powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXLVI)
maj-czerwiec 2015

Wszyscy za jednego
Joss Whedon ‹Avengers: Czas Ultrona›
Druga część „Avengers” może z powodzeniem przyjąć motto muszkieterów za swoje, bo skupia się głównie na przezwyciężeniu problemów w drużynie superbohaterów i podkreśla wyższość zespołu nad jednostką. Szkoda, że robi to w dość łopatologiczny i niewyszukany sposób. Choć trzeba przyznać – atrakcyjny wizualnie.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Avengers: Czas Ultrona›
‹Avengers: Czas Ultrona›
Jak zawsze w przypadku Avengers zagrożenie bierze się ze środka, tym razem nie są to bliscy bohaterów, jak Loki w pierwszej części, ani ukryci agenci, jak Hydra w „Zimowym żołnierzu” (nawiasem mówiąc MCU zachowuje spójność i oczywiście po wydarzeniach z poprzednich filmów S.H.I.E.L.D. jako agencja nie istnieje), ale wewnętrzne lęki. Ukryte w osobie, po której ze względu na jej styl bycia trudno się tego spodziewać. Tony Stark, dręczony wizjami zagrożenia zewnętrznego (w końcu to on w finale poprzedniej części przekroczył wormhole i zobaczył ogrom nieprzyjaznego kosmosu) i dążący do perfekcji we wszystkim co robi, a więc również w chronieniu Ziemi przed złem, tworzy Ultrona – sztuczną inteligencję, która ma być ostateczną, samowystarczalną linią obrony. Niestety, fakt że częścią składową tej inteligencji jest byt/program/dusza zaklęta w berle Lokiego, powoduje, że uzyskujący świadomość Ultron ma wobec ludzkości i Avengers niezbyt przyjacielskie zamiary. Bohaterowie muszą więc – mimo prób mogącej manipulować umysłami Scarlett Witch, stworzonej specjalnie w tym celu przez Hydrę – po raz kolejny się zjednoczyć przeciw zagrożeniu.
Do „wszyscy za jednego” można by dopisać inne hasło „wszyscy przeciw jednemu” – tytułowemu Ultronowi. O ile może to zdawać egzamin w przypadku przygód pojedynczego bohatera, o tyle w filmie „zespołowym” robi wrażenie pewnej dysproporcji. Tym bardziej, że Ultron – choć jest postacią intrygująco nakreśloną, mimo metalowej powłoki bardzo ludzką i dobrze „zagraną” przez Jamesa Spadera – nie sprawia wrażenia tak wielkiego zagrożenia, jak starają się wmówić widzom postacie na ekranie. Ultron mógłby być wszechobecny dzięki internetowi, wykorzystywać mroczne i utajnione fragmenty przeszłości Avengers dzięki dostępowi do wszystkich ich akt… ale w ogóle z tych możliwości nie korzysta. Zamiast tego wysługuje się zdolnościami Scarlett Witch i skupia się na fizycznych pojedynkach z Kapitanem Ameryką (jeżeli Cap jest w stanie stawić mu czoła to Hulk czy Thor powinni go chyba z łatwością zmiażdżyć?). Z pewnością nawet mimo armii robotów nie sprawia wrażenia zagrożenia większego, niż statek mrocznych elfów niszczący Londyn w sequelu „Thora” czy gigantyczne potwory z kosmosu w pierwszej części „Avengers”.
Sequela ciężko nie oceniać przez pryzmat pierwszej części i niestety „Czas Ultrona” wypada pod tym względem słabiej, głównie przez swoją wtórność. Znów mamy motyw rozpadającej się drużyny i nastrajania bohaterów przeciw sobie – wcześniej z powodu Lokiego, teraz dzięki zdolnościom Scarlett Witch, znów wracamy do prób okiełznania Hulka, znów, mimo wydarzeń z „Zimowego żołnierza”, gdzieś za kulisami stoi Nick Fury… Oczywiście pojawia się pytanie, na ile papierowych bohaterów, o rodowodach z komiksów sprzed kilkudziesięciu lat da się ubrać w inne schematy? Pojedynczo – z pewnością, co pokazał choćby pierwszy „Iron Man” czy sequel „Kapitana Ameryki”, ale jako drużyna, zwłaszcza rozrastająca się? Przez cały film przewija się kilkunastu bohaterów (często ich pojawienie się nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia), w finałowej walce po stronie dobra udział bierze ponad dziesięciu – nic dziwnego, że Joss Whedon przez 140 minut zwyczajnie nie ma czasu i miejsca by nakreślić jakieś pogłębione relacje czy ambitniejsze schematy fabularne. Nie ma też najwidoczniej czasu by sklecić fabułę, która – nawet stosując łagodniejsze, „komiksowe” kryteria – będzie się trzymała logiki, bo wiele momentów i zwrotów akcji jest z tym na bakier. Zamiast tego reżyser skupia się na rozrywce i puszczaniu oka do fanów, wprowadzając coraz to nowe, lecz znane z kart komiksów postacie i miejsca – jak Wakanda, rodzinny kraj Black Panther, który jak wiemy doczeka się własnego filmu w fazie III filmowego uniwersum.
Natomiast jako czysta rozrywka, superbohaterska naparzanka na wielką skalą, „Czas Ultrona” sprawdza się zupełnie dobrze. Owszem jest tu sporo scen przegiętych, zarówno technicznie (sztuczne CGI w otwierającej film walce) jak i koncepcyjnie (przesłodzone do granic możliwości ujęcia pokazujące wspólny atak/obronę przyjaciół z drużyny), ale jako całość ogląda się to całkiem przyjemnie. Niektóre sceny są robią wrażenie rozmachem, tempem akcji lub humorem: Tony Stark w zbroi znanej fanom jako Hulkbuster czy powracający gag z Mjolnirem to jedne z najlepszych momentów w całym filmowym uniwersum Marvela. Tylko jako całość nie robi to już takiego wrażenia jak za pierwszym razem.



Tytuł: Avengers: Czas Ultrona
Tytuł oryginalny: Avengers: Age of Ultron
Dystrybutor: Disney
Data premiery: 7 maja 2015
Reżyseria: Joss Whedon
Zdjęcia: Ben Davis
Scenariusz: Joss Whedon
Muzyka: Brian Tyler
Rok produkcji: 2015
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 150 min
Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

98
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.