„Uległość” to bardzo udane połączenie dystopii i powieści akademickiej. Przynosi trafną diagnozę kondycji współczesnej Europy oraz stanu ducha samotnego mężczyzny – Europejczyka w średnim wieku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W dniu francuskiej premiery książki Houellebecqua miało miejsce tragiczne wydarzenie z rodzaju tych, o których się mówi, że przerastają nawet najlepiej skonstruowaną fikcję. Zamach islamskich terrorystów na redakcję czasopisma „Charlie Hebdo” w styczniu 2014 roku zaszokował całą Francję. Zginął w nim przyjaciel pisarza. Uroczysta premiera książki została odwołana. A przecież fikcyjna „Uległość” powstała przed tymi wydarzeniami. Za to jej akcja rozgrywa się w przyszłości – w 2022 roku. Na pierwszy plan wysuwa się Bractwo Muzułmańskie, islamska partia, która właśnie wygrała wybory we Francji. Nieznacznie, ale jednak. Prezydent wywodzący się z Bractwa, przed wyborami postrzeganego jako umiarkowane, szybko zaczyna wprowadzać swoje porządki. W ciągu krótkiego czasu kraj – niedawno jeszcze silna, demokratyczna Francja, z wielowiekowymi tradycjami republikańskimi – ulega radykalnej zmianie. Wszystko poddawane jest regułom islamu. Wydarzenia te obserwujemy oczami wykładowcy akademickiego w średnim wieku. François nie ma rodziny, ale po doktoracie ma za to ugruntowaną mocną pozycję na uczelni. Wykłada literaturę na paryskiej Sorbonie. Jego życie nie obfituje w żadne ciekawe wydarzenia. Po pracy w samotności jada odgrzewane w kuchence mikrofalowej gotowe dania, popatrując na telewizję. Nudę średniego wieku urozmaicają mu sezonowo podrywane studentki. Od czasu do czasu ma też kontakt ze swoimi „byłymi”. Żarcie i laski – trzeba przyznać, że nie jest to specjalnie budujący obraz elitarnego intelektualisty. Okazuje się, że polityczna zmiana w dużym stopniu dotknie uczelnię, na której pracuje François. Nie będzie tam już miejsca dla wykładowcy nie-muzułmanina. Sorbonę zaczyna hojnie finansować Arabia Saudyjska, w dowód solidarności i w ramach współpracy ze zwycięską partią. Na wszystko są pieniądze, również na to, by Francis, który nie widzi dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości, dostał bajeczną emeryturę. I tak stopniowo zmienia się krajobraz Sorbony. Kobiet-studentek jest o wiele mniej. Odeszły lub zniknęły pod tradycyjnymi strojami islamskimi. Zagrożone czują się też osoby żydowskiego pochodzenia. Niektórzy decydują się nawet na wyjazd z kraju. W „Uległości” pobrzmiewa nuta satyry (nieodłączny element powieści akademickiej!), ale jest ona zaprawiona goryczą. I nie brak tu powagi, co, przyznam, u Houellebecqua nie zawsze było na pierwszym planie. Dotąd jego pisanie w dużej mierze sytuowało się blisko „zgrywy”, bohaterowie byli zblazowani do tego stopnia, że chwilami trudno było skoncentrować się na (niezaprzeczalnych zresztą) intelektualnych walorach powieści. Tutaj ton jest inny. Bardziej zaangażowany, pełen troski i niepokoju. O obecny stan rzeczy i przyszłość Francji – może także nawet całej Europy, w sensie symbolicznym i kulturowym. Niestety, współczesna Francja – i europejska cywilizacja – jest słaba. Nie ma czym się bronić. Diagnoza Houellebecque’a jest druzgocąca. Powojenny Zachód szczycił się dobrobytem, humanistycznymi wartościami (racjonalizm, demokracja) i w nich upatrywał swojej siły. W „Uległości” ponoszą one klęskę i właściwie nie ma komu ich bronić. Co widać na przykładzie głównego bohatera, humanisty, całkowicie pozbawionego zmysłu krytycznego, bez refleksji, niepodejmującego nawet prób buntu, by starać się bronić przed falą zmian. Skoro takie są elity – uświadamia nam pisarz – to cóż mówić o pozostałych grupach społecznych? Dramatyczne w swej wymowie jest to, że współczesny człowiek, który ma zaspokojone podstawowe życiowe potrzeby, ma więc warunki, by mierzyć „wyżej”- zamiast tego ulega duchowemu rozkładowi. Jest infantylny w swoich dążeniach, a właściwie można powiedzieć, że nie dąży do niczego. Wystarczy porównać, ile wspaniałych idei (a nawet genialnych dzieł sztuki) powstało w skrajnie trudnych dla człowieka warunkach, widać w nich wysiłek, by wydźwignąć się wyżej, przezwyciężyć przeciwności. Gdy jednak życie przestaje sprawiać kłopoty – człowiek traci energię, siłę ducha i przenikliwość myśli. W tym stanie rzeczy Houlellebecq upatruje słabości zachodniej kultury, współczesnej Europy. To oczywiście nie są nowe wątki w jego twórczości, we wcześniejszych powieściach również były one akcentowane. „Uległość” ilustruje (przytoczoną w niej zresztą) myśl Toynbeego, że cywilizacje nie giną zamordowane, lecz umierają śmiercią samobójczą. Cywilizacja, której częścią jest François – ulega. Obcym wpływom, ale i swojej słabości. Jest – metaforycznie rzecz ujmując – ociężała od sytości, bezwolna. I myśli tylko o tym, co by tu jeszcze skonsumować. Ulega również François. Atrakcyjności islamu. Nie, nie jego duchowej głębi, czy intelektualnemu powabowi. Nie o to też chodzi, że brakuje mu pracy na uczelni, bo na wysokość emerytury wcale nie musi narzekać. Dla niego ważne okazuje się jedno: gdy przejdzie na islam, ile będzie mógł mieć żon? Subtelny humor Houellebecque’a objawia się tutaj z całą mocą. Czy to nie żałosne w przypadku niegłupiego w sumie faceta, że myśli wiadomą częścią ciała? I który zresztą przyznaje, że patriarchat bardzo mu odpowiada, bo przynajmniej wyznacza jakiś porządek świata. Czy to też nie smutne, że islam przyciąga do siebie nieustraszonych „bojowników”, skuszonych obietnicą dożywotniego obcowania z hurysami w niebie? Suma tych wszystkich uległości pisze historię naszego świata. Duchowym patronem tej powieści jest Joris-Karl Huysmans, stosunkowo mało u nas znany dziewiętnastowieczny intelektualista francuski, erudyta, któremu bliska była pesymistyczna i, rzec by można, „cielesna” filozofia Schopenhauera. To w jego literackiej twórczości specjalizuje się François, sam zresztą jest bohaterem jakże „schopenhauerowskim”. W „Uległości” cytowane są liczne fragmenty dzieł Huysmansa. Jest to pisarz skupiający w sobie trzy intelektualne wątki (obecne na różnych etapach swojej twórczości) – dekadentyzmu, nihilizmu i katolicyzmu. Interesujące, że nadal tworzą intelektualny krajobraz współczesnej Europy. „Uległość” rozpoczyna się dłuższym cytatem z powieści „W drodze” Huysmansa, kończącym się słowami: „(…) w gruncie rzeczy serce mam już skamieniałe, osmaliło się w rozpuście, i jestem do niczego”. Pesymista – Houellebecq urasta do rangi Kasandry współczesnej Europy. Kasandra w wierszu Szymborskiej ma „głowę pełną wątpliwości” i mówi o „prorokach, którym się nie wierzy”. Czy „Uległość” przekona nas, że dla naszego kontynentu jest już za późno, by coś pod względem intelektualnym zmieniło się tu na lepsze?
Tytuł: Uległość Tytuł oryginalny: Soumission Data wydania: 23 września 2015 ISBN: 978-83-280-2120-4 Format: 352s. 135×202mm Cena: 39,99 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 70% |