Cztery lata oczekiwania na wydanie nowej płyty zostało wreszcie zwieńczone sukcesem. Warszawski kwintet Niechęć może pochwalić się następcą debiutanckiej „Śmierci w miękkim futerku” – albumem zatytułowanym po prostu… „Niechęć”. Podobnie jak w przypadku płyty z 2012 roku, mamy tu do czynienia z muzyką, która jest prawdziwie wystrzałową mieszanką free jazzu i free rocka.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trudno chyba o bardziej niekomercyjną nazwę dla zespołu muzycznego. I bardziej niekomercyjną okładkę albumu, na której zresztą ta niekomercyjna nazwa wcale się nie pojawia. Jednak tak jak człowieka nie należy osądzać po ubiorze, tak samo powinniśmy wstrzymywać się od wydawania opinii na temat zawartej na płycie muzyki, patrząc jedynie na obwolutę wydawnictwa. W każdym razie w przypadku warszawskiej Niechęci można się mocno naciąć. Grupa powstała – jako kwartet – jeszcze w ubiegłej dekadzie z inicjatywy gitarzysty Rafała Błaszczaka. Początkowo bardziej, niż na przekaz stricte artystyczny, stawiała na stronę wizualną koncertów, które nierzadko zamieniały się w szalone happeningi. Z czasem członkom formacji przestało to wystarczać, coraz większą wagę zaczęli przykładać do tego, co – a nie tylko jak – chcą przekazać słuchaczom i widzom. W uporządkowaniu chaosu artystycznego pomógł im (kontra)basista Stefan Nowakowski, który dołączył jako piąty muzyk. W składzie, w którym znaleźli się jeszcze pianista Tomasz Wielechowski, saksofonista Maciej Zwierzchowski oraz perkusista Michał Kaczorek, zespół nagrał – i wydał własnym sumptem – EK-kę „Niechęć” (2010) oraz pełnometrażowy debiut „Śmierć w miękkim futerku” (2012). Płyta zebrała znakomite recenzje, otwierając grupie drogę na najważniejsze sceny koncertowe w kraju i poza jego granicami (w tym drugim przypadku mowa oczywiście o miejscach specjalizujących się w promocji awangardowego jazzu i rocka). Tego marszu ku zaszczytom nie przerwało nawet odejście Nowakowskiego, który przed dwoma laty zdecydował się skupić na działalności w swej macierzystej formacji – Jazzpospolitej. Zastąpił go nie mniej zaprawiony w artystycznych bojach Maciej Szczepański, który muzyczne ostrogi zdobywał w takich grupach o proweniencji jazzowej (ale też folkowej i psychodelicznej), jak Plazmatikon („dżemsesje”, 2007; „Klezmatikon”, 2009; „Muzak”, 2012) oraz Daktari („This is the Lat Song I Wrote About Jews, Vol. 1”, 2011; „I Travel Within My Dreams with a German Passport”, 2013; „Lost Tawns”, 2014). Po jego dołączeniu do Niechęci zespół nie rezygnując z koncertów, zabrał się jednocześnie za tworzenie materiału na nowy album, który światło dzienne ujrzał – i nie był to żart z okazji prima aprilis – 1 kwietnia 2016 roku. Płytę zaś, której tytuł zapisywany jest niekiedy jako „[self-titled]”, ponownie, jak wcześniej „Śmierć…”, opublikowała Wytwórnia Krajowa  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Muzyka zawarta na „Niechęci” jest naturalnym rozwinięciem stylistyki obranej już na debiucie – tyle że podanej z jeszcze większą konsekwencją i energią. Na album trafiło osiem kompozycji, co w sumie przełożyło się na trochę ponad czterdzieści cztery minuty materiału. Z typową dla siebie przekornością warszawiacy postanowili otworzyć płytę utworem zatytułowanym… „Koniec”. Dużo w nim niepokoju podkreślanego przez dźwięki sprzężonej gitary elektrycznej Błaszczaka i pojedyncze akordy fortepianu Wielechowskiego; nieco słońca wnosi natomiast klimatyczna partia saksofonu Zwierzchowskiego, bliska jazzowej klasyce. To jednak tylko rozruch, rozbudowany wstęp do prawdziwie jazzrockowego (z elementami free) ciągu dalszego. Zmiany tempa i nastroju, energetyczna perkusja i przesterowana gitara są na „porządku dziennym” przez kilka kolejnych minut, aż do stopniowo coraz bardziej subtelnego finału. „Rajzę” otwiera zaskakująco melodyjny – w kontekście „Końca” – duet gitary i fortepianu elektrycznego, który po dołączeniu sekcji rytmicznej (z mocnym rockowym powerem) staje się kapitalnym podkładem pod wyborną solówkę saksofonisty.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Echotonach” z kolei mamy z początku do czynienia z odrobiną nastrojowej psychodelii; dalej jednak Niechęć skręca wyraźnie w stronę fusion, by całość zwieńczyć melancholijnymi smyczkami, które potraktować można jako zapowiedź kolejnego utworu. „Metanol” otwiera senna, aczkolwiek motoryczna partia perkusji, wokół której oplatają się dźwięki fortepianów – najpierw elektrycznego, później akustycznego. Drugi z nich przez cały czas powtarza ten sam motyw, skutecznie odwracając – przynajmniej do pewnego momentu – uwagę od tego, co dzieje się w tle. Tym większym zaskoczeniem jest rockowa moc, z jaką w pewnym momencie zespół atakuje słuchacza. Co warte podkreślenia, Niechęć nie rezygnuje przy tym z melodyjnych wtrętów, co potwierdza kolejne solo Zwierzchowskiego. Wybrana na utwór promujący album „Krew” łączy natomiast stylistykę freejazzową (vide saksofon) z klasyczną, elegijną partią fortepianu. Te dwa instrumenty nadają zresztą ton kompozycji niemal od pierwszej do ostatniej sekundy, znakomicie się przy tym uzupełniając. W „Widzeniu”, zgodnie z tytułem, przeważa nastrój niepokoju, podkreślany przez zapętlony motyw na gitarze elektrycznej i powolny pochód saksofonu. Muzycy jednak, zreflektowawszy się, że po tak traumatycznych przeżyciach każdy oczekuje chwili wytchnienia, zbliżając się do końca, starają się złagodzić doznania. Podobne wrażenia pozostawia początek „Ataku”, z zapadającą w pamięć ilustracyjno-„filmową” partią Zwierzchowskiego, któremu w tle towarzyszą Błaszczak i Wielechowski. Warto cieszyć się każdą chwilą serwowanego przez stołeczny zespół odprężenia, albowiem zakończenie utworu – ponownie kłania się jego tytuł! – jest w stanie poderwać na równe nogi nawet najbardziej ospałego leniwca. Album wieńczy najdłuższa z zawartych na nim kompozycji – „Trzeba to zrobić”. Co trzeba zrobić? Przede wszystkim – nie dać zwieść nieco sennemu otwarciu i uspokajającemu, szamańskiemu rytmowi, ponieważ w dalszej części Niechęć stara się ze wszech miar zapracować na miano grupy freejazzowo-rockowej. Artyści żegnają się w sposób mistrzowski, symbolicznie odgrażając się tym wszystkim, którym mogłaby nie przypaść do gustu proponowana przez nich muzyka: „Przyzwyczajajcie się! Bo to nie jest nasze ostatnie słowo. My tu jeszcze wrócimy i narozrabiamy”. Skład: Rafał Błaszczak – gitara elektryczna Tomasz Wielechowski – fortepian, fortepian elektryczny, syntezatory Maciej Zwierzchowski – saksofony Maciej Szczepański – kontrabas Michał Kaczorek – perkusja
Tytuł: Niechęć Data wydania: 1 kwietnia 2016 Nośnik: CD Czas trwania: 44:16 Gatunek: jazz, rock Utwory CD1 1) Koniec: 08:43 2) Rajza: 03:32 3) Echotony: 03:47 4) Metanol: 06:04 5) Krew: 04:36 6) Widzenie: 04:05 7) Atak: 04:00 8) Trzeba to zrobić: 09:30 Ekstrakt: 80% |