powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXLVIII)
sierpień 2015

Wojna się rozpoczęła
Steve McNiven, Mark Millar ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #39: Wojna Domowa›
Już dawno żadna recenzja nie przysporzyła mi tylu kłopotów, co „Wojny domowej”, publikowanej jako trzydziesty dziewiąty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Jak bowiem ocenić rzecz odciskającą ogromne piętno na świecie superludzi, a jednocześnie tak rozczarowującą fabularnie?
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W XXI wieku szefostwo Marvela postanowiło przedefiniować dotychczasowy świat superbohaterów. Było to całkiem słuszne posunięcie, biorąc pod uwagę, że rynek komiksowy znalazł się w kryzysie – zamykano kolejne serie, a fabuły albo powielały znane od lat 60. schematy, albo obierały niebezpieczny kurs na ścieżkę wytyczoną przez „Modę na sukces”. Rynek potrzebował wstrząsu, dlatego też coraz częściej do rąk czytelników trafiały crossovery, których celem była zmiana skostniałego porządku. Mozaika powoli się układała, by z pojedynczych wydarzeń doprowadzić wreszcie do kluczowego przedsięwzięcia, którym jest właśnie „Wojna domowa”. Objęła swoim zasięgiem cały świat Marvela i praktycznie każda postać się w nim poruszająca wzięła udział w wydarzeniach z nią związanych (no, może poza Hulkiem, który przebywał wtedy na Saarkarze). Całość składa się z prezentowanej w WKKM miniserii, a także kilkudziesięciu odprysków, dotyczących poszczególnych postaci. Rozmach był więc imponujący.
Ciekawe również było założenie całości. Po nieudanej interwencji młodych superbohaterów z The New Warriors, którzy mieli schwytać drugoplanowych, acz potężnych łotrów, a doprowadzili do śmierci blisko tysiąca postronnych cywili, w tym dzieci, rząd postanowił wreszcie uporządkować szarą strefę, w jakiej poruszali się zamaskowani stróże prawa i wprowadził Ustawę o Rejestracji Superbohaterów. Środowisko natychmiast podzieliło się na jej zwolenników i przeciwników. Tymi pierwszymi dowodził Iron Man z czynnym wsparciem Mr. Fantastica z Fantastycznej Czwórki, natomiast drugimi, o dziwo, Kapitan Ameryka, który uważał, że to jawne ograniczenie praw obywatelskich. Wojna się rozpoczęła.
Nie będę ukrywał, że sam pomysł wydał mi się genialny w swojej prostocie. Korespondował również z niepewną sytuacją geopolityczną w realnym świecie. Kolejne strony pałaszowałem więc z chciwością, nie mogą się doczekać, co będzie dalej. Niestety, im bliżej końca, tym bardziej euforia zaczynała siadać, by wraz z ostatnimi stronami zupełnie opaść. Scenarzysta Mark Millar chciał chyba upiec za dużo pieczeni na jednym ogniu. W krótkiej, skądinąd, opowieści starał się zebrać wątki większości wydarzeń towarzyszących miniserii, co odbiło się negatywnie na jej fabule, ponieważ niezorientowany czytelnik może mieć problemy ze zidentyfikowaniem kolejnych wydarzeń. Zwłaszcza polski czytelnik, który nie miał szans dowiedzieć się, skąd Spider-Man ma dodatkowe mechaniczne ramię, a Hawkeye jest kobietą itp. To już jednak specyfika rodzimego ubogiego rynku komiksowego. Gorzej, że przeładownie postaciami i wydarzeniami negatywnie odbija się na akcji, która albo stoi w miejscu, koncentrując się na rozmowach kolejnych nowych postaci, albo leci na łeb na szyję, a czytelnik ma problem ze zorientowaniem się, kto kogo w danej chwili tłucze. Niestety traci na tym strona emocjonalna przedsięwzięcia. Najlepiej zarysowanym charakterem wydaje się bowiem Tony Stark, którego poczynania wyraźnie kontrastują z marnie uzasadnionymi decyzjami Kapitana Ameryki.
Na szczęście mamy też całą masę smaczków, które bronią jakości „Wojny domowej”. W końcu przyznanie się publicznie Petera Parkera do tego, że jest Spider-Manem, to wydarzenie z gatunku tych epokowych (polecam reakcję J.J. Jamesona na tę wieść). Są też mniej dramatyczne sytuacje, choć nie mniej wciągające, jak chociażby pojawienie się Punishera, który przyłącza się do przeciwników Ustawy. Problem polega na tym, że jest takim radykałem, że zwłaszcza Kapitan Ameryka nie może zaakceptować jego metod działania. Z drugiej strony ekipa Iron Mana brata się z przestępcami, by ci pomogli wyłapać im buntowników.
Szkoda tylko, że misternie konstruowana fabuła z czasem zaczyna robić się coraz bardziej banalna, a już końcówka, w której widzimy Nowy Wspaniały Świat, jest tak naiwna i cukierkowa, że zupełnie nie pasuje do dramatyzmu zakończonej przed chwilą wojny. Wygląda to trochę tak, jakby Millar i szefostwo Marvela przestraszyli się swoich pomysłów i postanowili załagodzić całą sytuację.
Od strony wizualnej „Woja domowa” również mogłaby prezentować się lepiej. Co prawda Steve McNiven prezentuje dynamiczną kreskę, sprawdzającą się w tego typu przedsięwzięciach, ale ma się wrażenie, że goniły go terminy i nie zawsze przykładał się do pracy. W efekcie dostaliśmy rzecz przyzwoitą, ale absolutnie się niewyróżniającą, co nie powinno mieć miejsca w tego typu historycznych komiksach.
Trudno zatem jednoznacznie ocenić tę pozycję. Na pewno mamy do czynienia z rzeczą ważną, która wprowadza nową jakość do świata Marvela. Warto dodać, że tym razem są to zmiany bardzo dobrze przemyślane, ciekawie modyfikujące uniwersum i dające mnóstwo możliwości dalszego rozwoju. Jednak sama „Wojna domowa”, jako historia, choć niewątpliwie wciąga, pozostawia spore uczucie niedosytu. Zwłaszcza w jej końcowej fazie ma się wrażenie, że Mark Millar, ograniczony jedynie siedmioma tomami miniserii, zaczął się spieszyć, by pomieścić wszystkie zwroty akcji, co niestety przekłada się na dziwne decyzje bohaterów i nie odzwierciedla przekonująco motywacji, jakie nimi kierują. Niemniej na pewno nie jest to stracona pozycja kolekcji Hachette.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #39: Wojna Domowa
Tytuł oryginalny: Civil War
Scenariusz: Mark Millar
Data wydania: 21 maja 2014
Rysunki: Steve McNiven
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-7739-788-6
Format: 208s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

74
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.