powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLVI)
maj 2016

Luna: Nów
Ian McDonald
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Podoba jej się twardy strup na uchu Lucasinho. Przyjemnie jest go zrywać, niweczyć gojenie, wypuszczać odrobinkę krwi. Abenie robi się od tego mokro pod balową suknią od Heleny Barber. Wrócili do sieci Boa Vista i Jinji już mógł pokazać Lucasinho prezent od niej – chromowy kieł biegnący łukowato wzdłuż górnego brzegu małżowiny prawego ucha. Super wygląda. Uwodzicielsko. Jednakże ona ciągle nie daje mu się nawet objąć w talii.
Zanim dotrą do okna, już wiedzą, że coś jest nie tak. Nie słychać muzyki, głosów, nikt nie pluszcze się w basenie pod wodospadem. Krzyki, rozkazy wydawane po portugalsku i w globo. Źrenica kamiennego oka Xangô patrzy z góry na ogrody Boa Vista. Lucasinho widzi, że escoltas Cortów pilnują grupek gości. Zespół muzyczny i kelnerzy stoją z rękoma za głową. Drony ochrony przepatrują rzeźbione ściany, ich lasery przez moment przeskakują po Lucasinho i Abenie.
– Co się dzieje? – pyta Lucasinho.
Jinji odpowiada w tej samej sekundzie, w której Abena robi zszokowaną minę.
Była próba zamachu na życie Rafaela Corty.
• • •
Ostrze noża dotyka krtani Mariny Calzaghe. Jeśli się ruszy, jeśli się odezwie, rozetnie jej ciało. Jest tak obłędnie ostre, że zadziałałoby bezboleśnie – nawet by nie poczuła, że ma przeciętą tchawicę. Ale musi się ruszyć, musi się odezwać, żeby przeżyć.
Stuka palcami w nóżkę kieliszka stojącego do góry nogami na tacy.
– Mucha – syczy przez zęby.
Muchy tak nie latają. Marina Calzaghe zna się na muchach. Pracowała przy łapaniu much. Na Księżycu owady – zapylające, albo ozdobne motyle, jak te, które dzieciaki Asamoah wypuściły w powietrze Boa Vista – są koncesjonowane. Muchy, osy, dzikie chrząszcze zagrażają skomplikowanym ekosystemom księżycowych miast i tępi się je. Marina Calzaghe zabiła milion much i doskonale wie, że one tak nie latają – po linii prostej celującej w odsłoniętą skórę z boku podbródka Rafaela Corty. Rzuciła się z kieliszkiem, złapała muchę o milimetry od celu i uwięziła, stawiając kieliszek do góry nogami na tacy. W tym samym ułamku sekundy jej szyi dotknął nóż, wydobyty ze szmerem z ukrytej magnetycznej pochwy. Na końcu noża – escolta Cortów w szytym na miarę garniturze, z idealnie złożoną poszetką w kieszeni na piersi. A i tak wygląda jak bandzior. I tak wygląda jak śmierć.
Heitor Pereira kuca sztywno, żeby przyjrzeć się przedmiotowi w kieliszku. Jak przystało na pierwszą generację, jest wielki i kwadratowy. Ogromny weteran marynarki wojennej gapiący się w odwrócony kieliszek – nawet śmieszne by to było, gdyby nie te noże.
– Owad-asasyn – mówi. – Z AKA.
Ostrza natychmiast okrążają Lousikę Asamoah. Ich czubki o milimetry od jej skóry. Luna krzyczy i płacze, wczepiając się w matkę. Rafael rzuca się na ochroniarzy. Faceci w garniturach otaczają go, unieruchamiają.
Senhor, to dla pana bezpieczeństwa – mówi Heitor Pereira. – Ona może ukrywać broń biologiczną.
– To jest dron – szepcze Marina Calzaghe. – Widać ścieżki.
Heitor Pereira przypatruje się uważniej. Mucha obija się o szkło, lecz gdy momentami siada nieruchomo, na skrzydłach i pancerzu wyraźnie widać złote wzorki.
– Puścić ją. – Głos Adriany Corty jest cichy, za to ton tak rozkazujący, że każdy ochroniarz się kuli.
Heitor Pereira kiwa głową. Noże chowają się. Lousika bierze na ręce zapłakaną Lunę.
– I ją też – rozkazuje Adriana Corta.
Marina sapie, gdy nóż znika spod jej gardła i uświadamia sobie, że odkąd ochroniarz ją chwycił, nie oddychała. Zaczyna się trząść.
Lucas krzyczy.
– Lucasinho?! Gdzie Lucasinho?
– Ja się tym zajmę. – Heitor Pereira kładzie dłoń na stopce kieliszka. Wyjmuje z malutkiej kabury pistolet impulsowy. Urządzenie jest wielkości kciuka, komicznie i niemęsko wygląda w jego ogromnej łapie. – Proszę wyłączyć chowańce.
W całym Boa Vista chowańce z mrugnięciem znikają. Marina wyłącza mrugnięciem swoją Hetty. Ten pedalski pistolecik ma dość mocy, żeby wyłączyć sieć w całym Boa Vista. Nic nie słychać, nic nie widać, ale mała elektroniczna muszka przestaje się ruszać.
Lucas Corta nachyla się blisko do swojego szefa ochrony i szepcze do niego:
– Próbowali zabić mojego brata. Dostali się do Boa Vista, do naszego domu, i próbowali zabić mojego brata.
Senhor Corta, sytuacja jest pod kontrolą.
– Sytuacja jest taka, że zamachowiec dotarł tak daleko, że od Rafy dzieliło go tylko szkło z kieliszka. Na oczach gości ze wszystkich Pięciu Smoków. Na oczach naszej matki. Trochę słabo jak na sytuację pod kontrolą, co?
– Zbadamy tę broń. Dowiemy się, kto za nią stoi.
– To za mało, rozumiesz? W każdej chwili może nastąpić kolejny atak. To miejsce ma być zabezpieczone. Koniec imprezy.
Senhors, senhoras, doszło do naruszenia bezpieczeństwa – obwieszcza Heitor Pereira. – Musimy zabezpieczyć Boa Vista. Muszę państwa poprosić o opuszczenie Boa Vista. Proszę się udać w kierunku stacji tramwaju. Można już bezpiecznie włączyć chowańce.
– Znajdź mojego syna! – rozkazuje mu Lucas.
Koledzy Lucasinho kręcą się zagubieni i zapomniani. Zdarzenia przyćmiły ich Księżycowy Bieg i uratowanie Kojo przez Lucasinho. Ochrona Boa Vista zagania gości z ogrodów w stronę stacji. Inni eskortują grandów rodu Corta do środka. Lucas mierzy Marinę Calzaghe lodowatym i żelaznym spojrzeniem. Ona cała dygocze w szoku.
– Nazwisko?
– Marina Calzaghe.
– Pracujesz w firmie cateringowej?
– Pracuję, gdzie tylko się da. A jestem… byłam… inżynierem produkcji.
– Od teraz pracujesz dla Corta Hélio.
Wyciąga dłoń. Marina ją ujmuje.
– Porozmawiaj z moim bratem Carlinhosem. Cortowie są ci zobowiązani.
I znika. Marina, wciąż otępiała z szoku, próbuje dojść, co się stało. Cortowie chcieli poderżnąć jej gardło, teraz ma dla nich pracować. Ale – Cortowie. Blake, wszystko będzie dobrze. Dostaniesz swoje leki. Nigdy już nie będziemy spragnieni. Będziemy swobodnie oddychać.
1) MPB, Música popular brasileira, brazylijska muzyka pop – nurt post bossa novy, który pojawił się pod koniec lat 90. XX w. i łączy typowe brazylijskie style z jazzem i rockiem, przeważnie w stylu akustycznym i „studenckim” (przyp. tłum.).



Tytuł: Luna: Nów
Tytuł oryginalny: Luna: New Moon
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Wydawca: MAG
Cykl: Luna
ISBN: 978-83-7480-644-2
Format: 432s. oprawa twarda
Cena: 39,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Po misternie utkanych fabułach z intrygującym spojrzeniem na przyszłość krajów takich, jak Indie, Brazylia i Turcja, Ian McDonald zwrócił się ku Księżycowi. „Luna” to wciągający thriller o pięciu rodzinnych korporacjach uwikłanych w zaciętą walkę o hegemonię nad surowym księżycowym środowiskiem. Na Księżycu bardzo łatwo zginąć, ale dzięki bogactwu jego złóż równie łatwo się tu dorobić. To fantastyka, która idealnie przemówi tak do fanów Kima Stanley’a Robinsona, jak Kena Macleoda.Ten pierwszy tom z planowanych trzech zrobi z Księżycem to samo, co „Rzeka Bogów” z Indiami, a „Dom derwiszy” z Turcją – odmaluje barwną, intensywną, nadzwyczajną, a jednocześnie wiarygodną przyszłość.
powrót; do indeksunastwpna strona

19
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.