Emmerich kontynuacją „Dnia Niepodległości” prześcignął samego siebie. Stworzył film, który nawet dla najzagorzalszych fanów patetyczno-katastroficznej jatki, może być doświadczeniem bolesnym.  |  | ‹Dzień Niepodległości: Odrodzenie›
|
Schemat katastroficznych obrazów Emmericha jest wciąż ten sam. Bogatą galerię przeróżnych postaci (wśród których nie może zabraknąć prezydenta Stanów Zjednoczonych) poznajemy w obyczajowych scenkach w przededniu wielkiego bum celem ich polubienia. Bum następuje, postacie walczą o życie na tle zapierających dech efektów specjalnych, trafiają na siebie w nie do końca wiarygodnych okolicznościach, wspólnie wpadają na pomysł uratowania świata, by w finale zginąć lub wygłosić przemówienie pod łopoczącą amerykańską flagą. I przy odpowiednim nastawieniu to się sprawdza. Kreślone grubą krechą postacie mimo wszystko da się lubić, ich los nie pozostawia obojętnym, rozpierducha jest efektowna, a finał trzeba po prostu przeboleć. „2012” czy „Pojutrze” to ostatecznie przyjemne widowiska nawiązujące koncepcyjnie to takich klasyków jak „Płonący wieżowiec” czy „Tragedia Posejdona”. „Dzień Niepodległości: Odrodzenie” nakręcony jest według dokładnie takiego szablonu, jednak tym razem nie zagrało nic. Od wydarzeń z pierwszej części minęło dwadzieścia lat, czyli tyle ile dzieli powstanie obu filmów, i choć akcja dzieje się współcześnie, to dostajemy wizję alternatywnej rzeczywistości – dzięki zdobytym na obcych reliktom, ludzkość otrzymała dostęp do ich technologii, co przekłada się głównie na nowe rodzaje broni i źródła energii. Wpływ owych wynalazków na fabułę jest jednak żaden, a w warstwie wizualnej służą pokazaniu, niestety mało przekonujących, starwarsowopodobnych potyczek laserowymi pociskami. Po dwóch dziesięcioleciach obcy powracają, by zniszczyć Ziemię po raz kolejny. Postaci, które stawią im czoła, jest na tyle dużo, że trudno za nimi nadążyć. Zamiast solidnego wstępu, w którym zostałyby one przedstawione, poznajemy je w punkcie, gdzie przystępują do działania wobec nadchodzącej inwazji. Być może to jest największy błąd reżysera – założenie, że widz będzie pamiętał, kto był kim w filmie sprzed dwudziestu lat. Ale ciosem dla obrazowania bohaterów są nie tyle mroki niepamięci recenzentów, co przede wszystkim boska moc scenarzystów kształtowania ich fatum. I tak jedną z postaci poznajemy na odczycie własnej książki poświęconej obcym w domu spokojnej starości. W następnej scenie odpoczywa na motorówce, kiedy w wyniku lądowania statku kosmitów nadchodzi gigantyczna fala tsunami. Na łódź spadają samoloty, tankowiec i pół miasta. Cudem uratowany przesiada się do autokaru wypełnionego po brzegi dziećmi (i jednocześnie fanami jego książki). Z tą wesołą ferajną jedzie… gdzieś, by w którymś momencie od niechcenia skręcić i pojeździć po pustyni. Tam – pośrodku niczego – przypadkiem natrafia na dawno niewidzianego syna, który wraz z grupką przyjaciół i jednej gadającej kuli-obcego przygotowuje zasadzkę na królową innych obcych, aby uratować świat. Jessie T. Usher odgrywa postać, która została powołana do życia tylko w celu przeprosin za nieobecność w obsadzie Willa Smitha. Z kolei skądinąd dobra telewizyjna aktorka Sela Ward dostałą rolę niemożliwą do zagrania. Wygłaszane przez panią prezydent do wtóru orkiestry różne patetyczne „Zgadzam się” i „Odpalajcie” w zupełnie pozbawionych emocji scenach zwyczajnie bolą. Plejada aktorów natrafia na barierę w postaci scenariusza, której nie da się ominąć. Wyprane z sensu wątki postaci niweczą jakiekolwiek zaangażowanie widza w wydarzenia na ekranie. I jest to strzał w kolano, bo tym samym Emmerich nie ma nic więcej do zaoferowania. Ładne efekty specjalne w pustych filmach już dawno zaczęły męczyć zamiast służyć jako argument ostatniej szansy dla podwyższenia oceny. Logika fabuły pochodzi z jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Karykaturalnych postaci nie da się zagrać. Żarty smucą, zgony śmieszą, a patetyzm wywołuje chwile bezdechu. Trzecia część w drodze…
Tytuł: Dzień Niepodległości: Odrodzenie Tytuł oryginalny: Independence Day: Resurgence Data premiery: 24 czerwca 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, przygodowy, SF Ekstrakt: 30% |