powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXLVII)
lipiec 2015

Na wschodzie wszystko po staremu
Andrzej Stasiuk ‹Wschód›
To się musiało w końcu stać. Ze wszystkich sił cieszę się, że ktoś wyręczył w poznaniu Wschodu mnie i setki innych wątpiących w to, czy Zachód jest odpowiedzią na wszystko. Ten ktoś – to nie jest niespodzianka – to Andrzej Stasiuk, obserwator prowincji i analityk kultury rejonów odległych od cywilizacji. Powieść „Wschód” to unikalna syntetyczna impresja na temat, od którego jedni uciekają, a inni próbują ubarwić.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zapewne wiele osób zastanawia się, czy na wschód od Wisły coś się znajduje. Czy Siemiatycze, Lublin lub Bieszczady to rzeczywistość czy polityczna fikcja albo antropologiczny skansen. Tymczasem Polska „B” to zaledwie przedsionek do Europy „B”, Azji „B” albo wręcz Świata „B”. Nawet jeśli czytelnik zdaje sobie z tego sprawę, to zapewne wielu osobom cywilizacja wschodnia (nie mylić z orientem lub Bliskim Wschodem) kojarzy się jak najgorzej. Andrzej Stasiuk reaguje na stereotypy i zabiera nas na przejażdżkę, która po części jest podróżą sentymentalną, ale bardziej rewizją ludowych poglądów i wierzeń.
Stwierdzenie, że „Wschód” to zapis podróży, może łatwo odstraszyć – tyle tego już było. Ale spokojnie, ta książka to nie poszukiwanie reporterskiej tezy w stylu Kapuścińskiego. Prawdę mówiąc, można mieć wątpliwości, czy ta podróż rzeczywiście się odbyła, być może Stasiukowi te miejsca tylko się przyśniły? A może pisał natchniony znalezionymi w internecie fotografiami mongolskich stepów, chińskich miast-molochów i moskiewskiego lotniska Szeremietiewo?
To bez znaczenia. Jeśli miałbym jednym słowem opisać to, co przeczytałem, musiałbym użyć słowa „prawdziwy”. Bo te obrazy są kompletnie niekoloryzowane, nieefektowne, a mimo to wielowymiarowe i przemawiające do wyobraźni. Przestrzeń to przestrzeń, brud to brud, znój to znój. A nuda to nuda. Jednak jeśli ta książka – a tak moim zdaniem jest – jest zbiorem klisz, kompozycja budzi respekt. Bez prymitywnej linearności Stasiuk rozpoczyna wędrówkę w dzieciństwie na wschodzie Polski, by jako dorosły człowiek przemierzać Rosję, Mongolię, Pamir i Chiny, a wreszcie powrócić w lata młodości spędzane w Warszawie. Oczywiście tej prawobrzeżnej, skąd z daleka widać designerskie Śródmieście określane przez autora mianem „libeskindów”.
Urzekło mnie w tej książce, że autor nie stara się niczego doszukiwać na siłę. Nie wmawia, że pasterze mongolscy mają jakieś głębsze problemy czy refleksje. Nie usprawiedliwia chińskiego parcia na masowy zysk osiągany najbardziej prymitywnymi metodami. Nie próbuje dostrzec piękna tam, gdzie go nie ma. Mimo to świat opisany w powieści wciąga, co przypisać trzeba kunsztowi pisarskiemu Stasiuka. Ta książka to fantastyczny casus wyszukanej formy dominującej nad mizerną treścią. I to dominującej bez użycia fajerwerków, bo język „Wschodu” jest umiarkowany i wstrzemięźliwy.
Jest to wschód, ale nie ma w nim za grosz egzotyki. Wschód, po prostu wschód, nie środkowa Azja, nie Daleki Wschód, nie Bliski Wschód. Przemierzany niespiesznie, refleksyjnie, z wolą dostrzeżenia detali, które wcale nie chcą rzucać się w oczy.
Czy ów Wschód jest ładny czy brzydki? Fajny czy niefajny? Dobry czy zły? Na samym początku wyraziłem swoją wdzięczność, że nie musiałem tego sprawdzać sam (choć tak naprawdę zwiedziłem pobieżnie część Rosji oraz wspomnianą w książce Samarkandę i Tadżykistan). Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Trzeba zacząć od tego, że Wschód istnieje. Że – co wielokrotnie daje się wyczuć w książce, to on panuje nad człowiekiem, a nie człowiek nad nim. Bo ma surowy klimat, bo gigantyczne przestrzenie nie dają się pokonać. I jeszcze ma pecha. Bo skoro jest olbrzymi, to ktoś uznał – konkretnie ludzi i ich władcy – że można go zanieczyszczać i eksploatować bez umiaru.
Mnie ta książka pozbawiła złudzeń, że na wschodzie jest jakiś romantyzm. Ale też na 300 stronach tej epopei nie ma ani jednego aktu przemocy. Najgorsze co cię może spotkać to chamowaty oficer na lotnisku w Moskwie, bo nawet chiński policjant stara się być uprzejmy. Nic też się nie zmienia. Stasiuk zatacza pętlę zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Startuje jako dzieciak w Polsce, wojażuje jako dojrzały człowiek i wraca – znów jako chłopak – do „azjatyckiej” części stolicy. W tym czasie niby pojawia się nowoczesny pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej i parę nowoczesnych budynków. Ale to tylko pozór nowoczesności. W rzeczywistości Wschód pozostaje Wschodem.



Tytuł: Wschód
Data wydania: 24 września 2014
Wydawca: Czarne
ISBN: 978-83-7536-559-7
Format: 304s. 133×215mm; oprawa twarda
Cena: 39,90
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

35
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.