Czwarta w dyskografii, a druga studyjna płyta międzynarodowego kwartetu Made to Break, „Before the Code”, zarejestrowana została w listopadzie 2014 roku w Wiedniu. W tym czasie zespół odbywał trasę koncertową po Europie; każdy z występów był rejestrowany. Trzy z nich w połowie lipca tego roku upubliczniono, na razie jednak tylko w formie „albumów cyfrowych”. Przegląd tych wydawnictw zaczynamy od płyty „Before the Code: Live”, która zawiera materiał z klubu „Dragon” w Poznaniu.  |  | ‹Before the Code: Live›
|
Made to Break to jeden z kilkunastu, a może już nawet kilkudziesięciu, projektów amerykańskiego saksofonisty i klarnecisty Kena Vandermarka, któremu w „Esensji” kibicujemy od lat. Zespół powstał w 2011 roku i od tamtego momentu sukcesywnie daje znać nie tylko, że żyje, ale również, że ma się świetnie – koncertuje na całym świecie i publikuje nowe płyty. Dotąd na jego dyskografię składały się cztery wydawnictwa: dwa koncertowe, będące zapisem okolicznościowych (z okazji dziesięciolecia wytwórni Clean Feed) występów na deskach lizbońskiego Teatro do Bairro, czyli „ Provoke” i „ Lacerba”, oraz dwa studyjne, zarejestrowane w wiedeńskim studiu Christopha Amanna, to jest „ Cherchez la femme” (2014) i „ Before the Code” (2014). Ostatni z wymienionych albumów nagrano w ciągu zaledwie jednego dnia, 11 listopada 2014 roku, a więc w trakcie trwania jesiennej trasy koncertowej Made to Break po Europie. Jest to o tyle istotne, że nieco ponad półtora roku później – w połowie lipca – Ken Vandermark (bez dwóch zdań najważniejsza osoba w Made to Break) zdecydował się na upublicznienie materiałów z trzech występów w ramach tego tournée: z Poznania (5 listopada), Wiednia (13 listopada) oraz Antwerpii (18 listopada). Jak się zatem okazuje, koncert w stolicy Wielkopolski poprzedzał pracę w studiu o sześć dni, co oznacza tyle, że grając w klubie „Dragon” cały materiał, który następnie trafił na „ Before the Code”, muzycy wciąż jeszcze go „obrabiali”. Tym samym na „Before the Code: Live” mamy do czynienia z pierwotną wersją płyty. Przynajmniej w ogólnym założeniu, pamiętajmy bowiem, że Made to Break to formacja specjalizująca się we free jazzie, improwizująca nie tylko na scenie, ale i w studiu. Tym ciekawiej wypada porównanie obu rejestracji. Kto zechce, może bardzo dokładnie wgryźć się w dostępne nagrania i analizować nuta po nucie, co zostało zmienione. Może też rozsiąść się wygodnie w fotelu i po prostu chłonąć niepowtarzalną – w każdym znaczeniu tego słowa – muzykę kwartetu. Kwartet od 2014 roku występuje w tym samym składzie; oprócz grającego na instrumentach dętych Kena Vandermarka tworzą go jeszcze: austriacki spec od efektów elektronicznych Christof Kurzmann, amerykański perkusista Tim Daisy oraz holenderski (kontra)basista (znany między innymi z formacji The Black Napkins i Cactus Truck) Jasper Stadhouders, który po wydaniu „ Cherchez la femme” zastąpił Devina Hoffa. Jak już zostało wspomniane, w Poznaniu panowie z Made to Break zagrali cały program z przygotowywanej właśnie płyty. Brzmi on jednak dużo bardziej surowo. Vandermark zdecydował się bowiem, upubliczniając koncerty sprzed prawie dwudziestu miesięcy, nie dokonywać żadnych cięć ani poprawek. Jeśli więc muzykom przydarzyła się jakaś przerwa w trakcie grania, jest ona słyszalna; podobnie rzecz ma się z zapowiedziami oraz oklaskami publiczności, które najczęściej – w przypadku wykonawców freejazzowych – są w postprodukcji wycinane, aby nie naruszać struktury improwizacji. Koncert otwiera, dedykowana fotograficzce i reżyserce, przedstawicielce francuskiej Nowej Fali, Agnès Vardzie, kompozycja „Dial the Number”. Od pierwszych sekund ton nadaje jej saksofon Vandermarka, za którego plecami – nie tylko dosłownie, ale i w przenośni – delikatnie odzywa się Daisy. Dopiero kiedy po kilkudziesięciu kolejnych sekundach podłącza się Stadhouders, utwór zyskuje na motoryce, Ken zaś pozwala sobie na dużo bardziej zadziorną partię na dęciaku. Do milczenia zmusza go dopiero, pojawiający się na scenie jako ostatni, Kurzmann, który za pomocą komputera generuje różnego rodzaju szumy i zgrzyty. W tym momencie robi się bardziej noise’owo i eksperymentalnie, co zresztą stara się podkreślić również dźwiękami basu Holender. Powrót do klasycznego free jazzu następuje dopiero w ostatnich minutach, gdy ponownie kontrolę nad całością postanawia przejąć Vandermark. Jego partia na saksofonie jest odpowiednio energetyczna i szalona, by pobudzić tych wszystkich słuchaczy, których przeniosły w objęcia Morfeusza wcześniejsze, w znacznie większym stopniu stonowane takty. Dwie kolejne kompozycje – „Off-Picture No. 119” (ofiarowany amerykańskiemu reżyserowi filmów dokumentalnych Joshui Oppenheimerowi, między innymi twórcy wstrząsającej „ Sceny zbrodni”) oraz „Window Breaking Hammer” (poświęcone nieżwyjącemu już od ponad trzech dekad zachodnioniemieckiemu reżyserowi, scenarzyście, aktorowi i pisarzowi Rainerowi Wernerowi Fassbinderowi) – na „płycie” połączone zostały w jedno, w efekcie czego powstał track liczący ponad trzydzieści trzy minuty. Nie oznacza to jednak, że w ciągu pół godziny grupa nie pozwoliła sobie na ani jedną przerwę. Owszem, lider znalazł nawet chwilę, aby zaprezentować publiczności nowy skład grupy. W każdym razie „Off-Picture No. 119” zaczyna się od znakomitej, zaskakująco melodyjnej improwizacji Varndermarka, do którego z czasem dołącza Kurzmann – z jego laptopa płyną dźwięki imitujące – przynajmniej bardzo przypominające – akordeon, które tak idealnie wbijają się w partię saksofonu, że można odnieść wrażenie, iż oba instrumenty grają unisono. W dalszej części mamy już do czynienia z tym wszystkim, co we free jazzie jest jazdą obowiązkową. Nie brakuje więc improwizacji solowych, w duetach (vide sekcja rytmiczna), wreszcie całego kwartetu.  | |
I nawet jeżeli da się wysnuć wniosek, że muzycy jeszcze nie wszystko mieli do końca przemyślane, że koncert w Poznaniu służył między innymi dopracowaniu szczegółów, w niczym nie umniejsza to przyjemności płynącej z „lektury” „Before the Code: Live”. Tym bardziej że „Window Breaking Hammer” oferuje sporo fragmentów, które – zapewne ku zaskoczeniu wielu obecnych wówczas w niewielkiej salce poznańskiego klubu – brzmią wyjątkowo nastrojowo. Im bliżej końca, tym bardziej jednak napięcie rośnie, a finisz to już prawdziwa freejazzowo-rockowa orgia (za tę pierwszą odpowiada Vandermark, a za drugą duet Stadhoudersa i Daisy’ego). Po zaprezentowaniu materiału z przygotowywanej płyty Made to Break zdecydowali się jeszcze na zagranie bisu. Ten krótki, w porównaniu z poprzednimi utworami, fragment koncertu otrzymał tytuł „Dragon Improvisation” i należy potraktować go jedynie jako ciekawostkę. Całość klamrą spina Kurzmann, pośrodku mamy natomiast wybijający się na plan pierwszy saksofon oraz improwizację basu i perkusji w tle. Osiem dni później, już po wizycie w studiu Christopha Amanna, kwartet zagrał na żywo w Wiedniu, prezentując materiał w trzech czwartych premierowy. Jakby muzycy doszli do wniosku, że skoro jeden już zarejestrowali, to najwyższa pora zająć się tworzeniem nowego, z myślą o kolejnym albumie. Skład: Ken Vandermark – instrumenty dęte Christof Kurzmann – efekty elektroniczne Jasper Stadhouders – gitara basowa Tim Daisy – perkusja
Tytuł: Before the Code: Live Data wydania: 15 lipca 2016 Nośnik: CD Czas trwania: 58:37 Gatunek: elektronika, jazz, koncert Utwory CD1 1) Dial the Number [For Agnès Varda]: 19:43 2) Off-Picture No. 119 [For Joshua Oppenheimer] / Window Breaking Hammer [For Rainer Werner Fassbinder]: 33:35 3) Dragon Improvisation: 05:19 Ekstrakt: 70% |