powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXLIV)
marzec 2015

Berlinale 2015: Kwiat pustyni
Werner Herzog ‹Queen of the Desert›
Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć; nie licząc poświęconego Fini Straubinger dokumentu „Kraina ciszy i ciemności”, po latach kręcenia filmów o silnych mężczyznach Werner Herzog postanowił po raz pierwszy opowiedzieć o... kobiecie. Po obejrzeniu „Queen of the Desert” jego decyzja nie wydaje się już aż tak zaskakująca – bez względu na swoją płeć, podróżniczka, archeolog i doradczyni polityczna Gertrude Bell to tak naprawdę typowa bohaterka Herzoga.
ZawartoB;k ekstraktu: 10%
‹Queen of the Desert›
‹Queen of the Desert›
Wykształcona w Oksfordzie Gertrude Bell (górująca nad resztą obsady Nicole Kidman) dusi się w rodzinnym domu. Choć matka najchętniej wydałaby ją za mąż, po wielu namowach ojciec pozwala jej ostatecznie wyjechać do Teheranu. Gertrude poznaje tam jednego z pracowników ambasady brytyjskiej, Henry′ego Cadogana (James Franco grający Jamesa Franco), dzięki któremu zdoła lepiej zrozumieć i pokochać kulturę Bliskiego Wschodu. To właśnie ta fascynacja zyska Gertrude przydomek nieoficjalnej królowej pustyni, z której zdaniem będzie się liczył nawet sam Churchill.
Od kiedy David Lean nakręcił „Lawrence′a z Arabii”, co drugi filmowiec pragnie powtórzyć jego wyczyn, kiedy dorośnie. Mogłoby się wydawać, że dla Wernera Herzoga będzie to stosunkowo proste zadanie – w końcu legendarny niemiecki reżyser dał się poznać jako człowiek, który nie daje się złamać żywiołom bez względu na to, czy mowa o amazońskiej dżungli, mroźnej Antarktydzie, czy Klausie Kinskim. Nic bardziej mylnego.
„Queen of the Desert” to bez wątpienia jeden z najsłabszych filmów Herzoga i to nie dlatego, że po raz kolejny wzbudza kontrowersje – raczej dlatego, że nie wzbudza zupełnie żadnych. Herzog najwyraźniej z wiekiem złagodniał i w przeciwieństwie do terroryzowanych przez niego miesiącami aktorów, widzom raczej nie wyjdzie to na dobre. Jego najnowsze dzieło to po prostu mocno zakurzona ramotka, w której nie brak scen rodem z marnego harlequina.
W filmie nawiązującym do klasycznych romantycznych epopei w stylu „Doktora Żywago” można pozwolić sobie na pewien sentymentalizm, zaskakują jednak niezamierzone chyba do końca wątki humorystyczne. Podczas projekcji salwy śmiechu wzbudzał biedny Robert Pattinson w pełnym rynsztunku T.E. Lawrence′a, do pierwszego pocałunku pomiędzy Gertrude i Henrym omal nie dochodzi na tle zajętego podejrzanie wyglądającymi szczątkami sępa (którego Herzog znalazł gdzieś na poboczu drogi i w charakterystycznym dla siebie stylu przywlókł na plan), a otwierająca film scena to już czysta farsa obfitująca w barwne wyzwiska i mało subtelne aktorstwo. Nie brak tu też pełnych życiowej mądrości stwierdzeń w stylu: „Płacz ma tylko jedną zaletę – mniej się wtedy sika.”
Podczas konferencji prasowej Herzog nie mógł nachwalić swojej aktorki, Kidman nie robi tu jednak zbyt wiele - niezrażona porażką „Grace księżnej Monaco” po raz kolejny gra ikonę, a nie człowieka. „Jestem w takim momencie mojego życia, że nade wszystko pragnę odkrywać coś nowego i szukam historii, które wykraczają poza moje poczucie bezpieczeństwa” - powiedziała dziennikarzom aktorka. „Nie chcę po prostu wsiadać do samochodu i dojeżdżać codziennie do studia, więc kiedy Werner zapytał, czy pojadę do Maroka i zamieszkam z nim na pustyni, zapytałam tylko, czy mogę zabrać ze sobą dzieci. Od tego momentu robiłam rzeczy, których pewnie nigdy nie uda mi się już powtórzyć.” Oby. Jej rola ogranicza się do pisania listów na skraju wypełnionego płatkami róży basenu, uwodzenia mężczyzn i odjeżdżania na wielbłądzie w stronę zachodzącego słońca.
Herzog po raz pierwszy usłyszał o Bell dzięki swojemu przyjacielowi i od początku był nią zafascynowany. „Postanowiłem nakręcić film o tęsknocie, o wspaniałej kobiecie, o przestrzeni, o pustyni, o poezji. Ukazuję w nim inną stronę świata, który jest ostatnio tak demonizowany w mediach.” Brzmi to bardzo ładnie, ale z tak ambitnych deklaracji nie wynika nic konkretnego. „Queen of the Desert” nie stanowi próby zrozumienia motywacji kierujących Bell i jedyne wyjaśnienie jej zamiłowania do zupełnie obcej kultury można znaleźć w powtarzanym co kilka minut zdaniu, że w Beduinach fascynowała ją ich „poezja życia”. To film o subtelności historycznych superprodukcji z lat 60. i każdy, kto choć raz musiał wysiedzieć do końca na „Kleopatrze” zrozumie, że nie jest to komplement. Epicka porażka.



Tytuł: Queen of the Desert
Reżyseria: Werner Herzog
Scenariusz: Werner Herzog
Muzyka: Klaus Badelt
Rok produkcji: 2015
Kraj produkcji: USA
Gatunek: biograficzny, dramat
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 10%
powrót; do indeksunastwpna strona

5
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.