powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CLI)
listopad 2015

Kryptonim „Absolwent”
ciąg dalszy z poprzedniej strony
– Działałem w ruchu oazowym, poznałem chłopaków na pielgrzymce i zaprzyjaźniliśmy się. Natomiast Jolanta jest moją koleżanką, z którą znamy się jeszcze ze szkoły średniej.
Konopka i Nowacki wymienili szybkie spojrzenia. Nie wiedzieli, że Wilczyński uczestniczył w katolickim Ruchu Światło-Życie. Koledzy z wydziału kościelnego nie popisali się, albo nabrali wody w usta. Trzeba będzie wyjaśnić zatory w przepływie informacji między wydziałami.
– Nigdzie nie pracujesz, prowadzisz bumelancki styl życia – indagował dalej starszy z esbeków.
– Od września mam podjąć pracę w szkole jako nauczyciel historii.
– Czy myślisz, że pozwolimy, żeby taki antysocjalistyczny element, prezentujący klerykalną postawę mógł pracować z młodzieżą? Doskonale znamy twoją obecną działalność, ciągnie się za tobą smród z Lublina, tak więc poinformujemy o swoich zastrzeżeniach odpowiednie czynniki. Nie dostaniesz w tym mieście innej pracy niż zamiatacz ulic, chyba że… – major zawiesił głos.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>
Ilustracja: Rafał Wokacz
– Chyba że co?
– Że jeszcze raz przemyślisz swoją postawę i zaniechasz szkodliwej działalności. Rozwiąż swoją grupę, wydaj powielacz. Jeśli zrobisz to dobrowolnie, gwarantujemy, że nie poniesiesz żadnych konsekwencji – major wypowiadał słowa uroczyście, niemal jakby składał jakieś ślubowanie.
– Nie ma żadnej grupy ani powielacza, nie prowadzę żadnej działalności, natomiast moje poglądy polityczne są moją prywatną sprawą i nie zamierzam ich zmieniać. Ponoć w tym kraju wolność myśli i sumienia gwarantuje konstytucja.
– Ty mi się nie zasłaniaj konstytucją, pętaku! – ryknął Konopka. Zerwał się z krzesła i uderzył pięścią w stół. – Nie takim jak ty nasz aparat porachował kości! – Usiadł i uspokoił się trochę. – Wiesz co teraz będzie? Czeka na ciebie zupełnie inna szkoła niż to sobie zamyśliłeś. Szkoła podchorążych rezerwy. Nie masz pracy ani rodziny na utrzymaniu. Z lipcowym poborem dostaniesz bilet do wojska. Oczywiście uprzedzimy towarzyszy z wojskówki o twojej negatywnej postawie i już oni zadbają, żebyś dostał odpowiedni wycisk. Tam się nie cackają z takimi jak ty, a my przez roczek odpoczniemy sobie od ciebie.
– Arek – włączył się do rozmowy Nowacki – o co tobie chodzi? Rozumiem, że wyjazd z prowincji do dużego miasta, że studenckie życie, że dużo wolnego czasu, a do tego gorące głowy. To sprzyja emocjonalnym, nieprzemyślanym wyborom. Mogłeś skończyć nawet gorzej, z jakimiś brudasami, hipisami, narkomanami. Zaimponowali ci nieodpowiedni koledzy, wyszumiałeś się, ale teraz jest okazja, żeby się ustatkować. Wyciągnąć wnioski z błędów młodości. Chcesz podjąć uczciwą pracę? Bardzo dobrze. Jeśli przekonamy się, że prezentujesz odpowiedzialną postawę, nie będziemy robić trudności. Socjalistyczna ojczyzna umożliwiła ci zdobycie wykształcenia. Pora spłacić dług. Nie odtrącaj naszej wyciągniętej dłoni.
– W dupę sobie wsadź swoją dłoń! Zawsze byłeś trochę figo-fago, co to wszystkich zna i do wszystkich się uśmiecha, a nie wiadomo co sobie myśli, ale nie sądziłem, że zostaniesz komuszym janczarem. Kraj jest bankrutem, ludzie nie mają perspektyw, na każdym kroku poczucie beznadziei i niemożności, wszędzie rządzą układy i sitwy, a pałkarze na usługach partii tłumią wszelkie przejawy niezależności, wolności, a nawet zwykłej krytyki, czego najlepszym dowodem jest ta rozmowa.
– Nie masz racji. Partia nie odrzuca konstruktywnej krytyki, ale nie możemy pozwolić na nieodpowiedzialne krytykanctwo i totalną negację. Dobrze wiesz, że władze próbują prowadzić dialog społeczny, wdrażają reformę gospodarczą. Trzeba czasu, żeby te działania przyniosły owoce. Tymczasem musimy dbać o zachowanie społecznego pokoju. Najważniejsza jest stabilizacja. Polska jest jedna, a my jesteśmy takimi samymi Polakami jak ty i także leży nam na sercu jej dobro. – Porucznik przez chwilę prawie uwierzył w to co mówił.
– Ty mi tu Kamil nie zalewaj o Polsce i Polakach. Stabilizacja jest wam potrzebna po to, żeby spokojnie dalej doić ten kraj.
– Jesteś rozgoryczony, może patrzysz na rzeczywistość z innej perspektywy. Niech i tak będzie, niech każdy zostanie przy swoim zdaniu. Pamiętaj jednak, że ostrzegaliśmy cię przed naruszaniem obowiązującego porządku prawnego. Chcesz skończyć w kryminale? Twoja sprawa. Ale nie mieszaj w to tych dzieciaków. Całe życie przed nimi, wkrótce będą zdawać maturę. Chcesz, żeby weszli w dorosłe życie z wilczym biletem?
– Są pełnoletni, mają własny rozum. Zresztą kto im grozi wilczym biletem? Ja czy wy?
– My nie grozimy, tylko przedstawiamy konsekwencje lekkomyślnych działań. Wciągając tych chłopaków do swojej działalności bierzesz za nich odpowiedzialność.
– Chyba wystarczająco naświetliliśmy swoje stanowisko – ponownie zabrał głos Konopka. – Nie chcemy widzieć w naszym mieście żadnych wywrotowych inicjatyw i potrafimy tego dopilnować. Zrozumiano? Na dzisiaj to wszystko. Jesteście wolni, Wilczyński.
Spotkanie kontrolne
Kamil czekał w zaparkowanym polonezie jedną przecznicę od salonu Mody Polskiej. Obserwował jak Jola wychodzi z pracy i żegna się z koleżanką. Ubrana była w beżową bluzeczkę i plisowaną spódniczkę, przez ramię przewiesiła torebkę. Podkute obcasiki jej szpilek stukały miarowo po chodnikowych płytach. Porucznik mignął światłami. Spostrzegła go, podeszła do samochodu i wsiadła.
– Cześć. – Trzasnęła drzwiami.
– Wszystko w porządku? Możemy jechać?
– Uprzedziłam mamę, że będę później.
Kamil uruchomił silnik i włączył się do ruchu. Opuścili Śródmieście dwupasmową aleją Marksa, przejechali wiaduktem nad kanałem odprowadzającym ścieki z Kombinatu i skręcili w ulicę prowadzącą na Osiedle XXX-lecia PRL-u. Nowacki zatrzymał samochód pod jednym z wielu identycznych, czteropiętrowych bloków mieszkalnych. Kamil wysiadł pierwszy i podał rękę Joli, pomagając jej ominąć kałużę. Weszli na klatkę schodową.
– Tak jak wspominałem, dzisiaj w spotkaniu będzie nam towarzyszyć mój przełożony – uprzedził Kamil, kiedy wchodzili po schodach. Przed drzwiami bezpiecznego mieszkania zatrzymał się i nacisnął przycisk dzwonka. Po chwili otworzył im major Konopka. Weszli do środka i porucznik dokonał wzajemnej prezentacji. Konopka z galanterią cmoknął Jolę w dłoń. Następnie cała trójka przeszła do pokoju. Na stole stała już flaszka czystej Wyborowej, trzy szklanki oraz filety śledziowe w zalewie wyłożone na talerzyk.
– Pani Jolu, napije się pani z nami?
– Cóż to? Mamy jakieś święto? – spytała Jola sadowiąc się na krześle, które odsunął dla niej Kamil.
– Po prostu chcieliśmy uczcić owocny przebieg naszej dotychczasowej współpracy – odparł ze swadą major.
– W takim razie chętnie.
Konopka czynił honory gospodarza. Z wielką wprawą ponalewał wódkę do szklanek. Wypili i zakąsili.
– No, to teraz możemy pogadać – Konopka otarł usta wierzchem dłoni. – Poruczniku, zakrzątnijcie się za czymś do pisania.
Nowacki wstał i przytaszczył z drugiego pokoju walizkową maszynę do pisania. Ustawił ją na stole, zdjął pokrywę i wkręcił kartkę papieru.
– Jak pani ocenia sytuację wewnątrz grupy Wilczyńskiego po naszych ostatnich działaniach? – zapytał major.
– Grupa przeżywa kryzys. Franek Doliński wycofał się z dalszej działalności. Myślę, że po prostu zabronili mu tego rodzice po tym jak został zatrzymany. Janek Karp jest nieźle wystraszony, opowiedział o groźbach i brutalnym traktowaniu w czasie przesłuchania. – Każdemu zdaniu wypowiadanemu przez Jolę towarzyszył stukot klawiszy.
– Mazgaj – skwitował Konopka. – Brutalne traktowanie? Pokrzyczeliśmy trochę na niego i nie puściliśmy go przez kilka godzin do kibla, ot i wszystko.
– Niech się przyzwyczaja – wtrącił Kamil. – Jeszcze sobie z nim zatańczymy.
– Zgodnie z otrzymanymi instrukcjami w rozmowie z członkami grupy stwierdziłam, że na komendzie nie odpowiadałam na żadne pytania i odmawiałam podpisywania czegokolwiek…
– To ty teraz jesteś większą bohaterką niż Arek – zachichotał Nowacki. Poruszył pokrętłem z boku maszyny, żeby wciągnąć kolejną kartkę.
– Zasugerowałam też w rozmowie z Jankiem, że Ignaciuk, ten który nie został zatrzymany, może być wtyczką SB. Jaś później poruszył ten wątek w rozmowie z Arkiem, który odrzucił ten pomysł. Niemniej zaufanie pomiędzy członkami grupy zostało zachwiane, tym bardziej, że Ignaciuk dowiedział się za moim pośrednictwem o oskarżeniach wysuwanych przez Karpia.
– Trochę wolniej. Nie jestem stenotypistką – marudził Kamil.
– Proszę teraz przybliżyć kwestię powielacza.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

21
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.