Jeśli ciekawi was, do czego wampir potrzebuje gazety, albo co wydarzy się, gdy podczas konsumpcji człowieka trafi w aortę – koniecznie powinniście obejrzeć nowozelandzką komedię „Co robimy w ukryciu”. Jeśli nigdy wcześniej nie zadawaliście sobie podobnych pytań – również powinniście zajrzeć do kina.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dziesięć lat temu twórcy „Wysypu żywych trupów” udowodnili, że zombie właściwie nie różni się od prekariusza na kacu – odkrycie podobnej wagi niesie nowozelandzka komedia „Co robimy w ukryciu”, w której kilkusetletnim wampirom z Wellington bliżej jest do studentów wspólnie wynajmujących mieszkanie, niż do Księcia Ciemności z powieści Brama Stokera. Wampiry w filmie Nowozelandczyków Jemaine’a Clementa i Taiki Waititiego (współtwórców serialu „Flight of the Conchords”) są cztery (przynajmniej na początku): wiecznie uśmiechnięty Viago (Taika Waititi); zbuntowany Deacon (Jonathan Brugh), przekonany o swoim niesłabnącym seksapilu; liczący sobie osiem tysięcy lat Petyr (Ben Fransham), który najwyraźniej korzysta z porad tego samego stylisty co Max Schreck w „Nosferatu” oraz Vlad (Jemaine Clement), wampir w typie Drakuli, tęskniący za praktykami średniowiecza. W reportażowej konwencji oglądamy ich codzienne życie, w którym wiele problemów okazuje się zaskakująco znajomych dla zwykłego śmiertelnika: zapaskudzona po imprezie kanapa, brudne naczynia zalegające w zlewie, najlepsze kluby w śródmieściu, do których trudno się dostać (wampiry – zgodnie z tradycją – mogą wejść do jakiegoś pomieszczenia tylko na zaproszenie) – to wszystko nie brzmi jak z bajronicznego mitu. W wypełnione rutyną życie bohaterów odrobina powietrza wpada w momencie, gdy niedoszły obiad zostanie przypadkiem przemieniony w wampira – i wprowadzi swoich nowych przyjaciół w świat internetu i nocnych eskapad, które nie muszą kończyć się w jedynej w okolicy, ziejącej pustką knajpie vamp-friendly. Twórcy bawią się chyba wszystkimi możliwymi schematami i stereotypami z opowieści o wampirach, od reakcji na czosnek i krucyfiks, po relacje z wilkołakami. Operują przy tym różnymi rodzajami humoru – w „Co robimy w ukryciu” znajdziemy i przemyślane wizualne gagi, i absurdalne dialogi, i nieco – w pełni uprawnionych – sztubackich dowcipów, jak wtedy, gdy w dość bezceremonialny sposób pokazuje się nam, co się stanie, gdy wampir zje frytkę. Głównym źródłem komizmu jest tu zderzenie nowoczesności i niedzisiejszych (w dodatku nieprzesadnie rozgarniętych) bohaterów. W filmie nie zabrakło też popkulturowych nawiązań i cytatów – są tu i „Zmierzch”, i „Straceni chłopcy”, „Blade: Wieczny łowca”, a nawet… „Zakonnica w przebraniu”. Na szczęście to jeden z tych przypadków, gdy zapożyczenia stosowane są dowcipnie i z umiarem, dopełniając autorskie pomysły – a nie kamuflując ich brak. Wdzięk dobrej, pozbawionej plam nudy improwizacji podkreśla stylistyka „fałszywego dokumentu” – na taką formę twórcy zdecydowali się zapewne po części ze względów finansowych, ale potrafili błyskotliwie ją ograć i spuentować: kto ma wątpliwości, czy pragnące zachować anonimowość wampiry powinny wpuszczać do domu ekipę dokumentalistów, powinien zaczekać do sceny po napisach końcowych. Choć „Co robimy w ukryciu” nie pretenduje może do roli medytacji nad przemijaniem, jaką było choćby „Tylko kochankowie przeżyją” Jarmuscha, to również w tej wampirzej historii odnaleźć można odrobinę refleksji i melancholii – jak wtedy, gdy Deacon tłumaczy, że z perspektywy kogoś, kto może żyć wiecznie, widać przede wszystkim, jak wszystko inne – w tym to, co kochamy – umiera. Warto też zwrócić uwagę na obecny w komedii Clementa i Waititiego subtelny przekaz emancypacyjny i równościowy – filmowi krwiopijcy przypominają grupkę odmieńców jakich znamy z „Napoleona Wybuchowca” czy „Małej Miss”, którzy niezdarnie próbują integrować się z resztą społeczeństwa. Wampiryzm jest tu pewną niedogodnością, ale potrafi też przekształcić się w źródło siły mogącej rozsadzać skostniałe społeczne hierarchie, od patriarchatu, po wykluczenie osób starszych. Nade wszystko „Co robimy w ukryciu” jest jednak pochwałą przyjaźni na śmierć i życie-po-śmierci – i jako takie jest zastrzykiem świeżej krwi w zdawałoby się wyeksploatowaną do cna tematykę.
Tytuł: Co robimy w ukryciu Tytuł oryginalny: What We Do in the Shadows Data premiery: 27 lutego 2015 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Nowa Zelandia Czas trwania: 86 min Gatunek: groza / horror, komedia Ekstrakt: 70% |