powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLII)
grudzień 2015

I jeszcze mocniej… i jeszcze raz…
Joe Hill, Gabriel Rodriguez ‹Locke & Key #4: Klucze do królestwa›
Czwarty tom „Locke & Key” przynosi zasadniczy zwrot akcji i mocne zakończenie. Można nawet odnieść wrażenie, że być może miał on być ostatnim w serii. W każdym razie tak się nie stało – po „Kluczach do królestwa” Joe Hill (scenariusz) i Gabriel Rodriguez (rysunki) stworzyli jeszcze kolejne tomy.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Rzeczywistość widziana z perspektywy trojga dzieci Niny i świętej pamięci Rendella Locke’ów na pewno jest niezwykle intrygująca. Z jednej strony – śmiertelnie niebezpieczna, z drugiej – fascynująca. I to – w obu przypadkach – do tego stopnia, że trudno zdecydować się na wybór: zrezygnować z mrożących krew w żyłach przygód za cenę spokoju czy też narażać życie, wiedząc, że dane nam będzie doświadczyć coś, czego inni nie będą w stanie sobie nawet wyobrazić. Przenosiny do prowincjonalnego miasteczka Lovecraft miały być lekarstwem na traumę związaną z tragiczną śmiercią ojca, tymczasem stało się dokładnie na odwrót. Jak w słynnym powiedzeniu, Tyler, Kinsey i Bode wpadli z ulewnego deszczu prosto pod rynnę. Rodzinna posiadłość Locke’ów, Keyhouse, okazała się bowiem co prawda starym i dostojnym, wzbudzającym szacunek i zazdrość sąsiadów domostwem, ale jednocześnie kryła w sobie makabryczną tajemnicę, której korzenie sięgają młodości Rendella. Wiele też wskazuje na to, że mąż Niny odegrał w wydarzeniach sprzed lat bardzo istotną rolę. Ale jaką – na razie wciąż musimy pozostać uzbrojeni w cierpliwość.
W poprzednich tomach cyklu – „Witamy w Lovecraft”, „Łamigłówki” oraz „Korona Cieni” – Joe Hill bardzo umiejętnie dawkował napięcie, starając się prowadzić fabułę w taki sposób, by nie rozdrabniać się na wątki poboczne. W „Kluczach do królestwa” na chwilę z tej zasady zrezygnował. Co wydaje się o tyle zrozumiałe, że wcześniej doszedł już do pewnej granicy i konieczne wydało mu się wpuszczenie do opowieści trochę świeżej krwi. Postanowił więc zmienić nieco sposób narracji, co szczególnie widoczne jest we „Wróblu” – zamkniętej fabularnie noweli, w której posługując się motywem zaczerpniętym z „Ptaków” Alfreda Hitchcocka, skupił się zwłaszcza na dwóch postaciach: Bode’em i Dodge’u. Podobną formę ma „Biały”, w którym pojawia się zupełnie nowa postać – ciemnoskóra Erin Voss, niegdyś szkolna koleżanka Rendella Locke’a, teraz pacjentka szpitala dla obłąkanych. Pewnego dnia podczas spaceru, gdy spotyka grupkę uczniów wracających po lekcjach ze szkoły, rozpoznaje jednego z nich – Zacka Wellsa.
Bierze go jednak za kogoś innego. Za kogo? Niech starczy stwierdzenie, że będąca świadkiem tego zdarzenia Kinsey, po fakcie postanawia za wszelką cenę dostać się do szpitala, by porozmawiać z Erin. Musi się jednak bardzo spieszyć! W rozdziale trzecim, zatytułowanym „Luty”, Hill przygląda się relacjom Kinsey i Tylera z ich sympatiami, czyli odpowiednio – z Zackiem (tak, znów są razem) i piękną, choć ekscentryczną Jordan. Trzy kolejne części są już fabularnie ściślej ze sobą powiązane; nawiązują też do wcześniejszych wątków, obecnych chociażby w „Łamigłówkach”. Na arenie ponownie pojawiają się bohaterowie, którzy na jakiś czas zniknęli z pola zainteresowania scenarzysty: Ellie Whedon i jej niepełnosprawny umysłowo syn Rufus oraz Brian, dochodzący wreszcie do zdrowia po wypadku kochanek Duncana, brata Niny Locke. Hill potrzebuje ich, aby pchnąć akcję mocniej do przodu. I robi to wybornie – atmosfera się zagęszcza, stopień grozy rośnie wprost proporcjonalnie do przebiegających po plecach ciarkach.
Rozdziały zamykające „Klucze do królestwa” – czyli „Ofiary wojny” i dwie części „Detektywów” – skonstruowane zostały jak najprzedniejszy thriller, do którego dorzucono motywy nadprzyrodzone. Czyta się je z dużym zainteresowaniem, a dotarłszy do finału – co równie istotne – nie odczuwa się zażenowania spowodowanego kolejną woltą scenarzysty, który udaje, że wie mniej niż czytelnik i stara się w sztuczny sposób podtrzymywać tajemnicę. Joe Hill znajduje lepsze rozwiązanie – wyjaśnia jedną zagadkę, by natychmiast zawiązać kolejną. A ta kolejna jeszcze lepiej wróży na przyszłość. Graficznie nie zmieniło się w zasadzie nic. „W zasadzie”, ponieważ jest jeden wyjątek – to otwierający album „Wróbel”, który opowiedziany został z punktu widzenia sześcioletniego Bode’a. Gabriel Rodriguez postanowił więc w tej konkretnej nowelce dopasować ilustracje do wyobraźni dziecka, co jednak wcale nie oznacza, że to opowieść, po którą powinny sięgać dzieci. W dalszych rozdziałach jest już tak, jak bywało wcześniej – chilijski rysownik udanie prowadzi nas przez meandry wyobraźni Hilla, dbając przy tym o to, aby od czasu do czasu podgrzać atmosferę jakimś wyrazistszym kadrem.



Tytuł: Locke & Key #4: Klucze do królestwa
Tytuł oryginalny: Keys to the Kingdom
Scenariusz: Joe Hill
Data wydania: 8 grudnia 2015
Wydawca: Taurus Media
ISBN: 9788364360688
Format: 170×260mm
Cena: 67,00
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

91
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.