powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CL)
październik 2015

Piękna, niebezpieczna i… uzbrojona
Yves Swolfs ‹Durango #8: Powód do śmierci›
Ależ pięknie ta seria się rozwija! Co więcej, choć od premiery albumów, które do tej pory ukazały się w Polsce, minęło już od ćwierci wieku do trzydziestu lat, „Durango” wcale się nie zestarzał. I nie ma tu najmniejszego znaczenia fakt, że popularność westernu jako gatunku filmowego (bo o literaturze nie ma nawet co wspominać) mocno ostatnimi laty podupadła. Cykl Yves’a Swolfsa wciąż czyta się z wypiekami na twarzy. „Powód do śmierci” jest tego najlepszym przykładem.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Durango #8: Powód do śmierci›
‹Durango #8: Powód do śmierci›
Jak się jest wyklętym spod prawa rewolwerowcem, raczej nie ma co liczyć na spokojny żywot. Zawsze przecież znajdzie się albo jakiś „łowca głów”, który zechce przysłużyć się sprawiedliwości, a przy okazji wypełnić własny portfel, albo inny bandzior, pragnący udowodnić, że to on strzela szybciej i celniej. I choć list gończy, jaki przed laty został wydany za Durango, jest już nieaktualny (oskarżenia pod jego adresem wycofano), wciąż nie brakuje łapsów, którzy nastają na jego głowę. Jeśli więc bohaterowi stworzonemu przez belgijskiego scenarzystę i rysownika Yves’a Swolfsa wydawało się, że po dramatycznych przygodach w miasteczku Loneville czeka go teraz zasłużony odpoczynek – nic bardziej mylnego. Kiedy bowiem dociera do Dale City, natychmiast pojawiają się ludzie, którym wydaje się, że uda im się zapisać po wsze czasy w historii Dzikiego Zachodu, aresztując bądź zabijając legendarnego leworękiego rewolwerowca. Niewiele brakuje, aby już pierwsze spotkanie z nimi zakończyło się jatką na ulicach miasta.
Na szczęście pojawia się niejaki pan Baldwin, prawa ręka burmistrza George’a Steelgrave’a, który nie tyle ratuje naszego bohatera z opresji (bo ten prawdopodobnie poradziłby sobie sam), co roztacza nad nim parasol ochronny, proponując pracę. Steelgrave to człowiek już wiekowy i marzący o ciszy i spokoju; za żonę ma jednak znacznie od siebie młodszą – i na dodatek piękną – Lucy. A ona ma swoje zachcianki. Teraz na przykład, choć pora roku jest ku temu zdecydowanie nieodpowiednia, zapragnęła, aby mąż zorganizował dla niej wyprawę w Góry Skaliste – na grubego zwierza. Stary burmistrz obawia się, że może być ona niebezpieczna, szuka więc człowieka, który mógłby zająć się ochroną całej grupy. I w takim właśnie momencie objawia się Durango. Baldwin zgarnia go więc z ulicy i prowadzi prosto do Steelgrave’a. Jak się jednak niebawem okazuje, nie wszyscy są zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Lucy proponuje nawet rewolwerowcowi pieniądze za odstąpienie od umowy z jej mężem. Gdy ten nie wyraża zgody, kobieta zaczyna go kokietować.
Nie trzeba chyba dodawać, że Durango natychmiast nabiera podejrzeń – coś musi się kryć za tak nietypowym zachowaniem żony burmistrza. Coś, co jedynie wyostrza zmysły bohatera. I tak jest w rzeczywistości. Wyruszającą w góry grupę od samego początku wyprawy śledzi banda, której szefowi wyjątkowo źle z oczu patrzy. Najciekawsze jednak jest to, że i oni śledzeni są przez podróżującego samotnie jeźdźca. Swolfs umiejętnie co rusz podrzuca kolejne elementy układanki, co skłania do zadawania sobie wciąż nowych pytań. Chociażby: Jaki plan realizuje Lucy Steelgrave? Co wiąże ją (jeśli w ogóle coś) z bandziorami depczącymi po piętach myśliwym podążającym w góry? I – nade wszystko – kim jest tajemniczy bohater, starający się za wszelką cenę nie stracić z oczu ani jednych, ani drugich. Pewni możemy być chyba tylko jednego – że kiedy dojdzie już do ostatecznej rozgrywki (bo przecież, zgodnie z zasadami gatunku, dojść do niej w końcu musi), Durango znajdzie się po raz kolejny w samym oku cyklonu. I o to wszak chodzi! By, jak wcześniej w (przykładowo) „Psy zdychają zimą” (1981), „Dniach gniewu” (1982) czy „Ostatnim desperado” (1986), trup słał się gęsto, a zwroty akcji przyprawiały czytelnika o szybsze bicie serca.
„Powód do śmierci” to nie tylko świetna opowieść od strony fabularnej, ale również graficznej. Swolfs, od początku cyklu hołdujący klasycznej kresce kojarzonej z komiksem frankofońskim, w każdym kolejnym albumie radzi sobie lepiej. Dbałość o szczegóły – widoczna nie tylko w odwzorowaniu architektury Dale City oraz urzekającego pięknem i surowością krajobrazu Gór Skalistych, ale nade wszystko postaci (w tym mimiki twarzy) – czyni z dzieła Belga prawdziwy majstersztyk. Uwagę przykuwa także sposób kadrowania – bardzo filmowy, pozwalający spojrzeć na wydarzenia i bohaterów z różnych perspektyw. Dzięki takiemu podejściu do materii komiksowej, Swolfsowi udaje się przydać bohaterom głębi psychologicznej. To z kolei sprawia, że potrafią oni zaskoczyć – niektórzy pozytywnie, inni negatywnie. Jak w życiu. Dodajmy: w życiu bardzo brutalnym, pozbawionym litości dla słabych. Bo taki przecież był Dziki Zachód. Zwłaszcza w wykastrowanych z romantycznej otoczki spaghetti-westernach, które posłużyły belgijskiemu autorowi za podstawową inspirację do stworzenia „Durango”. I dlatego też seria ta ma tak magnetyczny urok.



Tytuł: Durango #8: Powód do śmierci
Scenariusz: Yves Swolfs
Data wydania: październik 2015
Rysunki: Yves Swolfs
Wydawca: Elemental
Cykl: Durango
Cena: 38,00
Gatunek: western
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.