Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz trzeci – (zachodnio)niemiecka (choć tym razem w zasadzie międzynarodowa) grupa Et Cetera Wolfganga Daunera.  |  | ‹Frankfurt, Jahrhunderthalle – March 25th, 1972›
|
Drugie wcielenie działającej w pierwszej połowie lat 70. XX wieku formacji Et Cetera, czyli jazzrockowego projektu kierowanego przez cenionego niemieckiego pianistę Wolfganga Daunera (vide „ The Oimels”, „ Rischka’s Soul”, „ Rischka’s Light Faces”, „ Output”), było już w zasadzie międzynarodową supergrupą, w składzie której, obok lidera, znajdował się jeszcze tylko jeden jego rodak, basista Günter Lenz (znany między innymi z kwintetu Krzysztofa Komedy i płyty „Astigmatic”), jeden Brytyjczyk, perkusista Jon Hiseman (kojarzony przede wszystkim z Colosseum), oraz dwaj Amerykanie: gitarzysta Larry Coryell i drugi bębniarz Fred Braceful. To właśnie ten skład odpowiadał za drugą – po opublikowanym w 1971 roku debiutanckim krążku „ Et Cetera” – płytę bandu, zatytułowaną „ Knirsch” (1972). Choć mogło wydawać się to wręcz nieprawdopodobne, poziomem artystycznym przebiła ona swą znakomitą poprzedniczkę, czyniąc z Et Cetera jedną z najważniejszych ówcześnie jazzrockowych kapel świata.  | |
Po wydaniu „Knirsch” grupa udała się w trasę koncertową, a jednym z najważniejszych jej punktów był koncert we frankfurckiej (chodzi oczywiście o miasto nad Menem, nie Odrą) Jahrhunderthalle, który odbył się 25 marca 1972 roku, a więc zaledwie kilkanaście dni po zakończeniu sesji nagraniowej. Publiczność zebrana w Hali Stulecia nie mogła więc jeszcze wtedy znać płyty; nowe oblicze grupy było zatem dla niej zapewne sporym zaskoczeniem. Dlaczego? Ponieważ na żywo Et Cetera prezentowało się dużo bardziej rockowo niż na debiucie, w czym największą – bez dwóch zdań – zasługę mieli Coryell i Hiseman. Występ ten został wyemitowany, trudno jednak stwierdzić czy na żywo, przez jedną z heskich rozgłośni radiowych, a po wielu, wielu latach upubliczniono go w formie bootlegu. Jakość nie jest tym samym powalająca, ale też nie brzmi wcale tak źle, abyśmy z tego powodu mieli materiał dyskredytować i pomijać. Tym bardziej że repertuar był naprawdę przedni. Jak długo w sumie trwał koncert, trudno orzec – to, co przetrwało do naszych czasów, to godzina muzyki, na którą złożyły się trzy rozimprowizowane utwory; wszystkie, choć w nie tak rozbudowanych wersjach, wkrótce ujrzały światło dzienne na „Knirsch”. Na pierwszy ogień muzycy rzucili na „pożarcie” publiczności swoją najlepszą, oceniając oczywiście z perspektywy czasu, kompozycję – „Tuning Spread”. Prawdopodobnie słychać ją tutaj nie od samego początku, ale ile ucięło – nie wiadomo. W każdym razie gdy zaczyna się transmisja, słychać, że grupa zdążyła się już rozruszać, w uszy wrzyna się bowiem gitara elektryczna Coryella, której towarzyszą – bardzo podobnie brzmiące – syntezatory Daunera. Improwizacje obu instrumentów nadają zresztą ton całości, choć znajduje się także miejsce dla pozostałych muzyków: dla grającego bardzo energetycznie na basie Güntera Lenza oraz serwującego zagęszczone rytmy Jona Hisemana, który notabene także doczekał się partii solowej (swoją drogą warto dodać, że Fred Braceful tym razem odpowiadał jedynie za perkusjonalia). Uwagę przykuwają jednak nade wszystko Larry i Wolfgang. Ten pierwszy profesjonalnie przechodzi od improwizacji do nieco melancholijnego, progresywnego grania, drugi z kolei stara się – i robi to nadzwyczaj umiejętnie – nie tylko wypełniać tło, ale również podrzucać zapadające w pamięć motywy (jak ten w finale).  | |
Po rockowej feerii, jaką było „Tuning Spread”, Et Cetera zagłębiają się w nieco bardziej nastrojowe światy w utworze „Yin”. Tak przynajmniej jest z początku, kiedy głos zabiera przede wszystkim Dauner, najpierw grając na syntezatorze, a później siadając do fortepianu akustycznego. W tym czasie Coryell pozostaje trochę z tyłu, ale to wcale nie oznacza, że odpuszcza – jego gitara wciąż bowiem wierci słuchaczom dziurę w głowie. A kiedy w końcu zgrywa się z sekcją rytmiczną i klawiszami, eksploduje prawdziwą jazzrockową energią. Muzycy po raz kolejny pozwalają sobie na artystyczną swobodę, dbając przy tym o przeróżne dźwiękowe smaczki. Transmisję radiową zamyka – także rozbudowany względem wersji studyjnej – skomponowany przez Larry’ego numer „The Great Escape”. Amerykanin śpiewa tu jak rasowy bluesowo-soulowy wokalista, a na gitarze gra w sposób, pod którym zapewne obiema rękoma podpisałby się sam Jimi Hendrix. Hard rock miesza się w tym utworze z bluesem i rockiem progresywnym, a jakby tych atrakcji było jeszcze mało – Dauner dorzuca swoje na syntezatorach, wprowadzając już na sam finał dużo niepokoju. Niestety, krótko potem rozbrzmiewa głos spikera radiowego, który przedstawia zespół i tym sposobem… wieńczy dzieło. Skład: Wolfgang Dauner – fortepian, syntezatory, klawinet Larry Coryell – gitara elektryczna, śpiew (3) Günter Lenz – gitara basowa Fred Braceful – instrumenty perkusyjne Jon Hiseman – perkusja
Tytuł: Frankfurt, Jahrhunderthalle – March 25th, 1972 Data wydania: 2014 Nośnik: CD Czas trwania: 59:35 Gatunek: jazz, rock Utwory CD1 1) Tuning Spread: 22:47 2) Yin: 23:25 3) The Great Escape: 13:23 Ekstrakt: 80% |