Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj holenderski zespół Panthéon.  |  | ‹Orion›
|
Lata 70. XX wieku przyniosły wielką popularność rocka progresywnego (i z jego okolic) także w niewielkiej terytorialnie Holandii. Sławę wykraczającą znacznie poza Niderlandy zdobyły wówczas takie formacje, jak Focus, Golden Earring, Trace, Brainbox, Ekseption, Alquin i Solution; szanse na to miał także zespół o wdzięcznej nazwie Panthéon. Miał, ale jej nie wykorzystał. Przyznacie jednak, że trudno przebić się do podręczników historii, jeśli działa się zaledwie przez kilkanaście miesięcy i pozostawia po sobie tylko jeden album. A tak właśnie było w przypadku mieszkańców Hagi. Grupę założyło na początku 1971 roku pięciu kolegów ze studiów; jeden z nich dość szybko się wykruszył, więc do wielkiej – jak pewnie im się marzyło – kariery wystartowali w kwartecie. Byli to: wokalista i klawiszowiec Ruud Woutersen, gitarzysta i basista Albert Veldkamp, flecista i saksofonista Hans Boer oraz perkusista Rob Verhoeven. W tym składzie wzięli udział w odbywającym się w stolicy Holandii festiwalu muzycznym, który notabene wygrali. W nagrodę otrzymali możliwość dokonania profesjonalnych nagrań studyjnych i wydania płyty. Z czego zresztą skwapliwie skorzystali. Najbardziej udanym dla muzyków, którzy ochrzcili swój zespół raczej nie zdradzającą pokory nazwą Panthéon, był 1972 rok. To wtedy wzięli udział w trasach koncertowych, podczas których supportowali takie sławy, jak Mungo Jerry (na występach w Szwajcarii) oraz The Steve Miller Band (w kraju). To wtedy wydali dwa single – „I Want to Know” i „Master Basion” (na umieszczenie na okładce płytki oryginalnego tytułu utworu, czyli „Masturbation”, wytwórnia nie wyraziła zgody z powodów cenzuralnych) oraz „Daybreak” i „Anaïs” – i jedyny, jak się potem okazało, pełnometrażowy album „Orion”, który światło dziennie ujrzał dzięki wydawnictwu Vertigo (stanowiącemu część wielkiego koncernu Phillipsa). Na krążku znalazło się pięć bardzo spójnych stylistycznie kompozycji, które stanowiły wypadkową dokonań grupy Focus i zespołów z brytyjskiej sceny Canterbury. Co to oznacza? Że Panthéon zdecydował się grać rock progresywny z domieszką muzyki klasycznej, jazzu i – w nieco mniejszym stopniu – folku. Patrząc z perspektywy czasu, była to propozycje zdecydowanie ambitna. Kto wie, czy nie nazbyt ambitna, o czym świadczyłyby dalsze losy formacji.  | |
Stronę A winylu otwiera singlowy, a więc kreowany na przebój, krótki (bo niespełna trzyminutowy) „Daybreak” – i rzeczywiście ma on spory potencjał, o ile oczywiście hitem może zostać utwór, w którym nie pada ani jedno słowo, a jedynie w tle pojawiają się wysmakowane wokalizy. W każdym razie ton temu numerowi nadają klasycznie zaaranżowane fortepian Ruuda Woutersena oraz flet Hansa Boera. Grana przez nich skoczna i wpadająca w ucho melodia z czasem nabiera dynamiki, choć dzieje się tak głównie dzięki temu, co dzieje się na drugim planie, czyli wspomagającym solistów partiom gitary elektrycznej Alberta Veldkampa oraz organów Hammonda (ponownie Woutersen). Bardzo bliski muzyce klasycznej jest również drugi na liście utwór „Anaïs” (w wersji dłuższej od singlowej o półtorej minuty), w którym najpierw fletowi towarzyszą subtelne dźwięki gitary akustycznej, a następnie nostalgicznie brzmiąca gitara elektryczna prowadzi finezyjny dialog z fortepianem. W pamięć zapada jednak przede wszystkim zakończenie, a to za sprawą Ruuda grająca na takich – bardzo już dzisiaj rzadkich – instrumentach klawiszowych, jak szpinet i czelesta, których tony ucieszą chyba każdego wielbiciela muzyki barokowej.  | |
W jedenastominutowym „Apocalyps” (sic!) po raz pierwszy rozbrzmiewa saksofon, który praktycznie od pierwszych sekund do samego końca odgrywa pierwszoplanową rolę (choć i partie fletu tu się zdarzają, tyle że w formie przerywników). Do tego dochodzą anielskie wokalizy Woutersena i Boera, nawiązujące – po raz kolejny – do muzyki klasycznej. I tak jest przez cały czas; dopiero w finale zespół zwiększa dynamikę, by zwieńczyć utwór typowo Focusowym zakończeniem fortepianowo-fletowym. Po przełożeniu krążka na drugą stronę otrzymujemy na początek progresywną miniaturę „The Madman”, w której główną rolę odgrywają syntezatory. Pełni ona rolę preludium do najdłuższej kompozycji na całym wydawnictwie – tytułowej suity. „Orion” idealnie definiuje styl Panthéonu; możemy więc znaleźć w nim nawiązania zarówno do baroku, jak i współczesnego jazz-rocka z Wysp Brytyjskich (vide Soft Machine, Caravan, Egg, Matching Mole). Ruud i Hans współpracują ze sobą także jako wokaliści, odpowiadający tym razem nie tylko za pozbawione konkretnego tekstu wokalizy. Nastroje w ciągu prawie dwudziestu minut trwania utworu zmieniają się parokrotnie, chociaż nigdy diametralnie – całość utrzymana jest bowiem w pastelowej tonacji, z wyraźnym (dodajmy: niepotrzebnym) skrętem w stronę popu w zakończeniu. Być może ta niedookreśloność muzyki wykonywanej przez Panthéon sprawiła, że grupa nie wybiła się ponad inne holenderskie formacje. Krótko po wydaniu albumu, który sprzedawał się słabo, zespół popadł w kłopoty finansowe. I to właśnie brak sukcesu komercyjnego zdecydował o jego rozpadzie. Część muzyków po jakimś czasie nawet reaktywowała formację (na perkusji grał były członek Focus, Pierre van der Linden), ale działalność odrodzonego Panthéonu, która z przerwami ciągnęła się aż do 1992 roku, polegała głównie na okazjonalnych występach na żywo. Po tym okresie nie pozostała żadna rejestracja płytowa. A czym później zajmowała się czwórka z Hagi? Woutersen otworzył własne studio nagraniowe, zajął się także komponowaniem muzyki baletowej i filmowej; Veldkamp został cenionym nauczycielem gry na gitarze elektrycznej; Boer organizował kursy zarządzania, a Verhoeven pracował w agencji reklamowej. Skład: Ruud Woutersen – śpiew, organy Hammonda, fortepian, syntezatory, szpinet, czelesta Albert Veldkamp – gitara elektryczna, gitara basowa, gitara akustyczna Hans Boer – śpiew, flet, saksofon altowy, saksofon tenorowy Rob Verhoeven – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Orion Data wydania: 1972 Nośnik: Winyl Czas trwania: 39:21 Gatunek: rock Utwory Winyl1 1) Daybreak: 02:34 2) Anaïs: 04:59 3) Apocalyps: 10:55 4) The Madman: 01:22 5) Orion: 19:30 Ekstrakt: 70% |