powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CLV)
kwiecień 2016

Non omnis moriar: Niemiecka „dusza” potrafi być piękna
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecki projekt The Wolfgang Dauner Group.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wydany w 1969 roku album „The Oimels” portretował dokonującą się w umyśle Wolfganga Daunera przemianę artystyczną. Wykonawca ten, dotychczas kojarzony głównie ze światem jazzu (tego bardziej klasycznego, jak i improwizowanego), zrobił tą płytą odważny krok w stronę muzyki fusion. Wytyczył tym samym w swojej biografii nowy szlak. Na pytanie, dokąd go on zaprowadził, odpowiada poniekąd następna pozycja w dyskografii pianisty i flecisty rodem ze Stuttgartu – sygnowana nazwą The Wolfgang Dauner Group „Rischka’s Soul”. Cały materiał – nie było go wprawdzie zbyt wiele, zaledwie trochę ponad pół godziny – zarejestrowany został jednego dnia, 28 listopada 1969 roku, w Tonstudio Bauer w leżącym na południu Niemiec Ludwigsburgu (w landzie Badenia-Wirtembergia). Wydano go natomiast parę miesięcy później nakładem firmy CTR-Produktion, którą muzycy powołali do życia w tym właśnie celu. Oznacza to tyle, że w publikację czarnego krążka włożyli własne pieniądze. Widać, mimo pewnej popularności lidera grupy, mało kto wierzył w sukces komercyjny.
Inna sprawa, że w następnych latach płyta została wreszcie doceniona. W 1972, 1974 oraz 1981 roku przypomniała ją kultowa zachodnioniemiecka wytwórnia Brain Records, a przed paroma miesiącami – specjalizująca się w krautrockowych starociach francuska Long Hair Music. To ostatnie wydanie ma dwie wersje – kompaktową oraz winylową (dla najzagorzalszych kolekcjonerów). Skład, w jakim nagrano „Rischka’s Soul”, nie różnił się od tego, który pracował nad „The Oimels”. Do studia Dauner ponownie zaprosił swego przyjaciela Eberharda Webera (który zagrał na gitarze basowej i – okazjonalnie – wiolonczeli), gitarzystę Siegfrieda Schwaba oraz perkusistę Rolanda Witticha; jedyną nową twarzą był… drugi bębniarz – czarnoskóry Amerykanin Fred Braceful (który urodził się w 1938 w Detroit, a zmarł w 1995 roku w Monachium). Swój niecodzienny tytuł płyta zawdzięczała osobie producenta, który nad nią pracował – Horsta A. Rischki; choć gwoli ścisłości należy dodać, że część pierwszego wydania albumu trafiła do sprzedaży, nie wiedzieć czemu, z innym szyldem – „Dietrich’s Soul”. Reedycja nigdy jednak już do niego nie nawiązywały.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ale aby zamieszanie było jeszcze większe, nierzadko kolejne wydania płyty miały zamieniane strony – nagrania, które pierwotnie trafiły na stronę A, wznawiane były na B (i oczywiście na odwrót). Trudno stwierdzić, czy był to efekt jakiegoś zaniedbania bądź bałaganu, czy też zwykłego artystycznego „odlotu”. Najważniejsza jednak jest zawartość „Rischka’s Soul” – i jej przyjrzyjmy się teraz dokładniej. Krążek otwiera pierwsza (z czterech na w sumie sześć) kompozycji Daunera – „Reading Machine”. I jest to najprawdziwszy killer! Przykład fusion na najwyższym światowym poziomie, którego nie powstydziliby się – startujący do wielkiej kariery w tym samym czasie co Niemcy – Amerykanie (z małymi wyjątkami) z Mahavishnu Orchestra, Weather Report czy Return to Forever. W ucho wpada przede wszystkim kapitalny gitarowy motyw Siegiego Schwaba, zza którego docierają subtelne dźwięki organów Hammonda Daunera oraz hardbopowa perkusja (pytanie tylko, kto na niej w tym utworze grał – Wittich czy Braceful?). Jazz nieustannie miesza się tutaj z rockiem – tego drugiego jest więcej, gdy do głosu dochodzi organista, pierwszego – kiedy przed innych wybija się pulsujący bas Webera.
„Kamasutram” zabiera słuchaczy w zupełnie inny wymiar (i przy okazji rejon świata) – na Wschód (prawie że daleki). Dauner serwuje orientalną partię na flecie, a Weber wspomaga go, grając bardzo marzycielsko na wiolonczeli. Psychodeliczna senność, którą dodatkowo podkreśla subtelny rytm podawany przez perkusistę, nakłada się na brzmienia etniczne. Ale tak jest tylko w pierwszej części utworu, w drugiej muzycy wyprawiają się do krainy awangardy (niekoniecznie jazzowej, bo słyszalny jest tu także minimalizm Johna Cage’a), w pewnym sensie wyprzedzając tym samym swoją epokę. Z kolejną zmianą nastroju mamy do czynienia w energetycznie pulsującym „Blues Far Out”, w którym ponownie ton całości nadają gitarzysta i organista. Słychać, że Dauner i Schwab, choć ich korzenie tkwią głównie w jazzie (w przypadku tego drugiego jeszcze w muzyce klasycznej), świetnie odnajdują się w klimatach okołorockowych. I nie wynika to jedynie z ich artystycznej maestrii.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Drugą stronę winylowego wydania „Rischka’s Soul” muzycy zaczęli od przeróbki kompozycji zmarłego w 2000 roku amerykańskiego kornecisty i trębacza Nata Adderleya (młodszego brata dużo bardziej znanego saksofonisty „Cannonballa” Adderleya). Utwór „Jive Samba” zaczerpnęli z wydanej pięćdziesiąt dwa lata temu płyty „Autobiography” i trzeba przyznać, że podeszli do niego bardzo twórczo. Pierwsze minuty bliskie są jeszcze oryginałowi, ale z czasem grupa Daunera daje prawdziwy popis własnych możliwości: lider wycina kapitalną partię na fortepianie, Schwab również nie oszczędza słuchaczy, nie stroniąc od sprzężeń i zgrzytów, z kolei Weber i perkusiści narzucają kolegom progresywno-rockowy rytm. Kończy się to wszystko wraz z pierwszymi dźwiękami „Flute-Woman”, w którym to numerze, zgodnie z tytułem, na plan pierwszy wysuwają się nałożone na siebie ścieżki fletów Wolfganga. Podobnie jest w finale, za to pośrodku mamy do czynienia z porywającą jazzową improwizacją.
Wydawnictwo zamyka skomponowany przez Siegiego Schwaba „Just Bring It Out”. I jest to kolejny bardzo mocny punkt płyty. Skoro utwór wyszedł spod ręki gitarzysty, to właśnie ten instrument musi (a przynajmniej powinien) grać w nim główną rolę. Ale ważne jest także to, co pojawia się w tle – a są to grające różne partie dwie perkusje (każda słyszalna w innym kanale), funkujący bas oraz, co można chyba uznać za największe zaskoczenie, knajpiano-jazzowy fortepian, który jednak w żaden sposób nie kłóci się z fusionową materią tego trochę ponad czterominutowego dzieła. To bezsprzecznie zasługa znakomitej aranżacji, o talencie muzyków już nawet nie wspominając. „Rischka’s Soul” jest albumem tak krótkim i tak różnorodnym, że nie ma prawa się znudzić. Wykorzystanymi na nim pomysłami dałoby się zresztą obdarzyć przynajmniej jeszcze kilku wykonawców. Tylko czy oni potrafiliby je tak skutecznie wykorzystać? Dla Wolfganga Daunera i jego przyjaciół nie był to wcale koniec mariażu z jazz-rockiem, co dobitnie udowodnili już rok później. Lecz o tym przeczytacie innym razem.
Skład:
Wolfgang Dauner – fortepian, organy Hammonda, flety
Siegfried Schwab – gitara elektryczna
Eberhard Weber – gitara basowa, wiolonczela
Roland Wittich – perkusja, instrumenty perkusyjne
Fred Braceful – perkusja, instrumenty perkusyjne



Tytuł: Rischka’s Soul
Wykonawca / Kompozytor: The Wolfgang Dauner Group
Data wydania: 1970
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 30:12
Gatunek: jazz, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
Winyl1
1) Reading Machine: 05:00
2) Kamasutram: 03:50
3) Blues Far Out: 03:40
4) Jive Samba: 07:28
5) Flute-Woman: 05:42
6) Just Bring It Out: 04:18
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

88
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.