powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLIII)
styczeń-luty 2016

Wszystko będzie dobrze?
Kinga Dębska ‹Moje córki krowy›
Nową polską tragikomedię, której premierę na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni przywitano ciepło, można nazwać filmem słodko-gorzkim. Słodko-gorzka nie jest jednak jedynie treść tej historii rodzinnej o chorobie, śmierci i radzeniu sobie z samym sobą, ale też sposób jej realizacji.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dwie siostry – jedna (Agata Kulesza) kobieta sukcesu, znana aktorka serialowa z dorosłą córką (Maria Dębska) i mieszkaniem w prestiżowej lokalizacji. Druga (Gabriela Muskała) mieszka ze starzejącymi się rodzicami (Małgorzata Niemirska i Marian Dziędziel), mężem-nieudacznikiem (Marcin Dorociński) i synem (Jeremi Protas), który dorósł, choć ona zdaje się tego nie dostrzegać. Kiedy matka ulega wypadkowi obie córki muszą się odnaleźć w sytuacji. Tak w skrócie można by opisać punkt wyjścia „Moich córek krów”. Problemy zaczynają się jednak już tutaj. Chociaż sama historia stara się balansować między tragedią, jaka spada na całą rodzinę, a nie uderzaniem jedynie w minorowe tony, to zarówno sposób prowadzenia aktorów, jak i poszczególnych wątków pozostawia nieco do życzenia.
Twórcy – film jest napisany i wyreżyserowany przez Kingę Dębską, autorkę „Helu” (2009) – starają się pokazać jak najwięcej w osiemdziesięciu ośmiu minutach trwania obrazu. Mamy tu zatem i toksyczną relację drugiej córki z mężem, i problemy pierwszej z własnym dorosłym dzieckiem, i nieumiejętność nawiązania kontaktu z nastolatkiem, i pracę na planie serialu, i stosunek obu córek do rodziców, pracy, wiary, spadku, choroby i to, jak wpływa ona na życie rodziny, i jeszcze kilka innych tematów. Udaje się nie pokazać jedynie ugłaskanej, cukierkowej strony rzeczywistości ani wizji spowitej kirem. Gdyby jednak film kilku wątków został pozbawiony – zyskałaby na tym główna linia fabularna. Drugi plan jest bardzo bogato zagospodarowany, ale nie starcza czasu, by cokolwiek na nim tak naprawdę pokazać.
Dostaniemy zatem niespuentowane sceny, pośpiesznie zasygnalizowanych bohaterów, czy aktorów, którzy wydają się wycięci z całości filmowej narracji. Równocześnie nie można odmówić „Moim córkom krowom” zalet. Przede wszystkim doskonała Agata Kulesza, która gra tak naturalnie i w sposób absolutnie niewymuszony, że nietrudno uwierzyć w jej postać. Doskonały jest również Marian Dziędziel jako ojciec, który z jednej strony jest szanowanym architektem, z drugiej zaś wydaje się zupełnie bezradny w sprawach domowych. Kiedy dochodzi do konfrontacji w trudnych scenach, w grze tej dwójki nie czuć fałszu ani sztuczności. Nieco gorzej wygląda sprawa z postacią drugiej córki i jej męża. Gabrieli Muskale zdarza się przeszarżować, co przy tak napisanej postaci wiąże się z popadnięciem w karykaturę. Nietrafnie obsadzony wydaje się również Marcin Dorociński, który równie często gra na granicy przerysowania. Choć wyjście poza zwyczajowe emploi aktora bardzo się chwali, to nie jest to rola do końca trafiona. Dwójka młodych aktorów jako dzieci obu córek właściwie nie ma co grać i przewija się jedynie epizodycznie.
Film jest nakręcony w dość konwencjonalny sposób, a jednak co najmniej jedna scena na pewno zapadnie widzom w pamięć. Tak można by właściwie streścić całe „Moje córki krowy”. Teoretycznie zwyczajne kino, niepozbawione wad, a jednak ze scenami mocno zapadającymi w pamięć i udanym duetem Kulesza-Dziędziel.



Tytuł: Moje córki krowy
Dystrybutor: Kino Świat
Data premiery: 15 stycznia 2016
Reżyseria: Kinga Dębska
Scenariusz: Kinga Dębska
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Polska
Czas trwania: 88 min
Gatunek: komedia, obyczajowy
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

91
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.