 | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Adam Kordaś: Za to epizod VII daje szerokie pole do popisu w tej materii, bo choć wszyscy wiemy kim byli główni bohaterowie nie mamy pojęcia kim się stali po latach. I ta ewolucja postaci oraz świata wokół nich najbardziej mnie ciekawi – żeby było widać jak się wszystko pokomplikowało i daleko odbiegło od „i żyli długo i szczęśliwie”. Nie sugerowałem wcale opowieści w której polityka miałaby się wysuwać na pierwszy plan – mnie też się skrycie marzy nowa porywająca przygoda. Ale chciałbym, żeby rozgrywała się w mniej cukierkowych okolicznościach niż to czym nas uraczono w nowej trylogii. Czasem nie trzeba wcale być mrocznym lordem by w imię jak najlepszych intencji czynić rzeczy straszne… Miłosz Cybowski: Tak na dobrą sprawę pierwsza trylogia miała historię, której zabrakło nowej trylogii. Teraz twórcy mają szansę na nawiązywanie do aż sześciu poprzednich filmów. Jak to wykorzystają, to już osobna kwestia. Wydaje mi się jednak, że łatwy podział na dobro-zło, jasną i ciemną stronę Mocy już się wszystkim przejadł. Dlatego oczekiwałbym jakichś ciekawych fabularnych wolt, które zrobiłyby z Republiki, szczególnie już ustabilizowanej, wcale nie tak cudowne dziecko walki z Imperium, a samo Imperium (o ile można o nim tak mówić) stało by się też zupełnie czym innym niż dotychczas – nie zgrają klonów czy androidów do wyrzynania setkami bez skrupułów, ale, na wzór rebeliantów właśnie, bardziej ideowym zbiorowiskiem tych, którym nowy porządek się nie podoba. Agnieszka Szady: Pomijając już drobny fakt, że wcale nie wszystkim się przejadł, to miałabym obawy, czy jakieś moralne wątpliwości albo niełatwe wybory dałyby się przekonująco wpleść w fabułę przygodowego filmu skierowanego jednak głównie do młodzieżowej widowni. Nie przychodzi mi do głowy żaden tego typu film, w którym sensownie pokazano (i zagrano!) rozterki nastoletniego bohatera w obliczu, na przykład, konieczności wyboru mniejszego zła. Oczywiście jestem otwarta na przykłady.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Adam Kordaś Właściwie pierwsza trylogia wcale nie była taka znowu zupełnie czarno-biała… Weźmy choćby Hana Solo – przecież początkowo to bardzo szemrany osobnik który bez skrupułów potrafił zlikwidować łowcę nagród strzałem spod stolika (dla znających tylko wersję „podrasowaną” – w oryginale to Han z zimną krwią strzelił pierwszy). Gdy go poznajemy głównym czynnikiem napędzającym jego działania jest wizja hojnej zapłaty za pomoc ściganym przez Imperium bohaterom. Oczywiście później następuje w nim przemiana (zapewne nie bez udziału feromonów Lei) ale jakby nie było początki miał raczej niejednoznaczne moralnie ;) Konrad Wągrowski: Ha, skoro Adam pojechał poezją to ja nie będę gorszy! Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie wybrałeś część łatwiejszą efektywny sztych lecz czymże jest śmierć bohaterska wobec wiecznego czuwania z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle z widokiem na mrowisko i tarczę zegara Oraz: oto ich bajka - rzucimy się na schody i zdobędziemy je szturmem będą się toczyć po schodach głowy tych którzy stali na szczycie i wreszcie zobaczymy co widać z tych wysokości jaką przyszłość jaką pustkę (mam nadzieję, że nie utraciłem w tym momencie połowy czytelników) No i właśnie tego w jakiejś formie bym oczekiwał – pokazania, że pokonanie Imperium, choć tak ładnie wygląda na scenach obalania pomników, nie rozwiązuje problemów. Że Republika nie jest ideałem, że bohaterowie, tak doskonale odnajdujący się w czasie wojny, wcale niekoniecznie odnajdą się w czasach pokoju. Chciałbym aby to rozczarowanie przemianami po odzyskaniu wolności było tłem dla głównej opowieści. I nie ukrywam, że słowa ze zwiastuna o byciu nikim i o tym, że jedyne co umiem, to walka właśnie na taki trop mnie naprowadzają. A na tym całym tle powinna oczywiście rozgrywać się dynamiczna opowieść przygodowa z barwnymi, złożonymi bohaterami i inteligentnym nawiązywaniem do starej trylogii. Agnieszka Szady: Podobnie jak Konrada, mile zaskoczyło mnie wizualne nawiązanie w zwiastunach do klimatu starej trylogii, a nie nowej. Gdyby tak pomarzyć… chciałabym zobaczyć spójną, wciągającą opowieść z ciekawymi i prawdziwymi relacjami między postaciami. Zgoda, to nie jest dramat psychologiczny, ale nie mówcie mi, że reakcje Anakina w epizodach II i III miały cokolwiek wspólnego z prawdziwością („Och, nie interesowałem się losem własnej matki przez piętnaście lat, ale teraz nagle zaczynam się zamartwiać”).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Konrad Wągrowski: A teraz powiedzcie nie jakiej opowieści oczekujecie, ale jaką opowieść – waszym zdaniem – dostaniemy… Marcin Osuch: Czasy są takie, że rządzi pieniądz, więc raczej dostaniemy masę efektów specjalnych, nie do końca potrzebne nawiązania do poprzednich części (w ramach „mrugnięć okiem” do fanów). Adam Kordaś: Dostaniemy zapewne głównie fajerwerki i gadżety w rodzaju „kulkowych” robotów. Będzie więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha, podanego w jeszcze szybszym tempie niż w dotychczasowych filmach cyklu. Oraz starzy bohaterowie, którzy – choć z lekka nadgryzieni zębem czasu – ani trochę nic nie stracą po latach ze swej bohaterskości. No, chyba że Luke jednak osunie się na Ciemną Stronę Mocy – wszak swego czasu pokonał ojca w ataku furii co musiało zostawić w nim mroczny ślad… Plus zupełnie nowi dziewczyna i chłopak którzy rozkręcą dawno dawno temu hecę na czternaście galaktycznych fajerek. Pewnie tradycyjnie ktoś straci kończynę lub kończyny, jak nic „zwykły chłopak” i „zwykła dziewczyna” okażą się nie tacy znowu zwykli, bo od nich będzie zależeć wszystko albo i jeszcze więcej… Ogólnie nie spodziewam się wiele – więc raczej się nie rozczaruję. Michał Kubalski: Dostaniemy powtórkę. Zło znowu unosi głowę, znowu Tatooine, znowu szturmowcy, znowu Gwiazda Śmierci (this fully operational battle station jest nawet na plakacie). Ale trzeba patrzeć też na pozytywy: znowu X-wingi. Marcin Osuch: Czyli twierdzisz, że będzie kompletna powtórka z rozrywki? Tyle, że z Lukiem w wersji żeńskiej?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Jakub Gałka: A to z trailerów wynika, że Luke będzie w wersji żeńskiej? A nie afroamerykańskiej? A odkładając żarty na bok – ja podobnie jak Adam nie spodziewam się za wiele. Generalnie wbrew pozorom jest to jeden z mniej wyczekiwanych przeze mnie filmów spośród najgłośniejszych superprodukcji ostatnich lat. Bardziej czekałem choćby na kolejnego Bonda, na nowego „Star Treka” czy kolejne filmy Marvela. Może dlatego, że „Gwiezdne wojny” już dawno uznałem za zamknięty rozdział. Miłosz Cybowski: Liczę na bardziej inteligentną rozrywkę niż ta w poprzednich częściach. Bo jakkolwiek świat Gwiezdnych Wojen nadaje się do zabawy w dobro-zło i wyraźne podziały, to jednak wolałbym coś bardziej nieoczywistego. Nie żebym oczekiwał, że tak rzeczywiście będzie. Nowy trailer „Batman vs Superman”, nie mówiąc już o „Avengersach”, dowodzą, że Hollywood stroni od zbyt nieoczywistych wątków fabularnych. Agnieszka Szady: Spodziewam się typowej opowieści o dorastaniu do odpowiedzialności i własnego przeznaczenia. Ciekawe, czy na scenariusz wpłynęły w jakikolwiek sposób tak popularne ostatnio książki i filmy o nastoletnich bohaterach samotnie zmagających się z warunkami dystopijnej przyszłości? No i zastanawiające, jak w fabule zostaną osadzeni nasi starzy znajomi. Konrad Wągrowski: A ja myślę, że naprawdę wiele możemy wywnioskować z Ambramsowych „Star Treków”. Będziemy mieli więc szacunek dla materiału wejściowego – będą nawiązania, ukłony i mrugnięcia dla fanów, unikanie sprzeczności i nie będzie Jar Jar Binksa… Będzie solidny, ale bezpieczny scenariusz – historia będzie zajmująca, ale nie obrazoburcza, nie zaskakująca, raczej dobrze wykorzystująca przyjętą konwencję. Będą pojedynki na miecze, walki statków kosmicznych, ktoś będzie miał złe przeczucia i jakaś ręka zostanie ucięta. Natomiast sądzę, że rola starych bohaterów nie będzie duża. Nie oczekujmy od Marka Hamilla głównej roli – raczej pojawi się w epizodzie jako mędrzec-pustelnik, albo ktoś w tym stylu. Lucas kiedyś powiedział do Hamilla: „Jeśli wystąpisz w trzeciej serii, to jedynie jako bohater, który w odpowiedniej chwili opuszcza miecz i poświęca się dla młodszych bohaterów”. Niewykluczone, że to pójdzie w tym kierunku. Pewnie więcej będzie Harrisona Forda, ale też nie oczekujmy, że będzie postacią kluczową. Han Solo jest raczej trailerowym wabikiem. Tak sądzę.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Michał Kubalski: Hmmm, czyli Luke jako nowy „stary Ben Kenobi”? Ciekawe, możesz mieć rację. Jedno nawiązanie byłoby bardzo mile widziane – krótkie info o tym, że senator Jar Jar Binks z Naboo był jedną z pierwszych ofiar imperialnego reżimu. Bądź że Wielki Moff Binks zginął w trakcie nieudanej próby ucieczki przed siłami Nowej Republiki, wskutek ukrycia się w całkiem sprawnej zgniatarce śmieci gwiezdnego krążownika Imperium „Meesa Likey”. Ciekawi mnie, czy będą jakiekolwiek wątki wzięte z Expanded Universe, obecnie zredukowanego do Legends. Czy Abrams zrobi zupełnie, absolutnie nową fabułę, czy też jednak zrobi jakiś ukłon w stronę zapamiętałych fanów? Jakub Gałka: Nie wiem nic na temat pobocznych dzieł i dziełek, ale strzelam, że w detalach będą jakieś nawiązania, natomiast główna oś fabularna będzie zupełnie nowa. A może już po trailerach jacyś ultrasi widzą nawiązania? Miłosz Cybowski: To mi przypomina dowcip o różnicy między fanami Star Treka i Star Wars… Agnieszka Szady: „Fani Star Warsów są ludźmi pracującymi”? Miłosz Cybowski: Innymi słowy, w przeciwieństwie do odnowionego Star Treka w nowych Gwiezdnych Wojnach można pominąć wszelkie poboczne wątki narosłe wokół świata na przestrzeni lat i wciąż to sprzedać jako dobre kino przemawiające zarówno do fanów, jak i ludzi, którzy nie wiedzą, jak rozmnażają się ewoki.
Tytuł: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy Tytuł oryginalny: Star Wars: The Force Awakens Data premiery: 18 grudnia 2015 Rok produkcji: 2015 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, fantasy, przygodowy |