powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLIII)
styczeń-luty 2016

Smocze proroctwo
Tui T. Sutherland
ciąg dalszy z poprzedniej strony
– O rety, wiemy! – warknęła Gloria. – Wszyscy wysłuchaliśmy fascynujących wykładów na ich temat. Nie zmuszaj mnie, żebym stąd zeszła i cię ugryzła, Gwiezdny Lotniku.
– Chciałbym spotkać prawdziwego wyskrobka! – ekscytował się Łupek. – Urwałbym mu głowę i ją zjadł! – Uderzył przednimi szponami o kamień pod nogami. – Założę się, że smakowałby lepiej od tych garści pierza, które ciągle przynosi nam Pustułka.
– Biedny, głodny Łupek – droczyła się z nim Słonko.
– Kiedy będziemy wolni, znajdziemy gniazdo wyskrobków i wszystkie je pożremy – obiecała Tsunami, szturchając Łupka skrzyd­łem.
Słonko zamrugała zdumiona.
– Kiedy będziemy wolni?
O rety! Tsunami i Łupek spojrzeli po sobie. Słonko była słodka, ufna i za grosz nie potrafiła utrzymać niczego w tajemnicy.
– To znaczy, kiedy już wypełnimy przepowiednię, rzecz jasna – wyjaśniła Tsunami. – Łupek, bądź wyskrobkiem. Masz, to może być twój pazur.
Machnęła długim ogonem i złamała stalagmit. Odłamki skały poleciały przez jaskinię i pozostałe smoczęta uchyliły się przed nimi.
Łupek zważył w szponach ostrą skalną włócznię i uśmiechnął się szelmowsko do Słonka.
– Tylko nie zrób mi naprawdę krzywdy – zastrzegła się nerwowo drobna smoczyca.
– Pewnie, że nic ci nie zrobi – uspokoiła ją Tsunami. – Będziemy tylko grali. A pozostałe smoczęta będą księżniczkami. Ja będę Pożogą, Gloria może być Żagwią, a Gwiezdny Lotnik Iskrą.
– Ostatnim razem też musiałem być księżniczką – zauważył Gwiezdny Lotnik. – Chyba nie podoba mi się ta zabawa.
Rozłożył skrzydła i rozrzucone na ich wewnętrznej stronie srebrne łuski zamigotały jak gwiazdy na nocnym niebie.
– To nie jest zabawa, tylko historia – odparła z naciskiem Tsunami. – I gdybyśmy mieli innych przyjaciół, moglibyśmy inaczej podzielić się rolami, ale były trzy piaskowe smocze księżniczki, więc musisz zostać jedną. I przestań marudzić.
Gwiezdny Lotnik wzruszył ramionami i usadowił się z powrotem w cieniach, jak zawsze, kiedy nie mógł wygrać w sprzeczce.
– W porządku, zaczynajcie – powiedziała Tsunami i wskoczyła na półkę obok Glorii.
– Ehm – mruknęła Słonko. Popatrzyła nieufnie na Łupka. – Dobra. No to zaczynam, bla, bla, bla, jestem królową Oazą z Piaskoskrzydłych. Jestem taka strasznie ważna i, ehm, władcza, i w ogóle.
Tsunami westchnęła. Gloria i Gwiezdny Lotnik ukryli uśmiechy.
– Byłam królową od długich wieków – mówiła dalej Słonko. Przemaszerowała dostojnie przez jaskinię. – Nikt nie ośmieli się rzucić mi wyzwania i odebrać tronu! Jestem najsilniejszą królową Piaskoskrzydłych w dziejach świata!
– Nie zapominaj o skarbie – syknęła Tsunami, wskazując na stos kamieni.
– A, racja – przytaknęła Słonko. – To pewnie wszystko przez mój skarb! Mam tyle skarbów, bo jestem taką ważną królową! – Zagarnęła kamienie ku sobie i zebrała je między szponami.
– Czy ktoś powiedział „skarb”?! – ryknął Łupek, wyskakując zza dużej formacji skalnej.
Słonko krzyknęła ze strachu.
– Nie! – wrzasnęła Tsunami. – Nie boisz się! Jesteś królową Oazą, wielką, złą królową piaskowych smoków.
– J-jasne – wydukała Słonko. – Argh! Co ten mały wyskrobek robi w Królestwie Piasków? Nie boję się małych wyskrobków! Pójdę i pożrę go jednym kłapnięciem zębami!
Gloria zaczęła tak chichotać, że musiała się położyć i zasłonić pysk skrzydłami. Nawet Tsunami robiła miny, próbując się nie roześmiać.
Łupek kreślił stalagmitem kółka w powietrzu.
– Pisku, pisku, pisku! – krzyczał. – I inne denerwujące wyskrobkowe odgłosy! Przyszedłem ukraść skarb wspaniałej smoczycy!
– Nie, mnie niczego nie ukradniesz – odparła Słonko i się najeżyła.
Tupiąc, ruszyła naprzód, rozłożyła skrzydła i uniosła groźnie ogon. Bez jadowitego kolca, jaki miały inne Piaskoskrzydłe, ogon Słonka nie był szczególnie straszny, ale nikt jej tego nie wytykał.
– Aaaaa! – wrzasnął Łupek, szarżując ze skalnym pazurem.
Słonko uskoczyła i zaczęli krążyć wokół siebie, atakując i wykonując zwodnicze manewry. To była ulubiona część zabawy Łupka. Kiedy Słonko zapominała, że ma się zachowywać po monarszemu, i skupiała się na pojedynku, świetnie się z nią walczyło. Była drobna, więc łatwo robiła uniki i umykała przed jego natarciami.
Jednakże ostatecznie królowa Oaza musiała przegrać – tak mówiła historia. Łupek zapędził Słonko pod ścianę jaskini i wbił fałszywy szpon między jej szyję i skrzydło, udając, że trafił ją prosto w serce.
– Aaaargh! – zawyła Słonko. – Niemożliwe! Królowa pokonana przez nędznego wyskrobka! Królestwo się rozpadnie! Och, mój skarb… Mój cudny skarb… – Osunęła się na ziemię, a skrzydła opadły bezwładnie obok niej.
– Ha, ha, ha! – wykrzyknął Łupek. – I pisk-pisk! Skarb jest mój!
Zebrał kamienie i odmaszerował, wymachując dumnie ogonem.
– Nasza kolej – powiedziała Tsunami, zeskakując z półki.
Podbiegła do Słonka, złożyła szpony i krzyknęła z bólem:
– O, nie! Nasza matka nie żyje, a skarb przepadł! A najgorsze jest to, że nie zabiła jej żadna z nas, więc kto teraz powinien zostać królową?
– Zamierzałam rzucić jej wyzwanie! – krzyknęła Gloria. Zamachała dramatycznie skrzydłami. – Walczyłabym z nią na śmierć i życie o tron. Ja powinnam zostać królową!
– Nie, to ja powinnam zostać królową! – upierała się Tsunami. – Jestem najstarsza i największa, i pierwsza rzuciłabym jej wyzwanie!
Obie odwróciły się, żeby spojrzeć na Gwiezdnego Lotnika ukrytego w mroku. Czarny smok wyglądał, jakby starał się być niewidzialny jeszcze bardziej niż zwykle.
– No już! – ponagliła go Tsunami. – Nie bądź leniwy jak…
Ugryzła się w język w samą porę, by nie powiedzieć: „jak Deszczoskrzydły”. Nauczyciele ciągle mówili takie rzeczy: „Jak nie będziesz się uczyć, to nie będziesz lepszy od Deszczoskrzydłego!”, „Co się stało? Pozamienialiście się głowami z Deszczoskrzydłym?”; „Jeszcze śpisz? Można by pomyśleć, że jesteś Deszczoskrzydły!”. (Ostatnie zdanie najczęściej kierowano do Łupka).
Tyle że smoczęta wiedziały, że Gloria tego nie cierpi, chociaż udawała, że nic sobie z tego nie robi. Takie uwagi uważały za naprawdę niesprawiedliwe. Gloria była jedynym Deszczoskrzydłym, jakiego znały, a uczyła się i trenowała najwięcej z nich wszystkich.
– …eee… smok – dokończyła niezręcznie Tsunami, zerkając na Glorię. – Gwiezdny Lotniku, wyłaź stamtąd!
Nocoskrzydły wyczłapał z kąta, spojrzał na Słonko, która zaciskała powieki.
– O rety, rety! – powiedział. – Teraz ja powinnam zostać królową. Jako najmłodsza księżniczka będę najdłużej rządzić, a to byłoby dobre dla Piaskoskrzydłych. Poza tym… – westchnął ciężko – jestem też niewątpliwie najładniejsza.
Słonko zachichotała, a Tsunami ją szturchnęła, żeby się nie ruszała. Łupek zagarnął kamienie skarbu na stos i usiadł na ich.
– Powinnam od razu zabić was obie! – warknęła Gloria.
– Ty i jaka armia? – zakpiła Tsunami.
Gloria wyciągnęła szyję i odsłoniła zęby.
– To wspaniały pomysł. Zbiorę sobie armię, armię Piaskoskrzydłych, i wtedy pożałujecie.
– Nie ty jedna możesz zdobyć sojuszników – odpowiedziała Tsunami. – Ja przeciągnę na swoją stronę Nieboskrzydłe. I na dodatek Błotoskrzydłe! I zobaczymy wtedy, kto wygra wojnę!
Zaległa cisza. Znowu obie spojrzał na Gwiezdnego Lotnika.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

32
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.