powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXLIII)
styczeń-luty 2015

Zanim nadszedł Batman… był Jim Gordon
Danny Cannon, T.J. Scott, Rob Bailey, Dermott Downs, Paul A. Edwards, Guy Ferland, Karen Gaviola, Tim Hunter ‹Gotham›
„Gotham” reklamowano jako serialowy prequel historii o Batmanie. Jednak uczynienie głównym bohaterem Jima Gordona nie wychodzi tej produkcji na dobre – bo zamiast opowieści o samym Gotham dostajemy średniej jakości, niespecjalnie klimatyczny serial detektywistyczny.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Oczywiście Jim Gordon to tylko jedna z wielu znanych postaci, której historie będziemy mogli obserwować w kolejnych odcinkach „Gotham”. Szybko poznajemy zarówno przyszłą Kobietę-Kota, jak również Pingwina i samego Bruce’a Wayne’a (wraz z nieodłącznym, ale na szczęście odległym od stereotypów, Alfredem). Wszyscy oni stanowią jednak tło dla całego szeregu kłopotów, w które wplątuje się Jim Gordon – jeszcze jako młody, pełen ideałów detektyw uczący się życia w mieście od swojego bezwzględnego i skorumpowanego partnera. Jest zresztą Gordon postacią cokolwiek nieoczywistą: niby urodził się w Gotham i (zakładam) tam też się wychował, ale z jakichś nieznanych nam bliżej powodów zachował swój krystalicznie czysty charakter i przekonanie o tym, że działając zgodnie z prawem zdoła zmienić całe miasto.
W Gotham, jak to w Gotham, dzieje się bardzo dużo: zabójstwa, wojny gangów, jeszcze więcej zabójstw, porwania, korupcja itp. Obraz ponurego i niebezpiecznego miasta został bardzo ciekawie zaprezentowany, choć bezustanne wykorzystywanie tej samej sekwencji dachów i kominów zdradza brak wyobraźni twórców. Podobnie jak powtarzanie (zamiast czołówki) ciągle tych samych scen. Czasami można odnieść wrażenie, że przedstawiony wizerunek miasta został niejako wygładzony, a wszystko, co się w nim dzieje musi w oczywisty sposób dotyczyć któregoś z głównych bohaterów. Gordon i jego partner, Harvey Bullock, raz po raz dostają do rąk skomplikowane dochodzenia, jak gdyby nikt inny nie mógł się tym zająć. Mają oni oczywiście swoich wrogów nie tylko pod postacią gangsterów o miękkim sercu, ale też pary gliniarzy z wydziału wewnętrznego, którzy za cel postawili sobie udowodnić, że Gordon nie jest wcale taki dobry.
Wszystko to składa się na pozornie złożoną, wielowątkową historię, której kolejne etapy prezentowane nam w kolejnych odcinkach coraz bardziej się ze sobą łączą i zazębiają. Jednak najbardziej boli fakt, że wszystko to jedynie przykrywka dla dość typowych historii detektywistycznych. Owszem, niekiedy zmienia się punkt widzenia i typ narracji (oczywiście najczęściej w centrum występuje sam Gordon, nie zabrakło jednak odcinków, w których pierwsze skrzypce odgrywa Pingwin, młody Wayne czy Harvey), jednak mam wrażenie, że czegoś tu jednak zabrakło. Wydaje się, że podobnie myśli Bruce Wayne, który stara się dostrzec związki między poszczególnymi wydarzeniami i zrozumieć Gotham. Ma on jednak o wiele większe pole do popisu niż widz, ograniczony w swoich poszukiwaniach do obrazów serwowanych przez twórców serialu.
Raz po raz wychodzące z kolejnych odcinków tajemnice czy historie (jak choćby przeszłość dziewczyny Gordona) dodają całości odpowiedniego smaczku, podobnie jak pojawiające się raz po raz nowe postaci (Zsasz czy Ivy). Być może wielbiciele komiksu o nietoperzu będą czerpali prawdziwą przyjemność z doszukiwania się kolejnych smaczków przemycanych zupełnie mimochodem w kolejnych częściach, jednak dla szarego widza przedstawione historie nie będą cechowały się niczym wyjątkowym. Mając do dyspozycji prawdziwą kopalnię pomysłów oraz praktycznie gotową scenografię, twórcy zdają się postępować nad wyraz ostrożnie, by nie rzecz – nieśmiało. Skala wydarzeń jest bardzo ograniczona, a kiedy wreszcie zaczyna się coś dziać… wszystko kończy się zupełnie niesatysfakcjonującym i cokolwiek ckliwym finałem jeszcze w tym samym odcinku.
W efekcie ciężko wychwycić, do czego ten serial tak naprawdę zmierza. Gordon poczyna sobie jak gdyby nikt nie mógł go zabić, zaś gangsterzy (którzy powinni byli się go pozbyć co najmniej kilkanaście razy) okazują podziwu godną wstrzemięźliwość. I to w mieście, w którym Victor Zsasz wchodzi do komisariatu w biały dzień i przegania z niego wszystkich mundurowych! Dobro stara się zwalczać zło w taki sposób, że bardzo szybko (obserwując te same miny Jima Gordona) zaczynamy kibicować tym złym. Pomaga znakomita kreacja Pingwina, który potrafił znaleźć dla siebie miejsce w przestępczym światku Gotham, nieco mniej ciekawa, ale wciąż przekonująca, zblazowana Fish czy niejednoznaczny, skorumpowany Harvey Bullock. W interesujący sposób przedstawia się także wprowadzony w ostatnich odcinak Harvey „jeszcze-nie-dwie-twarze” Dent.
Ogląda się kolejne przygody Gordona całkiem przyjemnie, ale chemii między bohaterami jest tu niewiele (aczkolwiek duet Gordon-Bullock okazuje się bardzo często motorem napędowym całej opowieści, nawet jeśli jego podstawy opierają się na przerysowanym, do bólu praworządnym Gordonie, który nie chce pogodzić się z realistycznym podejściem swojego kolegi). Jeśli zaś o wątek miłosny chodzi, to, paradoksalnie, prezentuje się on lepiej w swojej młodzieńczej formie w kontaktach młodego Wayne’a z Seliną niż w dorosłym związku Gordona z Barbarą.
„Gotham” jest nieudanym skokiem na popularność Batmana, pozbawioną rozmachu opowieścią o mieście i niedopracowaną historią kilkunastu oderwanych od rzeczywistości bohaterów. I nawet bez porównań do Nolanowskiej trylogii nie da się ukryć, że więcej emocji potrafi już wzbudzić „Downton Abbey” niż „Gotham”.



Tytuł: Gotham
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 42 min
Gatunek: dramat, thriller
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.