powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CLI)
listopad 2015

Kryptonim „Absolwent”
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Gładkie czoło Joli przecięła pojedyncza zmarszczka nagłego zrozumienia.
– Czego ty ode mnie oczekujesz? Nie mogę tego zrobić. Chyba żartujesz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
– Nie żartuję.
Jola popatrzyła Kamilowi prosto w oczy. Spokojnie wytrzymał jej spojrzenie, tak że w końcu to ona spuściła wzrok.
– Musisz rozważyć moją propozycję i dać mi odpowiedź.
To ją ubodło do żywego. Dumnie wydęła wargi.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>
Ilustracja: Rafał Wokacz
– Chyba pomyliłam się co do ciebie. Nie powinnam tu przychodzić. – Zaczęła się podnosić, ale Kamil poderwał się pierwszy, jednym susem znalazł się przy drzwiach i przekręcił klucz w zamku.
– Musisz mi odpowiedzieć TERAZ.
– Co ty wyprawiasz? Wychodzę. Otwórz te cholerne drzwi!
– Siadaj, kurwa! – Nieprzygotowana na takie zachowanie z jego strony, odruchowo podporządkowała się poleceniu. – Chwilę temu gotowa byłaś dać mi dupy za paszport, a teraz wychodzisz?
– Jak śmiesz…
– Zamknij się! Jeśli chcesz kiedykolwiek zobaczyć męża, to zrobisz co ci każę. Już teraz mogę zatrzymać cię na czterdzieści osiem godzin. W tym czasie wystawię nakaz rewizji. Obserwujemy cię od dawna – wskazał na gruby plik papierów zalegających na biurku – i wiemy, że Józek przysyła ci marki. Za nielegalne posiadanie dewiz możesz zaliczyć nawet odsiadkę, a szlaban na zagranicę dostaniesz na minimum dziesięć lat.
– Jesteś podły. – W oczach Joli pojawiły się łzy.
– Chyba się rozpłaczę. Nie jesteśmy gówniarzami z technikum. Tu się dzieją poważne rzeczy. Chcesz prysnąć na Zachód? To oddaj wcześniej przysługę socjalistycznej ojczyźnie. Tak jak mówiłem, paszport jest w zasięgu ręki, ale musisz odnowić znajomość z Wilczyńskim. Nawiniesz mu makaron na uszy, że jesteś sama, że mąż cię wykiwał i zwiał do Reichu, że stara miłość nie rdzewieje. Porobisz te swoje maślane oczy i facet zaraz zmięknie. Później wyciągniesz z niego to, co mnie interesuje, a ja załatwię ci paszport. Obiecuję z ręką na sercu – przyłożył dłoń do piersi. – Wiem, że możesz to zrobić. – Dał jej jeszcze kilkanaście sekund do namysłu. – To jak? Zgadzasz się?
Jola wytarła zaczerwienione oczy. W najczarniejszych snach nie podejrzewała takiego obrotu spraw. Rozważała wszystkie za i przeciw. Józek przedłużył pobyt za granicą nielegalnie i groźby Kamila brzmiały bardzo wiarygodnie. Z pewnością mógł ją nękać i uprzykrzyć jej życie. Nigdy nie interesowała się polityką, ale w cokolwiek wdał się Wilczyński, było dla niej jasne, że pomysł zbliżenia się do niego, żeby go szpiegować i donosić na niego, jest czymś obrzydliwym. Z drugiej strony Arek był dupkiem, który ją rzucił, kiedy najbardziej go potrzebowała i przez którego zmarnowała sobie życie…
– Nie dajesz mi wyboru. Czego ode mnie chcesz?
Kamil podsunął nadal roztrzęsionej kobiecie kartkę i długopis.
– Pisz. Ja, Jolanta Brzozowska – zaczął dyktować. – Zobowiązuję się zachować w tajemnicy treść rozmów prowadzonych z funkcjonariuszem służby bezpieczeństwa. Dla zachowania konspiracji interesujące organa MO informacje będę przekazywać pod pseudonimem „Wiśnia”.
– Wiśnia?
– Bo jesteś jak wisienka na torcie – roześmiał się Kamil. Znowu był uśmiechnięty i wyluzowany.
– Co konkretnie mam zrobić? – spytała Jola łamiącym się głosem, oddając napisane zobowiązanie i długopis. W tej chwili czuła do człowieka siedzącego po drugiej stronie biurka wyłącznie odrazę.
– Wkrótce się dowiesz. Skontaktuję się z tobą. – Porucznik wstał i otwarł drzwi. – Możesz już iść.
Zebrała swoje rzeczy i chciała wyjść, kiedy zatrzymał ją głos Kamila:
– Zaczekaj. – Zamarła z ręką na klamce. – Idź do konsumów, kazałem odłożyć dla ciebie ładny kawałek szynki. Bądź grzeczna, a przekonasz się, że potrafimy być wdzięczni. Musisz myśleć o dziecku. Krzyś jest chyba w przedszkolu? – Nowacki mówił z zupełnie niewinną miną, lecz w pytaniu pobrzmiewała tajona groźba.
Jola poczuła jak wzdłuż kręgosłupa prześlizguje jej się dreszcz przerażenia. Zdołała zapanować nad ogarniającą ją paniką i zebrawszy resztki odwagi wycedziła:
– Jeśli cokolwiek…
– Tylko pytam – Kamil uniósł rękę w niby to obronnym geście. – Idź już, bo naprawdę każę cię przetrzymać na dołku. – Zaczął przekładać dokumenty na biurku i zdawało się, że stracił wszelkie zainteresowanie nią.
Wyszła już bez słowa. Na korytarzu czekał funkcjonariusz, który odprowadził ją do wyjścia.
Zasadzka
Kamil czekał na Jolę w parku miejskim. Była to nazwa trochę na wyrost na określenie kilku samotnych lip, kępy krzaków i kawałka trawnika. Pośrodku spłachetka zieleni znajdował się zadbany klomb, z którego wyrastał cokół pomnika wdzięczności dla Armii Czerwonej. Zapaskudzony ptasimi odchodami granitowy monument przedstawiał samotnego żołnierza w bojowej pozie, z pepeszą w dłoni.
Nowacki niecierpliwił się i co chwilę spoglądał na zegarek. Dla niepoznaki czytał poranne wydanie „Trybuny Ludu”. W końcu dziewczyna pojawiła się na parkowej alejce, ubrana w ten sam płaszcz, który miała przy ich pierwszym spotkaniu. Zauważyła Kamila, podeszła wprost do niego i usiadła na ławce.
– Spóźniłaś się.
– Tylko dziesięć minut.
– Dlaczego wywołałaś spotkanie w trybie alarmowym?
– Może stęskniłam się za swoim oficerem prowadzącym?
– Nie wygłupiaj się, do cholery! Ktoś nas może rozpoznać.
Jola nachyliła się do ucha Kamila, tak że jej wargi niemal muskały jego małżowinę i wyszeptała:
– Arek czeka na powielacz z Warszawy. Wiem kiedy ma zostać przywieziony i jakim samochodem.
– Jolka, jesteś cudowna. Wiesz, gdzie chcą go zamelinować?
– Tego mi nie powiedział. Nie chciałam być zbyt wścibska.
– Nie przejmuj się. Zachowuj się naturalnie i nie naciskaj. Najważniejsze, żebyś nie wzbudzała żadnych podejrzeń. I tak przekazałaś niezwykle cenne informacje. Na następnym spotkaniu wypłacę ci nagrodę.
– Wiesz, że nie robię tego dla pieniędzy.
– Kurczę, przyjmij chociaż jakieś czekoladki i kwiaty. Powiesz, że to dowód wdzięczności od klientki ze sklepu.
– Ostatecznie mogą być czekoladki – roześmiała się. – Kwiaty wskazują na mężczyznę, ale możesz sprezentować bukiet żonie.
Kamil również się uśmiechnął.
– Dobra, idź już, zanim ktoś naprawdę nas zobaczy.
Posłała mu całusa i podniosła się z ławki. Odeszła szybkim krokiem, płosząc stadko gołębi.
Porucznik nie mógł się nadziwić przemianie, jaka zaszła w Jolce. Po przełamaniu początkowych skrupułów wciągnęła się do współpracy z bezpieką z zapałem, o który Kamil nigdy by jej nie podejrzewał. Nie wiedział, czy odkryła w sobie osobowość Maty Hari, czy ekscytuje ją podwójne życie i dreszczyk adrenaliny, czy odgrywa się na dawnym kochanku, czy po prostu tak bardzo zależy jej na paszporcie. Zaaranżował jej pierwsze „przypadkowe” spotkanie z Wilczyńskim, instruując dziewczynę jak się zachowywać i jakie kwestie poruszać. Dalej poszło jak z płatka. Jola przywołała wspomnień czar, zwierzyła się ze swoich problemów, dyskretnie wplatając w swoją opowieść narzekania na podły ustrój, który nie pozwala ludziom swobodnie podróżować i połączyć się z bliskimi, jednocześnie nie unikała flirtu. Młody opozycjonista był nią oczarowany, zdawało się, że odżyła w nim przynajmniej część dawnych uczuć. Po kolejnym spotkaniu Jola z Arkiem byli już najlepszymi przyjaciółmi. Jola zauważyła u niego trochę gazetek z drugiego obiegu, zapytała, on nie chciał jej okłamywać i wyznał, że jest zaangażowany w konspirację. Spontanicznie zaproponowała mu pomoc.
W ten sposób za pośrednictwem tajnego współpracownika „Wiśnia” Kamil poznał skład organizacji, którą stworzył Arek. Było to trzech licealistów, dotąd nie znanych organom bezpieczeństwa, nastolatków pełnych zapału, z pokolenia, któremu stan wojenny nie przetrącił kręgosłupa. Stworzyli grupę kolporterską, planowali wkrótce wydawać własne pisemko, które miało wnieść świeży powiew i nową energię w spacyfikowany i rachityczny ruch opozycyjny w N. Szefowie Kamila oceniali, że nowa grupa jest potencjalnie bardzo niebezpieczna. Teraz zdawało się, że w sprawie „Absolwent” nadszedł długo oczekiwany przełom.
• • •
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

19
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.