Stało się. Ostatni album (chyba, z nimi nigdy nie wiadomo…) Death Grips wylądował. Z początku bałem się, ale jednak postanowiłem zmierzyć się z zadaniem napisania recenzji „The Powers That B”. Zapewne polegnę, ale przynajmniej nikt nie powie, że nie próbowałem…  |  | ‹The Powers That B›
|
Death Grips to jeden z zespołów, które w moim odczuciu wyrażają swoim istnieniem istotę XXI wieku. Funkcjonują w postaci internetowego mema z cyklu „pozdro dla kumatych”, są ubóstwiani przez hipsterów, których cieszy, że przeciętny homo sapiens ucieknie od muzyki Amerykanów z krzykiem. A jeśli już o niej mowa – to dla postronnej ofiary wydaje się być tylko hałasem z atarynkowymi brzdąkami i kalekim pseudorapem. W dodatku wulgarnym, czasem wręcz obleśnym hałasem. Widzieliście klip do „No Love”? Chaos, totalny chaos. Na tego z brodą lepiej się nie natknąć w ciemnym zaułku, perkusista już dawno stracił kontakt z rzeczywistością, a klient przy konsolecie też spokojnie ustać nie potrafi. „Niggas On The Moon”, pierwszą płytę zestawu mieliśmy okazję usłyszeć już w zeszłym roku, dopiero po pewnym czasie okazało się, że będzie częścią większej całości.. Choć miało nie być już żadnej nowej muzyki od tych szaleńców, to nie zapominajcie, że chodzi o Death Grips, nie wierzcie w nic, co mówią. A więc jest to, hm… „klasyczna” odsłona twórczości zespołu. Agresja, chaos, brud, noise, jedna wielka maszynka do mięsa, skrawki sampli, poszatkowane wokale, gdzieś tam przebija się Björk, ale ginie w natłoku atakujących nas z każdej strony kijów bejsbolowych i kolejnych rwanych motywów. Sławna artystka, za której gościnny występ wielu dałoby się zabić, tutaj funkcjonuje w charakterze kilku dodatkowych dźwięków w muzycznym tyglu. Kolejne utwory masakrują bez chwili przerwy i nie biorą jeńców. Utwory? Czy to na pewno dobre określenie na to… coś? Jest w tym przypadku sens stosować jakieś nazewnictwo, opisywać, co tu jest grane? Przecież dzieje się tu praktycznie wszystko. Death Grips, mimo że nie eksperymentują z wyjątkową formułą, jaką dla siebie wynaleźli na początku kariery, wciąż szokują. A przecież w sumie wiemy, czego się spodziewać, prawda? Za taką zachowawczość i brak rozwoju ktoś inny zebrałby solidne baty, ale nie ci kolesie. Tego wciąż się genialnie słucha, chociaż właściwie nie wiadomo dlaczego. Fenomen. „Jenny Death” to drugi krążek tego dwupłytowego zestawu i po jego uruchomieniu od razu cisną się na usta słowa klasyka: „wiedz, że coś się dzieje"! Tak, jakby wcześniej wiało nudą, ale tu wszystkiego jest jeszcze więcej. Jakie to jest wściekłe! MC Ride wybija się na pierwszy plan, z jedyną w swoim rodzaju ekspresją „wokalną”. Wrzeszczy, cedzi przez zęby, skanduje, szepcze. Uff. W jednej chwili hipnotyzuje, w następnej przeraża. Zach Hill nie musi nikomu udowadniać, że jest absolutnie fenomenalnym noise’owym perkusistą, to co tu wyrabia zasługuje na jakieś odznaczenie. Albo może raczej na uderzenie z całej siły w plecy pięścią w geście uznania? Tak, to by było bardziej w stylu Death Grips. Ujawniają się rockowe inspiracje, ale nie spodziewajcie się stadionowych (Boże…) kawałków. Nasuwa mi się porównanie do Massive Attack i ich „Mezzanine”. Tam też mieliśmy rockowe środki wyrazu zaprzęgnięte w służbie czegoś kompletnie z rockiem niezwiązanego. U Brytyjczyków panował jednak jakiś porządek. Tutaj te komponenty wybuchają nieoczekiwanie niczym mina przeciwpiechotna i równie szybko znikają, ustępując miejsca w pełni syntetycznej rzeźni. A gdy ona nadchodzi, nie ma ratunku – pierwszy z brzegu bas w „Inanimate Sensation” wwierca się w mózg tak, że aż boli. Jakiś orientalny posmak w „Centuries of Damn”… O co tu chodzi? No, właśnie. Ten tekst jest chaotyczny i niespójny, ale pisanie o tych gościach tonem mędrca i jego szkiełka i oka powinno być prawnie zakazane. Mówię sobie: „uspokój się, bo jak będziesz rozrabiać, przyjdzie MC Ride i cię zabierze”. Nie śpię, bo słucham Death Grips i tylko myślę: „to jak z tym rozpadem, panowie"? Jednak zasypiam. Boli mnie głowa.
Tytuł: The Powers That B Data wydania: 31 marca 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 80:45 Gatunek: hip hop Utwory CD1 1) Up My Sleeves: 5:17 2) Billy Not Really: 3:49 3) Black Quarterback: 2:59 4) Say Hey Kid: 3:27 5) Have a Sad Cum BB: 3:40 6) Fuck Me Out: 3:20 7) Voila: 3:29 8) Big Dipper: 5:28 CD2 1) I Break Mirrors with My Face in the United States: 2:41 2) Inanimate Sensation: 6:04 3) Turned Off: 4:37 4) Why a Bitch Gotta Lie: 4:40 5) Pss Pss: 4:33 6) The Powers That B: 5:32 7) Beyond Alive: 6:07 8) Centuries of Damn: 5:32 9) On GP: 6:07 10) Death Grips 2.0: 3:20 Ekstrakt: 90% |