Z biegiem czasu przerwy pomiędzy kolejnymi odsłonami serii „Bois-Maury” stawały się coraz dłuższe. Tom trzeci (lub, jak kto woli, trzynasty) ukazał się po pięciu latach. Zaskoczeniem dla czytelników mógł być również nagły przeskok w czasie o ponad dwieście lat. Akcja „Dulle Griet” rozgrywa się bowiem w drugiej połowie XVI wieku, w epoce kontrreformacji.  |  | ‹Bois-Maury #3: Dulle Griet›
|
W przeciwieństwie do pierwszej serii komiksu Hermanna Huppena, czyli „Wież Bois-Maury”, w jej kontynuacji belgijski rysownik i (coraz rzadziej) scenarzysta zrezygnował z linearnej narracji. Kolejne tomy przypominały raczej one-shoty połączone w niekiedy dość mglisty sposób postaciami potomków rycerza Aymara. Miało to swoje walory; pozwalało bowiem twórcom – Hermannowi i jego synowi Yves’owi – na dowolne przenoszenie akcji w czasie i przestrzeni. Akurat w to miejsce, które wydało im się szczególnie interesujące. I tak fabuła „ Assunty” (1998) została umieszczona w drugiej połowie XIII wieku na Sycylii, w przeddzień powstania przeciwko Francuzom, a „ Rodriga” (2001) – kilkadziesiąt lat później w Kastylii, gdzie właśnie zaczynała się rekonkwista. Oba tomy wiązała, prostą drogą prowadząca do „Wież…”, tajemnica dotycząca pochodzenia głównych bohaterów; tymczasem w „Dulle Griet” – opublikowanej przed dziewięcioma laty trzeciej odsłony drugiego cyklu – ta bezpośrednia więź zostaje zerwana. Co jednak nie znaczy, że tym samym komiks funkcjonuje w całkowitym oderwaniu od swoich poprzedników. Ani że jest od nich słabszy. Scenariusz ponownie wyszedł spod ręki Yves’a Huppena, który w tym okresie stał się już praktycznie etatowym współpracownikiem ojca („ Stacja 16”). Można więc chyba uznać, że to jego pomysłem był ów zaskakujący fabularny przeskok w czasie o ponad dwieście lat – ze słonecznej czternastowiecznej Kastylii do mglistej, pogrążonej w narastającym konflikcie religijnym, szesnastowiecznej Flandrii. Historyczna Flandria obejmowała tereny na pograniczu dzisiejszych Belgii, Holandii i Francji; w tamtym czasie, dzięki sprytnej polityce prowadzonej przez Habsburgów, trafiła w ręce arcyksięcia (i przyszłego cesarza) Maksymiliana. Po jego śmierci władał nią, podobnie jak całym imperium, jego wnuk, Karol V. Gdy w 1556 roku, zmęczony wojnami religijnymi w Rzeszy, przedłużającym się konfliktem z Francją o hegemonię w Europie oraz pogarszającym się stanem zdrowia, podjął on decyzję o abdykacji, władztwo Habsburgów podzieliło się na dwie linie: austriacką (pod panowaniem młodszego brata Karola, Ferdynanda) i hiszpańską, której dziedzicem został syn cesarza, Filip II. Flandria dostała się w ręce Hiszpanów, z czego jej mieszkańcy w sporej części wcale nie byli zadowoleni. Spodziewali się bowiem kłopotów wynikających z ultrakatolickiego nastawienia władcy. Panowanie Karola V Habsburga przypadło bowiem na rozwój reformacji. To wtedy miało miejsce wystąpienie Marcina Lutra, a potem narodziny kolejnych odłamów „herezji” – zwinglizmu, kalwinizmu, anglikanizmu. W Niderlandach coraz większe poparcie zyskiwała doktryna stworzona przez Jana Kalwina. Kiedy władzę nad Flandrią przejął Filip II, nie bacząc na opór możnych, w tym wpływowego księcia Wilhelma Orańskiego, postanowił zrobić porządek z bezbożnikami, skutkiem czego stała się antyhiszpańska rewolta. I chociaż w komiksie nie pada żadna konkretna data dotycząca czasu akcji, po kilku tropach podrzuconych przez Huppena juniora można wnioskować, że fabuła została umieszczona pomiędzy 1556 a 1565 rokiem, czyli już po abdykacji Karola V, ale przed wybuchem rewolucji. Tytuł albumu pozwala jednak jeszcze bardziej zawęzić ten okres. „Dulle Griet” (co na polski można przetłumaczyć jako „Szalona Małgorzata” albo prościej „Szalona Gocha”) to tytuł jednego z czterdziestu pięciu (tak przynajmniej się sądzi) obrazów olejnych (na desce) niderlandzkiego malarza Pietera Breugla Starszego. A nie ma wątpliwości co do tego, że powstał on w 1562 roku. W centrum dzieła przedstawiona jest prosta kobieta odziana w żelazny napierśnik i uzbrojona w miecz, która dźwiga łup. Badacze interpretują tę postać jako alegorię (względnie personifikację) herezji bądź przemocy. Należy jednak też od razu zaznaczyć, że konflikt religijny, mimo że w dużej mierze napędza akcję, jest jedynie tłem historii. A czego dotyczy fabuła? Jak w przypadku wcześniejszych części (także „ Wież Bois-Maury”) czytelnik zostaje od razu wrzucony w sam środek wydarzeń, w zasadzie już w pierwszej scenie poznaje główne postaci dramatu: młodą Tinneke, która w nocy szuka w lesie swojej matki, tytułowej Szalonej Gochy, opętanej przez demonicznego, zakapturzonego Hugona, oraz Toonego, syna Renaeta Devosa, do którego w tym samym czasie przybywa tajemniczy gość. Jak się okazuje, to wysłannik jego brata, Jana, zwolennika Lutra, który przysyła mu na przechowanie pokaźną sumę w „karolusach”, jak potocznie zwano wtedy floreny bite przez Karola V Habsburga. Świadkiem ich przekazania jest wścibski i podstępny Kleinbier, który przez okno zagląda do domu Devosów. Licząc na zysk, informuje o całym zdarzeniu profosa (urzędnika odpowiedzialnego za areszt wojskowy) Jansena, który zamyka Renaeta i tym samym oddaje go w ręce fanatycznego inkwizytora Titelmana. Więcej zdradzić nie można, aby nie odbierać czytelnikom przyjemności z lektury. W każdym razie to zdarzenie jest właśnie początkiem wszystkich nieszczęść, jakie spotykają bohaterów komiksu. A możecie być pewni, że Huppenowie – tradycyjnie – ich nie oszczędzają. Zresztą trudno aby było inaczej. Czasy kontrreformacji wiązały się przecież ze wzrostem fanatyzmu religijnego, ten zaś z kolei sprzyjał nadużyciom, grabieżom, mordom. Doświadczają tego także Tinneke i Toone, którzy zdecydowanie wybijają się na plan pierwszy. To wokół nich Yves buduje swoją opowieść, pokazując przy okazji, jak zgubny wpływ na społeczność lokalną mogą mieć z jednej strony pozbawiona elementu racjonalnego wiara (vide uzależnienie Szalonej Gochy od Hugona), z drugiej – chęć wybicia się ponad innych, zdobycia bogactwa czy też zyskania profitów (do czego za wszelką cenę dążą Kleinbier i Titelman). Tym samym „Dulle Griet” okazuje się uniwersalną historią, która mogłaby rozgrywać się także w czasach nam współczesnych. Pytanie tylko, jak wtedy twórcy komiksu zaimplementowaliby do fabuły kolejnego potomka Aymara de Bois-Maury? W trzeciej odsłonie cyklu okazuje się on postacią marginalną, bez większego wpływu na główny nurt akcji. Co jednak – na szczęście – nie obniża wartości albumu. Za to na pewno intrygującą ciekawostką jest wprowadzenie na karty dzieła osoby Pietera Breugla Starszego, który staje się niejako klamrą spinającą całość. Niesie to ze sobą jeszcze jeden skutek – w warstwie wizualnej Hermann stara się w kilku miejscach nawiązać do malarstwa niderlandzkiego, choć oczywiście nie rezygnuje ze swego charakterystycznego stylu. Bohaterowie, poza wyniosłym i majestatycznym Breuglem, wciąż cechują się Hermannowską brzydotą; ich twarze znaczone są zmarszczkami i bruzdami, a oblicza wykrzywione. Nierzadko rysują się na nich frustracja, złość, nienawiść, umiejętne podsycane przez chciwych ludzi starających się – dla własnych celów – manipulować tłumem. Wszystko to zostaje podane w dość surowej wizualnie tonacji; przez większość czasu arenę zdarzeń spowija mrok, a jedynym źródłem go rozrzedzającym jest złowrogie światło księżyca. Nie ma wątpliwości, że to zabieg świadomy, mający przydać głównym postaciom dramatyzmu, odbierającym im przy tym wszelką nadzieję.
Tytuł: Bois-Maury #3: Dulle Griet Data wydania: 1 września 2015 ISBN: 978-83-7961-250-5 Cena: 39,90 Gatunek: historyczny Ekstrakt: 80% |