powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CXLIX)
wrzesień 2015

Ten dziwny wiek XIX: Jego Cesarska Wysokość Hrabia Orłow
Dla wielbicieli wyścigów konnych każdy czerwiec upływa pod znakiem Royal Ascot, zawodów odbywających się regularnie od 1711 roku w hrabstwie Buckinghamshire. Pozostawmy jednak współczesnych panów we frakach i cylindrach oraz ich panie w cudacznych kapeluszach i skupmy się raczej na historii. A konkretnie na pewnej wizycie niejakiego hrabiego Orłowa w Wielkiej Brytanii na początku czerwca 1844 roku.
Późną nocą 1 czerwca 1844 trzy parowce zjawiły się w Londynie, rzucając trap w Woolwich. Oczekiwał ich rosyjski ambasador w Londynie, baron Filip Brunnow, który od wieczora z rosnącym niepokojem kursował pomiędzy budynkiem ambasady a dokami. Pierwsza osobą, która zeszła na ląd, był Hrabia Orłow. Nie był to jednak hrabia Aleksiej Fiodorowicz Orłow ani nikt inny z potężnej przecież rodziny rosyjskich dyplomatów. O czym podczas jego podróży po Europie wiedzieli nieliczni, tajemniczy hrabia był nikim innym jak podróżującym incognito carem Mikołajem I Romanowem.
Różne podaje się powody tej tajemniczej wizyty, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie była ona wcale niespodziewana. Nieoficjalne rozmowy i sugestie dotyczące przyjazdu Cara do Wielkiej Brytanii miały miejsce już na początku roku, ale aż do maja nie było pewne, czy ta wizyta faktycznie dojdzie do skutku. Satyryczny tygodnik „Punch” żartował ze swadą, że szanse na przyjazd cara są niewielkie, jednak gdyby wszelako się na przyjazd zdecydował, gwardia honorowa powinna składać się z Polaków i Żydów. Kiedy zaś plotki o przyjeździe zostały potwierdzone, „Punch” informował w krótkiej notce, jakoby bywalcy Newgate wystąpili z inicjatywą iluminacji murów latarniami układającymi się w słowo „WITAMY”. Newgate było znanym na cały Londyn więzieniem.
Mikołaj I, zgodnie ze swoim raptownym i niedbającym o konwenanse charakterem, zjawił się w Londynie zupełnie nie po królewsku. Spędziwszy noc w ambasadzie, dopiero kolejnego dnia spotkał się z królową Wiktorią i księciem Albertem. Czy obawiał się potencjalnego zamachu przeprowadzonego przez polskich emigrantów – tego nie wiadomo. Z pewnością jednak po przybyciu do Londynu zaniechał innych środków ostrożności. Już oficjalnie jako car Mikołaj I swobodnie zawierał nowe znajomości i brał udział w licznych przyjęciach zorganizowanych na jego cześć – w tym w wyścigach Royal Ascot. Pośród licznych poznanych wówczas osobistości znaleźli się ówczesny premier, Sir Robert Peel, oraz minister spraw zagranicznych, Lord Aberdeen.
Najnowszy nabytek londyńskiego zoo: rosyjski niedźwiedź karmiony przez królową Wiktorię<br/>Źródło: Punch
Najnowszy nabytek londyńskiego zoo: rosyjski niedźwiedź karmiony przez królową Wiktorię
Źródło: Punch
Czy car faktycznie chciał przez swoją wizytę poprawić stosunki między Rosją a Wielką Brytanią? Jest to możliwe, aczkolwiek od podpisania konwencji z roku 1841, która tymczasowo regulowała kwestię wschodnią (kończąc konflikt między Turcją a Egiptem) i w dość wyraźny sposób izolowała Francję w Europie, stosunki między Imperium Romanowów a Imperium Brytyjskim prezentowały się najlepiej od wybuchu powstania listopadowego. Mimo usilnych prób polskiej emigracji (szczególnie księcia Adama Czartoryskiego i jego siostrzeńca, Władysława Zamoyskiego), nic nie wskazywało na to, by kontakty między oboma krajami miały ulec drastycznej zmianie. Wydaje się, że zacieśnienie stosunków brytyjsko-rosyjskich miało być odpowiedzią na coraz lepsze relacje Londynu z monarchią lipcową. Mimo solidnego ciosu, jaki Francja Ludwika Filipa otrzymała w 1840 i 1841 roku (gdy jako jedyne mocarstwo wspierała ambicje egipskiego baszy Mehmet Alego w konflikcie między Egiptem a Turcją), Aberdeen po brytyjskiej i Guizot po francuskiej stronie rozumieli się bardzo dobrze, stopniowo odbudowując nadwyrężone stosunki między oboma państwami.
Z drugiej strony istniała także obawa, że wstąpienie na tron pruski w 1840 roku Fryderyka Wilhelma IV oraz idące z tym w parze zacieśnienie stosunków prusko-brytyjskich mogło dość silnie podważyć dominującą rolę Rosji w Europie Środkowej. Zarówno brytyjska prasa, jak i polscy emigranci, traktowali nowego króla Prus jako liberała, licząc na złagodzenie antypolskiego ucisku w Księstwie Poznańskim.
Wizyta tylko z początku wyglądała na nieoficjalną i już kolejnego dnia, w towarzystwie księcia Alberta, Mikołaj I przeniósł się z ambasady do Pałacu Buckingham, gdzie (z krótką przerwą na wizytę w Windsorze) przebywał prawie do końca swojego pobytu. Tymczasem na wyścigach w Ascot wszystko było gotowe na przyjęcie królewskiej pary, cara Mikołaja I oraz przebywającego w tym samym czasie w Londynie króla saskiego Fryderyka Augusta II. Mieli oni zabawić tam dwa dni, 4 i 5 czerwca. Jak spędzili ten czas? Czy faktycznie dwóch szanownych gości wykazywało jakiekolwiek zainteresowanie wyścigami konnymi? A może był to raczej jeden z tych nudnych obowiązków (podobnie jak parady wojskowe), który miał służyć jedynie za wymówkę do nieoficjalnych rozmów, pokazania się ludziom i nawiązania kontaktów z miejscowymi notablami? To ostatnie wydaje się najbardziej prawdopodobnie, bo brytyjskie gazety wydawały się zupełnie niezainteresowane tym, na kogo stawiał Mikołaj I, poświęcając długie szpalty szczegółom rozmieszczenia królewskich gości w powozach, przy obiadowych stołach w Windsorze czy listom tych, którzy mieli honor umieścić swoje podpisy w księdze gości prowadzonej przez cara.
Projekt Imperatorskiego Pucharu<br/>Źródło: Punch
Projekt Imperatorskiego Pucharu
Źródło: Punch
Jeszcze przed wyjazdem do Windsoru Mikołaj odwiedził londyńskie zoo, dając „Punchowi” okazję do przedstawienia karykatury ukazującej niedźwiedzia z głową cara karmionego przez królową Wiktorię plackiem z napisem „Polska”. Niedługo później ukazała się również przypadkiem zasłyszana rozmowa między właściwym niedźwiedziem z londyńskiego Zoo (który warczał w najczystszym rosyjskim) a Mikołajem. Nie da się ukryć, że był „Punch” najbardziej zjadliwym krytykiem całej wizyty oraz samego cara.
Wracając zaś do wyścigów na Ascot: cesarz postanowił upamiętnić swoją wizytę, przekazując pięćset gwinei na nowy puchar, o który miałby toczyć się wyścig. Jako że wygląd nagrody musiał zostać rozstrzygnięty w ramach konkursu, „Punch” zaproponował swój własny projekt: z dwoma skrzyżowanymi knutami zakutymi w łańcuchy, płaczącymi kobietami w krakuskach na głowach oraz z wyszczerzonym, siedzącym szkieletem, również opatrzonym dwoma knutami.
Pobyt Mikołaja I w Wielkiej Brytanii, choć intensywny, był wyjątkowo krótki i trwał nieco ponad tydzień. Czy było to związane z carskimi obawami zamachu? A może swoją rolę odegrał mniejszy niż przewidywany entuzjazm Brytyjczyków (mimo politycznie poprawnych relacji między Rosją a Anglią, opinia publiczna była zdecydowanie negatywnie nastawiona wobec imperium carów)? Być może nie bez znaczenia były propolskie sympatie brytyjskiego społeczeństwa (które miały znaleźć swoje ujście w specjalnie zorganizowanym Polskim Balu mającym miejsce 10 czerwca, dzień po odjeździe cara). Jakie by powody nie kierowały Mikołajem, opuszczał on Wielką Brytanię już nie jako tajemniczy Hrabia Orłow, ale jako car Mikołaj I, z wszelkimi możliwymi honorami.
Mimo ambiwalentnych reakcji na tę wizytę, największym optymistą okazał się sam car, który uznał nieoficjalne rozmowy prowadzone z Brytyjczykami za wiążące deklaracje polityczne. Według jednego z biografów Mikołaja, ów brak zrozumienia stanowił jedną z przyczyn o wiele większego rozdźwięku stanowiącego zarzewie wojny krymskiej.
powrót; do indeksunastwpna strona

108
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.