powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXLVII)
lipiec 2015

Mafia w rytmie disco
Cédric Jimenez ‹Marsylski łącznik›
Do naszych kin w ostatnim czasie zawitało wiele francuskich komedii. Z rzadka jednak widujemy w repertuarach kin nie studyjnych nie-komedie. A tymczasem okazja do zobaczenia francuskiego thrillera trafia się już od piątku 12 czerwca.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Marsylski łącznik›
‹Marsylski łącznik›
Twórcy „Marsylskiego łącznika” postanowili z jednej strony nakręcić film poważny, z drugiej jednak pomyśleli, że dobrze będzie rozbić powagę humorem – zarówno tym wizualnym, jak i zawartym bezpośrednio w scenariuszu. Historia mniej więcej – jak zapewniają sami autorzy – oparta na faktach, czy też zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, dzieje się w Marsylii w latach 70. Miastem rządzą kartele narkotykowe i stojący na czele świetnie zorganizowanej szajki przestępczej mafiozo włoskiego pochodzenia. Kres hegemonii przestępców ma położyć nowy sędzia do spraw przestępczości zorganizowanej, Pierre Michel (Jean Dujardin). Szybko okazuje się, że to skostniały system prawny chroni przestępców bardziej niż oni sami siebie.
Film został nakręcony tak, żeby nie znudzić się przy jego oglądaniu nawet tam, gdzie twórcy serwują nam miejscami nieznośne kalki i powtórzenia. W istocie bowiem „Marsylski łącznik” jest miszmaszem znanych już i widzianych niejednokrotnie motywów z filmów o mafii. Mamy zatem włoskich gangsterów z tradycjami, którzy przywiązani są do rodziny i brzydzą się zazwyczaj przemocą bardziej bezpośrednią, mamy samotnego rycerza sprawiedliwości, który ma zamiar ukrócić zbrodnicze procedery z pobudek nie tylko idealistycznych, ale też osobistych, mamy zaniedbywaną rodzinę sędziego, dla którego rozbicie mafii staje się idee fixe, przesłaniającą dobro najbliższych, szlachetnego glinę, mniej szlachetnego glinę, młodego policjanta idealistę, uwikłanego przedstawiciela władz i tak dalej, i tak dalej.
Oglądanie „Marsylskiego łącznika” byłoby więc zupełnie nieznośne (albo możliwe jedynie z listą znanych motywów, przy których stawialibyśmy haczyki), gdyby nie sposób, w jaki twórcy zdecydowali się go nakręcić. Dużo w tym kryminale słońca – w końcu ciepłe wybrzeża wybrane na miejsce akcji zobowiązują – nie uświadczymy w nim nic z ponurego skandynawskiego nastroju. Nawet w scenach, które wymagałyby może większej dawki mroku, dostajemy co najwyżej lekko ściemniony ekran. Pojawia się częsta metoda prowadzenia kamery zza pleców bohatera, więc tym nieco bardziej niż kino 4D staromodnym sposobem dostajemy możliwość patrzenia na świat tak, jak mniej lub bardziej patrzy na niego nasz sędzia. Oglądanie – i ciężką atmosferę dochodzenia – umila dynamiczny montaż. Twórcy może nawet częściej niż to konieczne serwują nam sekwencję porwanych, szybkich scen, płynnie przechodzących jedna w drugą, z obowiązkowym przedstawianiem protagonistów w kontrastowych scenach.
Do kin ma też przyciągać nazwisko zdobywcy Oscara za pamiętnego „Artystę”. Dujardin gra tu jednak zasadniczo tę samą postać, w której widzi go ostatnio kino hollywoodzkie: silnego, ale i wrażliwego ni to amanta, ni to bohatera, który ma na swoich barkach ważną sprawę. Wprawdzie uśmiecha się przekonująco, płacze przejmująco i porusza w garniturze w sposób bardzo nonszalancki, ale w momencie, w którym mamy uwierzyć w jego przemianę zawodzi nie tylko dość płytki w tym miejscu scenariusz, ale i sam aktor, który nie do końca zauważył, że gra już nieco inną postać. Dużo lepiej pod tym względem wypada jego protagonista, szef marsylskiej mafii. Nie jest to być może rola życia Gillesa Lellouche’a, ale wychodzi on poza zwyczajową ramę gestów: opuszczanie rąk na kolana i nerwowe odgarnianie włosów. To zresztą jego udziałem jest przepiękna scena, w której mafiozo – na co dzień także właściciel klubu disco – wbiega na scenę, krzycząc do didżeja, żeby przestał puszczać anglojęzyczne hity. Zamiast nich ma nas bawić obecna cały czas w tle dyskotekowa rewia francuskich lub przetłumaczonych na język Racine’a przebojów. Ale idzie nowe i ani jeden, ani drugi bohater do końca tego nie zauważa.
Reasumując, jest „Marsylski łącznik” historią w starym stylu, doskonale nadającą się do obejrzenia w czasie letniego wieczoru. Dla chcących się przekonać, jakim aktorem tak naprawdę jest Dujardin albo czy Francuzi podjęli próbę opowiedzenia na nowo znanych historii, film nie dostarczy zbyt wielu odpowiedzi.



Tytuł: Marsylski łącznik
Tytuł oryginalny: La French
Dystrybutor: Kino Świat
Data premiery: 12 czerwca 2015
Reżyseria: Cédric Jimenez
Zdjęcia: Laurent Tangy
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Belgia, Francja
Czas trwania: 135 min
Gatunek: akcja, thriller
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

87
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.