powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLIX)
wrzesień 2016

On zawsze powraca
Hermann Huppen ‹Jeremiah #10: Bumerang›
Jest taki typ ludzi, których nawet gdybyśmy chcieli pozbyć się raz na zawsze, nie zdołamy tego zrobić. Wypchnięci drzwiami, wracają oknem. Jak bumerang. Dla Jeremiaha, głównego bohatera serii komiksowej Hermanna Huppena, takim – tytułowym – „bumerangiem” jest Kurdy Malloy. Przyjaciel, ale z tych, przez których co rusz wpada się w tarapaty.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Jeremiah #10: Bumerang›
‹Jeremiah #10: Bumerang›
Za opisane w „Gniewnych wodach” (1983), ósmym tomie serii, wybryki w motelu Lark’s oraz konsekwencje tego, co nastąpiło później, Kurdy Malloy został ukarany przez Hermanna Huppena zdjęciem z pola gry i przeniesieniem na ławkę rezerwowych. W efekcie nie uświadczymy go na kartach „Zimy błazna” (1983), jednej z ciekawszych, choć niekoniecznie właśnie z tego powodu, odsłon „Jeremiaha”. Miejsce niesfornego zawadiaki u boku głównego bohatera zajęła tam piękna – pamiętajmy jednak, że jest to piękno w kategoriach Huppena, a więc dość specyficznie pojmowane – Lena Toshida. Dziewczyna zrobiła na Jeremiahu tak wielkie wrażenie (ze wzajemnością zresztą), że ten bez najmniejszych wyrzutów sumienia rozstał się z dotychczasowym kompanem. Inna sprawa, że Kurdy od dłuższego już czasu ciężko na to pracował.
Bez Malloya u swego boku Jeremiah zdecydowanie dojrzał i zmądrzał. Do tego stopnia, że za namową ciotki Marthy i Woody’ego zaczął nawet rozmyślać o stabilizacji życiowej. W takim właśnie momencie spotykamy go w kolejnej części sagi, którą Hermann zatytułował „Bumerang” – i, co by nie mówić, ten symboliczny tytuł okazał się jak najbardziej adekwatny do zawartości. Tym razem los rzucił go do tętniącego życiem miasta Langton. W niczym nie przypomina ono miejsc, przez które przyjaciele przedzierali się wcześniej; życie płynie tu jak przed katastrofą. Lokale i hotele są pełne, ulicami trudno się przecisnąć, wszędzie spory ruch i gwar. Mieszkańcy jednak nie tylko bawią się, ale i… spiskują. Miasto znajduje się bowiem na historycznym zakręcie. Lada chwila mają odbyć się w nim wybory na burmistrza. Dotychczasowy włodarz, Monroe, bezpardonowo atakuje Atwooda, swego głównego konkurenta do stołka, a ich wzajemna niechęć przekłada się także na nastroje w Langton.
Sytuacja jest tak napięta, że władze zwierzchnie postanawiają wysłać do miasta specjalnego komisarza, którego zadaniem jest zapewnienie uczciwości wyborów. Przybywa on, wraz ze swoim sekretarzem, w newralgicznym momencie. W nocy ktoś włamał się do miejscowego więzienia z zamiarem czy to zamordowania, czy też porwania niejakiego Franka Lenneya, człowieka znającego ponoć mroczne tajemnice z przeszłości Atwooda. Napastnicy wpadli jednak w pułapkę i zostali wyrżnięci przez służbę więzienną. Ale nie wszyscy. Jednemu, najsprytniejszemu, udało się zbiec. Teraz, zamiast wziąć nogi za pas i ratować skórę, postanawia on odnaleźć zleceniodawców skoku i wyegzekwować od nich obiecane pieniądze. Śledząc jednego z nich, trafia do hotelowego baru. Los sprawia, że w tym samym czasie znajduje się tam Jeremiah z Leną i Woodym. Omawiają najbliższą przyszłość młodych, która jawi się w najjaskrawszych barwach. Gdy przy stoliku obok wybucha awantura, wśród podniesionych głosów Jeremiah rozpoznaje jeden. I w tym momencie zdaje sobie sprawę, że… koszmar powrócił.
Huppen, odsuwając na boczny tor Kurdy’ego Malloya, musiał od samego początku zdawać sobie sprawę, że ten stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Pogrzebanie – oczywiście w znaczeniu symbolicznym – takiej postaci byłoby z punktu widzenia scenarzysty niewybaczalnym marnotrawstwem. Przecież to właśnie – tak mocno eksponowany przez Hermanna – kontrast pomiędzy Jeremiahem a Kurdym, łącząca ich specyficzna więź (można by ją nawet nazwać szorstką przyjaźnią), były motorem napędowym całej serii i to począwszy od wydanego pięć lat wcześniej pierwszego tomu serii, czyli „Nocy drapieżców”, do której nawiązania pojawiają się zresztą w „Bumerangu”. Malloy po jednoalbumowej przerwie powraca więc z przytupem i chcąc nie chcąc wpędza swego dawnego kompana w kolejne kłopoty, stawiając tym samym pod znakiem zapytania jego świetlaną przyszłość u boku Leny. Ale przecież Jeremiah nie jest skończonym kretynem, dlatego też każdej jego decyzji towarzyszą wewnętrzne dylematy, poważne jak nigdy wcześniej.
Hermann bardzo umiejętnie buduje napięcie, serwując kilka niezwykle dramatycznych zwrotów akcji. Nie zapomina przy tym również o elementach humorystycznych, które pozwalają mu stworzyć przeciwwagę dla trudnych wyborów, przed jakimi stawia Jeremiaha. I choć można się zastanawiać, czy przypadkiem nie przesadził, stosując chwyty rodem z „Pół żartem, pół serio” (1959) Billy’ego Wildera, to jednak kilka scen ewidentnie bawi i wywołuje niewymuszony uśmiech na twarzy. Graficznie album niczym nie zaskakuje – jest wciąż tak samo „brzydko”, co w przypadku Huppena należy odczytywać dokładnie na odwrót, czyli jako najwyższego stopnia pochwałę. Zaskakiwać może jedynie wizja opętanego zabawą miasta, zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie, że „Jeremiah” przedstawia Stany Zjednoczone po katastrofie nuklearnej. Z drugiej strony jednak przecież nie wszystkie regiony kraju musiały być dotknięte skutkami działania broni jądrowej w takim samym stopniu, co oznacza, że logicznie da się zabieg belgijskiego twórcy obronić.



Tytuł: Jeremiah #10: Bumerang
Scenariusz: Hermann Huppen
Data wydania: maj 2016
Wydawca: Elemental
Cykl: Jeremiah
Cena: 38,00
Gatunek: sensacja
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

78
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.