powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CLVII)
czerwiec 2016

Marvel: Poszukiwacze zaginionej Scarlet Witch
Jim Cheung, Olivier Coipel, Alan Davis, Allan Heinberg ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #84: Avengers: Krucjata dziecięca›
Przy okazji osiemdziesiątego czwartego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, „Avengers: Krucjata dziecięca”, polscy czytelnicy mają okazję zapoznać się z nowymi, młodocianymi bohaterami, a także dowiedzieć się, jak też zakończyło się zamieszanie spowodowane przez Scarlet Witch, która najpierw zabiła kilku współtowarzyszy z Avengers, a następnie zlikwidowała większość populacji mutantów.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #84: Avengers: Krucjata dziecięca›
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #84: Avengers: Krucjata dziecięca›
Nie zgadzam się. Nie zgadzam się na takie traktowanie czytelników, jak ma to miejsce przy okazji tego komiksu. Można lubić lub nie mieszanie w świecie Marvela autorstwa Briana Michaela Bendisa, który między innymi ma na koncie tragedię związaną ze Scarlet Witch, ale jeśli już zdecydowano się na taki krok, próba posprzątania całego bałaganu powinna być co najmniej tak samo dobrze przemyślana i spektakularna, co pozycje, od których wszystko się zaczęło. Tego jednak zabrakło. Widać, że scenarzysta Alan Heinberg się starał, by jego opowieść była atrakcyjna, ale bardzo ograniczało go narzucone odgórnie postanowienie, zakładające ogarnięcie chaosu wynikłego z działania Bendisa.
Choć wielu konserwatywnym fanom „Upadek Avengers”, w którym Scarlet Witch oszalała po tym, jak dowiedziała się, że jej dzieci nigdy nie istniały, wydawał się zbyt radykalny, to jednak nie sposób odmówić mu emocjonalności. Sceny śmierci Visiona i Hawkeye′a były wręcz wstrząsające. Choć całość ostatecznie utonęła w lubianym przez Bendisa chaosie bitwy wszystkich ze wszystkimi, to jednak rozpoczął on zmiany wprowadzające Mścicieli w XXI wiek. Potem nastał „Ród M”, czyli próba ostatecznego rozwiązania sprawy córki Magneto. To już jest dzieło rewelacyjne, wymykające się schematom, które zamiast happy endu kończy się znamiennymi słowami „nigdy więcej mutantów”, czyli znacznym zdziesiątkowaniem ich populacji.
Niby powinienem przyzwyczaić się do tego, że żadna zmiana w świecie Marvela nie jest stała, to jednak miałem nadzieję, że tym razem będziemy mieli do czynienia ze znacznie ciekawszym finałem niż ten zaprezentowany w „Krucjacie dziecięcej”. Ponieważ na samym początku mamy tu jasno sprecyzowane cele, łudziłem się, że wzorem Bendisa, Heinberg jednak nas czymś zaskoczy. Nie tym razem.
Ponieważ po wydarzeniach przedstawionych we wspomnianym „Rodzie M” Scarlet Witch gdzieś zniknęła, zarówno Avengers, jak i X-Men starali się ją odnaleźć. Robili to jednak bez przekonania. Po pierwsze dlatego, że wciąż bali się jej mocy, a po drugie, ponieważ nie byli pewni, co z nią dalej zrobić. Najbardziej radykalny w tym zakresie był Wolverine, który chciał ją posiekać na plasterki. I w tym miejscu na arenę wkraczają nastolatkowie z Young Avengers. Grupa ta utworzyła się po rozwiązaniu oryginalnej drużyny Mścicieli i składa się z osób związanych w ten czy inny sposób z klasycznymi superbohaterami. Mamy więc Patriota, który jest wnukiem Isaiaha Bradleya, czyli czarnego Kapitana Ameryki, Stature, córkę drugiego Ant-Mana, który zginął z ręki Scarlet Witch, Hulkinga, syna Kapitana Marvela (tego z rasy Skrulli), żeńską wersję Hawkeye′a, która przejęła schedę po zmarłym Clincie Bartonie (wkrótce okazało się, że jednak żyje, ale to już standard w Marvelu), Iron Lada, czyli późniejszego Kanga i jeszcze późniejszego Immortusa, młodego Visiona wyciągniętego z innej linii czasowej i wreszcie Wiccana i Speeda. Dwaj ostatni prawdopodobnie są reinkarnacjami bliźniaków Scarlet Witch. I to właśnie oni postanawiają odnaleźć swoją domniemaną matkę. Oczywiście nie jest to takie łatwe (choć łatwiejsze, niż można by się spodziewać). Trzeba bowiem wyprzedzić pozostałe drużyny, a także przezwyciężyć niejednomyślność w szeregach samych Young Avengers.
„Dziecięca krucjata” zaczyna się całkiem intrygująco. Jako tako poznajemy członków młodocianej grupy (choć nie wszystkich – Hawkeye i Vision plączą się za pozostałymi i nie odgrywają w historii żadnej szczególnej roli). Możemy także zobaczyć słynny już i szeroko komentowany pierwszy oficjalny gejowski związek w mainstreamowym komiksie – Wiccana i Hulkinga (to już nie tylko homoseksualizm, ale romans międzygatunkowy, biorąc pod uwagę pochodzenie tego drugiego). Mnie on specjalnie nie szokuje, ale to też dlatego, że przedstawiono go dość kulturalnie, bez żadnych perwersji.
Niestety, im fabuła dalej rusza do przodu, tym jest gorzej. Nie tylko dlatego, że pojawia się prawdziwy tłum superbohaterów, który zachowuje się, jak kibole w czasie ustawki (wyrywamy krzesła i naparzamy, kogo popadnie). Zaczynają się jakieś dziwne i całkiem niepotrzebne przeskoki w czasie, a także cudowne zmartwychwstania i oczywiście mamy też wybielanie poczynań Scarlet Witch, co osobiście bardzo mnie rozdrażniło. W ten sposób niszczy się dramatyzm „Rodu M” i jego bezpośredniej kontynuacji, „Syna M”. Kuleje również motywacja niektórych postaci. Cyclops, który zaczął stawać się potwornym radykałem, za wszelką cenę chce ukarać czarodziejkę, skupiając się na jej grzechach, zupełnie ignorując fakt, że ta ma szansę naprawić wyrządzone przez siebie zło. Podobnym niezdecydowaniem wykazuje się Patriot, który powinien oberwać w czoło tarczą od Kapitana Ameryki z upomnieniem: „synku, daj sobie spokój, bo nie ogarniasz”.
A jednak pomimo tych wszystkich minusów, uczciwie muszę przyznać, że całość czyta się bardzo sprawnie, a efektowna, szczegółowa i lekko mangowa kreska Jima Cheunga potrafi cieszyć oko. Nie brakuje także rewelacyjnych pomysłów, jak chociażby to, że Magneto sprawnie manipuluje niedoświadczonymi Młodymi Mścicielami. Również desperacka walka Iron Lada, by nie stać się Kangiem, która jednak coraz bardziej go do niego zbliża, jest tematem godnym rozwinięcia.
Nie zmienia to faktu, że osobiście bardzo rozczarowałem się „Dziecięcą krucjatą”. Opowieść ta miała bowiem znacznie większy potencjał niż to, co pokazano nam w niniejszym zeszycie. A nic mnie tak nie denerwuje w świecie Marvela, jak zaprzepaszczanie świetnie zapowiadających się scenariuszy, co niestety jest nagminne.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #84: Avengers: Krucjata dziecięca
Tytuł oryginalny: Avengers: The Children’s Crusade
Scenariusz: Allan Heinberg
Data wydania: 10 lutego 2016
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-2820-325-9
Format: 256s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

101
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.