powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXLVIII)
sierpień 2015

W imię miłości do dziecka
Maeve Binchy ‹Mała Frankie›
Książki irlandzkiej pisarki są bardzo lubiane przez czytelników za ich sympatyczną atmosferę, wyrazistych bohaterów i za to, że są takie bliskie prawdziwego życia. „Mała Frankie” to kameralny i barwny portret sąsiedzkiej wspólnoty, która nikogo nie pozostawia samego w trudnych chwilach.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ulica świętego Jarlata nie różni się od innych w Dublinie. Mieszkają przy niej zwyczajni ludzie, którym nie brak codziennych problemów. Jak to w życiu: ktoś traci pracę, ktoś nieszczęśliwie się zakochuje, kogoś innego dopada choroba. Maeve Binchy ma wielki dar pisania o wszystkim bez nadmiernego patosu i rozczulania się nad swoimi bohaterami, potrafi też opowieść o ich losach okrasić życzliwym humorem. Wszak wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, nikt nie jest idealny i trudno się dziwić, że w obliczu kłopotów często popełnia się błędy.
Ale ze wszystkich mieszkańców ulicy świętego Jarlata to chyba Noel stoi przed najtrudniejszą próbą. Jego życie wywróciło się do góry nogami. Został ojcem. To oczywiście jeszcze nic nadzwyczajnego ani dramatycznego. Został ojcem dziewczynki, której matka umiera w szpitalu na raka. Będzie musiał zmierzyć się z samotnym wychowaniem małej Frankie. Wiadomość o córce bardzo go zaskoczyła (tu możemy dyskutować, czy jego rozmowa ze Stellą, matką dziecka nie jest sceną aż nadto „serialową”, ale ostatecznie można powiedzieć, że dalszy rozwój wydarzeń to usprawiedliwia).
Tymczasem okazuje się, że wszystko sprzysięga się przeciwko niemu. Małej Frankie przydzielona jest opiekunka społeczna, która absolutnie nie wierzy, że Noel sam podoła wychowaniu dziecka. Moira tylko czeka, by popełnił jakieś błędy, co będzie pretekstem, by oddać małą do adopcji. Bo przecież to niesłychane, by mężczyzna sam poradził sobie z opieką nad córką. Autorka zdołała tutaj zawrzeć ważną refleksję związaną z ojcostwem, a jej głos brzmi wyraziście, tym bardziej, jeżeli uświadomimy sobie, że powieść rozgrywa się w irlandzkich realiach tradycyjnego, konserwatywnego społeczeństwa.
Jest tylko jedna rzecz, która przeszkadza Noelowi w pełni cieszyć się ojcostwem. On sam. Po pierwsze – czuje, że nie jest do tego psychicznie przygotowany, targają nim wątpliwości. Po drugie – Noel cierpi na chorobę alkoholową. To jeszcze bardziej dyskwalifikuje go jako ojca w oczach opiekunki społecznej. Dziecko musi mieć przecież poczucie bezpieczeństwa, nie może dorastać w dysfunkcyjnym domu. Walka Noela o trzeźwość być może pokazana jest trochę schematycznie, ale głównym jej przesłaniem staje się to, że człowiek dorasta do zadań i mierzenia się z życiowymi przeciwnościami. Że siłą woli i determinacji można zmienić swoje życie, odnaleźć w nim radość i poczucie sensu.
Jest takie powiedzenie, że „potrzebna jest cała wioska, by wychować dziecko”. I to chyba jest najlepsze podsumowanie tego, co dzieje się w powieści. Noel może liczyć na pomoc i wsparcie wielu życzliwych osób z sąsiedztwa. Choć może się czasem wydawać, że tych postaci jest na kartach ksiązki zbyt dużo – każda z nich została sportretowana bardzo wiarygodnie i ciekawie, w całej pełni swojej indywidualności. To samo dotyczy także postaci drugoplanowych. Maeve Binchy nie obawia się otwarcie przy tym mówić o problemach, które nie są obce wielu z nas: przewlekłe choroby, starość, rozpad małżeńskich więzi, samotność. Każdy tutaj stara się stawić czoło swoim problemom, dojrzewa do decyzji, krok po kroku układa sobie kolejne etapy życia.
Wśród postaci wyróżniają się: Lisa, nieszczęśliwie zakochana w samolubnym facecie (trzeba brać przykład z tego, jak poradzi sobie z niszczącym ją uczuciem!) oraz Emily, amerykańska kuzynka Noela, która przyjeżdża tylko na jakiś czas, by poznać swoje korzenie i… zostaje na stałe. Trochę ciepłego uśmiechu wzbudzają rodzice Noela, zainteresowani głównie, jak się wydaje, ufundowaniem figury świętego Jarlata – im większej, tym lepiej. Życie, jak to życie, sprawi, że zmienią się ich plany. Zadumę wzbudza postać Moiry, niesympatycznej, kostycznej i oschłej kobiety, która nie potrafi znaleźć w sobie radości życia. Ale i ona zaczyna się zmieniać pod wpływem atmosfery na ulicy świętego Jarlata. Można też zwrócić uwagę na Anię, epizodyczną postać (sympatycznej!) pielęgniarki z Polski.
Podczas lektury nie zabraknie wzruszeń. Książka pozwala się przekonać, że w imię miłości do dziecka także mężczyzna jest w stanie zrobić wiele. To temat stosunkowo rzadko poruszany w literaturze adresowanej do czytelniczek. I dlatego powieść Maeve Binchy zasługuje na uwagę, bo pozwala zauważyć, jak wielką siłę ma miłość ojcowska, która nie boi się wyrzeczeń i zakrętów losu. Siła rodzinnych i przyjacielskich więzi pomaga znieść bardzo wiele. Przekonamy się o tym w końcowych scenach, kiedy życie Noela – i innych bohaterów – wreszcie się ustabilizuje. Ale zakończenie „Małej Frankie” i tak będzie zaskakujące i da nam wiele do myślenia.



Tytuł: Mała Frankie
Tytuł oryginalny: Minding Frankie
Data wydania: 8 kwietnia 2015
Wydawca: W.A.B.
ISBN: 978-83-280-1574-6
Format: 400s. 123×194mm
Cena: 39,99
Gatunek: obyczajowa
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.