powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLVIII)
lipiec-sierpień 2016

Jak nie pisać o historii
Marian Zacharski ‹Dama z pieskiem›
Zaprawdę godne i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne jest, kiedy historyk, natrafiwszy na ciekawe źródło, powstrzymuje się przed uczynieniem z tegoż źródła jedynego powodu dla napisania artykułu. Marian Zacharski co prawda historykiem nie jest, ale to w żadnym wypadku nie usprawiedliwia jego podejścia zaprezentowanego w zbiorze „Dama z pieskiem”.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
‹Dama z pieskiem›
‹Dama z pieskiem›
„Kulisy wywiadu II RP” głosi dumnie podtytuł. Dumnie, ale zupełnie bezpodstawnie, bo na podstawie tylko i wyłącznie niemieckich źródeł jest w stanie Zacharski opisać nie tyle kulisy, co raczej skutki (w większości negatywne) działalności polskich agentów. Ideą przyświecającą całej książce było nie tyle w miarę obiektywne przedstawienie polskich akcji wywiadowczych na terenie Niemiec, co bardzo krytyczne ukazanie błędów, niedociągnięć oraz zwyczajnej głupoty ludzi zaangażowanych w ten proceder. Nie mogło być inaczej, skoro głównym i jedynym źródłem wykorzystanym przez Zacharskiego są materiały sądów i śledczych niemieckich związane z rozprawami tych nieopatrznych agentów, którzy dali się złapać.
Nie sposób odmówić autorowi pewnej dozy polotu, bo suche i nudne zapiski był on w stanie przekształcić w całkiem poczytne (nawet jeśli miejscami kuriozalnie brzmiące), fabularyzowane opowiastki oparte na faktach. To jednak jedyna mocna strona „Damy z pieskiem”, bo w kolejnych rozdziałach bardzo swobodnie traktuje Zacharski materiał historyczny, rozdmuchując go do pojedynczych, złożonych historii pseudo-szpiegowskich. W wielu przypadkach podawane informacje są po prostu zupełnie nieistotne: co czytelnika może obchodzić, jaki skład sędziowski zajmował się sprawą Eriki Bielang 18 listopada 1937 r.? Albo daleko idące wnioski autora dotyczące charakteru takiej czy innej osoby?
W tym wszystkim najgorsze jest jednak to, że informacje z niemieckich archiwów traktuje Zacharski jak prawdę objawioną. Bodaj jedyną próbą skonfrontowania tych informacji ze źródłami polskimi jest przedstawienie, samo w sobie dość kuriozalne, wypisów z polskich gazet dotyczących tytułowej historii o damie z pieskiem, czyli Oktawii Marii hrabinie Wielopolskiej. Ale nawet tutaj nie popisał się autor zdolnościami badawczymi, sięgając nie do jakiejś ogólnopolskiej gazety, ale do prowincjonalnego „Gońca Częstochowskiego”. Taka, a nie inna decyzja chyba najlepiej świadczy o zdolnościach badawczych samego Zacharskiego.
I nie piszę tego dlatego, że jestem jakimś szczególnym przeciwnikiem popularyzacji historii. Wręcz przeciwnie! Jestem jednak wyjątkowo krytyczny wobec prób ograniczających się, jak w przypadku Zacharskiego, do wykorzystania kilku mało znanych źródeł i przekształcenia ich w książkę, która zdaje się rościć sobie prawa do bycia rzetelnym opisem „kulisów wywiadu II RP”. Tak się jednak składa, że „Dama z pieskiem” obiecuje o wiele więcej niż jest w stanie zapewnić, a zawarte na okładce pochwały takich osób jak Władysław Bartoszewski, Piotr Gontarczyk i Generał Sławomir Petelicki należy odnieść do samego Zacharskiego, a nie do jego, wątpliwej historycznej jakości, „twórczości”.



Tytuł: Dama z pieskiem
Data wydania: 7 października 2013
Wydawca: Zysk i S-ka
Format: 492s.
Cena: 45,–
Gatunek: historyczna, non-fiction
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

22
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.