powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLV)
kwiecień 2016

Tu miejsce na labirynt…: Czasami hibernacja całkiem nieźle służy
Onségen Ensemble ‹Awalaï›
To nie jest normalna sytuacja, kiedy zespół wydaje debiutancką płytę długogrającą po kilkunastu latach istnienia. Za usprawiedliwienie tego może jednak posłużyć fakt, że tworzący go artyści zaangażowani byli w tym czasie również w inne projekty muzyczne. Na szczęście nadszedł wreszcie moment, kiedy jako Onségen Ensemble zebrali kilka starszych utworów i wraz z premierowymi nagrali je nowo, by całość opublikować na albumie zatytułowanym „Awalaï”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Awalaï›
‹Awalaï›
Oulu to, jak na warunki skandynawskie, spore, bo prawie dwustutysięczne, miasto położone w zachodniej części Finlandii, nad Zatoką Botnicką. W latach 90. ubiegłego wieku powstała tam bardzo silna i zróżnicowana scena metalowa, która z czasem ewoluowała, a jednym z owoców zachodzących na niej przemian okazało się trio Onségen Ensemble. Powstało ono w pierwszej połowie poprzedniej dekady, a w jego składzie znaleźli się gitarzysta Kimmo Nissinen, basista i klawiszowiec Esa Juujärvi oraz perkusista Veijo Pulkkinen. Każdy z nich miał już za sobą występy w innych zespołach. Esa udzielał się w doommetalowej formacji Promethean, która pozostawiła po sobie dwa albumy: „Gazing the Invisible” (1997) oraz „Somber Regards” (1998); Veijo natomiast dał się poznać jako członek grupy Parade of Souls, która zaczynała jako przedstawiciel black metalu (EP „Empyreum?”, 1993), by następnie skręcić w stronę rocka gotyckiego („De Profundis”, 1996). Stosunkowo najpóźniej działalność artystyczną rozpoczął Kimmo, który od 2001 do 2011 grał na gitarze w alternatywno-metalowej grupie Rust („Songs of Suffocation”, 2006), jednocześnie udzielając się w poprockowym Syvä Sininen („Jotain sinistä”, 2002).
Mniej więcej w tym samym czasie ich drogi przecięły się, wskutek czego postanowili założyć nową formację, która łączyłaby ich zamiłowania do grania metalu z bardziej wyrafinowanymi stylami – rockiem progresywnym i post-rockiem. Tak narodził się Onségen Ensemble. W 2005 roku muzycy zarejestrowali kilka utworów i wydali je własnym sumptem na demonstracyjnej EP-ce „Hiukkavaara Session”; dwa lata później ukazała się natomiast kolejna płytka – „HottoïzzoH”. Niestety, żadna z nich nie sprawiła, by Finowie przebili się do szerszej świadomości. W efekcie działalność zespołu na kilka lat zamarła. Bo przecież trudno traktować za przejaw szczególnej aktywności rejestrację coveru Kalevali („Escape from the Storm” z 1972 roku) na potrzeby składankowego albumu „Tuonen Tytär II: A Tribute to Finnish Progressive Rock of the 70’s, Volume II” (2009). Zespół odżył na nowo przed paroma laty, a w roku ubiegłym zarejestrował wreszcie materiał na – jakkolwiek dziwnie się to będzie czytać – debiutancki longplay. Ostatecznie płyta zatytułowana „Awalaï” ujrzała światło dzienne 4 stycznia nakładem niemieckiej wytwórni Pink Tank Records.
Podstawowy skład tworzyli oczywiście Kimmo, Esa i Veijo, ale w studiu pojawili się także liczni goście, w tym przede wszystkim żeński chórek. Artyści nie chcą jednak udzielać informacji, kto konkretnie wziął udział w nagraniu – najchętniej ukryliby także własne nazwiska – wychodząc z założenia, że najważniejsza jest muzyka, a nie dane personalne tych, którzy za nią stoją. Dość specyficzne podejście, ale przecież mają do tego pełne prawo. Tym bardziej że nagrali płytę, której na pewno nie muszą się wstydzić. Na „Awalaï” trafiło sześć kompozycji, w tym dwie – „Kuuhanka” i „HottoïzzoH” – znane już z EP-ek opublikowanych przed dekadą. Obie stanowią zresztą bardzo mocny punkt płyty. Ale do nich dojdziemy w odpowiednich momentach. Album otwiera sześciominutowy utwór „Juuvaara”, znaczony piękną partią gitary, na bazie której z czasem zespół buduje postrockową ścianę dźwięku. Mimo to numer ten w niczym nie traci na melodyjności. Wręcz przeciwnie – im bliżej końca, tym bardziej na plan pierwszy wybija się rytm walczyka.
Wspomniana już „Kuuhanka” rozpoczyna się niepokojącym „dwugłosem” gitary basowej i syntezatorów; po kilkudziesięciu sekundach do dialogu wtedy włączają się pozostali instrumentaliści – Nissinen delikatnie przygrywa na gitarze akustycznej, a Pulkkinen na perkusyjnych talerzach. Mocno kontrastuje to z ciągiem dalszym numeru, który przeistacza się w prawdziwie metalowy popis (z odrobiną growlingu), uszlachetniony jednak anielskim chórkiem żeńskim. Nieco słabiej wypada, wybrany na utwór promujący album, „HK7”. Jakby muzycy nie do końca potrafili zdecydować się, w którą stronę chcą w nim podążyć – po stonerowym otwarciu mamy do czynienia z progresywnym metalem, a w finale nawet z postmetalowym doomem. Każdy z fragmentów wydaje się smakowity, ale połączone w całość wypadają średnio przekonująco. Na szczęście to nie do końca korzystne wrażenie zaciera tytułowy „Awalaï”, w którym potęga brzmienia idzie w parze z melodyjnością i niezwykłym klimatem (budowanym przez partie syntezatorów i gitary). Utwór wieńczy natomiast nastrojowy chór – i jest to tak mocny finał, że gdyby oznaczał jednocześnie koniec albumu, nikt nie miałby pretensji do zespołu, że wyszła im płyta tak krótka.
Ale przed słuchaczami jest od tego momentu jeszcze kilkanaście minut muzyki. Wcale nie słabszej. Dziewięciominutowe „Solei” to kolejny mocny akcent krążka. Rock progresywny (vide syntezatory i flet) miesza się z atmosferycznym metalem (melodyjna gitara), by krótko przed metą podążyć w stronę psychodelii (magnetyczna sekcja rytmiczna). Wydawnictwo zamyka najkrótszy w całym zestawie utwór „HottoïzzoH”, którego pierwsza wersja ukazała się na EP-ce sprzed dziewięciu lat. Na tle wszystkich wcześniejszych kompozycji może on nieco zaskakiwać optymistycznym tonem, który z czasem co prawda rozmywa się w wypełniających tło sekwencjach klawiszy i potraktowanego jak instrument chórku, ale nie daje o sobie zapomnieć. Dość powiedzieć, że „HottoïzzoH” to najjaśniejszy z utworów na „Awalaï”. I nie tyle świadczy to o jego popowej proweniencji, co o mroczniejszym obliczu wcześniejszych utworów. Słuchacze, którym wydawnictwo Finów przypadnie do gustu, mogą teraz zastanawiać się, czy stanie się ono zachętą dla członków zespołu, by zintensyfikować swoją działalność, czy też na kolejny przejaw ich artystycznej egzystencji trzeba będzie poczekać… dziesięć lat.
Podstawowy skład:
Kimmo Nissinen – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Esa Juujärvi – gitara basowa, syntezatory
Veijo Pulkkinen – perkusja



Tytuł: Awalaï
Wykonawca / Kompozytor: Onségen Ensemble
Data wydania: 4 stycznia 2016
Nośnik: CD
Czas trwania: 42:28
Gatunek: metal, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Juuvaara: 06:06
2) Kuuhanka: 06:38
3) HK7: 07:00
4) Awalaï: 08:45
5) Solei: 09:06
6) HottoïzzoH: 04:53
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

85
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.