To rzadkie: kilkudziesięcioletni esej o technologii – prędzej opis niż zapowiedź – który nadal robi wrażenie. „Perfekcja techniki”, zadana czytelnikom przez młodszego z braci Jüngerów, wrażenie na mnie robi – dziwiąc zarazem, że polska odsłona pojawiła się dopiero w tym roku. Choć z drugiej strony: może XXI wiek, jakkolwiek nie świadczyłoby to o nim najkorzystniej, doskonale współbrzmi z sednem książki? Z refleksją, że postęp i dobro mogą trochę od siebie odbiegać.  |  | ‹Perfekcja techniki›
|
46 rozdziałów, każdy bez tytułu; niespełna – jeśli pominąć załącznik i przedmowę – 190 stron. Nie jest to najpewniej informacja ważna, być może jednak, aby uczcić umiłowanie przez braci szczegółów, należy jej jedno zdanie poświęcić. O ile przy tym Ernst i Friedrich Georg Jüngerowie zdają się równie staranni – podobnie jak, czyniąc owym niemieckim pisarzom zadość, staranne są tłumaczenia Wojciecha Kunickiego – o tyle ten drugi posługuje się bodaj słowem jeszcze od brata subtelniej, z lekkością zachowującą precyzję. Niewykluczone, że to dlatego, iż był poetą; niewykluczone też, że tak naprawdę tej różnicy stylistycznej nie ma, a poczucie, że jest, wzięło się z nadinterpretacji, do której losy autorów potrafią skłonić. Niezależnie wszelako, jakiemu podejrzeniu przyznać rację, rozważania Jüngera młodszego mają w sobie drogocenną właściwość, która bywając zobowiązaniem myślicieli, często – zwłaszcza współcześnie – towarzyszyć im nie chce: „Perfekcja techniki” sprawia, poza wszystkim, przyjemność czysto literacką. Tytułowa „perfekcja” może trochę mylić, to jednak nie tyle niedokładność, ile – przeciwnie – skutek pieczołowitego przypatrywania się znaczeniu słowa. Ten wyraz: jego łacińskie źródło, wskazuje przede wszystkim na „pełnię”, która umie przecież pozostawać daleko od ideału. Friedrich Georg Jünger zwraca raczej uwagę, że nasza rzeczywistość – najpewniej zresztą najbardziej jego własna: niemiecka, bo pierwsza, nieupubliczniona wersja eseju zaistniała w roku 1939 – że owa rzeczywistość została przez technikę zawładnięta, przekształcając ludzi w poddanych maszynom i przydając jakąś nadrzędność ich, tych maszyn, rozwojowi; jak gdyby coraz większa zależność od sprzętu i wynalazków sama w sobie była dobrem. Utkwiona w motoryzacji natarczywość – coraz bardziej obłędna, a już wtedy dostrzegana przez Jüngera; zależność od narzędzi, które wykraczają poza ludzkie możliwości; stopniowe odstępowanie od przyrodzonego sposobu istnienia. Wreszcie: automatyzacja nas samych, którzy – wbrew temu, kim i czym jesteśmy – niechby nieświadomie, czujemy się zmuszeni podążać śladami maszynerii. Minuta po minucie: perfekcyjnie, a więc zaprojektowani całościowo; bez tego, co Cyceron nazywał twórczym próżnowaniem. Tak aby życie jawiło się raczej odtwarzaniem szablonu niźli tańcem. Zda się: droga do uspołecznienia; trudno wszak nie zbratać się ze skrawkami tworu, którego innym skrawkiem samemu się jest. Może jednak – bodaj wolno to w „Perfekcji…” wyczytać – skoro pozostajemy w tym razie konstruowani przez zewnętrzne, to nawet jeśli coś darujemy, to ani nie siebie, ani nie od siebie; a jeśli coś gdzieś trafia, to nigdy: dla kogoś? Może technika i technologia służą nade wszystko technologii i technice; starając się – jeżeli użyć określenia, które proponuje Jünger – zrabować jak najwięcej i jak najprędzej? Oczywiście – dopowiedział pisarz, znów spoglądając na czasy, których wtedy jeszcze nie było – co prawda na tyle oddaliliśmy się od przyrody, że nasze organizmy przestają uszlachetniać się „przy okazji”, lecz przecież medycyna też już nie łączy się z codziennością, a każdą drobinę ciała podobna – w perfekcyjnie wyliczonym momencie – dostosować do czy to zarobkowego, czy to estetycznego urzędu. Wszak w takim między innymi celu nową formę przybiera struktura oświaty, rozumność zastępując miriadami funkcjonalnych wiadomości. Nie jest „Perfekcja techniki” przejawem tęsknoty – najpewniej wbrew niektórym czytelnikom, ale też ku pocieszeniu innych. Brak tu marzenia o powrocie do rousseau’owskiej w duchu dzikości. Esej Jüngera trafniej byłoby nazwać ścisłą, wycyzelowaną analizą ścieżek, jakie współczesność obrała, a którymi podążać da się na różne sposoby; analizą tyleż pełną dbałości o rytm, ile zimną, a tylko niekiedy podkreślaną emocjami. I teraz, skoro kończę pisać swą notatkę, aby – w duchu postępu – technicy z magazynu „Esensja” umieścili ją w sieci, goniony przez upływy czasu: tak tutejszy, redakcyjny, jak i sporo innych, myślę: to książka więcej niźli mądra. To książka z kolejnymi tąpnięciami wskazówek coraz mądrzejsza; jakby Friedrich Georg Jünger opisał trybiki, które wówczas jeszcze nie zaistniawszy, dziś potrafią się zdawać nieodzowne.
Tytuł: Perfekcja techniki Tytuł oryginalny: Die Perfektion der Technik Data wydania: 2 marca 2016 ISBN: 978-83-62609-71-0 Format: 236s. 135×205mm Cena: 35,– Gatunek: non-fiction Ekstrakt: 90% |