Aż do czterdziestego ósmego numeru Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela musieliśmy czekać na kontynuację losów Spider-Mana przedstawionych w jej pierwszym tomie. Cierpliwość się jednak opłaciła, bo „The Amazing Spider-Man: Wyznania” to rzecz przełomowa. Przynajmniej dla Pajęczaka.  |  | ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #48: The Amazing Spider-Man: Wyznania›
|
Powiedzmy to sobie od razu: „Wyznania” są pozycją skierowaną głównie do fanów Człowieka-Pająka. Łamią bowiem zasady ustalone jeszcze w latach 60., na których wychowały się całe pokolenia czytelników. Oto bowiem ciocia May dowiaduje się, że jej poczciwy, jajogłowy bratanek jest tym odrażającym, awanturniczym Spider-Manem. Jeśli zatem nie czujecie się specjalnie związani z tą postacią, a interesuje was jedynie akcja, możecie poczuć się odrobinę rozczarowani. Owszem, mamy obowiązkowe pojedynki z superłotrami, ale tym razem to nie one są najważniejsze. Zawsze lubiłem Pajęczaka, ponieważ jego przygody zarówno w masce, jak i incognito, są tak samo zajmujące. Do pewnego momentu wydawało się, że jego życie prywatne jest na tyle ustabilizowane, że jako Peter Parker osiągnął szczęście. Z czasem jednak scenarzyści zaczęli w nim mieszać i to z katastrofalnym skutkiem (zarówno dla naszego bohatera, jak i czytelników), czego świadkiem byliśmy w publikowanych jeszcze przez TM-Semic zeszytach. Pomijając już zamieszanie z tym, czy Peter jest swoim własnym klonem, byliśmy świadkami śmierci cioci May. Wszystko jednak zostało przedstawione w tak naciągany i chaotyczny sposób, że spotkało się z krytyką ze strony fanów. Marvel szybko się więc wycofał z tak kontrowersyjnych decyzji i całość odkręcił (ciocia też była klonem). Niemniej stanowiło to dowód na to, że nie tak łatwo jest napisać dobrą historię, dokonującą rewolucji w życiu najpopularniejszych superbohaterów. A jeszcze trudniej jest sprawić, by czytelnicy ją zaakceptowali. I w tym miejscu na scenę wchodzi scenarzysta J. Michael Straczynski, człowiek, który dopiero rozpoczynał na dobre pracę w przemyśle komiksowym (wcześniej pisał głównie scenariusze do produkcji telewizyjnych, a jego najbardziej znanym dziełem był „Babilon 5”). Dostał zadanie wskrzeszenia popularności Spidera i – co najważniejsze – wiedział, jak to zrobić. Wrócił do tego, co było najmocniejszą stroną serii: prostoty. Peter Parker znów stał się gościem z sąsiedztwa, którego chcielibyśmy poznać. Dostał posadę nauczyciela chemii w szkole i tym samym ponownie zbliżył się do młodzieżowych problemów. Nieco gorzej wypadła koncepcja totemów, która związana była z jego superbohaterskim alter ego, ale to również było lżej strawne niż to, co serwowali scenarzyści pod koniec lat 90. Na tym jednak się nie skończyło. Straczynski postanowił również zamieszać w życiu osobistym Parkera. Choć Mary Jane odeszła od męża nieco wcześniej, scenarzysta nie zamierzał szybko prostować ich relacji. Dowód tego mamy w „Wyznaniach”, gdzie wątek M.J., rozdartej między wizją kury domowej, wiecznie martwiącej się, czy jej zamaskowany mąż wróci cały do domu po kolejnej potyczce z Dr. Octopusem lub innym Goblinem, a rozwijaniem wymarzonej kariery aktorskiej, dla której może to być już ostatni dzwonek, jest drugim najważniejszym elementem opowieści. Najbardziej karkołomnym przedsięwzięciem było jednak przekonujące przedstawienie tego, w jaki sposób ciocia May dowiaduje się o tym, że maska Spider-Mana skrywa twarz jej ukochanego Pete′a. Przy tego typu historiach łatwo popaść w banał i łzawy sentymentalizm, podszyty dawką patosu. Tym większe brawa należą się Straczynskiemu, że najważniejszą rozmowę w życiu Parkerów poprowadził tak, że chyba nie znajdzie się nikt, kto by nie był zadowolony z jej przebiegu. Pomógł mu w tym przypadek, ponieważ akurat w czasie publikowania opisywanych wydarzeń Marvel przeprowadził akcję upamiętniającą ofiary zamachów z 11 września na World Trade Center, publikując przez miesiąc komiksy bez tradycyjnych dialogów w chmurkach. Ten niemy zeszyt wzmocnił dodatkowo wymowę całości. Dla tych, którzy oczekują akcji, Straczynski przygotował chwile wytchnienia od Wielkich Zmian w życiu naszego bohatera, ale szczerze mówiąc, traktuje się je bardziej niczym budujące napięcie przerywniki niż ważny element fabuły. Nie zapadają one znacząco w pamięć. Może tylko pomysł zjednoczenia sił Spidera i Dr. Octopusa z jego nowszą wersją wydaje się wart odnotowania. Od strony graficznej komiks prezentuje się bez zarzutu. O ile lubi się kanciastą kreskę Johna Romity Jra. Zawsze uważałem, że lepiej sprawdza się on w opowieściach stonowanych i mroczniejszych niż w efekciarskim mordobiciu. Niemniej Mary Jane jego autorstwa nawet w ułamku nie jest tak seksowna jak to było za czasów Todda McFarlane′a, nawet kiedy paraduje w samym bikini. Podsumowując, „Wyznania” to na pewno jedna z ważniejszych pozycji ze świata Marvela opublikowanych w XXI wieku. Nie zdziwię się jednak, jeśli nie przypadnie do gustu tym, którym postać Spider-Mana jest całkiem obojętna. Tylko czy są tacy wśród czytelników WKKM?
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #48: The Amazing Spider-Man: Wyznania Tytuł oryginalny: The Amazing Spider-Man: Revelations & Until the Stars Turn Cold Data wydania: 24 września 2014 ISBN: 978-83-7739-797-8 Format: 224s. 170×260mm; oprawa twarda Cena: 39,99 Gatunek: przygodowy, superhero Ekstrakt: 80% |