Freejazzowe big-bandy nikogo już dzisiaj nie dziwią. Od kilku lat robią one furorę na festiwalowych scenach, a ich płyty sprzedają się coraz lepiej. Wystarczy wspomnieć Fire! Orchestra, Angles 9 czy Subtropic Arkestra. I chociaż norwesko-szwedzką formację All Included trudno – z uwagi na to, że w jej skład wchodzi zaledwie pięciu artystów – uznać za klasyczny big-band, to jednak muzyka zawarta na albumie „Satan in Plain Clothes” bardzo bliska jest tej stylistyki.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tak się składa, że – poza Stanami Zjednoczonymi, gdzie w tej dziedzinie przoduje legendarny saksofonista Ken Vandermark – najwięcej big-bandów o freejazzowej proweniencji powstaje ostatnimi czasy w Skandynawii. Wystarczy wymienić Fire! Orchestra i NU Ensemble Szweda Matsa Gustafssona, Angles, Angles 8 oraz Angles 9 jego rodaka Martina Küchena, Subtropic Arkestra prowadzoną przez Szweda o chorwackich korzeniach Gorana Kajfeša czy Large Unit Norwega Paala Nilssen-Love’a. A to jedynie wierzchołek góry lodowej! Co tylko powinno fanów jazzu cieszyć, biorąc pod uwagę, kto staje na czele kolejnych formacji i jak wysoki dzięki temu reprezentują one poziom. Inna sprawa, że przez wspomniane powyżej zespoły często przewijają się ci sami twórcy, co jest o tyle istotne, że pozwala tworzyć nie tylko więzi artystyczne, ale i pokoleniowe. W ten sposób rodzi się posiadająca indywidualne cechy SCENA. Podobne zjawisko obserwowaliśmy w polskiej muzyce jazzowej dwukrotnie: w latach 60. i 80. ubiegłego wieku – i w obu przypadkach wydało ono wspaniałe owoce. Nie inaczej jest dzisiaj ze sceną skandynawską.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kwintet All Included powstał trochę na uboczu głównego nurtu, ale powołali go do życia muzycy pierwszoplanowi. Najważniejsze role odgrywają w nim bowiem wspomniany już wcześniej szwedzki saksofonista Martin Küchen ( Angles 9) oraz norweski kontrabasista Jon Rune Strøm ( Frode Gjerstad Trio, Large Unit, NU Ensemble). Skład zaś uzupełnili jeszcze dwaj rodacy Strøma: trębacz Thomas Johansson i bębniarz Tollef Østvang oraz rodak Küchena: puzonista Mats Äleklint. Kiedy przed czterema laty tworzyli oni wspólny projekt, znali się już z innych grup, jak chociażby Universal Indians czy Friends & Neighbors. Odpadła więc konieczność docierania się, poszukiwania wspólnego języka i to wszystko, co staje na drodze dopiero co utworzonych grup. Skandynawowie doskonale wiedzieli, co chcą grać, a efekt tego zaprezentowali na – jak dotychczas – dwóch albumach. Debiutancki „Reincarnation of a Free Bird” ukazał się w 2012 roku, drugi natomiast – „Satan in Plain Clothes” – trafił do sprzedaży przed miesiącem, 21 lipca. Wydała go kultowa dla wielbicieli jazzu improwizowanego portugalska (lizbońska) wytwórnia Clean Feed. Materiał, który znalazł się na płycie, pochodzi z koncertu zagranego 19 grudnia ubiegłego roku w klubie Nasjonal Jazzscene w Oslo. To miejsce tak znaczące dla rozwoju (free)jazzowej sceny skandynawskiej, że zaproszenie do niego jest nie tylko nobilitacją dla artystów, ale też gwarantem, iż grający tam muzycy wycisną z siebie siódme poty. I tak stało się również w przypadku All Included, czego – bez najmniejszych wątpliwości – dowodzi „Satan in Plain Clothes”. Krążek zawiera sześć kompozycji – trzy (nieparzyste) wyszyły spod ręki Strøma, trzy (parzyste) są autorstwa Küchena. Choć może trafniejsze byłoby stwierdzenie, że Norweg i Szwed wskazali jedynie kierunek rozwoju, bo przecież nie można zapominać o tym, że zdecydowana większość dźwięków, którymi raczy nas kwintet, jest efektem zespołowych improwizacji. Otwierający koncert „Tune for Martin” (dedykowana, jak można się domyślać, przez Jona Runego Küchenowi) z miejsca definiuje styl zespołu: z jednej strony otrzymujemy skomplikowane podziały rytmiczne (Strøm i Tollef Østvang nie stronią przy tym od rockowej zadziorności), z drugiej – niekiedy walczące o prymat pierwszeństwa, to znów idealnie ze sobą współpracujące dęciaki (grające unisono saksofony Küchena, trąbka Johanssona i puzon Äleklinta potrafią dać takiego czadu, że głośniki aż się grzeją).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czy to kogoś dziwi? Free jazz przecież zawsze – już od czasu narodzin gatunku, czyli od Johna Coltrane’a, Ornette’a Colemana i Dona Cherry’ego – zachwycał nade wszystko intensywnością wyrazu. W „Tune for Martin” rozbrzmiewają więc instrumenty dęte grające unisono i solo, prowadzące dialogi ze sobą i starające się wbić w polirytmiczne podziały podrzucane przez sekcję. Ale na płycie nie brakuje również momentów spokojniejszych, czego najjaskrawszym dowodem „I’ve Been Lied to” (przypomnijmy: autorstwa Küchena), którego mroczny, niepokojący charakter już od pierwszych sekund wprowadza partia kontrabasu. Kiedy do Strøma dołączają pozostali muzycy, z czasem wyłania się z ich improwizacji podniosły motyw przewodni, powracający z przerwami do końca utworu. Pomiędzy możemy natomiast liczyć na czadowe solówki dęciaków, głównie zaś puzonu. W „The Gap” również nie brakuje improwizacji, choć sekcja rytmiczna dba o to, aby niosły one ze sobą sporą porcję energii. Podkreślić jednak należy, że muzykom udaje się przy okazji rzecz niezwykła – mimo ogromnej motoryki potrafią przemycić też urokliwe, zapadające w pamięć melodie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Despair is in the Air” otwiera dialog saksofonu z puzonem, który zapowiada nieco bardziej klasyczne podejście do materii jazzowej. I rzeczywiście – przynajmniej w pierwszej fazie odnaleźć można tu wpływy hard bopu; z głośników snuje się dostojnie brzmiąca melodia, z czasem przetwarzana przez kolejne instrumenty dęte. Przy okazji kompozycja zyskuje też na sile, a finał robi wręcz piorunujące wrażenie. Na tym tle „Three Courses” Strøma wypada trochę lżej (nie słabiej), ale przypomina to raczej sytuację, w której wielbiciel thrash metalu najpierw odpala „Angel of Death” czy „Raining Blood” Slayera, by potem stwierdzić, że wszyscy inni – włącznie z Anthraxem, Metalliką i Megadeth – grają tylko popierdółki. W utworze kontrabasisty przez większość czasu ton nadają muzycy sekcji rytmicznej; ba! nawet dęciaki potraktowane tu są jako instrumenty nadające tempo. Album zamyka numer tytułowy – zaskakujący o tyle, że Østvang rozpoczyna go funkowo, wszyscy pozostali natomiast ochoczo mu się podporządkowują. Efekt jest taki, że „Satan in Plain Clothes” staje się najbardziej roztańczonym i rozkołysanym fragmentem płyty. Co jednak wcale nie oznacza, że mniej jest w nim energii. Wręcz przeciwnie! Motoryki i czadu mogliby pozazdrościć All Included nawet najbardziej szaleni wykonawcy rockowi. „Satan in Plain Clothes” to kolejny znakomity album skandynawskich artystów wydany w tym roku. I jeszcze jeden dowód na to, że podobne granie ma sens – że może przypaść do gustu nawet słuchaczom niekoniecznie zafascynowanym free jazzem, że jeśli mamy do czynienia z wybitnymi improwizatorami, prawdziwymi wirtuozami swoich instrumentów, potrafią oni stworzyć dzieło przekraczające granice muzycznego getta. Skład: Martin Küchen – saksofony Thomas Johansson – trąbka Mats Äleklint – puzon Jon Rune Strøm – kontrabas Tollef Østvang – perkusja
Tytuł: Satan in Plain Clothes Data wydania: 21 lipca 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 43:15 Gatunek: jazz Utwory CD1 1) Tune for Martin: 07:29 2) I’ve Been Lied to: 08:08 3) The Gap: 05:25 4) Despair is in the Air: 08:43 5) Three Courses: 07:52 6) Satan in Plain Clothes: 05:37 Ekstrakt: 80% |