powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXLVII)
lipiec 2015

O dorastaniu na amerykańskiej ziemi
John Green ‹Papierowe miasta›
„Papierowe miasta”, mocno osadzone w kulturze amerykańskiej, przynoszą nam wnikliwe studium buntu młodych ludzi. Wobec zastanej rzeczywistości, a nawet wobec własnej przyszłości.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Papierowe miasta›
‹Papierowe miasta›
John Green stał się rozpoznawalnym pisarzem dla młodzieży. Największym jego sukcesem jest jak dotąd powieść „Gwiazd naszych wina”, w której poruszył temat ważnych pytań młodych ludzi zmagających się ze śmiertelną chorobą nowotworową. Książka doczekała się ekranizacji. Do kin wchodzi także filmowa wersja „Papierowych miast”, co oznacza, że Green jako pisarz ma już swoją markę.
W „Papierowych miastach” bardzo dobrze udało się autorowi uchwycić kwintesencję nastoletnich buntów i niepokojów. Quentin (narrator powieści) oraz jego koledzy mają zaledwie kilka tygodni do zakończenia szkoły średniej. Czekają już tylko na rozdanie dyplomów. Po wakacjach ich drogi się rozejdą. Przed dorastającymi ludźmi następny etap życia: rozpoczęcie nauki na wyższej uczelni. Nowe znajomości, nowe miejsce zamieszkania, nowe, dorosłe już problemy. Zostało to przez autora bardzo przekonująco „podmalowane” nutą nostalgii – oto główny bohater bodaj pierwszy raz w życiu zdaje sobie sprawę, że jest wiele rzeczy, które robi po raz ostatni.
Quentin i grupa jego przyjaciół to typowi młodzi ludzie u progu pełnoletności. Imprezują, podrywają dziewczyny, docinają sobie, zgrywają twardzieli, ukrywają swoje słabości i śmieszności, ale jednocześnie zastanawiają się nad sensem życia, przymierzają się do dorosłości. I są tacy wrażliwi. Ważne jest każde słowo i gest. Green portretuje Quentina i jego kolegów Bena i Radara z szalonym i absurdalnym poczuciem humoru, wiele jest tu zabawnych scen z ich udziałem, co może się podobać.
„Papierowe miasta” mają jednak dużo poważniejszy wydźwięk za sprawą Margo, sąsiadki Quentina. Kilka lat temu przeżyli wspólnie coś szczególnego. Teraz chodzą do tej samej szkoły, ale to wszystko. Nie łączy ich nic, aż do pewnej szalonej nocy, kiedy niczym Bonnie i Clyde jeżdżą po całym mieście, chcąc wymierzyć światu sprawiedliwość. Quentin nie posiada się ze zdziwienia: co za dziewczyna… Margo zniknie z kart książki (to nie spojler, tyle samo zdradza również tekst na okładce), ale i tak będzie jej główną bohaterką, do samego końca.
Nie da się ukryć: „Papierowe miasta” są raczej obce kulturowo i dalekie od naszych realiów. Pomimo wszelkich podobieństw, styl życia amerykańskiej młodzieży jednak jest odmienny od naszego. Oczywiście nie dyskwalifikuje to książki, ale sprawia, że trzeba ją czytać z większą uwagą i dystansem. W powieści jest wiele odwołań do ważnych utworów w amerykańskiej literaturze powszechnie tam znanych: m.in. „Moby Dicka” H. Melville’a, poematu „Źdźbła trawy” W. Whitmana czy „Szklanego klosza” S. Plath. W dużym stopniu definiują one filary amerykańskiej kultury i tożsamości, co zostało przez autora tutaj również pokazane.
To bardzo amerykańska książka także ze względu na to, że stanowi w pewnym sensie studium indywidualizmu (tego typowo amerykańskiego „self-reliance”, polegania na sobie) i próby określenia swojego poczucia wolności w formie buntu wobec rzeczywistości, z którą jednostka się nie zgadza. W „Papierowych miastach” mamy te motywy w młodzieżowym wydaniu, uzupełnione dodatkowo (a jakże!) wątkiem „bycia w drodze”. Czytelne są więc tu pokrewieństwa chociażby z kultowymi swego czasu książkami: „Buszujący w zbożu” Salingera czy „W drodze” Kerouaca.
To, co dla Amerykanów jest oczywiste i znane, nam może się tu wydawać nieco przerysowane. I co najmniej dyskusyjne. Ucieczka i całkowite przekreślenie swojej przyszłości – zamiast podążania utartymi ścieżkami życiowej drogi? Czy taka rzeczywiście jest prawda o życiu? Metafora, owszem tak, ale miejmy nadzieję, że młodzi czytelnicy nie zechcą dosłownie naśladować tego, o czym tu przeczytają. Docierając do końca tej powieści, dojrzali ludzie „z olejem w głowie” nie będą mieli z pewnością problemu, by ocenić bilans takiego, a nie innego wyboru dokonanego przez bohaterkę. Gorzej, jeżeli urzeknie ich romantyzm jej postępowania. Najlepiej chyba krytycznie ocenić jego złe i dobre strony. Nie będzie chyba jednak sporu o to, że „Papierowe miasta” to piękna pochwała siły przyjaźni.
Bardzo ciekawie został przez Johna Greene’a wykorzystany tytułowy motyw papierowych miast: w posłowiu znajdziemy ich ciekawą historię. Część akcji powieści rozgrywa się także w świetnie opisanej przez autora scenerii niszczejących miejsc, do których nikt nie zagląda. W USA jest ich mnóstwo. To skłania do jeszcze jednej refleksji: większość z tego, co tworzy otaczający nas świat, stanie się w niedługim czasie straszącym widmem, pełnym śmieci i niechcianych, zapomnianych przedmiotów. To tym bardziej każe nam pamiętać, że w tym świecie najbardziej liczymy się my – ludzie i więzi między nami.



Tytuł: Papierowe miasta
Tytuł oryginalny: Paper Towns
Data wydania: 29 lipca 2015
Autor: John Green
Przekład: Renata Biniek
Wydawca: Bukowy Las
ISBN: 978-83-64481-83-3
Format: 400s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 44,90
Gatunek: dla dzieci i młodzieży, kryminał / sensacja
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

78
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.