powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXLVIII)
sierpień 2015

Opowieść dla małych chłopców
Bob Layton, Jim Shooter, Mike Zeck ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #40: Superbohaterowie Marvela: Tajne Wojny. Część 2›
Jubileuszowy, czterdziesty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela przynosi nam zakończenie pierwszego epickiego crossoveru w historii wydawnictwa. Pozycji naiwnej, infantylnej, ale za to radośnie oldschoolowej.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie wiem jak wy, ale ja lubię raz na jakiś czas przeczytać niewymagający komiks o superbohaterach, w którym główny nacisk postawiono na mordobicie, a nie na pogłębianie postaci w iście Nolanowskim stylu. Dlatego też obie części „Tajnych wojen” traktuję trochę po macoszemu. Wiadomo, że w czasie, w którym się ukazywały (początek lat 80.) wciąż jeszcze uznawało się, że komiksy to przede wszystkim rozrywka dla nastolatków i nikt nawet nie śnił, by włączyć je do grona sztuki wysokiej. Scenarzysta Jim Shooter nie miał też ambicji stworzenia dzieła na miarę „Strażników” Moore′a. Chodziło o zabawę i epickie pojedynki z całą masą najpopularniejszych postaci Marvela i o… kasę. Nie bójmy się tego powiedzieć. W końcu cały projekt „Tajnych wojen” tak na prawdę miał być przede wszystkim reklamą serii figurek stworzonych przez firmę Mattel. Fakt, że okazał się większym hitem, niż dość toporne zabawki, jest niejako efektem ubocznym.
Pierwsza część miniserii uwiodła mnie całkowicie. Oto bowiem wszechpotężny Beyonder ściąga na odległą planetę, złożoną z fragmentów innych światów, najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów i superłotrów z Ziemi (i nie tylko) i każe im się pojedynkować. W zamian zwycięzca miał otrzymać to, co tylko zapragnie. Fabułę prostą jak drut urozmaicały jednak skomplikowane relacje między poszczególnymi postaciami. Co ważnie, nie tylko w obozie przestępców, którzy z założenia nie potrafili współpracować w większej grupie, ale także wśród pozytywnych postaci. Dzięki temu każdy z notorycznie przedstawianych z pseudonimu ofiar Beyondera, miał swoje pięć minut i w większym lub mniejszym stopniu zaznaczył swoją obecność.
Część druga przynosi nam finał całej opowieści i niestety, co się bardzo często w komiksach o superludziach zdarza, dobrze zapowiadająca się historia, zostaje sknocona przewidywalną i łopatologiczną końcówką. Nie inaczej jest tutaj. Oto bowiem okazuje się, że Beyonder wcale nie jest tak potężny, jak się zapowiadało, skoro Dr Doom wystrychnął go na dudka. Spłycono również charakter poszczególnych postaci, zapewne po to, by pchnąć akcję do przodu. Niestety w efekcie tego otrzymujemy tłukącą się bezosobową masę z kilkoma liderami, którzy zdecydowanie wybijają się ponad tłum. Jednak ich poczynania również nie zawsze należą do dobrze uzasadnionych. Najpierw Mr Fantastic uważa, że wszyscy powinni się poświęcić i dać się pożreć Galactusowi, by ten spełnił swoje marzenie o wiecznym nasyceniu swego głodu i w ten sposób uratować tysiące światów, by kilka stron później dowodzić atakiem na niego.
O wiele ciekawiej robi się po drugiej stronie barykady, gdzie Dr Doom wyrasta na niekwestionowanego lidera i to jego postać wydaje się najlepiej przemyślana. A przecież mamy również neurotycznego, władającego ogromną mocą Molecule Mana i kompletnego świra Klawa – człowieka skonstruowanego z dźwięku. Absolutnie genialnym, jak i okrutnym , wydaje się też pomysł, by go pokroić na plasterki i użyć jako soczewki.
O tym, że „Tajne wojny” mają promować figurki świadczy również wprowadzanie całkiem nowych postaci, które nie zrobiły kariery w uniwersum Marvela. Jedną z nich jest czarna Spiker-Woman, która, choć wygląda świetnie, to jednak wydaje się wciśnięta do historii na siłę i praktycznie nic się o niej nie dowiadujemy.
Przejdźmy wreszcie do słynnego symbiotu, czyli czarnego kostiumu Spider-Mana, który wraz z Eddie′em Brockiem przybrał imię Venom i stał się jednym z jego największych wrogów. Przez lata w oczekiwaniu na polską edycję „Tajnych wojen” wyobrażałem sobie setki możliwych scenariuszy, jak mogło dojść do połączenia się kosmity z Peterem Parkerem. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że po prostu go znalazł w jednym z kosmicznych laboratoriów. Uprzedzam lojalnie, że za ten zawód odejmuję 10 procent od ogólnej oceny.
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń w ogólnym rozrachunku druga część „Tajnych wojen” świetnie sprawdza się jako niewymagające czytadło. Znów można poczuć się nastolatkiem, który nie zwraca uwagi na mielizny fabularne, a na fajność postaci i ich spektakularne stroje. I wiecie, co? To strasznie miłe uczucie.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #40: Superbohaterowie Marvela: Tajne Wojny. Część 2
Tytuł oryginalny: Marvel Super Heroes Secret Wars, Part 2
Scenariusz: Jim Shooter
Data wydania: 4 czerwca 2014
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-7739-789-3
Format: 192s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

78
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.