Dla recenzenta każda książka lub opowiadanie oparte na grze fabularnej to wyzwanie. Nie inaczej jest z „Antologią Wolsung”, w której znalazły się zwycięskie teksty nadesłane na wolsungowy konkurs zorganizowany w ubiegłym roku. Czy pierwsza książka wydawnictwa Van Der Book ma szansę trafić do kogoś więcej niż fanów fabularnego Wolsunga?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jak w każdej antologii, także tutaj znajdziemy opowiadania dobre, opowiadania przeciętne i, cóż, teksty raczej kiepskie (ostatnia kategoria dotyczy w większości różnej maści shortów literackich, którymi pooddzielano dłuższe kawałki prozy). Warto tu też zwrócić uwagę, że niewiele z przedstawionych opowiadań bazuje na ogranym schemacie drużyny bohaterów wyruszających na misję. Po części jest to z pewnością specyfika samego steampunkowego świata Wolsunga. Z drugiej strony świadczy to też o bogactwie tegoż uniwersum, z którego autorzy (w większości przypadków) zrobili znakomity użytek. W kilku przypadkach mamy oczywiście do czynienia z zabawą formą literacką (nie zawsze wychodzącą historiom na dobre, jak w przypadku „Przebudzenia” Karola Woźniczaka), ale w większości przedstawione opowiadania prezentują się dość klasycznie: są zagadki („Krąg de Berville’a”, „Głód”), są wyprawy w nieznane („Archibald Compton i zaginione miasto Enli-La”, „Królowa Atlantydy”), są zabawy konwencją („Barona Nuchternkopfa tryumf potrójny”, „Dobre zakończenie”), a wszystko to podlane przygodowo-brawurową konwencją znaną z gry fabularnej. Wydawać by się mogło, że brak konieczności opisywania świata i wprowadzania czytelnika w niuanse parowo-magicznego uniwersum powinny przełożyć się na większą dbałość o fabularną stronę opowiadań. Jednak ani tutaj, ani w wielu innych opowiadaniach i powieściach opartych na RPG nic takiego nie ma miejsca. Spośród całej gamy różnych historii jedynie kilka zasługuje na większą uwagę, z początkowym, nieco konwencjonalnym, „Archibaldem Comptonem i zaginionym miastem Enli-La” Krzysztofa Piskorskiego na czele. Autor nie robi tu nic nadzwyczajnego, po prostu wykorzystuje świat Wolsunga by opowiedzieć tradycyjną, pozbawioną rewolucyjnych rozwiązań historię w stylu Indiany Jonesa. Tylko tyle i aż tyle, bo właśnie dzięki temu dostajemy opowiadanie dopracowane literacko, wciągające fabularnie i po prostu zabawne (poczynając od pierwszego zdania: „Gdy Archibald Compton jechał bicyklem po dachu płonącego, pełnego żywych trupów pociągu, który pędził z zawrotną prędkością w stronę przepaści, wpadło mu do głowy, że popełnił błąd.”). Niemal równie zabawny, choć nieco mniej przemyślany jest „Barona Nuchternkopfa tryumf potrójny”: choć podstawowy pomysł Barona wyzywającego wszystkich wokoło na pojedynki w piciu ma swój urok, to już rozwinięcie fabuły do mnie nie przemawia. Ładnie prezentuje się także „Ostatnia praca Perfoklesa Durronta”, nawet jeśli mieszanka wątku kryminalnego z podróżą w nieznane sprawdza się tylko połowicznie. Nie najgorszy jest również „Jeździec wiwern”, choć tutaj cała historia została opisana tylko dla przedstawienia jednej konkretnej i udanej sceny. O pozostałych opowiadaniach można powiedzieć bardzo niewiele konkretnych rzeczy, czyta się je bowiem bez większego entuzjazmu i bez specjalnego zainteresowania. Są poprawne, utrzymują się w przygodowej konwencji całego uniwersum, ale to praktycznie wszystko. Słówko na zakończenie. Choć pod względem literackim opowiadania z pierwszego tomu „Antologii” nie prezentują jakiegoś wyjątkowo rewelacyjnego poziomu, należy mieć na uwadze ich erpegowe pochodzenie i tło. Dlatego też dla tych, którzy sięgną po ten zbiór w poszukiwaniu inspiracji i pomysłów na przygody do Wolsunga, ocena powinna być wyższa o 10%. To właśnie do nich wydaje się skierowany ten zbiór. Reklamowana jako wprowadzenie do świata Wolsunga, „Antologia” nie nadaje się jednak dla czytelników, którzy z grą fabularną nie mieli do czynienia.
Tytuł: Wolsung: Antologia. Tom I Data wydania: kwiecień 2015 Format: ePub, Mobipocket, PDF Cena: 27,– Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 60% |