powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLV)
kwiecień 2016

Marvel: Ten doktor jest strange
Steve Ditko, Stan Lee ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #72: Doktor Strange: Bezimienna kraina poza czasem›
Po przeczytaniu siedemdziesiątego drugiego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela – „Dr Strange: Bezimienna kraina poza czasem” – mogę śmiało powiedzieć, że mam nowego ulubionego bohatera opowieści obrazkowych.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #72: Doktor Strange: Bezimienna kraina poza czasem›
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #72: Doktor Strange: Bezimienna kraina poza czasem›
Dr Strange nigdy nie był moim faworytem, jeśli chodzi o najukochańsze postacie Marvela. Nie tylko wygląda jak ktoś z całkiem innej bajki, a do tego scenarzyści często korzystali z jego umiejętności, kiedy brakowało im pomysłów na lepsze rozwiązanie problemu. Wszechmocny mistrz magii doskonale nadaje się przecież do rozwiązań typu deus ex machina. Jednak moja ocena tej postaci zaczęła się zmieniać dzięki historii „Przysięga” publikowanej w 56. tomie WKKM. Teraz dokonałem jej całkowitego rewizjonizmu.
Przez wielu fanów starych komiksów o superbohaterach „Bezimienna kraina poza czasem” uznawana jest za pozycję kultową. Pojawiają się nawet opinie, że to najlepsza pozycja wydana przez Marvela. Nie przesadzałbym z takimi stwierdzeniami, ale nie da się ukryć, że mamy do czynienia z dziełem bardzo interesującym, które w przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników całkiem nieźle wytrzymało próbę czasu. Co tu dużo mówić, wydawnictwa z lat 60. w przeważającej większości rażą infantylnością, papierowymi postaciami i niezbyt rozbudowanymi fabułami. Tu oczywiście nie unikniemy niektórych grzechów epoki, ale nie są one aż tak irytujące.
Fabuła krąży wokół spisku zaplanowanemu przez Dormammu, potężną istotę z innego wymiaru. Swego czasu został on upokorzony przez Strange’a. Choć obiecał mu, że więcej nie zaatakuje Ziemi, postanowił tę przysięgę ominąć i częścią swej potęgi obdarzył barona Mordo, zaciekłego przeciwnika naszego bohatera. To on ma doprowadzić do upadku doktora. Pierwszym celem Mordo staje się jego były mistrz sztuk tajemnych, który szkolił także Strange’a. Choć nie udaje mu się go porwać, bardzo poważnie go rani. Jedynym wyjściem dla sił dobra wydaje się ucieczka. W tym miejscu zaczyna się szalona pogoń po całym świecie i bezkresnych, tajemniczych wymiarach, obfitująca w kolejne potyczki i nagłe zwroty akcji.
Stanowi Lee i Steve’owi Ditko należą się pełne słowa uznania za pomysł na tę historię i jej wykonanie. Pod płaszczykiem dość prostej opowieści o walce dwóch magów kryją się bowiem smaczki jasno wskazujące, że panowie wyprzedzili swoje czasy o całe lata, tworząc wizje, które stały się obowiązującymi kanonami. Weźmy chociażby wizję innych wymiarów, które przemierza Strange. Ich psychodeliczny wygląd to prawdziwe mistrzostwo świata. Aż trudno uwierzyć, że Ditko nie rysował ich pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Generalnie to właśnie rysunki są najmocniejszą stroną tego komiksu. Choć oczywiście Steve Ditko nie zawsze radzi sobie z twarzami, ale pod względem dynamiki i wyobraźni plastycznej niczego mu nie można zarzucić. Przyznam, że zawsze lubiłem go bardziej niż Jacka Kirby′ego, właśnie za to, że przy pomocy prostych środków potrafił pokazać głębię postaci i ich niezwykłość. A już całkowitym mistrzostwem świata jest ukazanie Wieczności jako nieprzeniknionego, czarnego nieba z planetami i słońcami o obrysie człowieka na tle białej pustki.
Jak już wspomniałem, nie wszystko w „Bezimiennej krainie…” jest idealne. Niektóre rozwiązania są zbyt banalne, zwłaszcza kiedy Strange jest przyparty do muru i w ostatnim momencie zbiera siły, by sprytnym trikiem pokonać przeciwnika o wiele potężniejszego od siebie. Nie brakuje również garści nadętych dialogów (na szczęście magiczna aura całości powoduje, że nie wydają się tak rażące) i narratora namiętnie opowiadającego nam, co widzimy na obrazkach.
Niemniej komiks ten to kolejna po „Narodzinach Ultrona” i „Tajnym Imperium” udana wycieczka w zamierzchłą przeszłość w ramach WKKM. I bardzo dobrze, bo dzięki temu możemy lepiej zgłębić fenomen popularności komiksów superbohaterskich. I zrozumieć, czemu do dziś stanowią ważny element amerykańskiej kultury.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #72: Doktor Strange: Bezimienna kraina poza czasem
Tytuł oryginalny: Doctor Strange: A Nameless Land, A Timeless Time
Scenariusz: Stan Lee
Data wydania: 26 sierpnia 2015
Rysunki: Steve Ditko
Przekład: Robert P. Lipski
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-2820-313-6
Format: 200s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

60
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.