Gdy trzech Szwedów zdecydowało się przed dwoma laty powołać do życia formację Palefeather, można było z góry założyć, że zostanie ona okrzyknięta supergrupą. Nie bez powodu. Każdy z muzyków udzielał się przecież już wcześniej w zespołach, które wpisały się na trwałe do historii skandynawskiego rocka. Ciekawe tylko, czy wydany w ubiegłym roku album „Palefeather” okaże się efemerydą, czy początkiem dłuższej przygody.  |  | ‹Palefeather›
|
Do tej pory położone w centrum Szwecji niespełna czterdziestotysięczne miasto Falun wielbicielom rocka mogło kojarzyć się głównie jako baza wypadowa grupy Sabaton. Nie tak dawno jednak narodził się w nim – i częściowo, gwoli ścisłości, w Sztokholmie – jeszcze jeden zespół – trio Palefeather. Nie znacie? Spokojnie, nie jest to powód do wstydu. Przynajmniej nie w tej chwili. Jak będzie za kilka lat, trudno na razie wyrokować. Palefeather to klasyczna supergrupa; każdy z tworzących ją muzyków dał się bowiem poznać już w przeszłości. Perkusista Robin Berg pierwsze kroki na scenie stawiał przed kilkunastoma laty w powermetalowej formacji Amaran; kiedy się rozpadła, trafił do specjalizującego się w mariażu death z doom metalem October Tide; jednocześnie odkrył też w sobie zamiłowanie do post-rocka i dzisiaj spotkać można go w dwóch kapelach poruszających się po obrzeżach tego gatunku – Aoria oraz A Swarm of the Sun. Multiinstrumentalista Pierre Stam oraz gitarzysta Björn Pettersson zdobyli z kolei popularność jako współtwórcy grającego melodyjny death metal In Mourning; ten drugi dodatkowo zasila swym talentem post-metalowy (z doomowym zacięciem) zespół Majalis.  | |
Jak widać, cała trójka na brak zajęć na pewno nie narzeka. A mimo to postanowili oderwać się od swoich codziennych obowiązków i sklecić coś wspólnie „na boku”. Do sprawy podeszli jednak nad wyraz poważnie, uznając z góry, że to, co wydadzą pod szyldem Palefeather, ma być nie tylko kolejną pozycją w ich coraz bogatszej dyskografii, ale wręcz pozycją znaczącą. Materiał nagrany pod okiem Michaela Nordströma, a następnie „obrobiony” przez Magnusa Lindberga (między innymi perkusistę Cult of Luna), ujrzał światło dzienne w marcu 2014 roku dzięki norweskiej (mającej siedzibę w Trondheim) wytwórni Aftermath Music. Na krążku znalazły się zaledwie cztery instrumentalne kompozycje, ale za to dwie z nich zdecydowanie przekroczyły długością magiczną granicę dziesięciu minut. I już ten fakt podpowiada co nieco na temat przynależności stylistycznej muzyki zarejestrowanej przez Szwedów. Dużo w niej elementów post-rocka, niewiele mniej rocka progresywnego, a i wielbiciele klimatów z lat 70. ubiegłego wieku sporo tu znajdą.  | |
„Palefeather” zaczyna się od mocnego uderzenia – i wcale nie dlatego, że słuchacz dostaje z miejsca po głowie potężnym pochodem basu, bezpardonowym atakiem perkusji i świdrującą uszy partią gitary. Nie, w „Megaloceros Giganteus” jest niemal dokładnie na odwrót. Tyle że utwór ten trwa… osiemnaście minut. Otwiera go długa introdukcja gitary (na pierwszym planie) i syntezatorów (w tle), które nie porzucają swoich ról nawet wtedy, kiedy dołącza do nich majestatycznie brzmiąca sekcja rytmiczna (od razu słychać, że muzycy mają za sobą staż w grupie specjalizującej się w doom metalu). W tym nawale dźwięków wcale jednak nie ginie melodia – Björn, Pierre i Robin wiedzą, jak dobrać proporcje poszczególnych instrumentów, a Nordström, jak uwypuklić z ich partii to, co najistotniejsze. Z biegiem czasu zmienia się klimat utworu. Wraz z solówką Petterssona płynnie przechodzimy ze świata post-rocka do rocka progresywnego i – bez wątpliwości – jest to moment, za który powinniśmy być Szwedom wdzięczni. Dźwięki, które wyczarowuje Björn przenoszą nas bowiem w odległe czasy, kiedy ton scenie rockowej nadawali tacy wykonawcy, jak Genesis czy Camel. Choć kto wie, czy grupie Palefeather nie jest bliżej do niemieckich zespołów Novalis i Jane… Drugi na liście utwór „The Trumpeter” jest jednocześnie – dla odmiany – najkrótszym w całym zestawieniu, co jednak wcale nie oznacza, że dzieje się w nim niewiele. Przeciwnie! Zaczyna się on od mrocznych dźwięków fortepianu (gra na nim, jak i na wszystkich innych instrumentach klawiszowych, Stam), któremu delikatnie akompaniuje perkusja; następnie prym wiodą syntezatory (stylizowane na brzmienie typowe dla Japończyka Kitaro), których dialog jest jednym z najmocniejszych momentów albumu. Można tylko żałować, że nie trwa dłużej, chociaż – z drugiej strony – gdy na plan pierwszy wybija się postrockowa gitara, „The Trumpeter” zaczyna wciągać w hipnotyczny trans. Następujący po nim „Rombol” nieco zawodzi. Niby wszystko jest w nim na właściwym miejscu – nastrojowa gitara, syntezator naśladujący chór – ale brakuje elementu, który wyraźniej odróżniałby tę kompozycję od poprzedniej. Sprawia ona bowiem wrażenie tej samej historii opowiedzianej innymi, już nie tak pięknymi słowami.  | |
Na szczęście uczucie zawodu znika, gdy rozbrzmiewają pierwsze takty „Palefeathered Wind”. Dzięki nim po raz kolejny przenosimy się w lata 60. i 70. XX wieku, głównie za sprawą motorycznej partii klawiszy, jakby żywcem wyjętych z twórczości Eloy (zauważcie, znowu trop niemiecki!). Także później Pierre Stam nie rezygnuje z grania „pierwszych skrzypiec” – i to niemal dosłownie, bo również dźwięki tego instrumentu wyczarowuje. Gdy przez chwilę postanawia odpocząć, jego miejsce zajmuje Björn Pettersson, który rzuca swoje gitarowe akordy na wiejący w oddali wiatr. Nie wieszczy on jednak burzy, lecz patetyczny finał kompozycji, któremu majestatyczności przydają jeszcze symfonicznie zaaranżowane syntezatory. A po plecach aż ciarki biegają! Coś takiego musieli czuć ci, którzy przed czterdziestu (i więcej) laty po raz pierwszy słuchali z winylowych krążków debiutanckich albumów King Crimson i Yes, Gentle Giant i Emerson, Lake & Palmer. Najważniejsze pytanie, jakie nasuwa się po dotarciu do końca płyty szwedzkiego tria, jest takie: Czy będzie nam jeszcze dane posłuchać kolejnych jego nagrań? Przyznacie, że retoryczne. Skład: Björn Pettersson – gitara elektryczna Pierre Stam – gitara elektryczna, gitara basowa, fortepian, syntezatory Robin Berg – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Palefeather Data wydania: 3 marca 2014 Nośnik: CD Czas trwania: 47:18 Gatunek: rock Utwory CD1 1) Megaloceros Giganteus: 18:08 2) The Trumpeter: 06:23 3) Rombol: 08:59 4) Palefeathered Wind: 13:47 Ekstrakt: 80% |