To nie tylko trio międzynarodowe (wszak grają w nim Niemiec, Amerykanin i Norweg), ale również międzypokoleniowe: saksofonista Peter Brötzmann ma 74 lata, puzonista Steve Swell – 61 lat, a najmłodszy z całego grona perkusista Paal Nilssen-Love – 41. Mimo tych, niemałych przecież różnic, rozumieją się doskonale. Jak widać, free jazz to bardzo uniwersalny język muzyki. Na co dowodem koncertowy album „Krakow Nights”.  |  | ‹Krakow Nights›
|
To już norma! Wielu wybitnych artystów freejazzowych regularnie odwiedza nasz kraj, aby koncertować jak Polska długa i szeroka. Normą stało się też to, że następnie występy te są upubliczniane na płytach, w czym przodują przede wszystkim trzy wydawnictwa: krakowskie NotTwo Records, poznańskie Multikulti Project oraz warszawskie For Tune. Dzisiaj zajmiemy się albumem wydanym przez pierwsze z wymienionych. Ale też trudno się dziwić, skoro krążek „Krakow Nights” zawiera materiał zarejestrowany 24 lutego tego roku podczas występu w znajdującym się w dawnej stolicy klubie „Alchemia”. A czyjego występu? Nestora saksofonistów freejazzowych, prawdziwego weterana światowych scen, Niemca Petera Brötzmanna („ Mental Shake”), któremu towarzyszyli dwaj młodsi koledzy po fachu: amerykański puzonista Steve Swell (mający między innymi na koncie wspólny album z triem Frodego Gjerstada) oraz angażujący się w dziesiątki projektów norweski perkusista Paal Nilssen-Love (znany chociażby ze współpracy z Kenem Vandermarkiem, DKV Trio, Stenem Sandellem oraz Matsem Gustafssonem).  | |
Lutowy koncert w Krakowie trafił do sprzedaży w formie płyty kompaktowej pod koniec października (nakładem wspomnianego już NotTwo). Trzeba przyznać, że to album robiący wrażenie – zarówno poziomem, jak i długością trwania (prawie siedemdziesiąt pięć minut). Należy jednak pamiętać, że od pierwszej do ostatniej sekundy mamy do czynienia z muzyką improwizowaną, która wymaga od słuchacza dużo cierpliwości i samozaparcia. W zamian oferuje niezwykłe doznania, które zdecydowanie prowadzą do poszerzenia horyzontów. Jeśli „łykniecie” free jazz, żadna awangarda nie będzie Wam już straszna. A swoją przygodę z tą muzyką spokojnie można zacząć właśnie od „Krakow Nights”. Walor jest tym większy, że dzięki temu nie tylko poznacie trzech wybitnych artystów sceny improwizowanej, ale na dodatek będą to artyści z różnych pokoleń. Najstarszy Brötzmann przyszedł na świat jeszcze w czasie drugiej wojny światowej, najmłodszy Nilssen-Love urodził się w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Łączy ich zamiłowanie do przekraczania granic w muzyce, do poszukiwań nowych form i środków wyrazu, wreszcie – do nieskrępowanej twórczej wolności.  | |
We free jazzie tytuły utworów najczęściej są sprawą umowną, choć zdarza się, że mogą trafnie oddawać ich nastrój. Tak jest w przypadku otwierającej „Krakow Nights” kompozycji „Oneiric Memories”, która niesie ze sobą niezwykły klimat. Patetyczna perkusja na planie pierwszym i stopniowo oplatające ją partie puzonu i saksofonu brzmią zaskakująco smutno (by nie rzec depresyjnie), ale jednocześnie bardzo wyraziście i energetycznie. Dzięki temu płynnie przechodzą w pełne dynamiki improwizacje, które dodatkowo napędza Nilssen-Love, udowadniający – nie po raz pierwszy zresztą – że jest mistrzem nad mistrze. Po sporej porcji dźwiękowego chaosu w drugiej części numeru artyści starają się ukoić skołatane nerwy słuchaczy; temu służy wysublimowana partia puzonu, a w finale – senny, niemal hipnotyczny duet obu dęciaków. „Oniryczne wspomnienia” płynnie przechodzą w kolejny utwór – prawie czterdziestominutowy „Full Spectrum Response”, który zaczyna się od długiej perkusyjnej introdukcji Paala zagranej niemal na pograniczu ciszy. Z czasem dołączają do niego Peter i Steve (w takiej właśnie kolejności), by przedzierając się przez etap postbopowy, dojść ostatecznie do kolejnej nieokiełznanej improwizacji. Podobny motyw powtarza się jeszcze parokrotnie: muzycy podkręcają tempo, by – po osiągnięciu apogeum – oddać głos… ciszy.  | |
Nie mniej emocji dostarcza trzecia na liście „Scotopia”, której podtytuł brzmi następująco: „[skə-tō´pē-ə, n. The Ability to See in Darkness or Dim Light]”. To przede wszystkim popis lidera tria, czyli Petera Brötzmanna, który serwuje rozbudowaną, niekiedy zahaczającą o orientalne wpływy, solówką saksofonu. Dopiero po sześciu minutach w tle delikatnie odzywają się puzon Swella i perkusja Nilssen-Love’a, którzy z czasem nabierają śmiałości, by w finale wspólnymi siłami przyprawić słuchaczy o szybsze bicie serca. Album zamyka utwór „Road Zipper”, w którym role – w porównaniu z poprzednim – nieco się odwracają: tu początek należy do bębniarza – Paal bez napinania się rozplata swoją sieć, wokół której następnie swoje partie budują Brötzmann (ach, to szorstkie brzmienie saksofonu) i Swell (z dużo bardziej melodyjnym puzonem). Ostatni akord należy ponownie do całej trójki artystów, którzy postanawiają pożegnać się z krakowską publiką mocnym akcentem. Co ta zresztą docenia, dając temu wyraz rzęsistymi brawami. Należało im się! Najwięksi mistrzowie free jazzu mają tę umiejętność, że potrafią zamienić swoje występy w szamańskie rytuały, podczas których słuchacz traci kontrolę nad czasem i przestrzenią. Płyta daje tylko namiastkę tego, ale i z niej można wyciągnąć wniosek – lutego wieczoru w „Alchemii” tak właśnie było. Skład: Peter Brötzmann – saksofon, klarnet Steve Swell – puzon Paal Nilssen-Love – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Krakow Nights Data wydania: 26 października 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 74:27 Gatunek: jazz, koncert Utwory CD1 1) Oneiric Memories: 13:44 2) Full Spectrum Response: 37:38 3) Scotopia: 12:50 4) Road Zipper: 10:19 Ekstrakt: 80% |