Kwartet Made to Break – kolejny projekt, któremu ton nadaje amerykański saksofonista Ken Vandermark – bardzo regularnie „produkuje” kolejne albumy. „Before the Code” to jego czwarte wydawnictwo, drugie studyjne, które powstało w wiedeńskim studiu nagraniowym Christopha Amanna. Podobnie jak w przypadku świetnego krążka „Cherchez la femme” sesja trwała zaledwie jeden dzień.  |  | ‹Before the Code›
|
Międzynarodowy kwartet Made to Break powstał przed czterema laty. Krótko potem, w listopadzie 2011 roku, został zaproszony na koncerty do Lizbony, aby uczcić dziesięciolecie istnienia kultowej dla wielbicieli free jazzu wytwórni płytowej Clean Feed. Trzy wieczory z rzędu zespół występował na deskach lizbońskiego Teatro do Bairro, a pamiątkami po tych koncertach okazały się dwa pełnowymiarowe albumy (oba opublikowane w 2013 roku): kompaktowy „ Provoke” oraz mająca jedynie edycję winylową „ Lacerba”. Kiedy ujrzały one światło dzienne, muzycy pracowali już nad swoim studyjnym debiutem – zarejestrowaną w wiedeńskim Amann Studios (należącym do dźwiękowca Christopha Amanna) płytą „ Cherchez la femme”. Niemal równo rok po nagraniu wydała ją austriacka firma Trost Records. Na wszystkich trzech wydawnictwach skład Made to Break był taki sam, czyli: Ken Vandermark (instrumenty dęte), Christof Kurzmann (efekty elektroniczne), Devin Hoff (gitara basowa) oraz Tim Daisy (perkusja).  | |
Wkrótce jednak z kolegami pożegnał się amerykański (kontra)basista, którego zastąpił jego holenderski kolega po fachu – Jasper Stadhouders. Urodzony w Tilburgu (w 1989 roku), ale obecnie mieszkający w Amsterdamie, Jasper dał się wcześniej poznać jako muzyk kilku freejazzowych formacji, jak chociażby Spinifex, The Black Napkins czy znanego w naszym kraju z płyty wydanej przez krakowską firmę NotTwo Records tria Cactus Truck. Miał on na tyle duże doświadczenie, że wejście w „skórę” Devina Hoffa odbyło się bezboleśnie. Inna sprawa, że Made to Break gra muzykę w stu procentach improwizowaną, co oznacza, że starzy rutyniarze – a z takimi artystami mamy przecież do czynienia – są w stanie znaleźć wspólny język, widząc się na scenie nawet pierwszy raz w życiu. W nowym składzie kwartet wszedł do studia Christopha Amanna 11 listopada ubiegłego roku, by zarejestrować materiał, który ostatecznie ujrzał światło dzienne (trochę ponad) dziesięć miesięcy później – ponownie nakładem Trost Records. Album ukazał się, podobnie jak było to w przypadku „Cherchez la femme”, w dwóch wersjach: na winylu (zawierającym tylko dwie kompozycje) oraz kompakcie (bogatszym o jeden utwór). I choć wielbiciele „czarnego krążka” mogą uznać to stwierdzenie za przejaw profanacji, spróbujcie mimo wszystko dotrzeć do „srebrnego dysku” – warto to zrobić dla jedenastominutowego „Off-Picture No. 119”. Tradycją na płytach nagrywanych przez Kena Vandermarka jest dedykowanie utworów postaciom cenionym przez amerykańskiego muzyka. W przypadku „Before the Code” adresatami kompozycji są ludzie związani z kinematografią. Numer otwierający album, czyli „Dial the Number”, artysta podarował francuskiej (choć urodzonej w 1928 roku w Belgii) fotograficzce i reżyserce, przedstawicielce nowej fali – Agnès Varda. I taki właśnie – zadziorny i niepokorny, jak powstające w latach 60. ubiegłego wieku filmy młodych twórców znad Sekwany i Loary – jest ten nieco ponad dwudziestominutowy fragment. Zaczyna się od mocnego wejścia dęciaków Vandermarka i pojawiającego się w tle elektronicznego noise’u, za który odpowiedzialny jest Christof Kurzmann. Z czasem, gdy Austriak na krótki czas milknie, otrzymujemy porcję klasycznego free jazzu, w którym transowy saksofon mierzy się z pulsującym basem. Ten dialog nie trwa długo, ale za to jest bardzo energetyczny – przynajmniej na tyle, że kiedy Kurzmann wraca do łask lidera, przyjmujemy to z dużym zrozumieniem.  | |
Tym bardziej że zamiast zgrzytów, serwuje nam zaskakująco delikatne dźwięki. Jeśli już ktoś stara się „dorzucić do pieca”, to głównie Tim Daisy i podkręcający wzmacniacz basowy Jasper Stadhouders. Po drugiej stronie barykady staje sam Vandermark, który w przeciwieństwie do początku, na zakończenie „Dial the Number” jest zdecydowanie tym, który łagodzi obyczaje i buduje nostalgiczny klimat. Pominięty na winylu utwór „Off-Picture No. 119” lider Made to Break zadedykował amerykańskiemu reżyserowi Joshui Oppenheimerowi (rocznik 1974). W świecie filmu wszystko jest jeszcze przed nim, chociaż ma on już na koncie jedno dzieło, które wstrząsnęło światem – dokument „ Scena zbrodni” (2012), w którym opowiedział o masowych mordach dokonywanych na komunistach i osobach podejrzanych o sympatie lewicowe przez bojówki prawicowe i armię indonezyjską w połowie lat 60. XX wieku. Temat obrazu musiał zrobić wrażenie również na Vandermarku, co muzyk – wraz z towarzyszącymi mu artystami – starał się zawrzeć w improwizowanej kompozycji. Numer ten emanuje więc energią i złością, a moc miesza się w nim z frustracją, czego dowodem są pulsujący bas i niemal rockowa perkusja.  | |
Stadhouders i Daisy narzucają rytm, który równie dobrze sprawdziłby się w muzyce hardrockowej. Do tego dochodzą jeszcze partie instrumentów dętych – pełne wściekłości i furii. W kontekście tego, co słyszymy wcześniej, zaskakiwać może coraz wolniejsza końcówka, ale i to – znając film Oppenheimera – da się wyjaśnić w sferze symboliki. Adresatem zamykającego „Before the Code”, najdłuższego na płycie utworu „Window Breaking Hammer” jest zmarły w 1982 roku (zachodnio)niemiecki reżyser, scenarzysta, aktor, producent i pisarz Rainer Werner Fassbinder (autor tak klasycznych dzieł, jak „Dzieciorób”, „Berlin Alexanderplatz” i „Lili Marleen”). Poświęcony mu utwór, chociaż wpisuje się idealnie w stylistykę awangardowego jazzu improwizowanego, jest zarazem najbardziej klasycznym w brzmieniu, pełnym saksofonowych pasaży kojarzących się z hard-bopem i post-bopem z lat 60. ubiegłego wieku. Nawiązań do jazzu sprzed półwiecza jest zresztą więcej; słyszalne są one także w grze sekcji rytmicznej, która najczęściej snuje się wolno, zapraszając do współpracy i Vandermarka (z jego nastrojowym saksofonem), i Kurzmanna (generującego bardzo klimatyczne loopy). Wszystko to w nostalgicznym stylu, jaki nadawał wielu swoim filmom Fassbinder. Podsumowując: Wielbiciele Vandermarka sięgną po najnowsze wydawnictwo Made to Break niejako z automatu. Poza nimi ma szansę przypaść ono do gustu zwłaszcza fanom free jazzu, także tym mniej ortodoksyjnym, dopuszczającym wykorzystanie z muzyce improwizowanej efektów elektronicznych. Skład: Ken Vandermark – instrumenty dęte Jasper Stadhouders – gitara basowa Christof Kurzmann – efekty elektroniczne Tim Daisy – perkusja
Tytuł: Before the Code Data wydania: 29 września 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 54:58 Gatunek: elektronika, jazz, rock Utwory CD1 1) Dial the Number [For Agnès Varda]: 20:24 2) Off-Picture No. 119 [For Joshua Oppenheimer]: 10:55 3) Window Breaking Hammer [For Rainer Werner Fassbinder]: 23:36 Ekstrakt: 80% |