powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLII)
grudzień 2015

Esensja czyta: Listopad 2015
Jim Butcher ‹Front burzowy›, Per Olov Enquist ‹Góra Trzech Grot›, Lotta Geffenblad ‹Kamyki Astona›, Lotta Geffenblad ‹Prezenty Astona›, Marcin Jamiołkowski ‹Keller›, Milan Kundera ‹Święto nieistotności›, Aleksandra Mizielińska, Daniel Mizieliński ‹Pod ziemią. Pod wodą›, Roger Moore ‹Ostatni z żywych. Opowieści z Fabryki Snów›, Emma Popik ‹Trzeci cycek›, Przemysław Wilczyński ‹Malarz obłędu›
Krótkie recenzje jak zwykle zróżnicowane: trochę fantastyki, trochę kryminału, coś dla dzieci, nie zabraknie też biografii i głównego nurtu.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Miłosz Cybowski [70%]
O Dresdenie pisała już na naszych łamach Anna Kańtoch i, całkiem niedawno, Beatrycze Nowicka. A że to przyzwoita i całkiem ciekawa powieść, swoje trzy grosze dorzucę także ja. Bo choć Harry Dresden, jedyny oficjalny mag w całym Chicago, a przy tym coś na miarę prywatnego detektywa, swoje lata już ma (konkretnie to lat piętnaście i tyleż pełnoprawnych powieściowych odsłon cyklu; w Polsce gości, w kilku edycjach, od 2006 roku), to jednak wciąż potrafi bawić i umilać czas w długie, jesienne wieczory. Szczególnie kiedy Butcher zmusza go do rozwiązywania tak sztampowych historyjek jak ta zaprezentowana we „Froncie burzowym”. Jest dama w opałach (a nawet dwie i, żeby było niekonwencjonalnie, Dresden z żadną nie kończy w łóżku – przynajmniej w tym tomie), są dwa pozornie oderwane od siebie wątki detektywistyczne (i tylko Dresden, który w wolnych chwilach czytuje mnóstwo tanich kryminałów, ma problemy z połączeniem ich w jedną całość), jest też magia w różnych odmianach i wartka akcja, która zachęca do sięgnięcia po tom kolejny.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Konrad Wągrowski [90%]
Gdybym miał wybrać wzór opowieści przygodowej dla młodego czytelnika, sądzę, że „Góra Trzech Grot” Pera Olova Enquista byłaby bardzo mocną kandydaturą. Książka nie jest długa, ale napisana jest tak, że nawet dorosły nie może się od niej oderwać – nie mówiąc już o dzieciach. Sześcioletnia Mina ze swą dwa lata młodszą siostrą i dwojgiem kuzynostwa (dziewięcioletnią Idą i jej pięcioletnim refleksyjnym i uduchowionym bratem Marcusem) wyruszają wraz ze swym nieco szalonym dziadkiem na wyprawę na tytułową Górę Trzech Grot. Nic nie będzie szło tak, jak zakładali – będzie dramatycznie, będzie niebezpiecznie, będą dzikie zwierzęta, źli ludzie, dziecięce bohaterstwo, będzie Wielka Przygoda i przyspieszone dorastanie. Książka Pera Olova Enquista to nie tylko zajmująca opowieść przygodowa dla dzieci, to także kapitalny rys psychologiczny całej piątki głównych bohaterów, to też ciekawe i wcale nieoczywiste spojrzenia na relacje dzieci-dorośli, młodzi-starzy, kobiety-mężczyźni i człowiek-natura. To napięcie, humor, odrobina mistyki i szalone sny z gryzącymi w pupę krokodylami i kanibalami. Nie przegapcie!
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Konrad Wągrowski [80%]
„Kamyki Astona” to jedna z najbardziej urokliwych książeczek dla dzieci w wielu 3-5 lat, które w ostatnim czasie ukazały się w Polsce. Aston jest przedszkolakiem (przy tym jest psem, ale to mniej istotna rzecz – choć bardzo ładnie wychodzi na ilustracjach), który ma bardzo osobliwe hobby: wszędzie zbiera małe, biedne zmarznięte kamyki i troskliwie otula je przygotowanymi przez siebie kołderkami, umieszczając w przygotowanych przez siebie łóżeczkach. Rodzicie (także para sympatycznych psów) patrzą na zajęcie swego syna z pobłażliwością, ale do czasu – bo wkrótce okazuje się, że zmarznięte kamyki opanowują całe mieszkanie… Tata próbuje przekonać Astona, że kamyki będą szczęśliwsze gdzie indziej, wyprawa na piknik kończy się jednak zupełnie nieoczekiwanie. Książeczka w przesympatyczny sposób rozgrywa dziwaczne dla dorosłych, a jakże typowe dziecięce pomysły i dziecięce pasje i – przede wszystkim – jest po prostu przepięknie zilustrowana przez samą autorkę.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Konrad Wągrowski [80%]
Jeśli komuś spodobały się „Kamyki Astona” (a dlaczego miałyby się nie spodobać?), sięgnąć musi również po jego „Prezenty”. Sympatyczny piesek-przedszkolak ma nową pasję – wszystkie przedmioty wokół siebie pakuje, robiąc z nich prezenty dla rodziców (trzeba zobaczyć wstrząs mamy, która, pędząc do toalety w wiadomym celu, przekonuje się, że kolejnym prezentem dla niej będzie… starannie zapakowany sedes). Wkrótce jednak Aston sam odbierze swe urodzinowe upominki – rower, kask i latawiec to bardzo atrakcyjne rzeczy, ale dla Astona najcenniejszym prezentem będzie coś zupełnie innego… A Lotta Geffenblad ma doskonały zmysł obserwacyjny, celnie opisuje dziecięce szaleństwa i na dodatek pięknie rysuje.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Joanna Słupek [50%]
W założeniu „Keller” najwyraźniej miał być heist space operą, niestety, poszczególne fragmenty układanki nie chcą tworzyć sensownej całości. Osią fabuły dziejącej się w okrągłym roku 4000 jest odzyskanie szczątków… Jana Pawła II skradzionych wieki temu przez schizmatyków z Pontifexa i przewiezienie ich do Nowego Watykanu na planetę – a jakże – Polonus. Taki pomysł mógłby zagrać, pomyślcie tylko co by z tego wyciągnęli Pythonowie albo bracia Zuckerowie w swoich najlepszych latach. Niestety, zamiast zwariowanej fabuły dostajemy śmiertelną powagę i wątki narodowe potraktowane z zupełnym brakiem dystansu (JPII i Polonus to tylko czubek góry lodowej) przetykane niezbyt udanymio żartami, jak wątek pokładowego lekarza przemycającego na pokład w celach, powiedzmy, rozrywkowych, kolejnych pasażerów na gapę. Czarę przelała jednak dopiero wzmianka o Sarmacji, planecie kultywującej polską tradycję szlachecką, która drobny problem braku chłopstwa rozwiązała tworząc Modów: inteligentne i czujące biologiczne konstrukty, zewnętrznie nieodróżnialne od ludzi, uwarunkowane na wierną służbę właścicielowi. I jest to przedstawione jako świetne rozwiązane problemu (bo niedobra – a jakże – Unia zakazywała niewolnictwa), nie pojawia się nawet cień sugestii że jest w tym coś niewłaściwego. Przyznam, że nie bardzo mogłam uwierzyć w to, co własnie przeczytałam.
Jeśli ktoś ma większą tolerancję na wykłady o tym, jak to polska szlachecka jest najlepszym możliwym ustrojem, i nikt jej nie jest godny butów czyścić, to „Keller” może być dobrą lekturą dla odprężenia – podstawowy wątek kradzieży relikwi ze wszelkimi komplikacjami i obowiązkowym wpuszczaniem czytelnika w maliny prowadzony jest kompetentnie i daje sznase na rozgryzienie intrygi, jeśli ktoś się uprze. Gdyby tylko nie ta (teoretycznie) superidealna Sarmacja…
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

17
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.