powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLVIII)
lipiec-sierpień 2016

Marvel: Ukłon szacunku dla sędziwego dostojnika
Jack Kirby, Stan Lee ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #89: Thor: Ragnarok›
W osiemdziesiątym dziewiątym tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela wracamy do prezentowania klasyki. I to tej najbardziej klasycznej z klasycznych, albowiem mamy do czynienia z dziełem duetu Stan Lee – Jack Kirby, czyli ojców założycieli Domu Pomysłów. Tylko czy do takiej pozycji jak „Thor: Ragnarok” możemy nie podchodzić na kolanach?
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #89: Thor: Ragnarok›
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #89: Thor: Ragnarok›
Odpowiem od razu – możemy. Bardziej adekwatny wydaje się lekki ukłon wyrażający szacunek dla sędziwego reprezentanta Srebrnej Ery Komiksu. „Thor: Ragnarok” zawiera bowiem siedem zeszytów regularnej serii poświęconej Bogu Piorunów, jakie ukazały się w 1968 roku. I to widać, ponieważ zarówno narracja, jak i rysunki dalekie są od standardów panujących współcześnie. Nie oznacza to oczywiście, że należy tę pozycję automatycznie skreślać. Wręcz przeciwnie. Pomimo swoich mankamentów, będących odzwierciedleniem epoki, jej lektura może przynieść sporo frajdy.
Przyznam, że nie czekam jakoś specjalnie na kolejne solowe przygody Thora. Aczkolwiek im więcej ich się ukazuje, tym bardziej nabieram do tej postaci przekonania. Zawsze drażniło mnie to, że marvelowska wersja Gromowładnego niewiele ma wspólnego z oryginałem i za bardzo została przeżuta przez amerykańską popkulturę. A jednak kiedy występuje sam, bez towarzyszy z Avengers, okazuje się, że idealnie sprawdza się w baśniowych klimatach, oderwanych od codziennych problemów Nowego Jorku. Jak pokazał jeden z poprzednich tomów WKKM „Thor: Opowieści z Asgardu”, początkowo Stan Lee całkiem sprawnie oddawał w swoich scenariuszach klimat nordyckich mitów.
W „Thor: Ragnarok” również możemy poczuć ich posmak. Tyle tylko, że przemieszano go w równych proporcjach z wpływami kultury popularnej. A zatem obok wątków wydobytych z wierzeń Wikingów, pojawiają się elementy stanowiące ich wariację. Wiem, że ortodoksi czy nawet fani serii o „Thorgalu” mogą zgrzytać momentami zębami, ale nie da się nie docenić inwencji Stana Lee i Jacka Kirby’ego w przetwarzaniu i dostosowywaniu brutalnej i mrocznej mitologii na potrzeby świata komiksu skierowanego przede wszystkim do młodych czytelników.
Mamy więc Thora mówiącego archaicznym i pompatycznym językiem, który potrafi zmieniać się w znakomitego lekarza Donalda Blake’a. Jest podstępny Loki, wciąż jeszcze cieszący się uznaniem wśród mieszkańców Asgardu, który bezustannie próbuje przejąć schedę po Odynie. Są też wierni Krainie Bogów bohaterowie, jak Balder, Heimdall, Sif, Fandral, Hogun i Volstagg. Wreszcie jest też tytułowy Ragnarok, który z tym oryginalnym ma niewiele wspólnego – co najwyżej to, że w obu chodzi o koniec wszechrzeczy.
Tu głównym sprawcą zamieszania jest potężny Mangog, który posiada moc tysięcy dusz swoich zabitych pobratymców. Chce zemścić się na Asgardczykach za pokonanie go w odległych czasach i uwięzienie w skalnym więzieniu. Sytuacja jest poważna, ponieważ jedyna osoba, która jako tako mogłaby sobie z nim poradzić, czyli Odyn, zapadła w regeneracyjny sen. Do tego władzę nad Asami podstępnie pod jego nieobecność przejął Loki. Jedyną nadzieją na ocalenie wydaje się interwencja przywołanego z Ziemi Thora, który rusza w samobójczą misję mającą na celu pokonanie poczwary.
Jak już wspomniałem, narracja prowadzona przez Stana Lee jest mocno niedzisiejsza i może być dla niektórych zbyt ciężkostrawna, niemniej te wszystkie napuszone rozmowy i powiewające grozą komentarze wyjątkowo dobrze wpisują się w klimat opowieści. Nieco gorzej sytuacja wygląda pod względem rysunków Jacka Kirby’ego. Ja wiem, że jest on jedną z najbardziej wpływowych postaci w świecie amerykańskiego komiksu, ale mnie jego styl denerwuje. Z jednej strony potrafi stworzyć rewelacyjne, monumentalne kadry, ładne postacie, dba o mimikę twarzy, a z drugiej zdarzają mu się ewidentne wpadki, że wymienię tylko zdarzające mu się rażące dysproporcje w anatomii. Również Mangog w swej karykaturalności, zamiast grozy powoduje tylko ironiczny uśmieszek.
„Thor: Ragnarok” to bez wątpienia klasyka, której należała się publikacja w ramach WKKM. Może nie jest to dzieło wybitne, ale dobrze oddaje klimat swoich czasów. Z dzisiejszego punktu widzenia można mu więc sporo zarzucić. Tylko po co. To tak, jakby oskarżać Beatlesów, że nagrywali w systemie mono.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #89: Thor: Ragnarok
Tytuł oryginalny: The Mighty Thor: Ragnarok
Scenariusz: Stan Lee
Data wydania: 20 kwietnia 2016
Rysunki: Jack Kirby
Przekład: Robert P. Lipski
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-2820-330-3
Format: 160s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

90
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.