Bohaterami najnowszej powieści chilijskiej pisarki są ludzie wykluczeni, pozbawieni głosu, skazani na margines. W „Japońskim kochanku” świetnie ich słyszymy i dostrzegamy dramat ich egzystencji. Co więcej, ze spotkania z nimi wychodzimy pokrzepieni.  |  | ‹Japoński kochanek›
|
Isabel Allende już od literackiego debiutu, gdy ukazał się „Dom duchów”, jest u nas cenioną i rozpoznawalną pisarką. A także wszechstronną, albowiem próbuje swoich sił w różnych gatunkach literackich i konwencjach. Na przykład „Ripper, gra o życie” był thrillerem, a „Dziennik Mayi” – opowieścią o uczącej się życia młodej dziewczynie, próbującej szukać życiowej równowagi i bezpieczeństwa. „Japoński kochanek” to natomiast, najogólniej rzecz ujmując, epicki obraz wielu postaci społecznego wykluczenia. Jest on zarysowany w każdym szczególe, łącznie z drugoplanową postacią Kirsten, kobiety z zespołem Downa. Są tu przede wszystkim dwa wiodące wątki historyczne: dramat zagłady Żydów w Europie podczas drugiej wojny światowej oraz opis internowania Japończyków w Stanach Zjednoczonych po ataku na Pearl Harbor. Powieść toczy się też w perspektywie współczesnej, przynosząc nam wzruszający opis ludzi sędziwych, pensjonariuszy domu opieki, zależnych od pomocy innych. Nie jest to portret pesymistyczny. Allende kreśli silne osobowości, pełne godności i dystansu wobec siebie. Owszem, niepełnosprawność i starość to trudny do zaakceptowania „przystanek końcowy”, lecz przedtem jeszcze można – i trzeba – starać się, by każdy dzień przynosił jak najwięcej dobrych zdarzeń. Nie brakuje też w „Japońskim kochanku” odniesień do bolesnej sytuacji kobiet i dzieci wykorzystywanych seksualnie i również z tego powodu traktowanych jako osoby drugiej kategorii. Historia Radmily, młodej kobiety z Mołdawii, pozwala stawiać pytania: dlaczego mamy tak szerokie społeczne przyzwolenie na seksualne niewolnictwo? W wielu sytuacjach czujemy się tacy etyczni (na przykład skrupulatnie sprawdzając, skąd pochodzą produkty żywnościowe, które spożywamy i jak są one produkowane), a nie potrafimy aktywnie przeciwstawiać się dramatom osób brutalnie i bezdusznie przymuszanych do prostytucji. Temat ten dla Isabel Allende jest szczególnie ważny, jest ona bowiem założycielką fundacji wspierającej ochronę praw kobiet i dzieci. Nie jest to jednak wiodący temat powieści. Nie ma oczywiście wątpliwości, że rozpisanie losów głównych bohaterów i połączenie ich ze sobą na tle historycznych wydarzeń powiodło się Isabel Allende znakomicie. Ale chwilami niektóre wątki po prostu „zagłuszają się” wzajemnie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta opowieść jest zbyt obszerna, obejmuje zbyt dużo tematów i problemów, by mogły one wybrzmieć i zapaść czytelnikowi w pamięć. Na czym więc tu się skupić? Bo oprócz opisów sytuacji wielu grup ludzi wykluczonych mamy tutaj pięknie przedstawioną rodzinną miłość, na przykład relacje dziadków i wnuków. To bez wątpienia jeden z ulubionych motywów Allende. Pisarka, jak można się domyślać, stara się w każdej powieści oddać hołd swojemu dziadkowi. List do niego w 1981 roku stał się zaczątkiem „Domu duchów”. Również forma powieści może być chwilami nie najłatwiejsza w odbiorze. Przeważa narracja z niewielką ilością dialogów. Pisarka takiej miary jak Allende opowiada na ogół zajmująco i frapująco, są jednak miejsca, gdy czekamy na zmianę tematu, nastroju, na coś, co pozwoli nam odetchnąć. Takie właśnie poczucie miałam przy drobiazgowych opisach egzystencji Japończyków w obozach internowania, choć ze względów poznawczych mają one wiele walorów. Dużo krzywdy robi powieści jej tytuł (jest taki sam również w oryginale). „Japoński kochanek” brzmi jak wyjęty z harlequinowskiej serii, w której z góry „wiadomo, o co chodzi”. Ten tytuł bardzo mocno przysłania wielkie, niekłamane piękno prozy Isabel Allende, jej głębię i subtelne odcienie, nieoczywistość i wielość kontekstów. Nie dajmy się więc zwabić na lep prostego skojarzenia: kochanek – romans. Bo choć obrazy miłości są tutaj przepiękne, bardzo ludzkie – i przez to zaskakująco nieoczywiste, to jednak chodzi w tej powieści o coś dużo więcej. Także o to, by dostrzec, ile godności daje autorka swoim wykluczonym bohaterom. Pozwala im przeżywać życie na własnych warunkach, przezwyciężać przeciwności losu i nie tracić radości życia. Czerpać siły z więzi z innymi. Dużą zaletą jest też to, że nie jest to obraz spłaszczony, bajkowy i hurraoptymistyczny, co zwykle jest cechą łatwych powieści. Być może będziemy się też zastanawiać, co z magicznymi wątkami u chilijskiej pisarki – które już w „Domu duchów” zwróciły uwagę czytelników. Odpowiem: proszę uzbroić się w cierpliwość. Wszystko pojawi się w stosownym czasie.
Tytuł: Japoński kochanek Tytuł oryginalny: El amante japonés Data wydania: 18 maja 2016 ISBN: 978-83-7758-010-3 Format: 320s. 130×205mm Cena: 34,90 Gatunek: historyczna, obyczajowa Ekstrakt: 70% |