Ormiańskie kino akcji! Mieliście pojęcie, że coś takiego w ogóle istnieje? Jeżeli nie, sięgnijcie po debiutancki obraz Wagego Sajana. W „Bez wyjścia” jest to wszystko, co musi charakteryzować klasyczny film sensacyjny. Jedyne, co może irytować, to postaci kobiet – jak z matrycy zdjęte, głupawe, choć piękne. Ale poza tym ogląda się całkiem przyjemnie. Niezła rozrywka na letni wieczór.  |  | ‹Bez wyjścia›
|
Nieczęsto – przynajmniej do tej pory – mieliśmy okazję przyglądać się w „East Side Story” filmom, które powstały w Armenii. A jeśli już, były to przede wszystkim koprodukcje, jak chociażby, zrealizowany we współpracy z Holendrami, dramat społeczny „ Granica” (2009) Charutiuna Chaczatriana, biograficzny „ Paradżanow” (2013) Serge’a Avedikiana i Oleny Fietisowej (do którego dorzucili się Francuzi, Gruzini i Ukraińcy) czy przygodowa komedia „ Ruch skoczkiem” (2013) Gora Kirakosiana (częściowo kręcona w Kazachstanie). Wyreżyserowane przez Wagego Sajana „Bez wyjścia” jest zatem pierwszym w stu procentach ormiańskim dziełem, które trafiło do naszego cyklu. To – na tle wyżej wspomnianych obrazów – jego pierwszy wyróżnik; drugi dotyczy gatunku, w jakim postanowił „wypowiedzieć” się Sajan – to kino akcji w najklasyczniejszym wydaniu, święcące triumfy od Stanów Zjednoczonych po Koreę Południową. Dlaczego więc nie w Armenii? Wszak położony nie tak daleko, po wschodniej stronie Morza Kaspijskiego, Kazachstan uczynił z filmów sensacyjnych najprężniej rozwijającą się gałąź swojej kinematografii. Głównym bohaterem filmu jest dwudziestokilkuletni Dawid (w tej roli, urodzony w 1986 roku w ormiańskim Wajku, Kamo Unanian) – kickbokser przygotowujący się od dłuższego już czasu do mistrzostw świata. Na tyle zdolny, że zarówno jego trener, którym jest potężnie zbudowany mężczyzna na co dzień pracujący jako oficer policji, jak i sponsor, czyli cieszący się wielkim autorytetem w półświatku lokalny „ojciec chrzestny”, Rusłan (gra go pięćdziesięcioczteroletni Artaszes Aleksanian, rodem z Erywania), wróżą mu zdobycie złotego medalu. Dawidowi wiedzie się jednak nie tylko w sporcie, ale i w życiu osobistym; ma piękną narzeczoną Ewę (Ani Arojan) i grono bliskich przyjaciół, na których zawsze może liczyć, jak chociażby Awo (Narek Petrosian). Ale jest też wśród nich niesforny Armen, nałogowy hazardzista, którego co jakiś czas trzeba wyciągać z poważnych tarapatów. Nie wyciągnął żadnych wniosków z rozpadu rodziny, wciąż – gdy tylko nadarza się okazja – gra (na automatach bądź w karty). I ta właśnie przypadłość Armena staje się zaczątkiem dramatycznych wydarzeń. Namówiony przez gangstera Saro na partię pokera, godzi się wziąć w niej udział, a potem przegrywa rozgrywkę, której wartość wynosi trzysta tysięcy dolarów. Nie ma takich pieniędzy przy sobie, więc Saro daje mu dwadzieścia cztery godziny na spłatę długu… …którego oczywiście Armen nie jest w stanie zapłacić. Nikt mu przecież, znając jego reputację, nie pożyczy takiej kwoty. A jeśli nie ureguluje zaległości wobec Saro, prawdopodobnie zginie. Nie widząc innego wyjścia, postanawia ukryć się u Mariny, swojej dawnej kochanki, tancerki w nocnym klubie. Straciwszy dłużnika z oczu, Saro wpada na pomysł, aby skontaktować się z Dawidem – liczy na to, że przyjaciel może znać kryjówkę Armena. Jak się jednak okazuje, udaje mu się ją ustalić inną drogą i niebawem hazardzista wpada w jego ręce. Dawid, chcąc go uwolnić, prosi o pomoc Awo, który – jak możemy się domyślać – również ma jakieś kontakty z mafią. Z czasem do gry zostają wciągnięte też inne osoby; Dawidowi przychodzi w sukurs Rusłan, natomiast pod stronie Saro opowiada się jego ojciec Gugo (w tej roli Armen Marutian), kolejny mafioso. Wojna wybucha ze zdwojoną siłą; od pewnego momentu każdy poluje na każdego, do głosu zaś dochodzą osobiste ambicje i rozbudzone na nowo dawne animozje. Skromny kickbokser, zamiast przygotowywać się do zawodów sportowych, musi stawić czoło bandziorom ze spluwami, ryzykując nie tylko swoim życiem. Od strony fabularnej Wage Sajan i Arutiun Gukasian (czterdziestoczteroletni scenarzysta mający na swoim koncie takie obrazy, jak sensacyjna „Zapadnia” Gagika Arutiuniana czy horror „Martwy las” Romana Muszegiana) niczym nie zaskakują. „Bez wyjścia” to bardzo klasyczna, ba! schematyczna, historia sensacyjno-gangsterska, jakich wiele kręci się na całym świecie. To, co ją wyróżnia na tle innych produkcji, to swoisty lokalny koloryt, obecny zarówno w widokach miasta (zapewne Erywania, choć z filmu to jednoznacznie nie wynika) i krajobrazach, jak również charakterystycznej urodzie aktorek i aktorów (wystarczy rzut oka na twarz, by mieć pewność, że mamy do czynienia z Ormianinem czy Ormianką). Broni się też tempem akcji, która z czasem nabiera coraz większego rozmachu. Trup pada gęsto, nie brakuje strzelanin i mordobicia, jest nawet – choć niezbyt udany – pościg samochodowy. Wypadłby zapewne lepiej, gdyby twórcy mieli wyższy budżet, a operator Narek Sargsian (kolejny debiutant w ekipie) większe doświadczenie. Ważne jest również to, że Sajan i Gukasian oparli się pokusie zwieńczenia swego dzieła happy endem. Finał jest raczej depresyjny, mimo że w ostatniej scenie pojawia się dla głównego bohatera światełko w tunelu. Premiera filmu miała miejsce w lutym ubiegłego roku. Lecz wtedy pokazywany był on tylko w kinach w Armenii. W kwietniu tego roku wprowadzono go natomiast do dystrybucji w Rosji. Hitem nie został, ale pewnie stanowił dla widzów rosyjskich miłą odskocznią od rodzimego kina akcji.
Tytuł: Bez wyjścia Tytuł oryginalny: Elq chka Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Armenia Czas trwania: 84 miny Ekstrakt: 60% |