Specjalnie dla Was oceniliśmy piątkę nominowanych do Oscara w kategorii dzieła nieanglojęzycznego filmów. Pewnym zaskoczeniem może być, że to nie nasza „Ida” jest faworytem redakcji do tej nagrody…  | ‹Timbuktu›
|
5. Timbuktu(2014, reż. Abderrahmane Sissako) Głębokie choć nieco pobieżne spojrzenie na Islam, jego zasady, kulturę i tradycję. Taka próba przybliżenia tematu szerokiej międzynarodowej widowni, by zrozumiała drugą stronę. Trochę za dużo dla mnie egzotyki i etnografii, za to bardzo czytelne spojrzenie na trzeci jakże niesprawiedliwy świat, w którym sytuacja kobiet jest beznadziejna… To zdecydowanie zbyt schematyczne zmierzenie się z problemem, raczej bez większej finezji, za to w sposób czytelny dla przeciętnego zachodniego odbiorcy. Film nie pozostawia obojętnym, ale czy naprawdę trzeba operować powszechnie znanymi schematami, by powiedzieć o niebezpieczeństwach współczesnego świata? Wolę subtelniej, pomiędzy słowami, w ciszy przeżywać takie opowieści, ale „Timbuktu” tego nie ma. Oczywiście całość jest odpowiednio wstrząsająca i przejmująca, by uderzyć w widza żyjącego w świecie opływającym w dostatkach. Średnia ocen: 7.00  | ‹Mandarynki›
|
4. Mandarynki(2013, reż. Zaza Urushadze) Można film Uruszadzego potraktować jako antywojenny moralitet, a w postaci Iva widzieć inkarnację któregoś z biblijnych mędrców. Taka interpretacja nie byłaby daleka od prawdy. Gruziński reżyser stara się jednak nie nadawać swemu dziełu zbyt patetycznego charakteru. Potrafi też powściągnąć naturalne w takim przypadku – vide temat – skłonności do opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu. Tym bardziej że mogłoby się to dla niego zakończyć oskarżeniami o brak obiektywizmu. Zapewne właśnie z tego powodu reżyser (i scenarzysta w jednym) całą dramatyczną opowieść przedstawia z trzeciego punktu widzenia, „wcielając” się w neutralnych Estończyków, którzy wbrew sobie zostają wrzuceni w sam środek Piekła. Dzięki takiemu zabiegowi Uruszadze jest w stanie wyważyć racje historyczne, przy jednoczesnym uniknięciu pokusy emocjonalnego uwikłania. Podobne historie w życiu się zdarzają i rzadko kiedy kończą happy endem. Nie ma go też – bo zwyczajnie być nie ma prawa – w „Mandarynkach”. Dramatyczny finał pozwala natomiast autorowi przytoczyć odwieczną prawdę, z którą w zasadzie nikt nie powinien polemizować – że dana ziemia należy do tych, którzy w niej spoczywają. Średnia ocen: 7.33  | ‹Ida›
|
3. Ida(2013, reż. Paweł Pawlikowski) Wysmakowane czarno-białe zdjęcia, podkreślający kameralny nastrój format obrazu, trochę Coltrane’a, trochę Bacha – trudno czynić zarzut z tego, że „Ida” Pawła Pawlikowskiego bardzo chce się podobać, tym bardziej, że wyrafinowana forma nadaje kolejnej opowieści o bolesnej polsko-żydowskiej pamięci subtelność wiersza (co jest przyjemną odmianą po plakatowej łopatologii „Pokłosia”). Film konsekwentnie unika oskarżycielskich tonów, a oprawców (zarówno stalinowskich, jak i tych z czasów wojny) pokazuje jako postaci tragiczne, którym można współczuć. Sędzia Wanda Gruz, ciotka tytułowej bohaterki, nie jest tu potworem z prawicowej bajki o żydokomunie, ale kimś, komu wojna odbiera rodzinę, a nowy ustrój wiarę w komunistyczne ideały. Wspaniała Agata Kulesza oddaje sprzeczności tkwiące w tej postaci – humor i cynizm, umiejętność korzystania z życia i bezwzględność, ale przede wszystkim rozpacz i poczucie przegranej. Ciotka Wanda jest dla Idy, nowicjuszki z zakonu, przewodniczką po „prawdziwym” życiu – takim z okrutną Historią i trudnymi dylematami codzienności, ale również z papierosami, jazzem i seksem. Film Pawlikowskiego jest poniekąd coming of age movie, w którym Ida, po serii doświadczeń i światopoglądowych konfrontacji, osiąga samowiedzę i dokonuje pierwszego dorosłego wyboru w życiu. Tu „Ida” trochę zawodzi – reżyser nie zadał sobie wiele trudu, by przekonująco umotywować finałową decyzję bohaterki o powrocie do klasztoru, odmalowanego tu jako miejsce nudnej rutyny, a nie duchowych uniesień. Nie mówiąc już o tym, że wybór bohaterki jest ucieczką przed życiem i historią – a nie próbą zmierzenia się z nimi (co, jak sądzę, miało być głównym przesłaniem filmu). Średnia ocen: 7.38  | ‹Dzikie historie›
|
2. Dzikie historie(2014, reż. Damián Szifrón) „Dzikie historie”, czarna komedia w reżyserii Damiána Szifróna, to argentyński kandydat do Oscara dla filmu obcojęzycznego. Nominacja jest jak najbardziej zasłużona – to film dziko zabawny, pomysłowy i przewrotny. W „Dzikich historiach” Szifrón pokazuje, jak niewiele potrzeba, by wyzwolić w człowieku pierwotne instynkty, agresję i szaleństwo. Zawód miłosny, chamstwo na drogach, niesprawiedliwy mandat – wszystko może przelać czarę goryczy i uwolnić naszego wewnętrznego, wyjątkowo wściekłego zwierzaka. Chwilami film Argentyńczyka ogląda się jak komediową wersję „Upadku” Joela Schumachera, gdzie narastająca frustracja doprowadza bohatera granego przez Michaela Douglasa do sięgnięcia po broń i sterroryzowania Los Angeles. Szifrón udowadnia, że czarny humor może być równie katartyczny co tragedia – wywołujące histeryczny śmiech, coraz to zmyślniejsze akty przemocy w „Dzikich historiach”, są przecież reakcjami na zupełnie prozaiczne kopniaki, które rzeczywistość może wymierzyć każdemu. Film jest tak świetnie pomyślany, zagrany i wyreżyserowany, że nie obraziłbym się ani trochę, gdyby pokonał „Idę” i „Lewiatana” w oscarowym głosowaniu. Średnia ocen: 8.25  | ‹Lewiatan›
|
1. Lewiatan(2014, reż. Andriej Zwiagincew) Andriej Zwiagincew zabłysnął w genialnym „Powrocie”, później nieco rozczarował „Wygnaniem”, poprawił swe notowania „Eleną”, by znów zachwycić nagrodzonym w Cannes „Lewiatanem”. I jest to nagroda ze wszech miar zasłużona. „Lewiatan” to naprawdę doskonałe kino. Opowieść o rozgrywce o pewną nadmorską posiadłość na dalekiej północy, w której po jednej stronie z początku staje jej właściciel wspierany przez swego kolegę z wojska, obecnie wziętego moskiewskiego prawnika, a z drugiej strony lokalny mer i działające na jego korzyść służby państwowe, sprawdza doskonale jako thriller, jako obraz współczesnej Rosji, jako zawoalowana krytyka Putinowskich rządów, jako swego rodzaju przypowieść. Zwiagicew jest mniej symboliczny niż w „Powrocie” (oprócz przewijającego się co jakiś czas szkieletu tytułowego potwora, będącego dość jasnym symbolem), stawia na konkretną, spójną, współczesną opowieść. Liczba interpretacji jest jednak bardzo szeroka – mamy tu wszak nie tylko krytykę władzy, ale także rosyjskiego zatomizowanego społeczeństwa, działalności Cerkwi, poszukiwanie przyczyn takiego stanu rzeczy… Nie ma zaś w filmie Zwiagincewa krzty nadziei, jego pesymizm jest wręcz przytłaczający. Dodatkowego kontekstu dostarcza fakt, że film wybitnie antyrządowy, bezwzględnie krytyczny wobec Rosji, doczekał się współfinansowania z ministerstwa kultury. Lewiatan jest najwyżej tak potężny, że nie przejmuje się tymi, którzy w jakikolwiek sposób próbują się mu przeciwstawić. Średnia ocen: 8.33
Tytuł: Timbuktu Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Francja Czas trwania: 97 min Gatunek: dramat
Tytuł: Mandarynki Tytuł oryginalny: Mandariinid Data premiery: 6 czerwca 2014 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Estonia, Gruzja Czas trwania: 90 min Gatunek: dramat, wojenny
Tytuł: Ida Data premiery: 25 października 2013 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 80 min Gatunek: dramat
Tytuł: Dzikie historie Tytuł oryginalny: Relatos salvajes Data premiery: 2 stycznia 2015 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Argentyna, Hiszpania Czas trwania: 122 min Gatunek: dramat, komedia, thriller
Tytuł: Lewiatan Tytuł oryginalny: Левиафан [Leviafan] Data premiery: 21 listopada 2014 Obsada: Aleksiej Sieriebriakow, Jelena Liadowa, Władimir Wdowiczenkow, Roman Madianow, Anna Ukołowa, Aleksiej Rozin, Siergiej Pochołajew, Płaton Kamieniew, Siergiej Baczurski, Walerij Griszko, Ałła Jemincewa, Margarita Szubina, Dmitrij Bykowski, Igor SawoczkinRok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 141 min Gatunek: dramat |