W drugim albumie z serii „Superman | Batman” pierwszemu z superbohaterów bardzo doskwiera samotność. Kiedy więc w Gotham City, a raczej pod jego powierzchnią, pojawia się istota z tego samego, co on, świata, zaczyna czuć się spełniony i odpowiedzialny za nią. Inaczej niż Mroczny Rycerz, który w pojawieniu się dziewczyny z Kryptona widzi poważne niebezpieczeństwo. Kto ma rację? Na to pytanie stara się odpowiedzieć scenarzysta Jeph Loeb.  |  | ‹Superman / Batman #2: Supergirl›
|
Po dramatycznych wydarzeniach będących skutkiem śmiertelnego zagrożenia, jakie na głowę Supermana ściągnął nienawidzący go Lex Luthor, Clark Kent korzysta z gościny Bruce’a Wayne’a i chroni się przed światem zewnętrznym w jego osławionej jaskini. Batman w tym czasie oczywiście ochrania Gotham, patrolując nie tylko ulice, ale także… dno zatoki, nad którą położone jest miasto. I tam właśnie dokonuje niezwykłego odkrycia – trafia na statek kosmiczny, który wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, a w zasadzie to pod wodą, znajduje się tam nie dłużej niż dwa tygodnie. Na jego kadłubie widnieje napis w obcym języku. Człowiek-Nietoperz nie ma jednak czasu, aby wypróbować swe zdolności lingwistyczne, albowiem w tej samej chwili ktoś kradnie jego batłódź. Chcąc nie chcąc, musi porzucić badanie obcego statku i rzucić się w pogoń za złodziejem. Ktokolwiek by nim nie był i jakiekolwiek przyświecałyby mu intencje. To akurat bardzo istotne, ponieważ osobą odpowiedzialną za kradzież batłodzi okazuje się kobieta – młoda, piękna i wyraźnie zagubiona w świecie, którego nie zna. Taka osoba zawsze łatwo wpada w tarapaty i tak się dzieje również teraz. Niewiele brakuje, by przybyszka z kosmosu padła ofiarą nadgorliwych policjantów. Na szczęście Batman pojawia się w odpowiednim momencie i nieprzytomną dziewczynę zabiera ze sobą – do tej samej jaskini, która służy obecnie za schronienie dla Supermana. Jakież jest zdziwienie Człowieka ze Stali, kiedy nieznajoma, doszedłszy do siebie, zaczyna mówić w jego ojczystym języku. To jednak dopiero początek niespodzianek. Kosmitka pochodzi bowiem – tak to brzmie nieprawdopodobnie, ale jest prawdą – z Kryptona. Więcej nawet! Okazuje się kuzynką Kal-Ela (dla przypomnienia: tak brzmi kryptońskie imię Supermana). A imię jej Kara Zor-El. Czy tęskniącemu za bezpowrotnie utraconą ojczyzną Clarkowi mogło przytrafić się coś wspanialszego? Szczęście Człowieka ze Stali próbuje tonować Człowiek-Nietoperz, dostrzegając w tak nagłym i niespodziewanym pojawieniu się na Ziemi krewniaczki Supermana podstęp. Tylko czyj? Kto miałby takie możliwości? Chyba tylko Darkseid – demoniczny i okrutny władca ognistej planety Apokolips, słynący z jednej strony z ogromnej inteligencji, z drugiej z niezwykłych wręcz umiejętności manipulowania innymi. Jeśli tak właśnie jest, Batman musi przedsięwziąć pewne kroki, by chronić przyjaciela. Dlatego też zwraca się o pomoc do Wonder Woman, czyli Diany, królowej Amazonek mieszkających na Rajskiej Wyspie – Temiskirze. Mroczny Rycerz nie przewiduje tylko jednego – że nawet najwspanialsze wojowniczki nie zdołają ochronić Kary przed Furiami wysłanymi po nią przez Darkseida. Kiedy więc dziewczyna znika, Batmanowi i Supermanowi nie pozostaje nic innego, jak udać się na Apokolips. Tyle że nie jest to wcale takie proste, planeta leży bowiem w innym Wszechświecie, a jedyna droga do niej prowadzi przez tubę teleportacyjną, do której nie mają bezpośredniego dostępu. Fabuła pierwszego zbiorczego tomu serii nie zaliczała się do szczególnie oryginalnych i atrakcyjnych, mimo że odpowiadał za nią sam Jeph Loeb, mistrz nad mistrze, hołubiony przez wielbicieli komiksów o superbohaterach między innymi za „ Długie Halloween”, „ Mroczne zwycięstwo”, „ Catwoman: Rzymskie wakacje” czy „ Daredevil. Żółty”. W części drugiej poradził już sobie znacznie lepiej. Historię o „Supergirl z Kryptona” (taki nosi ona tytuł w oryginale) rozpisał na sześć rozdziałów, które pierwotnie ukazywały się w oddzielnych zeszytach od maja do października 2004 roku. Mimo związanych z tym ograniczeń (zwłaszcza konstrukcyjnych), udało mu się stworzyć całkiem interesującą i wielowątkową fabułę, angażującą czytelnika w dużo większym stopniu niż pędzący na złamanie karku – i nic ponad to – „Wrogowie publiczni”. Bo chociaż tempo akcji także w „Supergirl” bywa zawrotne, to jednak tym razem Loeb nie zapomniał o podbudowie psychologicznej, której najjaskrawszym przejawem są monologi wewnętrzne głównych bohaterów. Podążając w tym kierunku, scenarzysta musiał z kolei uważać, aby komiksu nie przegadać. Szczęśliwie uniknął tego, umiejętnie równoważąc akcenty – sekwencje akcji poprzetykał, wprawdzie nie tak licznymi, ale za to pozwalającymi na zaczerpnięcie oddechu, scenami wyciszenia i zadumy. Udanym zabiegiem okazało się również – symboliczne – wszczepienie Batmanowi genu nieufności, dzięki czemu pozostaje on w permanentnej opozycji wobec podekscytowanego Supermana. Ale czy można w ogóle dziwić się cierpiącemu na samotność facetowi (choćby i kosmicie), który wpada w euforię, odnajdując swoją dawno zaginioną krewną? Ważne jedynie, by nie pozbawiło go to zdolności logicznego myślenia. Tego chyba Mroczny Rycerz obawia się najbardziej – że idąc za głosem serca, Człowiek ze Stali wpakuje się kłopoty, z jakich nikt już nie zdoła go wyciągnąć. Opowieść o Supergirl zilustrował nowy grafik – Michael Turner („Witchblade”, „Fathom”, „Superman: Godfall”). I poradził sobie świetnie, popisując się zarówno rozmachem w scenach walk, jak i pełną empatii wyobraźnią w kreowaniu kadrów z definicji skłaniających do refleksji. O co przecież w podobnych historiach wcale nie jest łatwo…
Tytuł: Superman / Batman #2: Supergirl Tytuł oryginalny: Superman / Batman: Volume 2: Supergirl Data wydania: marzec 2016 ISBN: 9788328116337 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |