Świat z „Miary człowieka” jest większości z nas doskonale znany. Bolesne czasy kryzysu postawiły mnóstwo ludzi pod ścianą: bez pracy, z kredytami i bez wyjścia. Z ust głównego bohatera w pewnym momencie pada zdanie: „Nie jestem tu po to żeby żebrać”, lecz powoli sam sobie zdaje sprawę, że tylko zakłamuje rzeczywistość.  |  | ‹Miara człowieka›
|
Thierry wiele jest wstanie przełknąć. Przez miesiące bezskutecznego szukania pracy, bezsensownych kursów i szkoleń, jego ambicje i oczekiwania zmalały niemal do zera. Chce po prostu pracować, nawet poniżej kwalifikacji i doświadczenia, by zapewnić podstawowe potrzeby dla swojej rodziny. Spłacić do końca kredyt mieszkaniowy, łożyć na edukację niepełnosprawnego syna. Jego odbijanie się od jednej rozmowy do drugiej przypomina tułaczkę Marion Cotillard z „Dwóch dni, jednej nocy”, choć tu Thierry nie ma nawet złudzenia posiadania losu w swoich rękach. Kolejne niepowodzenia – w sprzedaży domku kampingowego, na upokarzającej rozmowie o kwalifikacyjnej czy podczas wizyty w banku, coraz mocniej zaciskają mu niewidzialną pętlę na szyi. Gdy pojawia się światełko w tunelu – praca ochroniarza w supermarkecie, tli się ono bardzo słabym blaskiem. W surowym filmie Stephane’a Brize’a, człowiek bowiem w czasach kryzysu ociera się o granicę własnej godności. Thierry nie tylko pilnuje klientów i udaremnia kradzieże, ale też szpieguje monitoringiem kasjerki i pracowników sklepu. Denuncjuje ich szefowi za drobne wykroczenia, jak przywłaszczenie kuponów zniżkowych, nabicie punktów na prywatną kartę lojalnościową. Nawet jeśli w sztywnej twarzy mężczyzny nie malują się żadne emocje, w duchu za każdym razem ściska go moralny klin. Thierry ma świadomość, że jego „ofiarami” są osoby do niego bliźniacze, będące w podobnej albo nawet gorszej sytuacji życiowej. Tymbardziej, że i tu brak sprawiedliwości widoczny jest jak na dłoni: klient – jeśli zapłaci za skradziony towar, jest puszczany wolno, pracownik po grubej burze, ląduje na bruku. W tej całej mierności rzeczywistości „Miary człowieka” światła krytyki skierowane są na współczesny rynek pracy, gdzie zajęcie dobierane jest bardziej z przymusu niż wyboru. Swoje dostaje się też nieudolnym służbom socjalnym, pomagającym w sposób, w który nie da się nikomu pomóc. Dla uchwycenia właściwej perspektywy znamienita jest scena, gdy Thierry podczas jednego ze szkoleń bierze udział w pokazowej rozmowie o pracę, po której cała grupa – w domyśle bezrobotnych – ocenia jej poziom. Komentując i krytykując np. barwę głosu, nastawienie, reakcje niewerbalne jakby bez znaczenia jest to, że wcielają się w rolę specjalistów od zadania, które przecież sami notorycznie oblewają. Dlatego nawet jeśli Thierry obserwuje to z niemym, drobnym uśmiechem, to możemy się domyślać, że nastąpi moment kiedy wybuchnie i powie dość. Od miary każdego człowieka zależy jednak, jak nisko do tego czasu uda mu się upaść.
Tytuł: Miara człowieka Tytuł oryginalny: La loi du marché Data premiery: 2016 Rok produkcji: 2015 Kraj produkcji: Francja Czas trwania: 93 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 80% |