„Zwierzogród” to taka bajka, którą oficjalnie kupiłbym swoim dzieciom, do ich domowej wideoteki Disneya, a potem ukradkiem przełożył na górną półkę, obok filmów Spike’a Lee i „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z początku nic nie zapowiadało rewolucji. Ani rewelacji. Przyznam szczerze, że mało brakowało, a najzwyczajniej w świecie odpuściłbym seans, ewentualnie wstrzymał się do premiery telewizyjnej. No bo jak to tak – zaraz po wybitnej animacji o Emocjach wyskakują mi tu z jakimś liskiem, króliczkiem, kolejną infantylną bajeczką o zwierzątkach? W głowie się nie mieści! Tak oto padłem ofiarą stereotypowego myślenia, o którym właśnie, w sposób dalece bardziej rozwinięty niż to zwykle bywa w ukierunkowanych na małoletniego odbiorcę historyjkach z morałem, opowiada „Zwierzogród”. Realna „dobra zmiana” objawia się tu zresztą na wielu poziomach. W pierwotnej wersji scenariusza głównym bohaterem był lis Nick Bajer, a młoda królica Judy Hops pełniła funkcję pomocniczą. Ostatecznie to Judy gra pierwsze skrzypce, a Nick robi za sidekicka, co znacznie wzmacnia feministyczną i prorównościową wymowę filmu. Nawet jednak gdy Judy od pierwszych minut jawi się jako silny charakter i powtarza za Franklinem Delano Rooseveltem, że „nie ma się czego bać poza strachem samym w sobie”, trudno przypuszczać, że dalej będziemy mieć do czynienia z czymś więcej niż jeszcze jedną trawestacją mitu „american dream”, jeszcze jedną budującą opowieścią o prowincjuszce w wielkim mieście. Tymczasem w miarę upływu czasu orwellowskie alegorie poczynają wyrastać w imponującym stopniu ponad antropomorfizm postaci. „Zwierzogród” okazuje się nad wyraz mądrą metaforą tak współczesnej Ameryki – zafiksowanej na punkcie równości, a zarazem skonfliktowanej rasowo i klasowo, z widmem prezydentury faszyzującego Trumpa – jak i świata w ogóle, nieradzącego sobie z kryzysem migracyjnym, podstawowymi prawami człowieka, problemem ksenofobii. Niekiedy padające z ekranu aluzje tyczą się symultanicznie skali lokalnej i globalnej, jak wtedy gdy bohaterowie trafiają do niebezpiecznej dzielnicy na wzór nowojorski, ale rządzonej przez gang rosyjskich białych niedźwiedzi. Czasem kontekst jest wyłącznie amerykański – w jednej ze scen Judy poucza pokojowo nastawionego drapieżnika, że tylko króliki mogą się wzajemnie nazywać „słodziakami”. Pojawiają się także, co wciąż niezwykłe u Disneya, podteksty o sytuacji mniejszości seksualnych. I już nie tak subtelnie, aczkolwiek nie bez wdzięku podjęte zagadnienie kuriozalnego strachu prawicowców przed „mniejszością rządzącą większością”. Twórcy uwznioślają rolę grup nieuprzywilejowanych, propagują pracę u podstaw i sprawiedliwość ekonomiczną, piętnują biurokrację i nadużycia władzy. Bernie Sanders z powodzeniem mógłby wyświetlać ten film na konwentach wyborczych. Partia Razem – na elewacji. Zostawiając już zaś na boku ważkie kwestie polityczne, społeczne, kulturowe, nie można nie zauważyć, że „Zwierzogród” to również świetny… kryminał. Może nie od razu „Chinatown”, do którego w pewnym momencie nawiązuje (jak i do „Ojca chrzestnego” czy „Breaking Bad”), niemniej tak udanego króliczego kina noir nie było przynajmniej od czasu „Kto wrobił królika Rogera?”. Poważnie – są tu sceny zaskakująco mroczne, choć dominuje jednak kolorowy frenetyzm à la „Lego przygoda” i rodzice kilkulatków, o ile nie wyjątkowo nadwrażliwych, nie mają się czego obawiać. A jak to wszystko jest pięknie przemyślane od strony formalnej! Bogactwo faktur, mnogość gatunków zwierząt, detale w obrębie jednej sceny, koncepcje zindywidualizowania rozwiązań architektonicznych, infrastruktury pod bohaterów różnej wielkości, jak np. gryzonie z dzielnicy Chomiczówka (genialne tłumaczenie Little Rodentii, swoją drogą) – to musi robić wrażenie. Inaczej niż w lwiej (ha!) części filmów animowanych o antropomorfizowanych zwierzakach, tutejsi bohaterowie nie są tak po prostu wpleceni w scenerię ludzkiego świata – to ten świat jest kapitalnie przystosowany do ich potrzeb. Oczywiście, cały ten urok działa w ramach konkretnej mainstreamowej estetyki, ale przecież gdy wybierasz się do disnejowskiego Zwierzogrodu, nie oczekujesz, że trafisz do Persepolis. Ilu lewicowych postulatów byśmy nie wysunęli, te tony maskotek trzeba jednak sprzedać.
Tytuł: Zwierzogród Tytuł oryginalny: Zootopia Data premiery: 19 lutego 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 108 min Gatunek: akcja, animacja, przygodowy Ekstrakt: 90% |