powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CLIV)
marzec 2016

Tu miejsce na labirynt…: Dobre duchy i wędrowni kaznodzieje
Oleś Brothers & Jorgos Skolias ‹Sefardix. Maggid›
Kiedy przed (niespełna) trzema laty do sprzedaży trafił – sygnowany nazwiskami Jorgosa Skoliasa oraz braci Marcina i Bartłomieja Olesiów – „Sefardix”, mogło się wydawać, że będzie to jedynie jednorazowy projekt, który przejdzie do historii krótko po ukazaniu się upamiętniającego go albumu. Tymczasem trio wkrótce ruszyło na koncerty, jak również zabrało się za opracowywanie nowego materiału. Owocem ich prac okazała się druga płyta – „Maggid”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Projekt Jorgosa Skoliasa (znanego, oprócz działalności solowej, ze współpracy z takimi formacjami i wykonawcami, jak Krzak, Basspace, Young Power, Tie Break, El Greco i Leszek Winder) oraz braci Olesiów (bardzo cenionych jazzmanów) powstał z inicjatywy Mirona Zajferta, który „zamówił” u nich program składający się z pieśni Żydów sefardyjskich na potrzeby organizowanego przez siebie w 2011 roku festiwalu Nowa Muzyka Żydowska. Okazał się on na tyle udany i wartościowy, że artyści zdecydowali się zarejestrować go także w studiu (co miało miejsce w listopadzie tego samego roku) – tak powstał porywający materiał „Sefardix” (2013), który na płycie wydała firma For Tune. Od tamtej pory minęły już ponad dwa lata; w tym czasie trio – z różną regularnością – pojawiało się na scenach klubowych i w innych, czasami dość nietypowych (jak synagogi) miejscach, aby prezentować program oparty na pieśniach sprzed kilkuset lat. Żydzi sefardyjscy po wygnaniu ich z Hiszpanii i Portugalii pod koniec XV wieku rozpierzchli się po Europie, Afryce Północnej oraz Azji Mniejszej; jednym z ich największych skupisk stały się Saloniki. Swoje pieśni śpiewali pierwotnie w dialekcie judeo-hiszpańskim, czyli tak zwanym ladino, ale z czasem zyskiwały one także inne wersje językowe. Jorgos Skolias, Grek z pochodzenia (choć urodzony w Polsce), postanowił zaśpiewać je – co wydawało się najoczywistsze – po grecku.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Drugi album tria, który powstawał w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, zatytułowany został „Maggid”. To słowo, co wyjaśniają sami artyści, ma podwójne – niezwykle istotne dla zrozumienia przesłania płyty – znaczenie. W judaizmie wschodnioeuropejskim oznaczało wędrownego kaznodzieję, którego zadaniem było przybliżanie skomplikowanych nauk rabinicznych zwykłym, niekoniecznie wykształconym Żydom. Aby do nich trafić, mógł na różne sposoby interpretować teksty źródłowe – dodawać co nieco od siebie (na podstawie własnych doświadczeń życiowych), ubarwiać opowieści anegdotami i dowcipami. Najważniejsze było nie zanudzić słuchacza, a jeśli jeszcze udało się zainteresować go do tego stopnia, by sam, jeżeli tylko potrafił czytać, sięgnął po uczone księgi żydowskie (na przykład kabałę) – można było uznać, że maggid osiągnął wielki sukces. Drugie znaczenie tego pojęcia ma charakter metafizyczny – to pozaziemski mentor, który nawiązuje kontakt z ludźmi poprzez ich sny i wizje; wpływa także na słowa, które oni wypowiadają. Swoją drogą można go chyba było często pomylić z dybukiem, chociaż różnica między nimi była zasadnicza. Maggid nie miał przecież – w przeciwieństwie do dybuka – na żyjącego człowieka złego wpływu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na nowe dzieło Skoliasa i braci Olesiów trafiło dziesięć kompozycji. W zdecydowanej większości są to, zaśpiewane po grecku, opracowania pieśni Sefardyjczyków; do tego dochodzą dwie kompozycje instrumentalne. Całość składa się na program stylistycznie bardzo konsekwentny, momentami przywodzący na myśl religijne misterium, w którym rolę kapłana pełni charyzmatyczny wokalista-maggid. Początkiem tej niezwykłej podróży jest nastrojowe, co w zasadzie można powiedzieć również o wszystkich pozostałych utworach, „Tin patridha mu echasa”. Od pierwszych dźwięków kontrabasu, na którym Marcin Oleś gra smyczkiem, słuchacz zostaje wciągnięty w niezwykły, magiczny, nieistniejący już co najmniej od czasów drugiej wojny światowej świat. Kiedy dołącza do niego Skolias, poczucie nierzeczywistości jeszcze wzrasta – hipnotyczny głos Greka bez najmniejszych trudności wprawia nas bowiem w ekstatyczny trans. W „I aghapi” zostajemy z niego przebudzeni – Bartłomiej Oleś nadaje utworowi dużo szybsze tempo, a jego brat-bliźniak nie tylko stara się za nim nadążyć, lecz na dodatek, szarpiąc strunami kontrabasu, przydaje mu zadziorności. Wokaliza Jorgosa rozpięta jest natomiast pomiędzy tonami poważniejszymi i humorystycznymi; słychać, że bawi się on formą, pozwalając sobie przy tym na oddające jego wielkie możliwości improwizacje.
„Fovos” otwiera partia perkusji, do której dopiero po ponad dwóch minutach dołącza na drugim planie, grający bardzo gęsto, kontrabas; na pierwszy plan wybija się zaś głos wokalisty. Wszyscy muzycy skupiają się głównie na improwizacjach, udowadniając przy tym, że – mimo ubogiego instrumentarium – nie jest im obcy rozmach. Świetnie wrażenie pozostawia po sobie piękna pieśń rodem z Salonik – „Kira maro”. Chociaż brzmi ona bardziej przebojowo, niż wszystkie wcześniejsze kompozycje, nie brakuje w niej także – głównie za sprawą Marcina Olesia – rysów poważniejszych, skłaniających do zamyślenia i kontemplacji. W czym z kolei mocno kontrastuje znacznie lżejsza, niemal roztańczona końcówka. „Tahon” to pierwszy z dwóch instrumentalnych numerów na „Maggidzie” – tej marokańskiej melodii ton nadaje przejmująco smutna partia kontrabasu, na którym Marcin ponownie gra smyczkiem. Stanowi ona zresztą doskonałe wprowadzenie do rozbudowanego, natchnionego „As ipothesume”, w którym melorecytacja Skoliasa (charakterystycznym zachrypniętym głosem) miesza się z wstawkami orientalnymi sekcji rytmicznej. Ale to także kompozycja, w której trio daje znać o swoich stricte jazzowych korzeniach.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Bałkański rodowód „I pirkaja tis Thessalonikis” wcale nie oznacza, że mamy do czynienia z pełną dynamiki pieśnią w stylu Gorana Bregovicia. Wręcz przeciwnie – bracia Olesiowie po raz kolejny grają bardzo wolno, wręcz hipnotycznie, głos Jorgosa natomiast odpowiednio buduje nastrój pełen zadumy. Z której skutecznie „wybudza” druga z kompozycji instrumentalnych – „Bassolis”. To w zasadzie dwie melodie w jednym – arabska (z Andaluzji) oraz macedońska. Łączy je taneczny, radosny rytm, będący zaproszeniem do nieskrępowanej zabawy. Równie przebojowo niesie się bałkańsko-berbeyjski, czyli po części rodem z Afryki Północnej, „Bichail”, w którym wokaliza Skoliasa brzmi tak radośnie, że jest chyba w stanie wprawić w dobry nastrój największego nawet ponuraka. Na finał muzycy umieścili prawie jedenastominutowy „Esthir” – to ich własne dzieło, choć oczywiście wpisujące się w klimat całej płyty. Składa się na nie rozbudowana zespołowa improwizacja, znacznie bliższa stylistyce jazzu niż folku. Idealnie wieńczy ona ponad godzinną eskapadę do zapomnianego już świata sefardyjskich Żydów, po którym jednak pozostała do dzisiaj bogata spuścizna kulturalna. Miejmy nadzieję, że na tyle bogata, iż Jorgosowi i braciom Olesiom dostarczy inspiracji do kolejnych płyt w ramach projektu „Sefardix”.
Skład:
Jorgos Skolias – śpiew
Marcin Oleś – kontrabas
Bartłomiej Oleś – perkusja



Tytuł: Sefardix. Maggid
Wykonawca / Kompozytor: Oleś Brothers & Jorgos Skolias
Data wydania: 15 lutego 2016
Nośnik: CD
Czas trwania: 68:30
Gatunek: folk, jazz
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Tin patridha mu echasa: 07:00
2) I aghapi: 05:09
3) Fovos: 09:40
4) Kira maro: 06:00
5) Tahon: 01:39
6) As ipothesume: 09:47
7) I pirkaja tis Thessalonikis: 05:55
8) Bassolis: 04:22
9) Bichail: 07:44
10) Esthir: 10:47
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

125
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.