powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLVIII)
lipiec-sierpień 2016

To Oslo sprzed czterdziestu lat
Jo Nesbø ‹Krew na śniegu›
Czy to mu się podoba, czy nie, Jo Nesbø – norweski mistrz kryminałów – zawsze już będzie kojarzył się przede wszystkim z postacią Harry’ego Hole. Mimo że ostatnimi laty robi wiele, aby zerwać z przeszłością. Należy jednak mieć obawy, że publikując książki pokroju „Krwi na śniegu”, będzie mu o to trudno. I wcale nie dlatego, że to zła proza jest; po prostu nie dorównuje takim pozycjom, jak „Trzeci klucz”, „Wybawiciel” czy „Pierwszy śnieg”.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Krew na śniegu›
‹Krew na śniegu›
Harry Hole to chyba najsłynniejszy literacki (eks)gliniarz rodem z mrocznej i mroźnej Norwegii. Każda kolejna powieść Jo Nesbø z Harrym w roli głównej stawała się w naszym kraju bestsellerem, choć niekoniecznie wszystkie na to zasługiwały. Skandynawowi, obok kryminałów świetnie napisanych, trzymających w napięciu od pierwszej do ostatniej strony (jak chociażby „Trzeci klucz”, „Wybawiciel”, „Pierwszy śnieg”, „Pancerne serce” czy „Upiory”), zdarzały się bowiem także delikatne wpadki (vide debiutancki „Człowiek nietoperz” bądź „Pentagram”). Który z pisarzy jednak, tworzący już od blisko dwudziestu lat, nie zaliczył – przynajmniej krótkiego – spadku formy? Tym bardziej że z biegiem czasu Nesbø, prawdopodobnie zmęczony i nieco przytłoczony popularnością (eks)komisarza z Oslo, postanowił robić sobie coraz dłuższe odpoczynki od swego sztandarowego bohatera. Pierwszą powieścią Jo, w której nie pojawił się Hole, byli „Łowcy głów” (2009); pięć lat później światło dzienne ujrzał „Syn”, a po kolejnym roku – powiązane tematycznie „Krew na śniegu” i „Więcej krwi”.
Ta pierwsza, którą zajmujemy się dzisiaj, to w zasadzie nie jest powieść, a rozbudowane opowiadanie (względnie mikropowieść). O tej kwalifikacji decydują nie tylko rozmiary (około stu sześćdziesięciu stron), ale przede wszystkim ograniczona do jednego tylko wątku fabuła. Rozmach, który zazwyczaj towarzyszył intrygom kreowanym przez Norwega, tym razem poszedł w zapomnienie. Akcję „Krwi na śniegu” Nesbø skompresował do zaledwie kilka dni i przeniósł ją w czasie cztery dekady wstecz (choć tak naprawdę jedynym dowodem na to, że mamy rok 1975, a nie na przykład 2015, jest to, że główny bohater zamawiając pizzę, musi skorzystać z budki telefonicznej zamiast telefonu komórkowego). Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a mieszkańcom Oslo tradycyjnie doskwiera siarczysty mróz. Dla Olava Johansena nie ma to jednak większego znaczenia. Na życie zarabia jako płatny morderca; dostaje zlecenie i musi je wykonać – nieważne czy na dworze plus trzydzieści czy też minus trzydzieści stopni. Narzekać nie może, wolny rynek oznacza wszak konkurencję, więc w każdej chwili mógłby zastąpić go kto inny.
Szczęście Olava polega na tym, że jest dobry w tym, co robi. Być może nawet najlepszy – nierzucający się w oczy, skrupulatny i metodyczny. Choć nie zawsze tak było. Początki przestępczej kariery Johansena to ciąg niepowodzeń i upokorzeń – nie sprawdził się ani jako bandzior napadający na banki (trafił za to nawet do więzienia), ani jako alfons (serce miał za miękkie). Dopiero w roli killera odnalazł swoje powołanie. Tym, który mu płaci, jest niejaki Daniel Hoffmann, potentat na rynku heroinowym w Oslo. Ale i jemu trafiają się zmartwienia; największym jest Rybak – główny konkurent, próbujący za plecami Hoffmanna dogadać się z radzieckimi dostawcami i tym samym wysiudać go z interesu. Nic więc dziwnego, że najwięcej zamówień Olav dostaje na ludzi Rybaka. I właśnie od egzekucji jednego z nich zaczyna się akcja „Krwi na śniegu”. Wszystko idzie zgodnie z planem; Johansen ma więc do przekazania swemu klientowi dobrą nowinę. Ten odwdzięcza mu się kolejnym zleceniem. Zleceniem, które – mimo przejmującego mrozu – sprawia, że płatnemu zabójcy występuje pot na czoło.
Hoffmann, podejrzewający swą młodą (drugą już) małżonkę o niewierność, każe ją zlikwidować. Wszystko ma wyglądać na nieszczęśliwy wypadek; Corina ma zostać zabita przez włamywacza, którego zaskoczyła podczas plądrowania domu. Olav nie ma wyboru, choć zdaje sobie sprawę, że to może być jego ostatnie zadanie. Rozpoczyna obserwację domu Hoffmannów i szybko przekonuje się, że przeczucie Daniela nie myliło – pod jego nieobecność codziennie o tej samej porze pojawia się kochanek Coriny. Pozbywszy się potencjalnych wyrzutów sumienia, Johansen wykonuje egzekucję – nie pięknej kobiety jednak, ale jej nieślubnego faceta. I to okazuje się największym błędem jego życia, o czym podczas rozmowy telefonicznej informuje go Hoffmann. Zabitym jest bowiem jedyny syn i spadkobierca Daniela, Benjamin. Od tego momentu wszystkie spuszczone z łańcucha psy gończe „ojca chrzestnego” z Oslo otrzymują rozkaz wytropienia nierozważnego killera. Ten zaś zaczyna szybko opracowywać plan awaryjny, który pozwoliłby mu ocalić skórę. Najważniejsze role przypisuje w nim dwóm osobom – Rybakowi oraz… Corinie.
„Krew na śniegu” to książka napisana bardzo sprawnie, w typowy dla Nesbø sposób. Dużo w niej czarnego humoru i ironii, karykaturalnych postaci ze świata przestępczego, które z miejsca przypominają bohaterów filmów Quentina Tarantino (vide „Pulp Fiction”) czy braci Coen („Fargo”, „Tajne przez poufne”). Napisana w pierwszej osobie, każe czytelnikowi patrzeć na świat oczyma Olava, który sam o sobie mówi, że nie jest mistrzem intelektu, choć jego umiejętności planowania i uciekania spod topora zdają się temu przeczyć. Co do jednego jednak ani on sam, ani czytelnik nie mogą mieć wątpliwości – Johansen naprawdę ma miękkie serce. Zdecydowanie zbyt miękkie, aby mimo wrodzonych zdolności, długo utrzymać się w takim zawodzie. Intryga prostą drogą zmierza do celu, który – nawet biorąc pod uwagę zwrot akcji, jaki autor zachował, jako asa w rękawie, na finał – lekko rozczarowuje. Cóż, wielbiciele prozy Norwega, przyzwyczajeni do wielu fałszywych tropów i inscenizacyjnego rozmachu typowych dla powieści o Harrym Hole, stwierdzą zapewne po dotarciu do ostatniego rozdziału: „To już wszystko? Tak ma się ta historia zakończyć?”. Owszem, logice wydarzeń trudno cokolwiek zarzucić, ale ich atrakcyjność budzi wątpliwości. Bo główny problem polega na tym, że „Krew na śniegu” uszyta została z motywów, które Nesbø wykorzystywał już wcześniej. Teraz do nich wrócił. Na dodatek w okrojonej postaci.



Tytuł: Krew na śniegu
Tytuł oryginalny: Blod på snø
Data wydania: 17 czerwca 2015
Autor: Jo Nesbø
Przekład: Iwona Zimnicka
ISBN: 978-83-271-5339-5
Format: 176s. 135×205mm
Cena: 29,90
Gatunek: kryminał / sensacja
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.