powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXLVII)
lipiec 2015

Niedobre klony
Aruna Villiers ‹Jak dwie krople wody›
„Jak dwie krople wody” to taki mdły moralitecik, utwierdzający przeciwników klonowania w przeświadczeniu, że klon to samo zło.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
‹Jak dwie krople wody›
‹Jak dwie krople wody›
Film ma na karku dobrą dekadę i prawdopodobnie nikt już o nim nie pamięta, choć w obsadzie można znaleźć kilka znanych nazwisk. Ta niepamięć wynika nie tylko z przebrzmiałej, nie budzącej już takich emocji tematyki (w końcu klonowanie ciągle nie wyszło z powijaków i nie mamy na ulicach hord stworzonych tą drogą dzieci), ale i stąd, że reżyser zrobiła z historii nie żaden tam trzymający w napięciu thriller, a obyczajowe ciepłe kluchy.
Staje się to jasne góra w dziesiątej minucie seansu, kiedy zamiast medycznych zawiłości procesu, gdybań nad szansami powodzenia samej metody czy zwyczajnych rozterek i niepokoju związanego z numerem wyciętym ukochanej (bo ta oczywiście praktycznie do samego końca filmu nic o całej sprawie nie wie), oglądamy poród, radosne gaworzenie dziecięcia czy zabawy dziadków z podrastającą dziewczynką. Czas płynie, a widz świerknie w fotelu, zalewany scenami pełnymi rodzinnego ciepła, radości i beztroski, wzmacnianymi melancholijną muzyką i rozdawanymi na prawo i lewo uśmiechami. A gdy nawet – po dwudziestu czy trzydziestu minutach – ktoś gdzieś wspomni o zdumiewającym podobieństwie dziewczynki do matki czy o jej dziwnym zachowaniu w szkole, jakiejś ostentacyjnej izolacji prowadzącej niekiedy do jawnej agresji, fabuła gładko się nad tym prześlizguje, uparcie wracając do motywu rodzinnej sielanki, co to nie powinna niepokoić widza choć jednym dreszczem emocji.
I tak to sobie biegnie do samego finału, w którym – i owszem – następuje wreszcie jako taka konfrontacja, ale jest tak fatalnie wprowadzona i tak mdło podana, że zamiast wzbudzić choć cień emocji, wywołuje co najwyżej znudzone ziewnięcie.
Zawodzi tu jednak nie tylko scenariusz i reżyseria, dzięki którym potencjalnie interesująca intryga została do szczętu przygnieciona pluszowym dywanem fabuły. Winę za ten stan rzeczy ponosi również większość obsady, notorycznie wyrażająca obojętność wobec odgrywanych przez siebie postaci. Christopher Lambert, wcielający się w głównego bohatera opowieści, położnika pragnącego za wszelką cenę posiadać własne dziecko, przeważnie marszczy czoło i stoi gdzieś grzecznie na uboczu, niezobowiązująco obserwując rozsypywanie się ponoć tak ukochanej przez niego rodziny. Nastassja Kinski, jego ekranowa partnerka, potrafi rozszlochać się z doskonale obojętną twarzą, co w połączeniu ze skapującymi jej z policzków i nosa dziesiątkami łez wygląda wyjątkowo kuriozalnie. Dziadkom natomiast wyśmienicie wychodzi sztuka wtapiania się w tło całej historii. Jedynie Andrzej Seweryn, który podjął się zagrania roli niegodziwego, podstępnego naukowca promującego klonowanie, wypada nieco lepiej, od czasu do czasu okazując choć troszkę werwy.
W efekcie film gładko wchodzi, i gładko wychodzi, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu w pamięci. Owszem, posiada szereg ładnych scen, podrzuca też kilka drobiazgów do przemyśleń, ale poza tym nic konkretnego sobą nie reprezentuje. Ani nie zadowoli więc miłośników fantastyki, ani nie będzie wodą na młyn dla przeciwników klonowania, nawet jeśli szafuje się tutaj jakimiś wymysłami o wrodzonych morderczych skłonnościach sztucznie stworzonych dzieci czy mnogości trapiących je chorób – tak fizycznych, jak i psychicznych. Innymi słowy – film nieporozumienie.



Tytuł: Jak dwie krople wody
Tytuł oryginalny: À ton image
Reżyseria: Aruna Villiers
Zdjęcia: Gérard Sterin
Rok produkcji: 2004
Kraj produkcji: Francja
Czas trwania: 94 min
Gatunek: dramat, SF, thriller
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

119
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.