Choć sama ekspedycja Arkadego Pawła Fiedlera jest naprawdę świetnym, odważnym przedsięwzięciem, o ogromnym potencjale reporterskim, to niestety ów potencjał został w dużej mierze literacko zmarnowany. Urok kontynentu afrykańskiego przyćmiła bowiem Zielona Bestia na czterech kołach.  |  | ‹Maluchem przez Afrykę›
|
Arkady Paweł Fiedler, wnuk obieżyświata i pisarza Arkadego Fiedlera, postanowił pewnego dnia porzucić posadę w korporacji na rzecz podróżowania. Chciał w ten sposób nie tylko spełnić własne marzenia, ale także kultywować rodzinną tradycję. Od początku założył, że nadrzędnym celem wypraw nie będzie szybkie dotarcie do przewidzianych destynacji, a raczej celebrowanie drogi, nadanie jej wręcz wymiaru symbolicznego. Kierowany sentymentem i jednocześnie chęcią „odkrycia” miejsc jeszcze przez siebie niepoznanych, postanowił przemierzyć Polskę wzdłuż granic kultowym Fiatem 126p. Kilka lat później, zachęcony sukcesem pierwszego projektu, podjął kolejne, o wiele trudniejsze i bardziej ryzykowne wyzwanie. Pragnąc na dobre związać swoje życie z pasją, wyruszył do Afryki, z zamiarem przejechania kontynentu Maluchem z północy na południe. Sam pomysł przebycia poczciwym Kaszlakiem tysięcy kilometrów szutrowych, naznaczonych setkami zdradzieckich dziur i kamieni, dróg wydaje się bardzo odważny, jeśli nie szalony. Pokonywanie kolejnych miast w pozycji, delikatnie mówiąc, niezbyt komfortowej, w blaszanej puszce nagrzewającej się często do temperatury ponad czterdziestu stopni Celsjusza, zakrawa niemal na masochizm. Determinacja w pokonywaniu biurokratycznych barier, zasługuje na miano wręcz oślego uporu. Jeśli dodamy do tego chęć opisania, sfotografowania i wyprodukowania filmu dokumentującego przebieg ekspedycji, to ten ambitny plan naprawdę robi wrażenie. Nie ukrywam, że motoryzacja nie leży w kręgu moich zainteresowań, za to zagraniczne wojaże wręcz uwielbiam. Może właśnie dlatego – mimo rozmachu całego projektu – poczułam się „Maluchem przez Afrykę” nieco zawiedziona. Choć autor wielokrotnie podkreślał zalety powolnego, bardzo uważnego przemierzania afrykańskiej ziemi, to mi ciągłe zwracanie uwagi na niskie zawieszenie, przelane paliwo w baku czy wrażliwy silnik o małej mocy zwyczajnie przeszkadzało, nużyło. Brnęłam przez kolejne strony w ślad za podróżnikiem, który zamiast delektować się krajobrazem, musiał wlec się, wypatrując każdego groźnego kamienia lub nieco zbyt głębokiej dziury. I choć ten upór oraz nieziemska wręcz cierpliwość naprawdę imponowały, to wciąż czułam niedosyt. Wiedząc, że dzielny kierowca planuje omijać czysto turystyczne, komercyjne atrakcje oraz nastawia się na kontakt z miejscowymi liczyłam, że uda mu się lepiej oddać indywidualny koloryt odwiedzanych miejsc. Oczekiwałam jakichś lokalnych „smaczków” i choć były fragmenty, gdzie rzeczywiście można je było odnaleźć, to jednak Maluch – pełnoprawny uczestnik wyprawy i jej największy bohater – wciąż dominował. Czasem w lekturze przeszkadzał także sam styl autora, który określiłabym, jako trochę niedbały. Bez widocznej przyczyny „przeskakuje” on między używanymi czasami co negatywnie wpływa na płynność tekstu. Dodatkowo, może warto byłoby nieraz zastąpić używane nagminnie określenia takie jak „niezwykły” czy „niesamowity” barwnym opisem? Z pewnością bardziej poruszyłoby to wyobraźnię czytelnika i lepiej oddało klimat odwiedzanych miejsc. Niewątpliwie, przedstawiona w książce podróż musiała być dla jej uczestników wyjątkowym przeżyciem i olbrzymim wyzwaniem. Szkoda tylko, że nie do końca udało się Arkademu Pawłowi Fiedlerowi oddać tę wyjątkowość za pomocą słów. Rzadko zdarza się, aby fotografie, będące przecież jedynie uzupełnieniem reportażu, wzbudziły we mnie więcej emocji, niż to, co zostało napisane. Mimo wszystko, wciąż kibicuję projektom ambitnego podróżnika i mam nadzieję, że zarówno film dokumentujący wyprawę, jak i kolejna planowana „maluchowa” ekspedycja okażą się strzałem w dziesiątkę. Myślę też, że są osoby, którym recenzowana pozycja bardziej przypadnie do gustu. Miłośnicy starych aut – z kultowym Kaszlakiem na czele – oraz amatorzy wypraw sentymentalnych powinni być tym ożywionym i postawionym na piedestale (a nie porzuconym w garażu) Fiacikiem usatysfakcjonowani.
Tytuł: Maluchem przez Afrykę Data wydania: 18 maja 2016 ISBN: 978-83-7758-597-9 Format: 384s. 135×200mm Cena: 39,90 Gatunek: non-fiction, podróżnicza / reportaż Ekstrakt: 60% |