W „Rodericku Hudsonie”, pierwszej dużej powieści Henry’ego Jamesa, można już dostrzec wszystkie charakterystyczne cechy jego późniejszej twórczości, zaliczanej do najwyższych osiągnięć prozy angielskojęzycznej.  | ‹Roderick Hudson›
|
Bardzo cieszy, że polscy wydawcy uzupełniają kolejną dotkliwą lukę na rynku wydawniczym. Henry James należy do najwybitniejszych pisarzy anglojęzycznych; nie wypada wręcz, by był u nas nieznany i nieobecny. Pojawienie się po raz pierwszy „Rodericka Hudsona” w polskim tłumaczeniu to bardzo dobra wiadomość dla miłośników klasyki literackiej. Twórczość Jamesa jest twórczością przełomu. Jest jeszcze mocno zakorzeniona w wiktoriańskim świecie, z jego purytańską obyczajowością i konserwatywnym światopoglądem. Ale pojawiają się już zapowiedzi burzliwego XX wieku: narodziny modernizmu, rozwój psychoanalizy i psychologii. Na nowo definiowana jest rola kobiety w społeczeństwie: bohaterki powieści Jamesa mają wielowymiarową i bogatą osobowość, są zawsze inteligentne i nad wyraz niezależne, dokonujące własnych wyborów. „Roderick Hudson”, wydany w 1875 roku, należy do wczesnego etapu twórczości pisarza. Ale już tutaj znajdujemy to, co w jego późniejszych powieściach będzie stałym motywem: zetknięcie się mentalności amerykańskiej (uznawanej przez niego jako nieokrzesaną, całkowicie ignorującą świat duchowych i estetycznych wartości) z europejską – reprezentującą wyrafinowaną sztukę i intelektualizm. Znaczącą rolę odgrywa w większości powieści Jamesa wysoka kultura „starego kontynentu": malarstwo, architektura, rzeźba, muzyka, literatura. Historia opowiedziana w „Rodericku Hudsonie” nie jest skomplikowana. James nie jest pisarzem szybkiej akcji, sytuuje się przede wszystkim w roli obserwatora ludzkiej natury, zaglądając w głąb duszy i tam poszukując motywów postępowania swoich bohaterów. Oto Rowland Mallet, amerykański znawca sztuki, nosi się z zamiarem zrobienia „czegoś dobrego” dla kultury – i tak poznaje doskonale zapowiadającego się rzeźbiarza, Rodericka Hudsona. Proponuje mu wspólny wyjazd do Włoch na własny koszt, po to, by tam w pełni rozwinął się talent młodego artysty. Roderick przed opuszczeniem Stanów Zjednoczonych zaręcza się jeszcze z daleką kuzynką Mary Garland. Wszystko wskazuje na to, że lepiej nie mogło się ułożyć. Na początku będzie go wspierał Rowland, ale za parę lat artysta będzie się cieszył sławą, powodzeniem i materialną niezależnością. Tymczasem rzeczy wymykają się spod kontroli. Do pracowni artysty wkracza Christina Light i od tej pory nic nie jest już takie, jak być powinno. Roderick traci nie tylko głowę, ale i zdolności twórcze, pogrążając się w depresji i toksycznej zależności, z której nie ma wyjścia. Wezwane z Ameryki na pomoc matka Rodericka i jego narzeczona próbują jeszcze go ratować, ale same mają ograniczone możliwości. Ciekawostką jest to, że Christina Light, jedna z bohaterek „Rodericka Hudsona”, pojawi się jeszcze raz w późniejszej powieści Henry’ego Jamesa: „Księżna Casamassima”, choć w zupełnie innych okolicznościach. To jedyny przypadek, że wraca on do wykreowanego wcześniej bohatera. Zaletą tej – jak zresztą i innych nowatorskich jak na tamte czasy powieści Jamesa – jest psychologiczna głębia. Większość rzeczy rozgrywa się w umysłach bohaterów. Obserwujemy to, jak reagują na rozwój wydarzeń, jak je postrzegają, jak próbują rozumieć to, co się wokół nich dzieje. Zmienia się ich świadomość (zaskakująca pod koniec powieści jest na przykład deklaracja uczuć Rolanda). Te rozwiązania już na trwałe weszły do teorii i praktyki literatury. Henry James, o czym warto pamiętać, wzorował się na powieściopisarzach europejskich. Znakomicie wykształcony i oczytany, czerpał z dorobku nowego pokolenia zwłaszcza francuskich literatów, by wymienić tylko Flauberta, Zolę czy Balzaka. Henry James to z racji miejsca urodzenia pisarz amerykański, ale z europejską duszą. W „Rodericku Hudsonie” mocno rzuca się w oczy idealizowanie Europy przez niego (warto zwrócić uwagę na wspaniałe opisy włoskich krajobrazów). „Stary kontynent” to dla pisarza kwintesencja cywilizacji o wielkiej sile kulturotwórczej, łączącej w sobie platońskie wzorce piękna, prawdy i dobra – oraz inspirującej inne cywilizacje. Gdyby James nie był Amerykaninem z urodzenia, nazwalibyśmy jego spojrzenie europocentrycznym, bo „spotkania” Europejczyków z innymi kulturami wyglądały zupełnie inaczej. Również odmiennie patrzymy na Europę dzisiaj, z perspektywy późniejszych wojen światowych i dramatów XX wieku. Ale „Roderick Hudson” budzi w nas zadumę i delikatne zdziwienie, że właśnie tak można patrzeć na nasz kontynent: jako na wpływowe centrum wielkiej sztuki i wysokiej kultury, do której aspirują inni. My, współcześni, z tego idealizmu jesteśmy odarci, ale mimo to pod wpływem lektury rodzi się refleksja: czy rzeczywiście takiej Europy nigdy nie było, a może jednak pobrzmiewa gdzieś głęboko żal, że taka Europa właśnie bezpowrotnie znika?
Tytuł: Roderick Hudson Tytuł oryginalny: Roderick Hudson Data wydania: 10 listopada 2015 ISBN: 978-83-8069-168-1 Format: 536s. 130×201mm; oprawa twarda Cena: 46,– Gatunek: klasyka |