powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLVI)
maj 2016

Tu miejsce na labirynt…: Podróż do krawędzi czasu
Our Solar System ‹In Time›
Nie jest to zespół, który zdołał przebić się do świadomości szerokiego grona wielbicieli muzyki rockowej, nawet tej ze Skandynawii. A szkoda, bo nie tylko tworzą go cenieni artyści, ale – co najistotniejsze – prezentuje porywającą muzykę, będącą mariażem rocka progresywnego z jazzem, psychodelią i krautrockiem. O kim mowa? O „wspólnocie” Our Solar System, która właśnie wydała swoją trzecią długogrającą płytę – „In Time”.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹In Time›
‹In Time›
W „Esensji” bardzo regularnie przyglądamy się nowościom płytowym z północy Europy, starając się na bieżąco prezentować to, co najwartościowsze. A jednak, jak do tej pory, umykał nam zespół, który zdecydowanie na takie traktowanie nie zasługiwał. To formacja – a w zasadzie muzyczna „wspólnota” (tak przynajmniej sami o sobie mówią) – Our Solar System (w języku szwedzkim: Vårt Solsystem). Ton od momentu narodzin, czyli od czterech lat, nadają jej dwaj artyści-multiinstrumentaliści: David Svedmyr oraz Mattias Gustavsson. Pierwszy z nich dał się poznać już w poprzedniej dekadzie przede wszystkim jako współtwórca kilku grup o proweniencji folkowej, w których starał się jednak łączyć skandynawską muzykę ludową z różnymi gatunkami rocka. W grecko-szwedzkim projekcie Lüüp z psychodelią i progresem (vide „Distress Signal Code”, 2008; „Meadow Ritual”, 2011); w Liv på Jorden! (Life on Earth!) z samą psychodelią („Look!! There is Life on Earth”, 2007; „A Space Water Loop”, 2009; SP „Blomkraftens frukt”, 2010; EP „The Perfect Spot”, 2010), a w Lisa o Piu – z rockiem progresywnym („Cut the Air at Mello Club”, 2009; „When This Was the Future”, 2009; „Behind the Bend”, 2010). Drugi z artystów to z kolei jeden z filarów cieszącej się wielkim uznaniem grupy Dungen, o której szerzej pisaliśmy przy okazji recenzji albumu „Allas sak” (2015).
W 2012 roku David i Mattias wpadli na pomysł, aby wzorem innych skandynawskich formacji, jak Berits Halsband czy Sveriges Kommuner & Landstig, stworzyć muzyczną wspólnotę – orkiestrę działającą jak hippisowskie komuny z lat 70. XX wieku. A że obaj panowie mają rozmach, powołali do życia od razu dwie funkcjonujące na podobnych zasadach (i w podobnych składach) grupy: Me and My Kites oraz Our Solar System. Tą pierwszą, która do tej pory wydała dwa pełnometrażowe albumy – „Like a Dream Back Then” (2013) oraz „Is It Real or is It Made?” (2015) – pewnie kiedyś się zajmiemy; dzisiaj nadszedł czas na drugą z nich. Jej bazą wypadową jest Sztokholm, ale artyści chętnie robią „wypady za miasto”, zwłaszcza gdy przymierzają się do zarejestrowania materiału z myślą o kolejnej płycie. A powstają one dość szybko, najczęściej „na żywo” (choć nie zawsze na koncercie), podczas jednej bądź dwóch sesji. Tak było z wydanym trzy lata temu debiutanckim albumem „Vårt Solsystem”, który nagrano w dwa dni: 24 lipca i 2 listopada 2012 roku, oraz z koncertowym „En månvandring” (2015), nagranym podczas występu w sztokholmskim klubie Quadrophenia 25 kwietnia 2014 roku.
By stworzyć swe najnowsze dzieło, muzycy wybrali się do położonego w zachodniej części kraju, tuż przy granicy z Norwegią, miasteczka Koppom, by skorzystać z usług studia Silence. Wcześniej pracowali już w nim między innymi tacy wykonawcy, jak Bo Hansson, Zamla Mammaz Manna, Under Byen, The Hellacopters, Hedningarna, Kebnekajse i kilkudziesięciu innych – można więc uznać, że zostało ono sprawdzone na wszystkie możliwe sposoby. Gotowy już materiał powędrował za Atlantyk i po jakimś czasie wrócił do Europy w postaci tradycyjnego „czarnego krążka” z nadrukiem firmy o nieco zaskakującej nazwie… Beyond Beyond is Beyond Records (ma ona swoją siedzibę na nowojorskim Brooklynie). Premiera „In Time” – na razie tylko na winylu (i kto wie, czy tak już nie zostanie) – miała miejsce 25 marca. Trafiły na nią tylko dwa utwory, które tak naprawdę stanowią integralną całość, a rozdzielone zostały jedynie dlatego, bo takie są wymogi nośnika. Na okładce albumu wymienionych jest piętnaście osób, które brały udział w jego powstaniu; nie wspomniano jednak, jaki konkretnie był ich wkład – to, co podajemy na końcu tekstu, jest więc w pewnym sensie domniemaniem opartym na opisach poprzednich płyt Our Solar System.
Stronę A krążka wypełnia kompozycja „In the Beginning of Time”. Zgodnie z tytułem, zespół przenosi słuchaczy w odległą przeszłość, gdy rodził się nasz Wszechświat i powstał… czas. Należy więc spodziewać się prawdziwie kosmicznej muzyki i taka też ona jest. Jak Szwedzi wyobrażają sobie pierwsze chwile po Wielkim Wybuchu? Nadzwyczaj spokojnie! Utwór otwiera bowiem stonowana partia saksofonu Marii Arnqvist oraz pojawiające się w tle subtelne dźwięki syntezatorów i innych instrumentów klawiszowych. Z czasem muzyka nabiera mocy, co jest głównie zasługą hipnotycznego rytmu nadawanego przez perkusistę oraz sprzężonych dźwięków gitar. Z drugiej strony klawiszowcy (musi być ich kilku!) ciągną całość w stronę kosmicznego space rocka (spod znaku Ash Ra Tempel, Cosmic Jokers, niekiedy Hawkwind) i psychodelii (vide wczesne Pink Floyd, Can, Amon Düül II czy Guru Guru). Te pierwsze chwile istnienia Wszechświata musiały być też jednak nieco przerażające w swym chaosie; pojawia się zatem także element niepokoju, przepięknie podkreślany przez powtarzany jak mantra motyw na fortepianie. Z czasem zespół zmienia tempo i tym samym wkracza na inne pola gatunkowe, zahaczając o folk i – tutaj ze szczególną energią – free jazz. Zatoczywszy koło, powraca natomiast do space rocka, by z każdą kolejną minutą stopniowo wyciszać emocje.
Wypełniający całą stronę B ponad dwudziestotrzyminutowy utwór „At the Edge of Time” zaczyna się w miejscu, w którym wyciszony został jego poprzednik. W odpowiedni nastrój wprowadzają zatem słuchaczy subtelne akordy fortepianu i syntezatorów. Pojawia się też jednak znacząca różnica – głos Anny Myrsten, która najpierw serwuje natchnioną wokalizę, by w dalszej części śpiewać już najzupełniej normalnie. Podkład ma w tych momentach klasycznie rockowy (vide gitary i perkusja), choć muzycy grający na syntezatorach (to prawdopodobnie Mattias Gustavsson i Hampus Lindblad, choć stuprocentowej pewności oczywiście nie mamy) robią wszystko, aby przydać całości typowo spacerockowego posmaku i przestrzeni. Zmieniającym się nastrojom towarzyszy eksponowanie kolejnych instrumentów – saksofonu, gitary basowej, gitary akustycznej, fortepianu i… ponownie syntezatorów. Im bliżej finału, tym bardziej zespół zwalnia rytm, nie rezygnując przy tym z budowania kosmicznego klimatu. Aż wreszcie wszystko cichnie, a może raczej – rozpływa się w próżni. Docieramy do krawędzi czasu, gdzie ponownie przestaje mieć on jakiekolwiek znaczenie. I to już koniec, niestety. Pod tym względem „In Time” Our Solar System bardzo przypomina „Två” Agusy. Tylko dwie fenomenalne i podobnej długości kompozycje, które mogłyby ciągnąć się w nieskończoność…
Skład:
Anna Myrsten – śpiew, wokaliza
David Svedmyr – gitara elektryczna, gitara akustyczna, gitara basowa
Mattias Gustavsson – gitara akustyczna, gitara basowa, syntezatory, instrumenty perkusyjne
Martin Fogelström – gitara elektryczna
Mikael Lennholm – gitara elektryczna
Hampus Lindblad – fortepian, syntezatory
Karin Engqvist – fortepian, organy
Lisa Isaksson – głos, fortepian
Maria Arnqvist – saksofon
Johanna Hessel Siim – skrzypce
Johan Svedmyr – perkusja, instrumenty perkusyjne
oraz
Säde Huhta
Joel Öhlund
Anders Næss
Anna Juhlin



Tytuł: In Time
Wykonawca / Kompozytor: Our Solar System
Data wydania: 25 marca 2016
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 43:41
Gatunek: rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
Winyl1
1) In the Beginning of Time: 20:27
2) At the Edge of Time: 23:14
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

126
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.