powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXLV)
kwiecień 2015

Potęga podświadomości
Olivier Assayas ‹Sils Maria›
„Wąż z Maloja” to specyficzne zjawisko atmosferyczne występujące w szwajcarskich Alpach – chmury wdzierają się wąskim przesmykiem i pełzną pomiędzy przełęczami. Dramaturg Wilhelm Melchior obrał ów fenomen za tytuł sztuki, która rozgrywa się zarówno na scenie, jak i w życiu. Jej centralnym punktem jest aktorka rozpięta między dwiema rolami – tą, którą już grała, i tą, której nie chce zagrać.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Maria (Juliette Binoche) dowiaduje się o śmierci Wilhelma w pociągu zmierzającym do Szwajcarii. Ma tam odebrać nagrodę, której on sam, zaszyty w swoim alpejskim domu, odebrać nie chciał. Przed laty rozpoczęła błyskotliwą karierę rolą Sigrid, dziewczyny romansującej z dwukrotnie od siebie starszą szefową Heleną, by ostatecznie doprowadzić ją do samobójstwa. Na bankiecie, który przerodził się w stypę, pojawia się reżyser Klaus, by zaproponować jej ponowne zagranie w „Wężu z Maloja” – tym razem roli Heleny. Maria odmawia, argumentując, że wciąż czuje się Sigrid i nienawidzi Heleny, która jest słaba, żałosna i daje się wodzić za nos. Klaus cierpliwie tłumaczy własne odczytanie sztuki: Sigrid i Helena są w istocie tą samą osobą, zmieniającą się z upływem lat. To bynajmniej nie zachęca Marii, która pod grubym pancerzem czuje, że przedzierzgając się w Helenę, będzie musiała zaakceptować swoją kruchość i to, że pierwsza młodość pozostała za nią.
Filmowa historia, podobnie jak ta ze sztuki, ma dwie bohaterki ¬– drugą jest asystentka Marii, Valerie (Kristen Stewart). Androginiczna – jeśli nie z wyglądu, to z ubioru i stylu bycia – Val, która zresztą pojawia się na ekranie wcześniej niż Maria, od początku przykuła moją uwagę, wzbudzając rodzaj tęsknoty wynikły może z subtelnej atrakcyjności, a może z faktu, że przypomina młodszą mnie – ot, jeszcze jedna wersja historii Heleny i Sigrid. Bo i obie filmowe postacie odgrywają ją w życiu. Gdy Maria ćwiczy z asystentką kwestie dramatu, tracimy rozeznanie, czy to próba, czy rzeczywista rozmowa. Życie różni się jednak od sztuki przewrotnym detalem: to Val kocha Marię. Kocha ją z powściąganą żarliwością, za którą Stewart słusznie została uhonorowana Cezarem. To pierwszy klucz do odczytania filmu: relacja między Heleną a Sigrid została przeniesiona w wymiar rzeczywisty, ale starsza z bohaterek wciąż tkwi mentalnie i emocjonalnie w młodszej postaci – zamiast być wykorzystywana, chce wykorzystywać. I czyż nie jest to słuszne – czyż z wiekiem nie nabieramy cwaniactwa, nie obrastamy pancerzem? Może prawdziwa jest właśnie historia Marii i Val, a nie ta z desek sceny?
Dalszy rozwój wypadków kieruje uwagę widza ku interpretacji Klausa, że Sigrid i Helena są tą samą osobą. W jej świetle poszczególne fragmenty – ot, choćby genialna scena przejażdżki samochodowej Val – nabierają zupełnie innego znaczenia. Warto chyba obejrzeć film ponownie, by go prześledzić z drugim kluczem. A może i nie, bo wtedy żal rozpaczliwego uczucia Valerie. Lepiej stosować oba klucze razem.
Przy wszystkich tych zaletach film nie ustrzegł się poważnej wady – jest przeładowany aluzjami i niepotrzebnie przedłużony. Aluzje sprawiają, że zamiast koncentrować się na emocjach, co rusz próbujemy wpasować coś w układankę: aha, ona z nim była, a jak się to ma do jego interpretacji sztuki? Jak do teraźniejszości? Trwający chyba z pół godziny „epilog” to kompletne nieporozumienie, które nie mówi nic nowego, rozwadnia tylko to, co reżyser tak pięknie opowiedział wcześniej. Po co? Kto miał zrozumieć, już zrozumiał, kto nie miał, nie zrozumie.
Widz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest fizyczna przemiana Marii – symbolem akceptacji starzenia się czy przeciwnie, na wzór portretu Doriana Graya, przeniesieniem na fizyczność tego, czego nie potrafi zaakceptować dusza? I dlaczego bohaterka staje się coraz bardziej męska? Czy dlatego, że nasza orientacja i tożsamość seksualna jest płynna jak prześlizgujący się przez doliny wąż z Maloja, czy też dlatego, że upływ czasu dotyka każdego z nas niezależnie od płci?
Największym zgrzytem fabuły jest to, że owa „starzejąca się” bohaterka ma… czterdzieści lat. Mało prawdopodobne, by w dzisiejszych czasach jakakolwiek czterdziestolatka czuła się stara – zwłaszcza gdy ma dość pieniędzy, by zadbać o swoją urodę na wszelkie możliwe sposoby. Juliette Binoche liczyła w trakcie zdjęć niemal o dekadę więcej, a w dodatku w dalszej części filmu została sztucznie postarzona. Jej grę trudno nazwać brawurową – odgrywana przez nią Maria bardziej drażni niż wzbudza współczucie, dzięki czemu stanowi idealne tło dla Stewart. I kto wie, czy to nie Val jest tu główną bohaterką – nienachalna, niby zawsze w tle, a tak naprawdę, jak nasza podświadomość, najważniejsza.



Tytuł: Sils Maria
Tytuł oryginalny: Clouds of Sils Maria
Dystrybutor: Gutek Film
Data premiery: 20 marca 2015
Reżyseria: Olivier Assayas
Zdjęcia: Yorick Le Saux
Scenariusz: Olivier Assayas
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Francja, Niemcy, Szwajcaria
Czas trwania: 124 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.