąd ufał Arcymagowi bez zastrzeżeń, wręcz go idealizował, teraz zaczyna wątpić, bać się, w końcu wpada w panikę, a kiedy pojawia się prawdziwe zagrożenie, nie bardzo jest w stanie działać. Myślę, że to była dla Arrena ważna lekcja pokory.
BN: Powiem sentencjonalnie, że myślący człowiek powinien wątpić. Choć prawdą jest także to, że wędrowcy połączeni wspólnym celem powinni sobie ufać. Z podobnych scen, pamiętam (aczkolwiek dość mętnie, przyznaję) sytuację, gdy Arren – zdaje się po części z własnej winy – został pojmany przez łowców niewolników i Ged przychodzi go uwolnić.
MC: Zgadzam się, relacja Geda i Arrena do najciekawszych nie należy, wydaje się raczej elementem podyktowanym chęcią uczynienia z tej wyprawy kamienia milowego w historii Archipelagu. Musi być ten element łączący stare z nowym i jest nim właśnie wyprawa i współpraca obu bohaterów. Dostrzegam w tym nawet pewne podobieństwo z „Lewą ręką ciemności” i jakże symboliczną podróżą poprzez Lód. To, co w tamtej powieści stanowiło jednak epizod (niezmiernie ważny, ale wciąż tylko epizod), zostało w „Najdalszym brzegu” rozciągnięte do rozmiarów całej książki.
BN: Rzeczywiście, w obydwu powieściach wędrówka dwójki bohaterów powoduje ich przemianę. Choć w przypadku Estravena i Genly’ego bardziej pamiętam zmaganie się z niegościnną naturą oraz swego rodzaju zakłopotanie, kiedy dwaj tak obcy sobie ludzie zostają skazani na swoje wyłączne towarzystwo. Ale tak – przeprawa przez Lód była też swego rodzaju próbą. Dla bohaterów „Najdalszego brzegu” najważniejszą próbą-wędrówką jest ta przez Suchą Krainę, podczas której zamieniają się role: najpierw Ged prowadzi Arrena, potem to chłopak musi wydostać stamtąd towarzysza. Sama kraina umarłych jest jednym z ciekawszych miejsc opisanych z „Ziemiomorzu”. Po raz pierwszy pojawiała się „Czarnoksiężniku z Archipelagu” (Ged wyprawił się tam za duszą chłopca, którego usiłował uratować) i już tam sprawiła bardzo przygnębiające wrażenie. W tomie trzecim owo wrażenie się pogłębia. Ponura, martwa dziedzina wiecznej nocy pod nieruchomymi gwiazdami, gdzie wegetują dusze mieszkańców Archipelagu, zdecydowanie nie jest miejscem, do którego chciałoby się trafić.
AH: Kto by nie chciał, ten by nie chciał… Ja bym sobie tę krainę chętnie pozwiedzała turystycznie. Zwracam natomiast uwagę, że Le Guin wykorzystała wyobrażenia na temat życia pozagrobowego funkcjonujące w niektórych kulturach naszego świata. Kraina półmroku, po której snują się zobojętniałe cienie, niezdolne odczuwać uczuć, śmiać się czy płakać („Ich twarze były zupełnie spokojne, wolne od gniewu i pożądania, w ocienionych oczach zaś nie kryła się nawet najsłabsza nadzieja”), niesie skojarzenia z greckim Hadesem. Natomiast motyw, że w krainie umarłych nie ma wody i cienie piją pył, jest wzięty z wierzeń babilońskich.
BN: Ciekawe, o wierzeniach babilońskich nie wiedziałam, z Grekami mi się nie skojarzyło, ale fakt. Swoją drogą interesujące, czemu wyżej wspominane nacje (i nie tylko one, bo i w wierzeniach skandynawskich ci, którzy nie umarli w walce trafiali do ponurej dziedziny Hel) stworzyły tak ponure wyobrażenia, zamiast wymyślić sobie drugie życie tyle że bez głodu i innych niedogodności, jak czynili inni. A skoro już o tym – nagle mnie uderzyło kolejne religijno-mitologiczne skojarzenie: Ged, aby uratować świat dobrowolnie schodzi do krainy umarłych, poniekąd składa ofiarę (z rzeczy, która prawdopodobnie była dlań cenniejsza, niż życie albo przynajmniej równie cenna) i z niej powraca. Tyle że we wszystkich znanych mi przykładach, tego rodzaju działanie było przedsiębrane dla zyskania czyjegoś życia (doczesnego lub wiecznego): konkretnej osoby (Orfeusz) czy zbiorowości. Tymczasem Ged zstępuje do Suchej Krainy, by przynieść Cobowi śmierć.
AH: I równocześnie przywrócić światu równowagę. Poświęcając swoją moc, Ged zamyka bramę między światami, którą otworzył Cob, a uratowane zostaje w ten sposób całe Ziemiomorze.
BN: Z całej książki najbardziej zapadła mi w pamięć rozmowa Geda z Cobem na krawędzi szczeliny, gdy Krogulec pyta nekromantę „czym jest miłość” na co tamten odpowiada „władzą” i właśnie sam opis tego, jak Ged zamyka pęknięcie świata. W sumie nie wiem czemu – nie jest on przecież ani długi ani malowniczy. Jednak sam gest, kiedy swoją laską Ged kreśli ognistymi liniami w powietrzu Suchej Krainy runę Agnen runę zamknięcia i końca, „którą pieczętuje się trumny i zamyka drogi” mnie porusza. Ma w sobie coś nieodwołalnego. Myślę, że to właśnie wtedy Ged traci moc. Czasami wracam do tej sceny i nieodmiennie wtedy najzupełniej dosłownie z wrażenia włosy stają mi dęba. Sama tego nie rozumiem.
MK: Ja za to zupełnie nie pamiętałam tej sceny, dopóki o niej nie napisałaś. Za to teraz, gdy o tym myślę, przypominam sobie, że podobała mi się chyba najbardziej z całej książki: właśnie ten stosunkowo prosty opis zamknięcia szczeliny. Chyba właśnie ta prostota jest najbardziej poruszająca. Rozmowa z Cobem, nakreślenie runy, to wszystko, żadnego patosu. Zamknięcie, koniec. Być może także właśnie utrata mocy – co musiało być, nawiasem mówiąc, straszliwie bolesne, zwłaszcza dla kogoś, kto był najpotężniejszym pośród magów…
AH: Mam wrażenie, że Ged oddał swoją moc, zakładając, że będzie to oznaczało również oddanie życia, i dlatego się nie zawahał. Gdyby wiedział, że przeżyje, może zadrżałaby mu ręka, kto wie? Natomiast gdy chodzi o to, który fragment zakończenia zrobił na nas największe wrażenie – w moim przypadku był to mozolny powrót z krainy umarłych, gdy Arren najpierw wlecze słabnącego Geda przez Góry Cierpienia, a na końcu go niesie, oraz pojawienie się Kalessina. Bardzo lubię tego prastarego, tajemniczego smoka oraz moment, kiedy już nawet Arren zwątpił, czy jest sens ratować mistrza, a Kalessin po prostu mówi „wsiadajcie”, zaś w oczach ma błysk „odwiecznego rozbawienia”. Tak jakby Kalessin w przeciwieństwie do Geda i Arrena dobrze wiedział, że Ged ma przed sobą jeszcze całkiem sporo życia.
BN: Podejrzewam, że dla czarodziejów z Ziemiomorza magia była treścią ich życia, pasją, powołaniem. Utrata czegoś takiego to zarazem utrata jednego z filarów osobowości, ale też celu. Zawsze żałowałam, że Le Guin tak postąpiła ze swoim bohaterem. Można by powiedzieć, że za przywrócenie ładu w świecie to niewielka cena – zwłaszcza, że spowodowane przez Coba zaburzenie prowadziło do ogólnego osłabienia magii, ale też ogólnego osłabienia talentów i umiejętności ludzi Ziemiomorza, więc można by do tego podejść czysto ilościowo, ilu straciło a ilu zyskało – jednak dla samego Geda to przecież wszystko, co miał i wiele z tego, czym był. Pozytywne przesłanie (już z tomów dalszych) jest takie, że mimo wszystko Ged pozostał sobą i zachował choć część charyzmy. Ale i tak mi szkoda a „pociechę”, jaką zafundowała mu pisarka w tomie czwartym uważam za niewystarczającą. Natomiast w kwestii smoka, też go lubię i cieszę się, że pojawia się także w następnych tomach – które będą przedmiotem dalszych części dyskusji.



Tytuł: Ziemiomorze
Tytuł oryginalny: The Earthsea
Data wydania: 7 listopada 2013
ISBN: 978-83-7839-665-9
Format: 944s. 150×231mm; oprawa twarda
Cena: 69,90
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:

Tytuł: Najdalszy brzeg
Tytuł oryginalny: The Farthest Shore
Data wydania: 31 stycznia 2011
Przekład: Paulina Braiter
Wydawca: Książnica
ISBN: 978-83-24579-36-5
Format: 264s. 125×195mm
Cena: 24,90
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:

Tytuł: Najdalszy brzeg
Tytuł oryginalny: The Farthest Shore
Data wydania: 26 października 1996
Przekład: Paulina Braiter
ISBN: 83-8686-829-5
Format: 223s. 142×202mm
Cena: 24,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

96
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.