powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLVI)
maj 2016

East Side Story: Dajcie uciec temu Duchowi!
Marina Kunarowa ‹Polowanie na ducha›
Co może być owocem kooperacji kinematografii kazachstańskiej i amerykańskiej, gdy za wspólny mianownik wzięte zostaje kino akcji połączone z fantastyką naukową? Chciałoby się rzec: coś intrygującego. Ale nic z tych rzeczy! Nakręcone przez Marinę Kunarową „Polowanie na Ducha” to kuriozum najwyższej próby. Film klasy „C”, którego nie są w stanie uratować ani efekty specjalne, ani obecność na ekranie przebrzmiałych hollywoodzkich gwiazd pokroju Armanda Assante czy Kristanny Loken.
ZawartoB;k ekstraktu: 20%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie śmiejmy się a priori! Kazachowie naprawdę potrafią robić przyzwoite filmy akcji, a i w kinie historycznym radzą sobie całkiem nieźle, a na pewno nie gorzej od twórców polskich. Nie oznacza to jednak, że udaje im się wszystko, że cokolwiek dotkną, zamienia się w złoto. Nikt przecież nie ma recepty na bycie królem Midasem. A już na pewno nie posiadła jej producentka, scenarzystka i reżyserka Marina Kunarowa. Artystka przyszła na świat czterdzieści trzy lata temu w położonej nad Morzem Kaspijskim miejscowości Atyrau. Karierę zaczynała jako (współ)autorka scenariuszy, współpracująca z takimi twórcami, jak Kuat Isajew („Druga strona”, 2009), Anuar Rajbajew („Lavé”, 2009) czy Erżan Rustembekow („Serce matki”, 2012). Aż pewnego dnia postanowiła spróbować sił w nowej roli, stając za kamerą jako reżyser. Zadebiutowała w 2010 roku dramatem „999”, a cztery lata później nakręciła – jak zapowiadano: widowiskowy film sensacyjno-fantastyczny – „Polowanie na Ducha”. Mogłoby się wydawać, że Kunarowa miała po swojej stronie wszystkie atuty: zapewniony przez amerykańskich koproducentów niezły budżet (prawie 4,5 miliona dolarów), hollywoodzkie gwiazdy w rolach pierwszoplanowych, wreszcie dostęp do efektów specjalnych, o których w Kazachstanie nie byłaby w stanie nawet pomarzyć.
Szkoda tylko, że Amerykanie nie zapewnili kazachskiej reżyserce jeszcze jednego istotnego elementu – w miarę sensownego scenariusza. A tak musiała zadbać o niego sama. I zadbała – na nieszczęście swoje, wszystkich osób uczestniczących w projekcie oraz znajdujących się na samym końcu „łańcucha pokarmowego” widzów. Stworzona przez nią fabuła okazała się bowiem takim stekiem bzdur, że podczas seansu zgrzytaniem zębów dałoby się zagłuszyć dobiegające z głośników ekranowe wybuchy. O czym jest ten film? Mówiąc najkrócej: o chęci panowania nad światem. Charles Ingrim to słynny brytyjski naukowiec pracujący – dla korporacji Global Security – nad projektem Duch, który w swym założeniu ma uczynić ludzkość szczęśliwą i zapewnić jej bezpieczeństwo przed terrorystami. Tak się jednak składa, że w ich rękach może z kolei stać się narzędziem służącym do kontroli nad ludźmi i manipulowania nimi. Nic więc dziwnego, że wykazują oni spore zainteresowanie nim. Pewnego dnia zaczynają ginąć naukowcy związani z projektem; Ingrima ten los spotyka podczas wspinaczki górskiej w Kazachstanie. Podejrzenie pada na znajdującą się w tym samym miejscu policjantkę Keirę. Tyle że nie była ona wcale sama, towarzyszył jej przyjaciel, również stróż prawa – Timur.
Kobieta nic nie pamięta, by miała zabijać Bogu ducha winnego Anglika, więc tym sposobem podejrzenie pada na Timura, który zostaje aresztowany przez swoją koleżankę z pracy – Marah. Za podstawę oskarżenia służy wcześniejsza o kilka dni akcja antyterrorystyczna, podczas której Timur pozwolił odejść nieznajomej blondwłosej piękności – ta okazała się później nie ofiarą napastników, ale jedną z nich. Gliniarz dał się po prostu zmanipulować uroczej Rush i towarzyszącemu jej hakerowi Zackowi, choć tego ostatniego akurat udało mu się dopaść. Lecz to dopiero początek nieszczęść Timura. Wkrótce okazuje się bowiem, że wypuszczona na wolność Keira znika; by ocalić jej życie, aresztowany policjant musi zwiać z aresztu, przy okazji zabierając ze sobą Zacka. Jak się o tym dowiaduje? Zwyczajnie – ktoś dzwoni na telefon komórkowy, który ma przy sobie jeden z aresztantów. Absurd? Absurd! Nawet jak na Kazachstan. Na pocieszenie można dodać, że nie pierwszy i nie ostatni. Od tego momentu akcja nabiera wprawdzie rozmachu, ale ceną za to jest nagromadzenie nonsensów i zaskakujących zbiegów okoliczności. I nie jest w stanie usprawiedliwić ich konwencja filmu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jak myślicie, co się stanie, gdy rozpędzony samochód jadący jak drezyna po torach zderzy się na moście czołowo z osiągającym jeszcze większą prędkość pociągiem? W sumie… nic szczególnego. Zostanie uszkodzona przednia karoseria, a sam wóz spadnie z mostu do rzeki. Jadący nim kierowca i pasażer wyjdą zaś z tego bez szwanku i w miarę bezpiecznie dotrą na brzeg. Tylko czego? Wpadają ewidentnie do rzeki, która potem najprawdopodobniej zamienia się w jezioro, by po jakimś czasie ewidentnie wyewoluować w morze. Takie zmiany „dekoracji” są tu zresztą na porządku dziennym. Niemal każde drzwi, przez które przechodzą bohaterowie, prowadzą do innego świata – i nie jest to wcale element fantastyczny. Gdy w danym momencie przydałby im się samolot, przypadkiem trafiają na lotnisko wojskowe. Oczywiście bardzo kiepsko chronione, więc porwanie maszyny nie stanowi problemu. A czy któryś z nich potrafi ją pilotować? Za takie głupie pytania powinno się karać. I tak dalej, i tak dalej… Ale, ale! Ważny jest jeszcze jeden szczegół. Charles Ingrim wcale nie zginął, spadając z góry i roztrzaskując się na kamieniach. Przeżył, trafił do szpitala. Był w tak dobrym stanie, że nie było konieczności zakładania mu gipsu. Nawet nie przebrano go w szpitalną piżamkę.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jedyne, na co fani kina akcji nie mogą narzekać, oglądając „Polowanie na Ducha”, to mordobicia i pojedynki na kopniaki. Ale i one mogą się przejeść po mniej więcej trzydziestu minutach. Tym bardziej że niewiele z nich wynika i nie bardzo wiadomo, czemu służą. Oczywiście poza pompowaniem czasu trwania filmu. Obsada obrazu Kunarowej jest międzynarodowa. Stronę amerykańską reprezentują piękna Kristanna Loken („Terminator 3: Bunt maszyn”, „BloodRayne”) jako Rush i Armand Assante („1492. Wyprawa do raju”, „Fatalny instynkt”) wcielający się w Charlesa Ingrima, kazachską zaś grający Timura Sanżar Madijew („Druga strona”, „Ruch skoczkiem”) oraz Asel Sagatowa („Skok delfina”, „Rekieter 2”), która podarowała swą twarz Keirze. Rosjaninem jest natomiast filmowy Zack, czyli wysportowany Nikita Priesniakow („Indygo”, „Choinki”). Za zdjęcia odpowiadało aż trzech operatorów: te w Los Angeles kręcił Curtis Petersen („Życzenie śmierci 5”, „Iron Eagle 4”), a w Kazachstanie – współpracujący z Kunarową już przy jej debiucie reżyserskim Azamat Dułatow („Lavé”) oraz zbierający dopiero doświadczenie Wiaczesław Kropaczow. Nad ścieżką dźwiękową autorstwa Armana Mukataja należałoby z miejsca spuścić kurtynę milczenia. Gwoli ścisłości uzupełnijmy jednak: jest tak samo zła (oparta na dźwiękach syntezatorów), jak cały film.


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma



Tytuł: Polowanie na ducha
Tytuł oryginalny: Охота за призраком
Reżyseria: Marina Kunarowa
Scenariusz: Marina Kunarowa
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Kazachstan, USA
Czas trwania: 91 min
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 20%
powrót; do indeksunastwpna strona

67
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.