Chciałoby się rzec, że seria Eda Brubakera (scenariusz) i Seana Phillipsa (rysunki) świetnie się rozwija. I tak też jest w rzeczywistości, choć powyższego określenia nie należy mimo wszystko rozumieć jako linearne prowadzenie narracji. Trzeci zbiorczy tom „Fatale” – „Na zachód od piekła” – przynosi bowiem cztery oddzielne nowele, z których fabularnie powiązane są ze sobą (i jednocześnie z poprzednimi albumami) zaledwie dwie – pierwsza i ostatnia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Główną bohaterką „Fatale” jest tajemnicza Josephine – kobieta, która od lat poszukuje prawdy na swój temat. Która przyciąga Zło, choć sama nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Mijają kolejne lata, a ona wcale się nie starzeje, chociaż trudno byłoby powiedzieć, że ten fakt wprawia ją w dobry nastrój. Najczęściej samotna i nierzadko zdesperowana, musi radzić sobie z nieustannym stresem. Najgorsze bowiem jest to, że przez cały czas ktoś czyha na jej życie. I nieważne czy mamy lata 50. (jak w otwierającym serię albumie „ Śmierć podąża za mną”), czy też 70. XX wieku (vide „ Diabelski interes”). Opowieść Eda Brubakera – znanego w naszym kraju między innymi z opowieści o Batmanie („ „Z drewna zrobiony” oraz „ Człowiek, który się śmieje”) – bardzo umiejętnie łączy w sobie elementy czarnego kryminału spod znaku Raymonda Chandlera czy Dashiella Hammetta z tym gatunkiem horroru, którego ojcem chrzestnym pozostaje Howard Phillips Lovecraft. Co szczególnie widoczne jest właśnie w „Na zachód od piekła”. Trzeci integral zbiera materiał z czterech zeszytów, które pierwotnie ukazały się pomiędzy styczniem a majem 2013 roku. Każdy przedstawiał osobną historię; dwie z nich okazały się zresztą bardzo luźno powiązane z głównym tokiem narracji, choć – co należy podkreślić – w żaden sposób nie wpłynęło to na obniżenie poziomu całości. Raczej na odwrót. Pierwsza nowela, „Sprawa Alfreda Ravenscrofta”, nawiązuje do wcześniejszych albumów „Fatale”, ale przenosi nas w czasie do połowy lat 30. ubiegłego wieku. Stany Zjednoczone powoli wychodzą z Wielkiego Kryzysu, nie obowiązuje już prohibicja (zniesiona przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta w 1933 roku), dzięki czemu funkcjonariusz policji Nelson może w teksańskim barze topić w alkoholu swoje smutki. I rozpamiętywać drogę, która przywiodła go do tego miejsca. Pech bowiem chciał, że poznał Josephine – kobietę rzucającą na mężczyzn fatalny urok, podporządkowującą ich sobie i wykorzystującą do własnych celów. On jej uwierzył i zapłacił za to bardzo wysoką cenę. Ale to tylko jeden z wątków „Sprawy…”; drugi wiąże się z postacią zapomnianego pisarza Alfreda Ravenscrofta, w którego opublikowanym wiele lat temu opowiadaniu Josephine przypadkowo odkryła opis własnych koszmarów. Postanowiła więc za wszelką – z naciskiem na „wszelką” – cenę dotrzeć do niego, mając nadzieję, że właśnie on pomoże jej zrozumieć to, co ją dotyka. W „Cudownym rodzaju śmierci” Brubaker robi kolejny krok w przeszłość – tym razem znacznie odleglejszą (kojarzoną raczej z komiksową serią Hermanna Huppena „ Wieże Bois-Maury”). Powoli dobiega kresu wiek XIII; Francja wciąż jeszcze nie może otrząsnąć się z traumy po przegranych przez króla Ludwika IX Świętego krucjatach. Szaleje inkwizycja, a dawni krzyżowcy, teraz najczęściej bezrobotni, próbują dowieść swej przydatności, zawzięcie tropiąc heretyków i wiedźmy – zarówno te prawdziwe, jak i rzekome. Wpada w ich ręce piękna Mathilde, która zostaje skazana na stos. Problem w tym, że kobiety… nie można spalić. Uciekłszy przed ręką boskiej (czy raczej biskupiej) sprawiedliwości, znajduje ona schronienie w chacie starego Ganiksa. Nieufna, w końcu po bardzo długim czasie przekonuje się do niego. Ale czy może powierzyć mu swoje życie? Nic przecież nie wie o jego przeszłości – ani czym się zajmował, ani co sprawiło, że postanowił odizolować się od świata. A są to, jak się okazuje, pytanie kluczowe. Trzecia historia, „Wzdłuż najmroczniejszego szlaku”, rozgrywa się w końcu XIX wieku na Dzikim Zachodzie. Główną postacią jest Czarna Bonnie, przywódczyni bandy, trzymająca w posłuchu największych nawet zakapiorów. Ale i na nią przychodzi kiedyś koniec. Daje się zaskoczyć demonicznemu Indianinowi, Mlekiem Karmionemu (sic! to imię), który zabija ją, by następnie – po zmartwychwstaniu kobiety – skrępowaną, dostarczyć do rąk profesora Waldo Smythe’a. Śmierć nie jest dla Czarnej Bonnie niczym zaskakującym; wiele lat wcześniej, gdy była dziewczynką, dowiedziała się od wróżki, że dane jej będzie doświadczyć tego trzykrotnie. To był drugi raz. Większym zaskoczeniem jest dla kobiety fakt, że zarówno Mlekiem Karmiony, jak i Smythe nie dają sobą manipulować. A to może oznaczać poważne kłopoty. Nie bez powodu przecież została uprowadzona. Ostatnia nowela, „O jedno spojrzenie stąd”, kontynuuje – chociaż nie bezpośrednio – historię zapoczątkowaną w „Sprawie Alfreda Ravenscrofta”. Ponownie pojawia się Josephine – tym razem w scenerii drugowojennej, na terenie Rumunii (swoją drogą ciekawe, czy to przypadkowe, czy też w pełni świadome nawiązanie do pomysłu Fabiena Nury’ego z „ Jam jest Legion”). Tam starają się dopaść ją ci sami ludzie, którzy siedem lat wcześniej znaleźli się na jej tropie w Teksasie. Do czego jest im potrzebna? Jednego możecie być pewni – Brubaker nie ma najmniejszego zamiaru powściągać swej wyobraźni. Idzie na całość, rozpętując prawdziwe tytułowe piekło. Wizje obecne w historiach otwierającej i zamykającej album są rodem z Lovecrafta, co daje też spore możliwości Seanowi Phillipsowi (w każdym razie przedwiecznych potworów na planszach „Na zachód od piekła” nie brakuje). Inna sprawa, że brytyjski rysownik całkiem nieźle radzi sobie również z innymi „kostiumami” – i średniowiecznym, i westernowym. Ale też każda z opowieści ma, wyraźnie mu pasujący, wspólny mianownik (zarówno w warstwie fabularnej, jak i wizualnej) – klimat noir.
Tytuł: Fatale #3 Data wydania: październik 2015 Gatunek: groza / horror, kryminał Ekstrakt: 80% |