powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLIII)
styczeń-luty 2016

Smocze proroctwo
Tui T. Sutherland
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Rozdział 2
Po kolacji Łupek zmiótł ogonem ogryzione kości do rzeki. Ogołocone białe kształty podskakiwały w nurcie.
Płomienie migotały na obrzeżach dużej środkowej jaskini. W górze otwierała się rozbrzmiewająca echem przestrzeń, która ociekała stalaktytami niczym ogromnymi zębiskami. Grota była dostatecznie duża, żeby zmieściło się tam sześć w pełni wyrośniętych smoków z rozłożonymi skrzydłami. Podziemna rzeka płynęła pod jedną ze ścian, pomrukując i bulgocąc, jakby knuła własną ucieczkę.
Łupek zerknął na dwie małe jaskinie sypialne, które otwierały się na główną salę – w tej chwili puste – zastanawiając się, dokąd poszły pozostałe smoczęta, kiedy on się mył.
– Aha! – ryknął ktoś za nim.
Łupek przeraził się i zarzucił skrzydła na głowę.
– Co ja takiego zrobiłem? – zaskamlał. – Przepraszam! To był wypadek! A jeśli chodzi o dodatkową krowę, Barchan powiedział, że mogę ją zjeść, bo Płetwonóg wróci późno, ale przepraszam, za karę mogę nie jeść jutro kolacji!
Drobny pyszczek szturchnął go w grzbiet między skrzydłami.
– Spokojnie, głuptasie – odezwała się Słonko. – To „aha” nie było do ciebie.
– Och. – Łupek wygładził grzebień i wykręcił szyję, żeby spojrzeć na przyjaciółkę.
Była najmniejsza ze smocząt i wykluła się ostatnia. Blady jaszczurczy ogon znikał w jej paszczy. Uśmiechnęła się do niego szeroko.
– To był mój straszliwy okrzyk łowiecki – wyjaśniła. – Podobał ci się? Prawda, że przerażający?
– Na pewno zaskakujący – przyznał. – Znowu jaszczurki? Co ci nie pasuje w krowach?
– Fuj. Za ciężkostrawne. Masz strasznie poważną minę.
– Tak tylko myślałem.
Cieszył się, że Pustułka i Barchan nie potrafią czytać w umysłach jak Nocoskrzydłe smoki. Przez całą kolację nie umiał przestać myśleć o ucieczce.
Uniósł jedno ze skrzydeł, a Słonko ułożyła się obok niego. Czuł ciepło jej złotych łusek promieniujące przy jego boku. Słonko była za mała i miała niewłaściwy kolor – ciemnozłoty zamiast białawego jak piasek, typowego dla większości Piaskoskrzydłych – ale przynajmniej promieniowała ciepłem jak pozostali członkowie jej plemienia.
– Barchan mówi, że powinniśmy pouczyć się przez godzinę przed snem – powiedziała. – Pozostali są już w jaskini do nauki.
Barchan, okaleczony smok, który uczył ich umiejętności przetrwania, należał do Piaskoskrzydłych, tak samo jak Słonko… Mniej więcej. Coś było nie tak z najmniejszą smoczycą. Nie dość, że jej łuski były zbyt złote, to jeszcze oczy miała szaro-zielone, a nie skrzące się i czarne. Najgorsze zaś było to, że jej ogon kończył się zwyczajnie, jak u większości smoków z innych plemion, a nie jadowitym kolcem, który stanowił najgroźniejszą broń Piaskoskrzydłych.
Jak często mawiała Pustułka, Słonko była zupełnie niegroźna… A na co komu całkiem niegroźny smok? Jednakże jej jajo odpowiadało warunkom przepowiedni, więc była ich „skrzydłami piasku”, czy to się Szponom Pokoju podobało, czy nie.
Oczywiście w przepowiedni w ogóle nie było „skrzydeł deszczu”. Wszystkie smoczęta słyszały, i to wielokrotnie, że Gloria jest znalezionym w ostatniej chwili zastępstwem dla stłuczonego Nieboskrzydłego jaja. Pustułka i Barchan nazywali ją pomyłką i często na nią warczeli.
Nikt nie wiedział, czy przepowiednia nadal się spełni z Deszczoskrzydłym smoczęciem zamiast Nieboskrzydłego. Jednak, wiedząc co nieco na temat Nieboskrzydłych, Łupek cieszył się, że mają pod górą Glorię zamiast kolejnej gderliwej, zionącej ogniem Pustułki.
Poza tym, jeśli ktoś miał największą szansę zawalić coś w proroctwie, to on, a nie Gloria.
– Chodź – powiedziała Słonko, szturchając go ogonem.
Poszedł za nią przez środkową jaskinię.
Kręte kamienne tunele prowadziły w czterech kierunkach: na teren do walk, do jaskini opiekunów, do jaskini nauki i na zewnątrz. Ostatni korytarz zatarasowano głazem zbyt wielkim, żeby którekolwiek ze smocząt zdołało go ruszyć.
Łupek przystanął po drodze i pchnął głaz ramieniem. Zawsze tego próbował, kiedy w pobliżu nie było dorosłych smoków. Pewnego dnia głaz drgnie. Może delikatnie, ale nawet jeśli przesunie się tylko odrobinkę, Łupek będzie wiedział, że wreszcie zbliżył się do pełnych rozmiarów. Już czuł się duży. Ciągle wpadał na różne rzeczy i niechcący przewracał je ogonem albo skrzydłami.
Nie dzisiaj, pomyślał z żalem, kiedy głaz nie drgnął. Może jutro.
Poszedł tunelem za Słonkiem do jaskini, w której się uczyli. Jego ogromne stopy i grube szpony dudniły i tarły o kamienne podłoże. Chociaż całe życie mieszkał pod górą, chodzenie po gołej skale nadal było bolesne. Ciągle uderzał się w szpony i zawsze pod koniec dnia go bolały.
Tsunami przemierzała dumnym krokiem jaskinię do nauki i wydawała rozkazy. Słonko i Łupek przysiedli w wejściu, składając do tyłu skrzydła. Powiew powietrza spływał w dół z dziury w sklepieniu wysoko w górze – jedyne okno na świat zewnętrzny we wszystkich jaskiniach. Nocą, bez odrobiny odległego blasku słońca, pomieszczenie wydawało się zimniejsze i bardziej puste. Łupek wyciągnął się i powąchał ciemność, która wpadała dziurą. Uznał, że pachnie gwiazdami.
Mapa Pyrrii wisiała na ścianie między pochodniami. Tsunami i Gwiezdny Lotnik uwielbiali wpatrywać się w mapę i próbować odgadnąć, gdzie znajduje się ich ukryta jaskinia, ponieważ żaden z dorosłych smoków nie chciał im tego wyjawić. Gwiezdny Lotnik był przekonany, że znajdują się gdzieś pod górami zwanymi Pazurami Chmur. Nieboskrzydłe wolały mieszkać wysoko wśród szczytów, więc nie dostrzegały niczego, co działo się w głębokich jaskiniach na dole.
– Cała ta historia jest strasznie zagmatwana – mruknęła do Łupka Słonko, machając ogonem. – Dlaczego wszystkie trzy strony nie usiądą po prostu i nie omówią zakończenia wojny?
– Byłoby świetnie – przyznał Łupek. – Moglibyśmy wtedy się więcej nie uczyć.
Słonko zachichotała.
– Przestańcie! – rozkazała Tsunami, przytupując nogą. – Żadnych szeptów! Uważajcie. Wyznaczam role.
– To nie jest prawdziwa nauka – wytknął jej Gwiezdny Lotnik.
Jego czarne łuski Nocoskrzydłego sprawiały, że był prawie niewidoczny w cieniach kładących się poza światłem pochodni. Przetasował kilka zwojów w szponach i zaczął je schludnie układać w schludne stosiki.
– Może po prostu powinienem wszystkim poczytać.
– Dobre nieba, wszystko tylko nie to – powiedziała Gloria z półki nad nim. – Może później, kiedy rzeczywiście będziemy chcieli zasnąć.
Jej długa, delikatna paszcza oparta na przednich szponach jarzyła się szmaragdową zielenią – był to objaw niezadowolenia. Fale opalizującego błękitu migotały na jej łuskach, a tego wieczoru ogon Glorii był wirem żywych fioletów.
Łupek pomyślał, że gdyby nie ona, żadne z nich nie wiedziałoby, ile kolorów jest na świecie. Zastanawiał się, jak to musi być w lesie deszczowym, w którym żyje całe plemię równie pięknych smoków.
– Sza! – zbeształa ich Tsunami. – No dobrze, ja oczywiście byłabym najlepszą królową, ale niech królową zostanie Słonko jako prawdziwy Piaskoskrzydły smok.
Podeszła energicznym krokiem i wypchnęła Słonko na środek jaskini.
– W pewnym sensie prawdziwy – mruknęła Gloria.
– Cicho! – Gwiezdny Lotnik uderzył ją ogonem.
Smoczęta nigdy nie rozmawiały o tym, dlaczego Słonko nie wygląda jak zwyczajny Piaskoskrzydły. Łupek domyślał się, że jej jajo za wcześnie wyjęto z piasku. Możliwe, że jaja Piaskoskrzydłych potrzebowały słońca i piachów pustyni, żeby ogrzewały je do chwili wyklucia, bo w przeciwnym wypadku smoczęta wylęgały się niedorobione i zabawnie wyglądały, jednak Łupek uważał, że Słonko wygląda zupełnie w porządku.
Tsunami popukała szponami w podłogę, przyglądając się przyjaciołom.
– Łupek, chcesz zagrać wyskrobka?
– To nie w porządku – wytknął jej Gwiezdny Lotnik. – Jest dwa razy większy od Słonka. Prawdziwy wyskrobek byłby od niej mniejszy, według tego, co napisano w tym zwoju. Napisano tu, że wyskrobki nie mają łusek, skrzydeł i ogonów. Chodzą na dwóch łapach, co moim zdaniem musi bardzo utrudniać utrzymanie równowagi. Założę się, że ciągle się przewracają. Wiedzieliście, że kochają skarby prawie tak bardzo jak smoki? W zwojach napisano, że wyskrobki słyną z tego, że atakują samotne smoki i kradną…
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

31
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.