Przedostatnim miejscem, leżącym w województwie środkowoczeskim, które odwiedzimy w ramach tego cyklu, będzie Nymburk. Miasteczko znane przede wszystkim z literatury – to tutaj akcję części swoich książek osadził Bohumil Hrabal – miało też swoje występy na dużym ekranie. Można je na przykład podziwiać w czeskiej telewizji właściwie w każde Boże Narodzenie w filmie „Trzech weteranów”.  | ‹Trzech weteranów›
|
Nymburk leży dostatecznie blisko Pragi, żeby filmowcom opłacało się tam kręcić, i dostatecznie daleko, żeby nie robili tego za często. Dla większości osób zainteresowanych Czechami „miasteczko, w którym czas się zatrzymał”, bo tak pisywał o nim Hrabal, który spędził tu dzieciństwo i młodość, kojarzy się z tak zwaną trylogią nymburską, czyli prozami Bohumila Hrabala, rozgrywającymi się w tej właśnie przestrzeni. Z punktu widzenia filmowców szukających interesujących plenerów, Nymburk ma jednak do zaoferowania coś zupełnie innego niż sielskie obrazki browaru, a mianowicie dobrze zachowane mury obronne, znajdujące się w tej chwili właściwie pod miastem, nad samą Łabą. Trudy ekranizowania Pana Boga Nymburskie mury obronne dobrze widać w niemal każde Boże Narodzenie na ekranach czeskich telewizorów, kiedy rytualnie powtarza się film „Trzech weteranów” (1983). Ekranizacja jednej z literackich baśni autorstwa Jana Wericha to film już kultowy i okryty sławą, mimo to wcale nie było powiedziane, że jego powstanie w ogóle będzie możliwe. Scenariusz do filmu, którego reżyserii podjął się znany z „Lemoniadowego Joe” Oldřich Lipský, miał napisać jego wieloletni współpracownik, Jiří Brdečka. W trakcie pisania jednak Brdečka zmarł – ostatecznie wykończenie, czy raczej napisanie scenariusza powierzono Zdeňkowi Svěrákowi. Ten wahał się, bo po pierwsze, jak sam przyznaje, Werich jest dla niego „panem bogiem”, jeśli chodzi o poczucie humoru, a po drugie trudno było przejąć pałeczkę po tak utalentowanym twórcy jak Brdečka. Ostatecznie jednak Svěrák przystał na propozycję Lipskiego. Film został również dofinansowany z funduszy NRD, przez co częściowo kręcono go w Niemczech Wschodnich, w pobliżu Erfurtu (i to mimo nalegań scenarzysty, żeby wyciąć wiele scen dziejących się w Niemczech jako niepotrzebnie wydłużających film). Sama historia jest jednocześnie bardzo prosta – opierająca się o schemat klasycznych baśni – i zarazem dość pokrętna. Oto trzej żołnierze, widzimy ich na początku na bitewnym pobojowisku, jak zostają odznaczeni przez pompatycznie kroczącą wśród trupów kucharzy i ułanów komisję wojskową, z orderami ruszają w świat. Jeden (Rudolf Hrušínský) chciałby iść na ryby. Drugi (Josef Somr) marzy o przewracaniu się przez jakieś pięć-sześć lat z boku na bok i nie robieniu niczego poza tym. Trzeci natomiast (Petr Čepek) chciałby się dalej bić, właściwie wszystko jedno z kim. Podczas noclegu w lesie skrzaty obdarowują weteranów magicznym kapeluszem, harfą przywołującą zastępy pomocników i sakiewką bez dna. Jak nietrudno się domyślić, weterani początkowo nie umieją korzystać odpowiednio z tych darów i pakują się w awanturę. Królewna, co nie chciała niemieckiego orderu, ale wszystko inne jak najbardziej Awantura ma miejsce w przedziwnym królestwie, które znajduje się w stanie permanentnego upadku. Ludność nie para się niczym konkretnym, celnik (Milan Lasica) zamiast kontrolować podróżnych doi kozę i maluje konterfekty królewny, nawet pająki są tak leniwe, że na stałym wyposażeniu każdego mieszkańca znajduje się łapka na muchy w ciągłym użyciu. Scenografowie dołożyli tu pełnych starań, żeby przenieść świat z opowiadania Wericha do rzeczywistości: królestwo składa się z poprzebieranych w karnawałowe, poplamione i przetarte ubrania poddanych, kursujących między cyrkową budą a sławojką, i rezydującego w noszącym znamiona dawnej świetności zamku króla (Július Satinský). Król zaś w przedpokoju trzyma galerię swoich zasuszonych i zmumifikowanych przodków. Za lalki, które owych przodków odgrywają, jak również za poklatkowe animacje skrzatów, występujących czasami pod postacią ptaków, odpowiedzialny był Jan Švankmajer. Artysta ten, lubujący się w tworzeniu przedmiotów z pogranicza horroru i groteski, wycisnął na „Trzech weteranach” swoje niezatarte piętno. Jednocześnie dodaje upiornej powagi lekkiej w gruncie rzeczy fabule i wprowadza dwuznaczne z dzisiejszego punktu widzenia wątki (jak sunący przez Europę nos królewny, który nieustannie wzdycha). Taka bowiem kara spotyka królewnę rozpadającego się królestwa (Vida Skalská-Neuwirthová, dla której był to debiut w roli pierwszoplanowej, a zarazem ostatni występ przed kamerą jako postać nieepizodyczna), jako że w wyniku niespecjalnie zawiłej intrygi kradnie ona naszym weteranom ich niezwykłe dary. Realizacja tych scen wymagała zaangażowania kilku aktorów teatru lalkowego, zajmujących się tylko i wyłącznie animacją wydłużonego nosa królewny, który w rzeczywistości nie był rzecz jasna tak długi jak w filmie, ale mierzył niecałe trzy metry. Środki wyrazu, którymi operuje trójka głównych aktorów, mogą już dzisiaj trącić myszką. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że mamy tutaj do czynienia z historią, którą docelowy widz czeski doskonale zna z książki. Mimo to pewne rozwiązania wydają się dzisiaj dość osobliwe – jak na przykład sposób, w jaki Hrušínský operuje magicznym kapeluszem. Mimo tego, że akcja jest z gruntu nierzeczywista i rozgrywa się we „wszędzie i nigdzie” oraz nadzwyczaj eklektycznym „zawsze i nigdy”, to na twarzach aktorów – zwłaszcza w zbliżeniach, w scenach kończących film – można zobaczyć, że nie chodziło wyłącznie o nakręcenie błahej historyjki. Pomijając już walory pedagogiczne, które historia Wericha jak gdyby z założenia posiada, „Trzech weteranów” to fantastyczny popis możliwości łączenia filmu aktorskiego z teatrem lalek – zabieg przez Lipskiego stosowany także i później – oraz cudowne wielowarstwowe plany. Oglądając film można spokojnie włączyć pauzę w dowolnym momencie sceny zbiorowej, żeby podziwiać kunsztowne ustawienia kolejnych postaci i elementów scenografii, tworzących razem kolorową, miejscami nieco kiczowatą, ale spójną całość. A to wszystko w granicach królestwa, które wyznaczają nymburskie mury.
Tytuł: Trzech weteranów Tytuł oryginalny: Tri veteráni Rok produkcji: 1983 Kraj produkcji: Czechosłowacja Czas trwania: 96 min Gatunek: familijny, komedia, przygodowy |