powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLVIII)
lipiec-sierpień 2016

Pożegnanie ze Światem Dysku
Terry Pratchett ‹Pasterska korona›
„Pasterska korona” nie jest tak zabawna i tak wciągająca jak inne książki Terry’ego Pratchetta. Stanowi jednak swojego rodzaju podsumowanie twórczości autora. Jest pożegnaniem z postaciami, uniwersum i czytelnikami, i jako takie może wzbudzić wiele emocji.
‹Pasterska korona›
‹Pasterska korona›
Gdyby oceniać „Pasterską koronę” obiektywnie, gdyby nie był to ostatni tom cyklu, uznałabym tę książkę za jedną ze słabszych, jakie wyszły spod pióra Terry’ego Pratchetta. Żadnej powieści ze „Świata Dysku” nie ośmieliłabym się nazwać kiepską, ale były pośród nich pozycje wypadające słabo na tle innych – jak „Para w ruch” czy „Niewidoczni Akademicy”. „Pasterska korona” w porównaniu do innych książek jest niedopracowana. Sprawia takie wrażenie, jakby ktoś wyciął część scen, jakby autor za bardzo spieszył się, by ją dokończyć: ale jak dowiadujemy się z posłowia – Pratchettowi faktycznie po prostu zabrakło czasu. Widać to szczególnie na ostatnich stronach, gdy nagle akcja rusza na łeb na szyję, na przestrzeni paru stron dzieje się bardzo wiele, a jednocześnie, choć to kulminacyjny moment, opisy jakoś nie wzbudzają większych emocji. Być może właśnie te fragmenty dopisał Rob Wilkinson – ponoć „Pasterska korona” została w 90% napisana przez Pratchetta, a potem uzupełniona przez Wilkinsona. Brakuje także faktycznego zakończenia, finałowej sceny, którą zdaniem Gaimana pisarz chciał w książce umieścić – a która faktycznie stanowiłaby swojego rodzaju klamrę i mogła może nie zaskoczyć, ale poruszyć czytelników. Prawdopodobnie to z braku czasu niektóre sprawy nie doczekały się wyjaśnienia, a część została potraktowana po łebkach.
Moje wątpliwości budziły jednak także inne wątki. Na przykład po lekturze „Panów i Dam” ciężko mi było też zaakceptować wątek Wilczej Jagody, który zdawał się jakby wciśnięty trochę na siłę, nie pasujący i w gruncie rzeczy z punktu widzenia fabuły niezbyt potrzebny. Chociaż może gdyby Pratchett otrzymał więcej czasu, zdołałby opisać to w sposób bardziej przekonujący? Dodatkowo „Pasterska korona”, nawet jeżeli nie do końca jest taka, jaką chciał uczynić ją autor, wciąż pozostaje książką dobrą. Czyta się ją błyskawicznie, fragmenty z babcią Weatherwax wywołują coś w rodzaju smutnego uśmiechu na ustach, miło było też zobaczyć, jak zmieniła się Magrat.
„Pasterska korona” nie jest jednak książką, na którą łatwo spojrzeć obiektywnie. Nie uznaję jej też za samodzielną powieść – to uwieńczenie jednego z najlepszych cykli fantasy. Podczas lektury miałam nieodparte wrażenie, że autor tworząc ją wiedział, że to będzie jego ostatnia książka. Elfy przekraczające granicę pomiędzy światami i wiedźmy szykujące się do wielkiej bitwy zdają się tylko pretekstem. Dla mnie „Pasterska korona” to opowieść nie o walce z elfami, a o śmierci, która nie jest końcem, nadziei i pożegnaniach. O rozliczeniu i o tym, że świat – nawet ten mknący przez kosmos na skorupie wielkiego żółwia – wciąż się zmienia.
„Pasterska korona” nie jest równie zabawna ani wciągająca jak reszta pozycji ze „Świata Dysku”. Ale ta powieść chyba nie mogłaby naprawdę bawić. Lekturze towarzyszył raczej pewnego rodzaju smutek niż rozbawienie. Najistotniejsze jest tutaj powiedzenie „do widzenia” – bohaterom i czytelnikom. I cieszę się, że ta książka, będąca pożegnaniem z Terrym Pratchettem i Światem Dysku trafiła w moje ręce.



Tytuł: Pasterska korona
Tytuł oryginalny: The Shepherd’s Crown
Data wydania: 17 maja 2016
Przekład: Piotr W. Cholewa
ISBN: 978-83-8069-346-3
Format: 240s. 142×202mm
Cena: 32,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

21
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.